Łazarek był głosem swoich czasów
W środowisku krążyła legenda, że Wojciech Łazarek do znajomych na urodziny i imieniny zawsze dzwoni na tuż przed północą. „Jestem ostatni?”, upewniał się. „To dobrze, dobrze, bo wiadomo, że wcześniej to dobijają się same włazidupy i lizusy!”, tłumaczył. Mawiał, że trzeba być „basiorem, a nie piplokiem”. I tak, nieżyjący już słynny „Baryła” był basiorem, a nie piplokiem. W zamierzchłych czasach Łazarek poszedł na koncert słynnego polskiego dyrygenta, pianisty, kompozytora muzyki poważnej i filmowej, Jerzego Maksymiuka. Wspominał, że pod ścianą […]