Nawet on nie spodziewał się, że po przenosinach z Club Brugge do Gentu od razu stanie się liderem zespołu. W przypadku Michała Skórasia słowo-klucz to zaufanie. W Belgii trafił na trenera, który wie, jak do niego podejść. Na człowieka, który wydaje się trochę przypominać Jana Urbana. Czy Skóraś, który jeszcze niedawno nie dawał wiele, wchodząc z ławki, a dziś strzela gole i asystuje, może przełożyć swoją świetną dyspozycję w klubie na reprezentację Polski?

Po transferze z Club Brugge do Gentu, który miał miejsce na początku września, chyba nikt nie spodziewał się, że Michał Skóraś będzie miał aż tak znakomite wejście do nowego klubu. Wygląda ono tak:
Mecz z Antwerpią (2:1), tydzień po transferze – 78 minut, gol
Mecz z Dender EH (3:0) – 87 minut
Spotkanie z Anderlechtem (0:1) – 77 minut
Mecz z Cercle Brugge (4:2) – 78 minut, gol i dwie asysty
Mecz z Charleroi (2:1) – 78 minut, asysta.
Skóraś z miejsca stał się liderem zespołu. – To regularnie najlepszy zawodnik Gentu. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony. Kiedy w 2023 roku trafił do Club Brugge, słyszałem, że to pozytywna postać: mądry chłopak, bardzo lubiany w szatni. Ale w drużynie z Brugii miał tylko dobre momenty, brakowało regularnej formy. Teraz wreszcie przekłada swoje pozytywne cechy osobowościowe na boisko – mówi w rozmowie z Weszło Koen van Uytvange, dziennikarz „Nieuwsblad”, od lat oglądający każdy mecz Gentu.
Michał Skóraś był w belgijskim Bayernie Monachium
Skóraś w obecnym sezonie dwa razy pojawił się na boisku w lidze w barwach Clubu Brugge. Następnie doznał urazu. Gdy go wyleczył, zrozumiał, że nie będzie dostawał zbyt wielu szans. I kiedy pojawiła się oferta z ligowego rywala, dość szybko zdecydował się na transfer.
– Rozmawiałem z ludźmi z Gentu kilka dni po jego transferze. Byli bardzo pozytywnie zaskoczeni Skórasiem. Zrobił na nich wielkie wrażenie podczas testów fizycznych. Okazał się naprawdę dobrze przygotowany biegowo. To zawodnik, który ma wielkie możliwości w sprincie. Nie mogli zrozumieć, dlaczego komuś o takim potencjale nie wyszło w Brugii – dodaje van Uytvange.

Michał Skóraś i Itoh Atsuki cieszą się z gola dla Gentu
Ci, którzy mieli okazję poznać Skórasia i pracować z nim, przekonują, że jest specyficznym zawodnikiem. To piłkarz, który prezentuje się najlepiej, gdy czuje zaufanie ze strony sztabu. Gdy dużo z nim rozmawiasz, wspierasz go i kiedy ma świadomość, że jest w zespole bardzo ważny. W Club Brugge nie do końca tak było. W pierwszych 18 spotkaniach ligowych najczęściej wchodził z ławki i z reguły nie dawał drużynie wiele.
– Club Brugge to belgijski Bayern Monachium. Zespół, mający zdecydowanie najsilniejszy skład w całej lidze. To też zespół ze zbudowaną hierarchią, w którym nie dochodzi do rewolucji w składzie. Michałowi ciężko było od razu wskoczyć do pierwszej jedenastki – mówi w rozmowie z Weszło Mariusz Moński z portalu Retro Futbol, ekspert od belgijskiej i holenderskiej piłki.
