Opcja atomowa Papszuna. Transfer do Legii przez inny europejski klub

Jakub Białek

28 listopada 2025, 16:39 • 3 min czytania 98

Legia Warszawa nie wie, jak niskim kosztem przechwycić Marka Papszuna z Rakowa Częstochowa. Gdyby futbolowi bogowie przedawkowali wspomagacze, mogliby wymyślić scenariusz, w którym szkoleniowiec trafia do stolicy poprzez… inny europejski klub. W teorii takie rozwiązanie jest możliwe. W praktyce – bardzo ryzykowne. Sprawdziliśmy, jakie konsekwencje niosłoby za sobą atomowe rozwiązanie całego sporu.

Opcja atomowa Papszuna. Transfer do Legii przez inny europejski klub
Reklama

Marek Papszun – rozwiązanie atomowe

Bo właśnie tak, atomowym rozwiązaniem, można byłoby nazwać przenosiny Papszuna do Warszawy z chwilowym przystankiem w jakimś ośrodku poza granicami naszego kraju. Ale po kolei. Cały spór pomiędzy Legią a Rakowem bierze się z tego, że obie strony w inny sposób interpretują zapisy w kontrakcie trenera Rakowa.

W umowie szkoleniowca znajduje się klauzula, której aktywowanie sprawia, że Papszun niewielkim kosztem może zmienić miejsce pracy. Według naszej wiedzy, jest w niej zapisane, że klauzula działa przy ofercie…

Reklama
  • z reprezentacji Polski
  • innego zagranicznego klubu.

Legia nie może aktywować klauzili, ale bez wątpienia może to zrobić przedstawiciel którejś z zagranicznych lig. W teorii możliwe jest więc rozwiązanie, w którym warszawianie dogadują się, przykładowo, z rumuńskim Otelulem Galati, by ten aktywował klauzulę i podpisał kontrakt z Papszunem. Po chwili Legia mogłaby sama wykupić szkoleniowca z rumuńskiego klubu, rekompensując poniesione koszty i odwdzięczając mu się bonusem w sumie odstępnego. W taki sposób, naokoło i jeszcze bardziej nieelegancko, zakończylibyśmy całą sagę.

Transfer Papszuna przez inny klub? Opinia prawnika

Obie strony sporu zastanawiały się, czy takie rozwiązanie jest w ogóle legalne. O opinię poprosiliśmy Mateusza Stankiewicza, radcę prawnego i agenta FIFA, zajmującego się prawem piłkarskim.

Według mnie nie ma formalnej przeszkody, żeby trener opuścił Polskę poprzez klub zagraniczny i wrócił do Polski, gdyż przepisy dotyczące trenerów nie stanowią ani limitu klubów, w których może pracować trener, ani też nie rozciągają na trenerów regulacji dotyczących zakazu transferów pomostowych – twierdzi prawnik.

Według Stankiewicza, transfer budziłby wątpliwości z innych powodów niż przepisy piłkarskie.

– Jedna z naczelnych zasad prawa mówi, że nie wolno korzystać z prawa sprzecznie z jego przeznaczeniem – taka czynność może być nieważna jako zmierzająca do obejścia prawa. Tutaj taki manewr byłby bardzo mało wyszukany i pewnie byłoby spore ryzyko, że nie obroniłby się w sądzie.

– Przypomina się jeden z większych transferów lat 90. Gdy Pavel Nedved opuszczał Spartę Praga przed transferem do Lazio, na jeden dzień stał się piłkarzem FC Koszyce. Wszystko po to, aby ominąć procent od dalszego transferu dla Viktorii Pilzno. Finalnie klub z zachodu Czech sprawę w sądzie wygrał, a później wprowadzono zakaz tego typu transferów.

– Ponadto taka transakcja to duży znak zapytania w zakresie kwestii finansowych – jeżeli ktoś dokonuje de facto fikcyjnej transakcji ponosi ryzyko związane z przepisami dotyczącymi faktur VAT czy prania pieniędzy. A zatem na pewno jest spore ryzyko prawne, które należałoby przeanalizować – przekazuje Mateusz Stankiewicz.

W teorii Legia mogłaby więc próbować w taki sposób, ale w praktyce są na to bardzo niewielkie szanse. Takie zachowanie byłoby wysoce nieetyczne i nawet przy skutecznym doprowadzeniu akcji do końca groziłoby ogromnymi stratami wizerunkowymi.

WIĘCEJ O MARKU PAPSZUNIE: 

Fot. newspix.pl

98 komentarzy

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama