Francja aż kipi od talentów, najlepsi młodzi zawodnicy znad Sekwany nie mieszczą się nawet w szerokiej kadrze reprezentacji kraju. Didier Deschamps nie przejął się jednak ich losem i na mistrzostwa zabrał 33-latka z Arabii Saudyjskiej. N’Golo Kante w trójkolorowych barwach nie grał od dwóch lat, ale wrócił w takim stylu, że cały naród bije mu brawo. – Jest niezbędny, to jasne dla wszystkich. Może powtórzyć to, co zrobił w Rosji – mówi Piotr Wojtyna, jego pierwszy trener. Kante wciąż jest wielki. I wciąż rozdaje uśmiechy.
– To nasz anioł, chroni drużynę – zachwycał się Kante Hugo Lloris, który przez jedenaście lat uzbierał rekordową liczbę występów w reprezentacji Francji. Szatnię zna na wylot, codziennie jest na łączach z zespołem. W „L’Equipe” z rozbawieniem opowiada o tym, jak wyglądało zetknięcie młodego pokolenia, trójkolorowych świeżaków, z takim gościem jak N’Golo.
Ci, którzy nie dzielili szatni z filigranowym pomocnikiem, mieli traktować go z przesadną czołobitnością, jak żywą legendę. Nawet się nie obejrzeli, gdy zorientowali się, że Kante to swój chłop. Mały, zabawny, skromny i wiecznie uśmiechnięty. W „The Athletic” francuscy kadrowicze raportują, że N’Golo szczerzy kły nawet wtedy, kiedy oszukuje podczas gry w karty, co jest rzekomo jedynym grzechem, jaki regularnie popełnia.
N’Golo Kante pozytywną energię roztacza jednak nie tylko poza boiskiem. Rolę maskotki łączy z występami, które odbierają mowę. Gdy Didier Deschamps ponownie powołał go do drużyny narodowej, zszokował Francję. Wystarczył jednak tydzień i Kante nie tylko nikt nie podważa – dziś już nikt nie wyobraża sobie bez niego drużyny.
EURO 2024. N’Golo Kante wrócił, żeby zostać bohaterem reprezentacji Francji
Mistrzostwa Europy w Niemczech są turniejem weteranów, bez dwóch zdań. Ostatni taniec Toniego Kroosa sprawia, że z niedowierzaniem kręcimy głowami: czy on naprawdę musi kończyć z piłką? Apel o to, żeby absolutnie tego nie robić usłyszał także Luka Modrić. Włoski dziennikarz zamiast pytania wygłosił na konferencji prasowej pean pod jego adresem, ale nikt nie miał mu tego za złe. Chorwat zupełnie na to zasłużył.
Jest Xherdan Shaqiri, który wciąż strzela w sposób nieziemski i niebywały, Pepe nadal jest defensywną opoką, Rumunów ratuje kapitalny Florian Nita, a najlepszym strzelcem gospodarzy – i całego turnieju – jest już przecież ponad trzydziestoletni Niclas Fuellkrug.
W obliczu takiej wyliczanki można uznać, że popisy 33-letniego N’Golo Kante nie są wyczynem szczególnym, jednak byłoby to rażące umniejszenie jego dokonań. Błysk drobnego pomocnika nie był oczywistością, zaskoczył nawet swoich kumpli, którzy widywali go dzień w dzień. Olivier Giroud, Benjamin Pavard i Adrien Rabiot bili mu pokłony w prasie, stwierdzając, że ponad siedemset dni rozbratu z międzynarodowym futbolem i rok spędzony w Arabii Saudyjskiej w ogóle nie odbiły się na jego formie.
Marcus Thuram, który ledwie pamięta Kante z początków swojej przygody z kadrą, nie mógł wyjść z podziwu: – Gdy gram na niego na zajęciach, wydaje się, że mam wokół siebie trzech zawodników. To okropne, on jest okropny!
Kylian Mbappe wprost przyznał, że powrót N’Golo wywołał u niego „pewną dozę niepewności”, którą sam zainteresowany rozwiał w ciagu kilku sesji treningowych na zgrupowaniu. Gdy Deschamps przed turniejem ogłosił listę nazwisk, wysłuchał paru pytań i kilku pretensji za uwzględnienie na niej weterana. Po meczu z Austrią, w którym Kante zdobył nagrodę dla najlepszego zawodnika na murawie, mówił tak, z nieskrywaną satysfakcją:
– Spójrzcie, co zrobił, dlatego go powołałem. Byłem przekonany, że z nim drużyna będzie lepsza.
Z Austriakami, którzy wybieganiem i intensywnością mogą zajechać każdego, przebiegł 11,8 kilometra, wykręcając rekordowy wynik. Deschamps odwołując się do tej statystyki rzucał, że nie ma sensu dyskutować o jakości ligi saudyjskiej, bo N’Golo to metronom, fenomen pod względem regeneracji i warunków motorycznych. Wyglądało to tak, jakby doświadczony trener tylko czekał na to, aż Kante wróci do pełni sił. Pokiereszowany przez kontuzje kończył przygodę z Chelsea jako cień zawodnika bez rytmu meczowego.
Deschamps podkreśla, że teraz jest inaczej. N’Golo pojechał na mistrzostwa mając cztery tysiące minut w nogach. Że w lidze saudyjskiej? Bez znaczenia. Kante ani trochę nie obniżył lotów.
Wciąż biega za trzech. Francja pod wrażeniem N’Golo Kante
Dzwonię do Piotra Wojtyny, trenera JS Suresnes, w którym sympatyczny Francuz zaczynał karierę. Polski szkoleniowiec wciąż przyjaźni się z N’Golo. Obserwował jak dorasta, o czym opowiadał nam niegdyś barwnie i szczegółowo, rozwiewając mity – jak ten o zbieraniu przez Kante złomu w młodości czy nieudanych testach w Wigrach Suwałki – serwując masę smaczków – jak ten o zestresowanym chłopaku w pierwszym występie po jedenastu, czy o „trenowaniu” synów Piotra w roli nastoletniego pomagiera.
Miły, milutki. Bajka o N’Golo Kante
***
Zaskoczył pana powrót N’Golo do reprezentacji?
Osobiście myślałem, że to koniec jego gry w kadrze. Opinie we Francji były takie, że kto wyjeżdża do takich krajów, jak Arabia Saudyjska, żegna się z drużyną narodową. Trochę tak to wyglądało, bo gdy rozmawiałem z nim tuż po przeprowadzce do Dżuddy, zapytałem go o reprezentację i powiedział: “nie wiem, zobaczymy”. Nie wybrzmiało, że jeszcze na coś liczy. Miał za sobą bardzo ciężki sezon w Chelsea, co wracał, to odnawialna mu się kontuzja, miał operację…
Czyli duża niespodzianka.
Ogromna. Miałem wtedy trening i przyszedł do mnie kolega z grup młodzieżowych.
– Wzięli N’Golo.
– Co?!
– Wzięli go na mistrzostwa.
Bardzo się ucieszyłem, dobrze go będzie zobaczyć na takiej imprezie, na takim poziomie.
We Francji w ogóle nie dyskutowano o tym, że może jechać na turniej?
Nie, nie, absolutnie. Każdy był zaskoczony, pewnie nawet on! Na powołanie złożyło się kilka rzeczy, myślę, że wpływ na to miały kontuzja Aureliana Tchouameniego i brak zawodnika o takim profilu. Na pewno bardzo dokładnie mu się przyjrzeli i znaleźli coś, co przekonało ich do tego, żeby go wziąć.
***
Przed spotkaniem z Polską odwiedziłem trening reprezentacji Francji w Paderborn. N’Golo podbijał radośnie piłkę, żartował z kolegami. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. O tym, jak ważną rolę pełni poza boiskiem, świadczy gest Kyliana Mbappe, który schodząc z boiska w meczu z Austrią, przekazał mu opaskę kapitana. Kante był tym mocno zaskoczony. W swoim stylu, z onieśmieleniem w głosie, tłumaczył potem, jak wielki zaszczyt go spotkał.
