Reklama

Jak talent z Porto trafił do Ekstraklasy? Odsłaniamy kulisy dużego transferu!

Szymon Janczyk

22 sierpnia 2025, 10:12 • 7 min czytania 40 komentarzy

Ledwie pięć lat temu okładka kultowego portugalskiego dziennika „O Jogo” krzyczała o tym, że FC Porto zabezpiecza przyszłość jednego ze swoich największych talentów kontraktem z klauzulą odstępnego w wysokości 40 milionów euro. Romario Baro, którego zdjęcie widniało na pierwszej stronie gazety, podpisał już kontrakt z Radomiakiem, który uprzedził inny polski klub w walce o jego podpis. Oto jak do tego doszło.

Jak talent z Porto trafił do Ekstraklasy? Odsłaniamy kulisy dużego transferu!

Takiego nazwiska, z takimi osiągnięciami, jeszcze u nas nie było – cieszą się działacze Radomiaka, gdy rozmawiamy o transferze Romario Baro. Faktycznie, lista dotychczasowych dokonań portugalskiego pomocnika znacząco przewyższa dorobek rodaków, którzy przewinęli się przez Radom.

Reklama

To nie tylko wychowanek wielkiego klubu, który funkcjonował w nim w trzeciorzędnej roli, zaliczając okazjonalne występy w młodzieżówce reprezentacji Portugalii. W Ekstraklasie będzie piątym przedstawicielem rocznika 2000 akademii FC Porto, który wygrał UEFA Youth League. W zespole spotkał na przykład Afonso Sousę, najlepszego pomocnika poprzedniego sezonu naszej ligi.

Był młodą gwiazdą Porto, chciał go Juventus. Teraz zagra w Polsce [NEWS]

Tyle że Sousa w Youth League był zmiennikiem. Romario był natomiast gwiazdą. Z sześcioma golami i czterema asystami na koncie poprowadził zespół do triumfu w prestiżowych rozgrywkach. FC Porto stawiało go na równi z Fabio Vieirą oraz Joao Mario, z którymi wchodził do drużyny seniorów. Teraz hegemon z Portugalii postawił na nim krzyżyk. Nawet tam usłyszał: idź do Radomia, to dobry pomysł.

Okaże się, czy była to niedźwiedzia przysługa działaczy rodzimego klubu. Okaże się, czy będzie to postać, która wejdzie w szyte na niego buty gwiazdy i największej nadziei Radomiaka. Nie musimy jednak czekać, żeby stwierdzić, że ekscytacja radomskich działaczy nikogo nie powinna dziwić. Sięgają po piłkarza ze zwykle niedostępnej dla nich półki. 

Piłkarza, którego w tym samym okienku chciał inny polski klub, mierzący znacznie wyżej.

Romario Baro w Radomiaku! Kulisy transferu niedoszłej gwiazdy FC Porto

W piątkowy wieczór radomska publika dowie się, że Romario Baro został piłkarzem Zielonych. Dosłownie, bo prezentację zawodnika zaplanowano na mecz z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. W ten sposób Radomiak transferu jeszcze nie ogłaszał, zwykle towarzyszyła temu skromniejsza otoczka. Teraz jednak „chcą zrobić coś więcej, coś specjalnego”, bo uważają, że Baro zasługuje na gwiazdorską oprawę.

Sprawa jest już dopięta. Portugalczyk podpisał trzyletnią umowę z Radomiakiem. Polski klub zapłaci tylko kwotę za podpis, transfer z FC Porto wynegocjował na atrakcyjnych warunkach – bez odstępnego, lecz z dużym procentem od następnej sprzedaży. To standardowa procedura w takich przypadkach, duże akademie w ten sposób zabezpieczają swój interes. Znamy to z przypadku Maxiego Oyedele, za którego Legia Warszawa nie zgarnęła pełnej puli.

Z Romario będzie podobnie. Jeśli klub z Radomia go spienięży, zarobi 60% całej kwoty. Pozostała część trafi do FC Porto. Portugalczykom pasowało takie rozwiązanie, bo kontrakt Baro wygasał za rok. Kolejne wypożyczenie nie miało sensu, zwłaszcza, że przepisy zakazują transferów czasowych więcej niż sześciu zawodników. Romario już nie rokował, wypożyczać trzeba kolejnych młodych zdolnych, którym wróżona jest lepsza przyszłość.

Baro można było sprzedać, ale nie było wielu chętnych. Nie wykupił go FC Basel, mistrz Szwajcarii. Romario zaliczył ponad tysiąc minut dla tego zespołu w poprzednim sezonie, ale nie przekonał działaczy. On sam długo czekał na oferty, pozostawał poza pułapem finansowym Radomiaka, lecz nie tylko dlatego do transferu dochodzi tak późno. Baro nie byłoby w Radomiu, gdyby nie fakt, że CSKA Sofia tak mocno naciskała na transfer Bruno Jordao, że zapłaciła polskiemu klubowi pół miliona euro. I to niemal w całości od razu, bez zabawy w liczne raty.

Jordao zwolnił miejsce w składzie i pokaźną część budżetu, bo miał jeden z wyższych kontraktów w drużynie. Romario zajmie jego miejsce choć – podobno – jest tańszy w utrzymaniu. Timing był jednak perfekcyjny. Niedługo po przyklepaniu dealu z Bułgarami i startem rozmów z Baro, po piłkarza zgłosiła się… Jagiellonia Białystok.

Radomiak wygrał walkę o Romario Baro z ligowym rywalem. Chciała go Jagiellonia Białystok

Jak ustalił portal Weszło, Jagiellonia złożyła bardzo konkretną propozycję zawodnikowi. Nie mówimy o żadnych podchodach i wstępnym zainteresowaniu, lecz o oficjalnej ofercie. Romario Baro jednak odmówił. W Białymstoku twierdzą, że to dlatego, że „nie mogli finansowo konkurować z Radomiakiem”. Nie chodzi o to, że Jagi na kogoś nie stać, lecz o to, czy chce płacić. W Ekstraklasie znajdziemy przecież kilku piłkarzy, którzy nie wylądowali na Podlasiu, bo Jagiellonia odstąpiła od finansowych przepychanek.

W Białymstoku uznali, że Romario Baro to bardzo dobry piłkarz, zwłaszcza z piłką przy nodze. Podobnie myślą w Radomiu. Jaga stwierdziła jednak, że nie jest wart licytacji, zmieniania widełek płacowych. Radomiak uważa jednak, że wcale nie wygrał z ligowym rywalem na polu finansowym, że nieprawdą jest, że oferta z Radomia była zdecydowanie wyższa. Ich zdaniem Portugalczyk będzie zarabiał ciut mniej niż to, co mógł dostać „za miedzą”. Co więc przeważyło?

Czas. Jagiellonia chyba nie wiedziała, że my też w niego celujemy. Z tego co wiem, odezwali się do niego, gdy był już praktycznie dogadany z nami. Antonio Ribeiro bardzo dobrze zna rynek portugalski, agentów zawodnika. Druga strona nie chciała wycofać się z umowy w takim momencie i dlatego wybrał nas. Zdecydowało więc to, że nasz dyrektor sportowy dobrze wyczuł chwilę i rozegrał ten temat – słyszymy.

Transfer Romario Baro to autorski pomysł Antonio Ribeiro. Nie to, że pozostałe transfery robił ktoś inny. Po prostu to on uwierzył, że jest w stanie dogadać się z FC Porto i, co ważniejsze, przekonać samego zainteresowanego. Przez ponad tydzień pracował tylko nad tym. Klub, menedżer – poszło szybko. Z Baro trzeba było dwóch czy trzech dłuższych spotkań, konkretnych rozmów. Pomocne były dwa fakty: liczba rodaków w szatni oraz portugalskie trener. To jednak nie wszystko.

