Trudne chwile gracza Realu. Fatalna seria

Aleksander Rachwał

24 listopada 2025, 14:28 • 3 min czytania 0

Letnia saga transferowa z udziałem Rodrygo zakończyła się pozostaniem piłkarza w Realu Madryt i obie strony chyba mają czego żałować, bo w tym sezonie Brazylijczyk nie spisuje się najlepiej. 24-latek jest o krok od wyrównania rekordowej, niechlubnej serii w historii klubu.

Trudne chwile gracza Realu. Fatalna seria
Reklama

Rodrygo wystąpił w tym sezonie w czternastu meczach. Zanotował w nich dwie asysty, ale sam do siatki nie trafił ani razu. Równie mizernie wyglądała w jego wykonaniu końcówka poprzedniej kampanii, gdzie nie był w stanie znaleźć drogi do bramki w ostatnich piętnastu spotkaniach, licząc wszystkie rozgrywki.

Rodrygo kontynuuje fatalną passę. Jest o krok od niechlubnego rekordu

Trwająca od 4 marca 2025 roku (wtedy Rodrygo trafił do siatki po raz ostatni, było to w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Atletico Madryt) wynosi więc już 29 meczów. Podobnym osiągnięciem może „poszczycić się” tylko dwóch innych napastników w historii Królewskich.

Reklama

Rekordzistą pod tym względem jest Mariano Diaz, a więc piłkarz, który dla Los Blancos grał całkiem niedawno (lata 2016-2023, po drodze roczny pobyt w Lyonie). Jemu przydarzyło się zagrać w trzydziestu kolejnych spotkaniach i ani razu nie pokonać bramkarza. Kolejny jest Rafa Marañon, a więc gracz z czasów bardziej zamierzchłych (zawodnikiem Realu był w latach 1968-1974). On, podobnie jak Rodrygo, zaliczył serię 29 meczów bez gola.

Jednak występ występowi nierówny, jeden oznacza całe spotkanie, a inny minutę po wejściu z ławki. I rekordzista, Mariano, faktycznie tych minut spośród wymienionej trójki uzbierał w trakcie swojej serii najmniej, bo 986. Marañon na swoją pracował przez 1416 minut, u Rodrygo póki co licznik wskazuje ich 1321. Nie brakuje więc dużo, by Brazylijczyk stał się rekordzistą niekwestionowanym – takim, który ma najwięcej występów z rzędu bez gola, a równocześnie miał najwięcej czasu, by się przełamać.

To mimo wszystko zaskakujące, bo gdzie Rodrygo, a gdzie taki Mariano Diaz. Tego pierwszego chciały czołowe kluby Premier League, mowa była o transferze za ponad 100 milionów euro, a ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo Real stwierdził, że to jednak zbyt ważny zawodnik. Trudno się temu zresztą dziwić, gdy spojrzymy na statystyki – Brazylijczyk rozegrał dla Królewskich już 284 spotkania, w których zdobył 68 bramek i zanotował 53 asysty. Przed wspomnianą serią ładował więc gola średnio częściej niż co cztery spotkania.

Najbliższa szansa na przełamanie już w środę. Wtedy Królewscy zagrają na wyjeździe z Olympiakosem Pireus w Lidze Mistrzów, a te rozgrywki reprezentant Brazylii wyjątkowo lubi – dotychczas wystąpił w nich 67 razy, co przełożyło się na 25 goli i 16 asyst.

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

0 komentarzy

Zainteresowany futbolem od kiedy jako 10-latek wziął wolne w szkole żeby zobaczyć pierwszy w życiu mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Na szczęście później zobaczył też Ronaldo wygrywającego mundial, bo mógłby nie zapałać uczuciem do piłki. Niegdyś kibic ligi hiszpańskiej i angielskiej, dziś miłośnik Ekstraklasy i to takiej z gatunku Stal Mielec – Piast Gliwice w poniedziałkowy wieczór.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Hiszpania

Reklama
Reklama