I dodaje: – A kiedy trener wpuszczał go w drugiej połowie, brakowało mu pewności siebie, nie czuł też, że liderzy drużyny chcą często z nim grać. A skoro tego nie czuł, to biegał po boisku jak kurczak z obciętą głową. Belgijscy dziennikarze pisali, że jest dynamiczny, ale jednocześnie zablokowany, gra bez odpowiedniej odwagi. To nie dawało efektów
Dostał szansę i miał wpływ na wywalczenie mistrzostwa
Dobry moment nastąpił, gdy Brugge w sezonie 2023/2024 rywalizowało w grupie mistrzowskiej. Jeden skrzydłowy był kontuzjowany, drugi myślał o transferze, co przekładało się na jego występy. Trzeci po prostu był bez formy. Nicky Hayen, wtedy tymczasowy trener, który dopiero co objął drużynę, musiał kombinować, przestawiał np. na skrzydło napastnika Ferrana Jutglę. Trochę z konieczności zaufał Skórasiowi, wstawiał go do składu.
– I on nagle stał się może nie decydującym, ale bardzo ważnym piłkarzem. Skóraś w tamtym momencie miał naprawdę duży wpływ na to, że Brugge było niepokonane i sięgnęło po mistrzostwo Belgii – ocenia van Uytvange.
Wcześniej w tamtym sezonie w 18 meczach ligowych Skóraś rozegrał 436 minut. Nie strzelił gola, miał dwie asysty. W grupie mistrzowskiej wystąpił w 10 spotkaniach, dwa razy trafiał do siatki, zaliczył też dwa ostatnie podania. Rozegrał 645 minut. Jego klub siedem razy wygrał, trzy razy zremisował i sięgnął po tytuł.
Wydawało się, że kolejny sezon może należeć do Skórasia, tym bardziej, że Hayen prowadzi Brugge do dziś, ale nic z tego. Znów brakowało mu zaufania, przegrał rywalizację o miejsce w składzie i nastąpił powrót do przeszłości – wejścia z ławki, rzadko z niej coś wnosił. Nie czuł się pewnie, więc grał bezpiecznie, żeby nie popełnić błędów. Wróciły opinie, że w takiej drużynie jak Brugge skrzydłowi musi dawać zespołowi więcej.
Trener Gentu wiedział, jak do niego podejść
Van Uytvange uważa, że Skórasiowi pomogła specyfika Gentu. To klub, w którym nie wymaga się tak wiele, konkurencja jest mniejsza, najlepsi zawodnicy odchodzą. Łatwiej się wyróżnić, a trener, Ivan Leko, sporo rozmawia z zawodnikami. Wydaje się, że osobowościowo jest trochę podobny do Jana Urbana. Po przyjściu Skórasia Chorwat szybko zrozumiał, z jakim zawodnikiem, ale też człowiekiem ma do czynienia.
– Trener jest bardzo w porządku. Trochę mnie tonuje, żebym zachował spokój. Był wcześniej zawodnikiem. Pierwszą rozmowę mieliśmy dłuższą i fajnie. Najważniejsze jest, żebym zachował pokorę – mówi sam Skóraś w najnowszym odcinku vloga na kanale Łączy Nas Piłka.
– Brugge gra bardziej kombinacyjną piłkę. Gent natomiast to futbol bezpośredni. Leko ustawia Skórasia jako lewego wahadłowego, który ma dużo więcej zadań ofensywnych, niż defensywnych. Myślę, że to bardzo dobre rozwiązanie dla takiego zawodnika – przekonuje dziennikarz „Nieuwsblad”.

Skóraś w barwach Gentu
– Skóraś idealnie trafił z transferem. Jest w drużynie, której może bardzo dużo dać, już stał się ulubieńcem kibiców. Może też grać o ambitne cele. Brugge i Union Saint-Gilloise, które dostało się do fazy ligowej Ligi Mistrzów, to dwie najlepsze belgijskie ekipy. Są w tej chwili raczej poza zasięgiem innych. Ale Gent ma potencjał, by walczyć z Anderlechtem o trzecie miejsce w lidze i awansować do Ligi Europy – kontynuuje van Uytvange.
Zaufanie jako słowo-klucz
Skóraś w tym sezonie strzelił w pięciu meczach dla Gentu dwa gole i zanotował trzy asysty. Jego bilans na koniec rozgrywek może być imponujący, bo ma w klubie mocną pozycję – wykonuje rzuty wolne, rożne, a w zespole są zawodnicy, którzy potrafią świetnie wykończyć dośrodkowania.
Moński: – Paradosalnie najlepiej wypadł w pierwszym spotkaniu z Antwerpią. Z Cercle Brugge miał gola i dwie asysty, ale Gentowi w tamtym spotkaniu dopisało szczęście. To rywal miał dużo więcej okazji, a Michał był efektywny: brał udział we wszystkich bramkowych akcjach swojej drużyny. Imponuje mi to, że po Skórasiu w ogóle nie widać braku minut w Brugge. Są zawodnicy, którzy po transferze muszą najpierw dojść do formy, ale to nie ten przypadek. Widać, że wszyscy w klubie mu ufają, bo bardzo duża część akcji ofensywnych idzie jego stroną.
To słowo-klucz wypowiada też Michał. – Nastąpiła duża zmiana, pod względem zaufania i mojej roli w zespole – mówi na vlogu Łączy Nas Piłka.
Jak wykorzystać Michała Skórasia w reprezentacji Polski?
Jego bardzo dobrą dyspozycję zauważył Urban, powołując go do reprezentacji. Skóraś przyjechał na kadrę jako zawodnik „w gazie”. Rozegrał dotąd dla drużyny narodowej dziewięć spotkań, w tym dwa towarzyskie. Był na dwóch wielkich turniejach, a jeżeli na nich grał, to przeciwko potęgom. Zmienił Karola Świderskiego w przerwie spotkania z Argentyną (0:2) w mistrzostwach świata w Katarze, gdy porażka 0:2 dała nam awans do 1/8 finału. Podczas EURO 2024 rozegrał 22 minuty w meczu z Francją (1:1), wchodząc na boisko za Nicolę Zalewskiego.
Teraz może wystąpić od pierwszej minuty przeciwko dużo słabszej ekipie, Nowej Zelandii. A kto wie – może, ze względu na to, w jakiej jest dyspozycji, rozpocznie też mecz eliminacji przeciwko Litwie. Pytanie tylko – jak wkomponować go do zespołu Urbana?
W ustawieniu z wahadłowymi, tym bardziej, że na zgrupowaniu nie ma kontuzjowanego Zalewskiego, można go wykorzystać tak, jak gra w Gencie. Jeżeli natomiast Polska miałaby grać czwórką z tyłu, Skóraś musiałby pełnić rolę lewego obrońcy (mniej prawdopodobne) albo zagrać na lewym skrzydle. Tam jednak wydaje się, że, przynajmniej pod mecz z Litwą, dość pewne miejsce miałby Jakub Kamiński.
Moński zaznacza, że warto chwalić Skórasia za liczby w Gencie, ale jednocześnie trzeba pamiętać, że on w grze defensywnej ma jeszcze sporo do poprawy. Strzela gole, asystuje, ale też nie zdążył w obronie przy kilku bramkach, które tracił Gent.
– On nie ma wielkiego doświadczenia z gry na wahadle, dlatego braki w obronie są jeszcze widoczne. Pamiętajmy też, że o ile błyszczy w Gencie, o tyle w topowym belgijskim klubie jednak sobie nie poradził. Musiał zmienić otoczenie na mniej wymagające. Litwa nie jest mocna, tutaj mógłby pasować. Ale na kogoś dużo lepszego? Jest w przypadku Skórasia taka lampka, która się zapala i informuje, że najsilniejsze zespoły mogą być pewną barierą nie do przeskoczenia – kończy Moński.
JAKUB RADOMSKI
Fot. Newspix.pl