To, że Porto go nie chciało, nie oznacza, że łatwo było namówić kogoś takiego, żeby zamienić pensję, warunki i możliwości takiego klubu – czy nawet zespołów z półki FC Basel, gdzie grał ostatnio – na Radomiaka i polską ligę. Antonio włożył w to dużo pracy. Agenci piłkarza poczuli to od razu, oni też mówili mu, że Ekstraklasa to idealna trampolina. W końcu dał się przekonać do projektu, pomysłu na grę, który do niego pasuje. Wtedy temat mocno przyśpieszył – tłumaczą nam ludzie z Radomia.

Romario Baro to kumpel Afonso Sousy. Była gwiazda Lecha Poznań chwaliła Polskę i Radomiaka

W transferze Romario Baro do Radomiaka pomocne były też pozytywne opinie o klubie i Polsce. Jedną z nich miał wydać Afonso Sousa, który bardzo dobrze zna się z byłym kolegą z zespołu. W Portugalii usłyszeliśmy wręcz, że w czasach FC Porto byli najlepszymi kumplami. Afonso zachwycał się umiejętnościami i talentem Romario. Ponoć uważa, że w jego roczniku to on mógł zajść najdalej w piłce.

Teraz szepnął mu, że przenosiny do Ekstraklasy mogą sprawić, że jego kariera nabierze tempa bardziej przystającego do prezentowanego potencjału i nie ma się nad czym zastanawiać.

Radomiak bardzo chciałby, żeby Baro skończył przynajmniej jak Afonso Sousa – sprzedany za trzy miliony euro z bonusami do lepszej ligi. W klubie panuje przekonanie, że dzięki Romario zespół zyska topowego rozgrywającego na ósemce, tuż obok defensywnego pomocnika. Kogoś, kogo brakowało, gdy konstruowanie ataków w środkowej strefie boiska bazowało głównie na tym, co zrobi ofensywny pomocnik – Rafał Wolski czy Roberto Alves.

Wiele rzeczy się zgadza. Profil motoryczny jest wręcz idealny na tę pozycję. Romario Baro biega 33 km/h, pokonuje duże dystanse. Może nie jest to tak samo zaangażowany w defensywę piłkarz jak Bruno Jordao, ale z piłką przy nodze prezentuje jakość, jakiej jeszcze nie mieliśmy. Kapitalne podanie, kreatywność, jest genialny w pojedynkach i w grze jeden na jednego. I na to najbardziej liczymy – mówią przedstawiciele Radomiaka.

Takiego optymizmu odnośnie transferu w Radomiu jeszcze nie było. Albo nie było go dawno. Co prawda co jakiś czas trafiali się piłkarze z ciekawszą przeszłością, sporym potencjałem, lecz w tym przypadku mówimy o innej skali oczekiwań i nadziei. Dlatego nikt nie przejmuje się pompowaniem balonika i sypie komplementami pod adresem Romario.

Nie ma mowy o nakładaniu presji, bo nie da się nałożyć presji na kogoś, kto rozegrał 50 meczów dla FC Porto, występował z tym klubem w Lidze Mistrzów. On tego „hype’u” nie odczuje, dla niego to oczywiste. To zresztą bardzo skromny, ułożony facet. Do Radomia przyjechał z żoną, zrobił świetne pierwsze wrażenie – słyszymy.

Po takim ruchu apetyt w Radomiu rośnie. Jak na średniaka Radomiak ma bardzo szeroką, całkiem silną, ale też dobrze opłacaną kadrę. Zrobiono z tym lekki porządek względem pierwszych lat w lidze, teraz zespół ma coś więcej niż dziesiątkę silnych zawodników, którzy pochłaniają większość budżetu. Ten sezon ma być najlepszy od czasu awansu do ligi, i kropka. 

Nie po to bije się transferowy rekord klubu, nie po to sprowadza się stopera z grubo ponad setką gier w LaLiga 2, niedawnego mistrza kraju czy niedoszłą gwiazdę FC Porto, żeby nie przejawiać żadnych ambicji. Teraz trzeba im „tylko” sprostać. Jak wiemy, to czasami wyzwanie nawet większe niż namówienie kogoś takiego jak Romario Baro do przeprowadzki do Radomia.

SZYMON JANCZYK

CZYTAJ WIĘCEJ O TRANSFERACH NA WESZŁO:

Fot. Newspix

40 komentarzy

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama