Reklama

Pierwsza odsłona „Amp Futbol Cup” za nami – mistrzostwo świata!

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2012, 19:48 • 6 min czytania 0 komentarzy

Podkręcona piłka ląduje w ręce bramkarza, który niemal przykleja ją do klatki piersiowej. Przerzut na drugą stronę boiska, który nie wyglądał gorzej, niż dowolny rzut rożny z rozgrywek Ekstraklasy, co w tym wypadku wcale nie jest przytykiem do rodzimych ligowców. Potem z boku żonglerka w parach, główka, kolano. Wolej, który wygląda równie efektownie jak przewrotka. Klepka, „dziadek” na małym polu, piętki, podcinki, przyjęcie na klatkę. Brakuje tylko jednego – gry obiema nogami. Rozgrzewają się bowiem zawodnicy po amputacjach z angielskiej reprezentacji Amp Futbolu.

Pierwsza odsłona „Amp Futbol Cup” za nami – mistrzostwo świata!

To właśnie Anglicy stworzyli ten sport, to oni rozwinęli go u siebie w największym stopniu, to oni wreszcie mają reprezentację, która robi wrażenie nawet na największych malkontentach. Wreszcie to oni są pośrednio „sprawcami” weekendowego turnieju „Amp Futbol Cup”, który rozegrany został na warszawskim obiekcie DOSiR-u na Pradze. Inspiracją do utworzenia takiego wydarzenia w stolicy były zawody rozegrane na przełomie marca i kwietnia w Manchesterze. –To był turniej dla nowych drużyn, takich jak nasza, które powstały dopiero kilka miesięcy temu. Zrobiliśmy świetny wynik ogrywając drużyny, które powstały przed nami, czy w tym samym okresie co my. Przegraliśmy jedynie z Anglikami, i to po naprawdę dobrym meczu – wspomina Mateusz Widłak, prezes, pomysłodawca i organizator Amp Futbolu w Polsce. – Ludzie pytali nas ile już lat gramy, a my byliśmy dopiero po sześciu zgrupowaniach!

Doświadczenia wyniesione z turnieju w Anglii pozwoliły na organizację podobnego przedsięwzięcia w Warszawie. Pod honorowym patronatem prezydent miasta, ze wsparciem Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz PZPN-u. – I tak trzeba się było nabiegać – uśmiecha się Widłak, ale po chwili zaznacza, że wsparcie oficjeli otworzyło przed amp futbolem wiele furtek. – Obiekt DOSiR-u został nam udostępniony za darmo, mamy też sygnały wsparcia od chłopaków z reprezentacji trenera Fornalika, pojawiły się profesjonalne flagi, bandery wokół boiska – tłumaczy twórca organizacji Amp Futbol Polska. Trzeba przyznać, że jego praca robi ogromne wrażenie. Flagi wszystkich uczestników turnieju, profesjonalni sędziowie, hymny zespołów przed każdym meczem, puchary – wszystko było zorganizowane bardzo profesjonalnie. Widzów witały zresztą organizatorki rozdające ulotki z harmonogramem turnieju oraz podstawowymi zasadami amp futbolu. Dzięki temu brzdące z Pragi już od pierwszego meczu rozpoczęły kalkulacje. „Polska B gra z Anglią, musimy to zobaczyć! Ale mama kazała mi najpierw przepisać na brudno… A trudno, zrobię se to wypracowanie na jedną stronę i już!”.

Ale tego dnia organizacja była akurat najmniej ważna. Najciekawiej było bowiem na murawie. Myli się ten, kto sądzi, że mecze ampfutbolowe nie mają tempa, ogląda się je topornie, a podziw wzbudza wyłącznie walka i ambicja. Tutaj zachwyty wywołują przede wszystkim umiejętności. Już w pierwszym meczu widać było, że tych nie brakuje u Polaków. W meczu z Irlandią nie brakowało im niczego – dryblingi, klepki, przerzuty, twarda gra w obronie. Efekt? Gładkie 5:0 i rozdziawione szczęki wśród widzów, którzy amp futbol widzieli po raz pierwszy. Zdziwienie wywoływały zresztą nie tylko umiejętności, ale samo podejście zawodników. Trener Dragosz nie krzyczał „nic się nie stało”, tylko konsekwentnie, bez żadnej taryfy ulgowej ustawiał swoich graczy. Sypnęło się nawet kilka „kurew”, choć zdecydowanie częściej w tym meczu słychać było „fuck”. Nie ma odpuszczania, trwa walka! Nasz kapitan dostał nawet żółty kartonik za dość brutalny faul na jednym z Irlandczyków.

Reklama

A po meczu? Śmigus-dyngus dla naszego napastnika od bramkarza gości, uściski, gratulacje, wesołe dyskusje. Prawdziwy sport, na boisku do krwi i łez, poza nim – jak prawdziwi dżentelmeni. A przede wszystkim – szanujący się przyjaciele.

***

– Daj mi fajkę, bo aż się wzruszyłam. Jak oni tak sprytnie, hyc, hyc… Niesamowite… Ale mi się płakać chce, taka ambicja. Ognia jeszcze. I to bez nóg! Widzisz to, Stefek! Ale ci w niebieskim chyba lepiej, szybciej kicają. Daj jeszcze jedną fajkę.

Praga Północ. To zobowiązuje, także starsze panie z widowni…

***

Kto jednak myślał, że Polacy dali popis i rozniosą w pył cały turniej, jeszcze większy szok przeżył po obejrzeniu rozgrzewki Anglików. Synowie Albionu rozjechali nasz rezerwowy skład 14:0… – Jest nas już prawie trzydzieści osób, więc zdecydowaliśmy się wystawić dwa składy. W tym nazwanym „Polska B” grają ci, którzy póki co nie łapią się do tego pierwszego zespołu, co od razu daje im możliwość pokazania się i wywalczenia miejsca w kadrze, którą trener Dragosz zabierze do Rosji na Mistrzostwa Świata – tłumaczy Widłak, z którym rozmawialiśmy tuż po meczu rezerw Polaków z Anglią.

Reklama

***

Anglicy oprócz umiejętności dali też dobre show. Kolejna bramka w meczu z polskimi rezerwami, napastnik rzuca kulę i na „czworaka” udaje… sikającego psa. Na widowni śmiech, który potęguje sędzia. Arbiter czuwa bowiem nad obyczajami zawodników i tak oryginalne cieszynki nagradza żółtymi kartkami.

***

– Na świecie jest około 25 krajów, które mają swoje drużyny w amp futbolu. Wśród zespołów, które będą na Mistrzostwach Świata graliśmy do tej pory tylko z Anglią, ale patrząc po wynikach – plasujemy się w okolicach 10-15 miejsca. Z tych nowych, mało doświadczonych zespołów tylko my jedziemy na mistrzostwa, między innymi dzięki aktywności na turniejach – tłumaczy Widłak zapytany o najbliższe plany reprezentacji. Na turnieju w Rosji, który odbędzie się w październiku wystąpi 12 zespołów podzielonych na dwie grupy. Do półfinałów awansują dwa najlepsze zespoły z każdej grupy. – Będzie ciężko, dla nas, jako drużyny grającej dopiero od roku sukcesem będzie wyprzedzenie w tabeli kogoś z większym doświadczeniem. Trenerzy są w tej kwestii większymi optymistami, ale ja staram się patrzeć w miarę realnie – przyznaje Widłak.

Na weekendowym turnieju Polska zaprezentowała się z dobrej strony – z faworyzowaną Anglią przegraliśmy jedynie 2:3, do ostatnich minut walczyliśmy również o remis z Ukrainą (ostatecznie Polska przegrała 1:3). To dobry prognostyk przed mistrzostwami, no i przede wszystkim kolejne ogranie – a przecież ten element jest tu tak samo ważny jak w dorosłym futbolu.

***

Plany na przyszłość?

– Już teraz doceniono nas sportowo zapraszając nas na Mistrzostwa Świata. Póki co nie patrzymy jeszcze na Anglię, czy Turcję, które mają własne, profesjonalne ligi. Zawodników jednak przybywa, więc chcemy powoli zakładać kluby. Na razie najwięcej zawodników jest z Krakowa i z okolic, więc przed zgrupowaniami chcielibyśmy robić dla nich jednodniowe zgrupowania. To byłby zalążek pod założenie klubu – opowiada Mateusz Widłak. – Ponadto chcielibyśmy nasz turniej na stałe wpisać do kalendarza rozgrywek i co roku zapraszać do Polski inne reprezentacje. Mamy również w planach powalczyć o organizację Mistrzostw Europy, które aktualnie są rozgrywane nieregularnie. Włączamy się aktywnie w tworzenie europejskiej federacji amp futbolu, która zajmowałaby się właśnie takim turniejem, który byłby jednocześnie eliminacją do rozgrywanych co dwa lata mistrzostw świata.

O rozwój amp futbolu w Polsce, przynajmniej dopóki na pokładzie pozostają Marek Dragosz i Mateusz Widłak, nie powinniśmy się martwić. Nieco gorzej wygląda to na świecie – dziwi na przykład brak amp futbolu na igrzyskach paraolimpijskich.

– Myślę że amp futbol w końcu zostanie dołączony do grona dyscyplin paraolimpijskich, może jeszcze nie na następnej, ale jeszcze następnej paraolimpiadzie. Trzeba jednak pamiętać, że my gramy w piłkę, a przecież w tym sporcie niewielu traktuje igrzyska priorytetowo. Najważniejsze, tak w piłce nożnej, jak i amp futbolu są Mistrzostwa Świata – tłumaczy Widłak.

***

Pozostaje więc nasłuchiwać doniesień z Kaliningradu. W dniach 6-15 października Polacy zagrają w trzecich oficjalnych Mistrzostwach Świata. Nawet jeśli nie przywiozą medali, już teraz mogą się poszczycić tytułem, który nadali im kibice zgromadzeni na trybunach przy Kawęczyńskiej 44.

To co oni robią, to jest mistrzostwo świata…

JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...