– Jest niesamowity, wciąż biega za dwóch, za trzech. Jeszcze lepiej radzi sobie z piłką przy nodze. Zaskoczył nas, Didier Deschamps nie może posadzić go na ławce rezerwowych, to wykluczone. Jest zbyt dobry – mówi mi Julien Froment z „Radio France”, którego wypytuję o formę Francuzów.
Dziennikarz zaznacza, że Trójkolorowi może i mają świetną generację, może Camavinga czy Zaire-Emery wpychają się do pierwszej jedenastki, ale w środkowej strefie widoczny był brak doświadczenia, który Deschamps znakomicie zdiagnozował, a potem wyleczył, ponownie stawiając na Kante. Zdaniem Piotra Wojtyny to nie doświadczenie było kluczowe.
– Zdecydowała jakość piłkarska. Samym doświadczeniem się nie wygra. Musiał być w formie sportowej, która była na tyle wysoka, że przystawała do reprezentacji kraju. To atypowy zawodnik – przeglądając kadry różnych drużyn nie ma w nich piłkarzy tego typu. Niskich, ale z wysoką skutecznością w odbiorze i bardzo dobrym pierwszym zagraniem po odzyskaniu piłki. Analizując jego mecze, widzimy też, że ma bardzo dobre przedostatnie podanie, otwiera drogę temu, kto potem asystuje.
Kante najlepszym rozgrywającym mistrzostw Europy
Na mistrzostwach Europy fenomen N’Golo Kante nie ogranicza się do wspomnianego wcześniej biegania w niesamowicie wydajny, niemal szalony sposób. Owszem, jest pod tym względem wybitny. Z Austrią wykonał najwięcej skoków pressingowych, powtórzył to zresztą także w spotkaniu z Holandią, a nawet w meczu z Polską. Fantastycznie reagował na intensywność narzucaną przez drużynę Ralfa Rangnicka: siedem kontrpressingów to najlepszy wynik wśród Trójkolorowych.
Kylian Mbappe stwierdził, że nie sztuką jest dużo biegać, bo widział zbyt wielu bezsensownie ganiających za piłką zawodników, żeby doceniać tylko to. Najlepsi biegają i dużo, i mądrze – właśnie tak jego zdaniem porusza się Kante. Fabio Capello oraz Ioan Lupescu również kierują uwagę na inteligentne poruszanie się N’Golo. W analizie, którą popełnili dla UEFA, tłumaczą, że tylko Griezmann tak często otrzymuje podania między liniami, że mało kto tak często jak Kante rzeczone linie łamie: czy to podaniem, czy prowadzeniem piłki.
Przekładając z trenerskiego na polski: N’Golo robi to, co w dzisiejszym futbolu stwarza największe zagrożenie.
Właśnie dlatego wtrąciłem, że Francuz to nie tylko maszyna do biegania. Stosunkowo niewiele mówi się o tym, jak dużo oferuje swojej drużynie w ofensywie. Polacy mogli się o tym boleśnie przekonać, gdy znakomicie rozprowadził akcję, wypuszczając Ousmane’a Dembele na czystą pozycję. Ten jednak zmarnował tę szansę, tak jak Antoine Griezmann nie popisał się, gdy Kante wypracował mu znakomitą okazję przeciwko Holendrom
screeny: analiza UEFA
– Balansem ciała znakomicie wyeliminował czterech Holendrów na małej przestrzeni, w polu karnym – zachwyca się Piotr Wojtyna.
Nie jest to bynajmniej pojedynczy przypadek Kante brylującego w grze do przodu. Z siedmioma kluczowymi podaniami na koncie N’Golo jest nie tylko najlepszym kreatorem Trójkolorowych, ale i całego turnieju. Dzięki danym „StatsBomb” zauważymy, że tylko Fabian Ruiz ma wyższy współczynnik przewidywanych asyst niż francuski pomocnik.
Problem w tym, że Ruiz ma już na koncie asystę, a Kante – z winy kolegów – liczb nie ma. Wygląda na to, że jeśli pierwszy uśmiech Francji chce poprawić statystyki, musi wziąć sprawy w swoje ręce. Jego pierwszy trener pół-żartem, pół-serio, stwierdza jednak, że bramki w wykonaniu N’Golo prędko nie uświadczymy.
– Gdy grał u mnie przez pięć lat nie strzelił chyba ani razu. Nigdy nie strzela, to jego mankament. Nie wiem, czy wtedy się bał, ale to mu pozostało. Mógł strzelać z Holandią, nie podjął takiej decyzji. To wynika z jego charakteru, osobowości, tej nieśmiałości. Nie jest typowo bezczelny pod tym względem. Cały czas woli podać.
Wiadomo. Miły, milszy, Kante.
Piotr Wojtyna, trener N’Golo Kante: Chciał zakończyć karierę grając ofensywnie, czuć radość
Piotr Wojtyna cieszy się jednak, że N’Golo coraz odważniej pokazuje światu swoją mniej znaną, ale równie piękną stronę. Wraca pamięcią do rozmowy, którą odbył z byłym podopiecznym, gdy ten był jeszcze piłkarzem Chelsea i szukał na siebie nowego pomysłu.
– Zawsze miał umiejętności, żeby tak grać, żeby to robić, tylko po prostu robił to, czego oczekiwali od niego trenerzy. W reprezentacji Francji często był ustawiany niżej, gdzie nie mógł wziąć piłki i minąć dwóch, trzech rywali, bo na tym poziomie tak się nie gra. Rozmawiałem z nim, chyba jeszcze w Londynie, i powiedział mi: Chciałbym skończyć karierę na pozycji bardziej ofensywnej, grając do przodu. Czerpać jak najwiecej przyjemności z gry w piłkę.
Zagaduję mojego rozmówcę, czy może to właśnie był powód przenosin do Saudi Pro League. W Al-Ittihad N’Golo Kante jest gwiazdą i pomocnikiem totalnym, jednym z najczęściej kreujących szanse kolegom z zespołu piłkarzy na swojej pozycji. Zejście na niższy względem angielskiej Premier League poziom pozwoliło mu grać bardziej wszechstronnie, szukać wspomnianej przyjemności na boisku.
Polski trener rozwiewa jednak złudzenia.
– Nie, nie, to akurat wynikało z czeku! Był tak duży, że przypuszczam, że jego otoczenie miało najwięcej do powiedzenia, bo on sam nie jest człowiekiem, który patrzy na takie aspekty.
Trupy w oparach sziszy. Francuska piłka w mackach bandytów
Wojtyna jest jednak przekonany, że Kante nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
– Moim zdaniem wypełni kontrakt i wróci do Europy, mam taką nadzieję. Ma 33 lata, ale z jego predyspozycjami i fizjonomią może grać do 38. czy 40. roku życia. Zwłaszcza że prowadzi sportowy tryb życia. Wykluczyć może go tylko kontuzja albo zniechęcenie psychiczne.
Dopytuję, czy widzi nadzieje na to, że Didier Deschamps zaufa N’Golo raz jeszcze, także na mundialu.
– Wszyscy są już przekonani co do jego wartości, jest niezbędny. Jeśli dokończy ten turniej w tak dobrym stylu, to do mistrzostw świata jeszcze dociągnie. Przynajmniej taką mam nadzieję i szczerze w to wierzę.
Wypada tylko dodać: jak my wszyscy. Bo czy można mieć dość tego uśmiechu?
WIĘCEJ REPORTAŻY Z EURO 2024:
- Czy czujesz się bezpiecznie? Tak, ale… Strach na strefach kibica
- Wino, futbol i śpiew. Tak wygląda piłkarska supra z Gruzinami [REPORTAŻ]
- Od Hitlera do papieża. Historia Olympiastadion w Berlinie
- Ronaldo na ratunek byłego NRD
- Joselu, Fuellkrug, Mertesacker. Edward Kowalczuk i opowieść o Hanowerze
fot. Newspix, FotoPyK