Reklama

Lewandowski: Lubię Skorupskiego i nie mam pretensji do Kuby Kamińskiego

Przemysław Michalak

11 listopada 2025, 17:51 • 4 min czytania 20 komentarzy

Głównym tematem konferencji Jana Urbana i Roberta Lewandowskiego była nowa książka o „Lewym”, „Lewandowski. Prawdziwy”. Selekcjoner w pewnym momencie zażartował, że może iść na drzemkę, bo wszystkie pytania są kierowane do napastnika Barcelony. Ten odpowiadał cierpliwie i dość konkretnie.

Lewandowski: Lubię Skorupskiego i nie mam pretensji do Kuby Kamińskiego

Wojciech Górski z Weszło zapytał go na przykład o zdanie, które Lewandowski miał wypowiedzieć do któregoś z kadrowiczów, że gdyby Piotr Zieliński „nie przyjaźnił się z takim głupkiem” jak Łukasz Skorupski, to zaszedłby znacznie dalej.

Reklama

Robert Lewandowski o Łukaszu Skorupskim, Jakub Kamińskim i innych tematach z książki na swój temat

– Do tej historii w książce nie doszedłem. Ale jeśli chodzi o nasze relacje – ja Łukasza lubię, naprawdę. Jest, można powiedzieć, specyficznym zawodnikiem. Zawsze bramkarze są inni. To, co jest w książce… Ktoś coś powiedział, takie historie się pojawiają. Ja też wiele rzeczy mówię w formie żartu. Nie wiem, w jakim kontekście mógłbym to powiedzieć, więc trudno mi się odnieść – stwierdził kapitan Biało-Czerwonych.

I dodał: – Wbrew temu, co przed chwilą usłyszałem, bardzo lubię Łukasza jako osobę. To, że ma trochę inne podejście do życia i inaczej patrzy na wiele spraw… To już jest coś innego, ale to nie przekreśla tego, że podczas zgrupowania też spędzamy czas, potrafię się pośmiać z niego, jego żartów i z jego perspektywy, która jest śmieszna. Ja pewnie też niejednokrotnie zrobiłem coś, co mogło komuś nie podpasować i ktoś mógł mnie nazwać takim czy owakim. Przy tylu osobach w reprezentacji to się zdarza. Nie mówię, że nie. Gdybym przeczytał ten fragment, może wiedziałbym więcej i więcej mógłbym powiedzieć. Jak mówiłem, lubię Łukasza, bo jest inny niż ja i większość chłopaków w kadrze. Przy czym „inny” nie oznacza tu „gorszy”. Wręcz przeciwnie.

Robert Lewandowski i Łukasz Skorupski

W książce wypowiedział się także Jakub Kamiński, który nie ukrywając się za anonimowością stwierdził, że Lewandowski w kadrze zbyt często machał rękami i okazywał niezadowolenie, a jego zachowanie bardziej deprymowało niż motywowało. Brakowało natomiast pozytywnych gestów, braw, poklepania po ramieniu i tak dalej.

– A ja powiem od razu, że bardzo szanuję Kubę za tę wypowiedź, że się tego nie bał i nie mam do niego pretensji, że się wypowiedział. Wręcz przeciwnie. To pokazuje, że jest to zawodnik z klasą – podkreślił „Lewy”.

Od zarzutów nie uciekał. – Machanie rękami? Nie mówię, że nie było takich okresów, ale wynikały one z tego, że często moje ambicje i emocje, który we mnie były, powodowały, że nie miałem nad tym takiej kontroli. Popełniałem błędy, sam wielokrotnie mówiłem, że nigdy nie byłem idealny. Dążenie do sukcesu i wygrywania pokazywało wiele rzeczy, które – po czasie mogę tak stwierdzić – nie zawsze były na miejscu. Gdyby ktoś z nich podszedł i mi to powiedział, być może wcześniej bym je zauważył, a tak zajęło mi to trochę więcej czasu. Szanuję tę opinię Kuby i nie mam z nią żadnego problemu – podkreślił.

– Empatii może czasem brakowało, ale serca nigdy – podsumował nieco później Lewandowski.

„Traktowałem kontuzje jako słabość”

Poruszono także wątek jego ostatniej kontuzji odniesionej w meczu z Litwą. Nasz napastnik przez całą drugą połowę grał nie będąc w pełni sił, przez co jego uraz rozwlekł się potem na kilka tygodni.

– Od siedemnastu lat przyjeżdżam na kadrę i wiele razy grałem z kontuzją, często nikomu o tym nie mówiąc. Teraz pewnie też nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby ta kontuzja nie okazała się poważniejsza, niż nawet ja zakładałem. Niejednokrotnie grałem dla reprezentacji, gdy coś mnie bolało czy nawet miałem złamane żebro. Nie mówiłem o tym nikomu. Przez wiele lat to też uznawałem jako słabość. Ciężko było mi zaakceptować, że coś mnie może boleć, przecież jestem niezniszczalny. Chyba musiałem dojrzeć do tego, że każdy ma słabości, ja również. Potrafiłem grać przez 60 minut z żebrem, które bolało cholernie, byłem cały obandażowany, a potem się okazywało, że złamałem żebro. Jeśli robię coś z pasji i miłości, to czasami na ten ból nie patrzę – przyznał.

Lewandowski mówił także o wielkiej dumie z zapalenia biało-czerwonych świateł na Empire State Building w Nowym Jorku. Zamieszanie wokół tego tematu wynikające z braku klarownej komunikacji zrzucił na karb specyfiki niektórych dziennikarzy, którzy zawsze muszą komentować, nawet jeśli nie zostali o czymś poinformowani.

Fot. Newspix

20 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama