Raków martwić się nie musi. Fadigi Legia nie podbierze

Mikołaj Duda

27 listopada 2025, 22:06 • 3 min czytania 8

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że prędzej lub później, ale Marek Papszun przeniesie się do Warszawy. W tym momencie dla Rakowa znacznie ważniejsze może być to, że w Częstochowie pozostanie Lamine Diaby-Fadiga. Francuz udowadnia, że czasami potrzeba sprzyjających warunków, by w jednym miejscu pokazać, coś czego gdzie indziej nie jest się w stanie zaprezentować.

Raków martwić się nie musi. Fadigi Legia nie podbierze
Reklama

Diaby-Fadiga do Polski trafiał rok temu. Łukasz Masłowski zobaczył w nim odpowiedniego zmiennika dla Afimico Pululu. Często się to w przypadku dyrektora sportowego Jagiellonii nie zdarza, ale w tej sytuacji zaliczył sporą wtopę. Po bardzo obiecującym debiucie w meczu z Puszczą Niepołomice  – kapitalny gol po indywidualnej akcji – było już tylko gorzej.

Reklama

Francuz dostawał kolejne szanse, ale im dalej w las, tym było gorzej. Adrian Siemieniec z tygodnia na tydzień tracił zaufanie do napastnika, który albo był przezroczysty na boisku albo – co jeszcze gorsze – szkodliwy dla swojego zespołu. Zdarzało mu się marnować z pozoru proste sytuacje, wyglądające na takie, w których trzeba tylko dopełnić formalności.

Nic dziwnego, że po zakończeniu sezonu w Białymstoku postanowiono zabezpieczyć pozycję napastnika, sprowadzając Dimitrisa Rallisa, a na boczny tor odstawiając Fadigę. To postanowił wykorzystać Raków, który – jak na początku się wydawało – przeprowadził absurdalny ruch. Na zasadzie wymiany Francuz powędrował do Częstochowy, a kierunek na Białystok obrał Dawid Drachal.

Raków widział więcej. Zrobił z Fadigi gracza dużego formatu

Wydawało się, że Jagiellonia przeprowadziła złoty interes. Ściągnęła do siebie obiecującego młodzieżowca, a w zamian oddała niechcianego napastnika. Jak się okazało Raków, a właściwie Marek Papszun – oddajmy cesarzowi, co cesarskie – widział w Diabym-Fadidze potencjał, którego nie był w stanie dostrzec nikt inny. Przede wszystkim trafnie oceniono, że zdecydowanie więcej pożytku z Francuza będzie, gdy zacznie się go wystawiać jako ofensywnego pomocnika.

Papszun z 24-latka zrobił swoją tajną broń do wprowadzenia z ławki rezerwowych. Do meczu z Rapidem Wiedeń Fadiga miał na koncie osiem trafień, z czego aż sześć z nich zdobył, gdy w drugiej połowie wchodził na zmęczonego już przeciwnika. Tylko w spotkaniach z Wisłą Płock i Lechią Gdańsk strzelał, gdy Marek Papszun wystawiał go w podstawowym składzie.

W starciu z Rapidem, Francuz wysłał sygnał – najprawdopodobniej już do Łukasza Tomczyka – że potrafi dać wiele dobrego, gdy zaczyna grę od pierwszej minuty. Popisał się drugim hat-trickiem w karierze, ale pierwszym po przenosinach do Polski. Też trzeba przyznać, że nie były to najbardziej oczywiste sytuacje.

    • bardzo ładne techniczne wykończenie szybkiego ataku

  • wygrana walka z obrońcą przeciwnika i gol głową
  • dobicie obronionego strzału Patryka Makucha

11 bramek Fadigi w tym sezonie. Średnio jeden gol co 93 minuty. Imponująca przemiana z nieporadnego gościa wypychanego z Jagiellonii do gwiazdy i kluczowego elementu ofensywy Rakowa. Przy Limanowskiego nie mają powodów, by martwić się o Francuza. On w przeciwieństwie do Marka Papszuna walizek spakowanych nie ma. W końcu wygląda na to, że wreszcie znalazł on swoje miejsce na ziemi.

Statystyki zawodnika (sezon) dostarczony przez Superscore

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

8 komentarzy

Legenda w rodzinie głosi, że piłka podobno towarzyszyła mu już podczas narodzin. Jego pierwsze wspomnienia sięgają do MŚ w Brazylii w 2014 roku, kiedy jako siedmiolatek z zafascynowaniem oglądał jak przyszły piłkarz Górnika Zabrze sięga po trofeum. 100% na 100% jego uwagi zajmuje polska piłka. Przy trzeciej godzinie monologu o rezerwowym Radomiaka jego słuchacze często tracą cierpliwość. We wtorek i środę zbiera siły przed czwartkowym wieczorem, spędzanym wspólnie z jego ulubioną Ligą Konferencji. Gdy ktoś się go zapyta o piłkarza o imieniu Lamine, to bez zawahania odpowie Diaby-Fadiga

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama