150 tysięcy euro kary dla związku i wyrzucenie z turnieju „w zawieszeniu”. Tak postraszono Rosję po wydarzeniach na stadionie w Marsylii podczas meczu z Anglią. Dwa najważniejsze, kluczowe zwroty: „wyrzucenie z turnieju” i „na stadionie”. Co to w praktyce oznacza? UEFA podtrzymuje swoją politykę, którą prowadzi od lat – najbardziej interesuje ją to, co dzieje się w miejscu organizowanej przez nich imprezy. Tym jest zaś nie podpadająca pod francuskie samorządy strefa kibica czy barowe zagłębie w marsylskim porcie, ale stadion. I to właśnie za incydenty na stadionie odpowie rosyjski związek piłkarski.
Wyrzucenie z turnieju wisi więc nad Rosją nie za obrzuconych krzesełkami i bezlitośnie obitych Anglików, ale za ganianki po trybunach Stade Velodrome. Ganianki, które zresztą – gdy piknikowi kibice przeskakiwali przez barierki uciekając przed naszymi sąsiadami – przywołały najbardziej dramatyczne obraz sprzed lat. Do tego doszła pirotechnika, wystrzelenie flary w kierunku angielskich sektorów oraz „zachowanie rasistowskie”. Razem akurat tyle, by powiesić na ścianie strzelbę. Jeśli Rosjanie nie poprzestaną jedynie na miejskich i leśnych starciach – strzelba wypali wyrzucając ich z turnieju.
Za ostra? Zbyt delikatna? Jakkolwiek ją interpretować, jest dość logiczna. Obrazki ze stadionu w Marsylii co prawda zginęły gdzieś między kolejnymi przekazami z miasta, ale z punktu widzenia bezpieczeństwa – są chyba ważniejsze. Zadymy na ciasnych uliczkach i obtłukiwanie policji we Francji stało się od pewnego czasu czymś dość częstym, przy strajkach, ważniejszych meczach i wydarzeniach politycznych, francuskie ulice wyglądają podobnie. Jeszcze przed Euro furorę robił na przykład filmik z podpalonym w wyjątkowo metodyczny sposób radiowozem.
Stadion to jednak coś zupełnie innego. To miały być twierdze. To miały być najbezpieczniejsze miejsca w całej Francji, enklawy, do których wejście zabijało strach przed zamachami. Podczas poprzednich imprez to było niemal regułą, ba, podczas rozgrywek ligowych, nawet w Rosji, też popularniejsze jest rozwiązywanie problemów w lasach, na autostradach czy ulicach. Tu nastąpił bardzo poważny zwrot. Dym na stadionie podczas największej imprezy tego roku. Nie race, nie świece dymne, w dużej mierze „społecznie akceptowalne”. Po prostu dym. Bicie po mordach i gonienie pikników.
UEFA musiała zareagować o wiele bardziej stanowczo niż zazwyczaj. Ciekawe, czy będzie miała dość jaj, by faktycznie odwiesić karę w przypadku recydywy. Co ciekawe – w samej Rosji nie brakuje głosów broniących kibiców. Niektórzy politycy (Żyrinowski, Lebiediew…) podkreślają sportowe wyszkolenie „zuchów” i adekwatną reakcję do „prowokacji angielskich pijaków”. Tymczasem w świecie kibicowskim trwa dyskusja – czy udział w takich zadymach profesjonalnych zawodników MMA, którzy częściej niż na meczach są na treningowej macie to jeszcze „kiboling”, czy już „modern hooligans”.
Niesamowite, jak futbol idzie do przodu. Po hasłach „against modern football” i „against modern ultras” doszło i „against modern hooligans”. A profesjonalizacja dotknęła nawet świata latających plastikowych krzesełek.
***
Złote pokolenie, ukochane dzieciaki, dumne produkty rewolucji szkoleniowej, której przebieg koniecznie musimy skopiować do Polski. Fantastyczni piłkarze, znakomity klimat do robienia wielkiego futbolu, faworyt imprezy. Ileż to się naczytałem o tych kozakach z Belgii. Młodzi, utalentowani, zajebiści.
Poskładani przez dziadków z Włoch, na których nawet we Włoszech nikt nie liczył.
Ucieszyłem się, naprawdę się ucieszyłem. Uważam Belgów za najbardziej przereklamowanych piłkarzy na tym turnieju, a jednocześnie niesłusznie uznawanych za jakąś młodą czy niedoświadczoną drużynę. Dzisiaj sprawdziłem, wyjściowy skład na Włochów podany w postaci wieku poszczególnych zawodników.
24 – 30, 27, 30, 29 – 28, 27 – 24, 28, 25 – 23.
Bartek Kapustka byłby najmłodszy nie tyle w „jedenastce”, co w całej 23-osobowej kadrze. Jednymi z najmłodszych byliby też Linetty i Stępiński. Ech, szkoda właściwie na nich strzępić ryja. Jak po necie śmignęły fotki fryzur Fellainiego i Nainggolana, to chyba nawet w samej Belgii zaroiło się od kibiców Squadra Azzurra. Conte i trójka stoperów Włoch pokazała natomiast, że można wyszkolić sto tysięcy wonderkidów, a koniec końców bez taktyki, zgrania, skupienia i konsekwencji nawet reprezentacja złożona z samych gwiazd polegnie na pierwszej przeszkodzie.
To ważna informacja dla nas. Uważam… Chcę wierzyć, że Nawałka i nasz zespół to bardziej włoska, dobrze naoliwiona maszyna złożona z trochę przerdzewiałych trybów, a nie belgijskie błyszczące złoto, które świeci bardzo jasno, ale żadnego pojazdu nigdy nie rozpędzi.
***
Dzisiaj wjeżdżają z kolei bratankowie, ale nie będę tutaj powtarzał swoich artykułów sprzed kilku miesięcy. Zamiast tego odsyłam TUTAJ i TUTAJ, gdzie opisałem, dlaczego im kibicuję.
Hajrá Magyarország! Powodzenia, bratankowie.
JAKUB OLKIEWICZ
Poprzednie odcinki bloga: raz, dwa, trzy.
Fot.FotoPyK