Leśnodorski o działaniach Legii: Nie wygląda to poważnie

Mikołaj Duda

28 listopada 2025, 21:25 • 3 min czytania 20

Saga związana z przejściem Marka Papszuna do Legii zdaje się nie mieć końca. Głos w tej sprawie zabrał Bogusław Leśnodorski. Były prezes warszawskiego klubu na antenie TVP Sport skomentował całe zamieszanie. Jego słowa w dużej mierze skupiły się na krytyce obecnego właściciela Legii, Dariusza Mioduskiego. 

Leśnodorski o działaniach Legii: Nie wygląda to poważnie
Reklama

– Wyszła farsa. Dopiero teraz obejrzałem „setki” ze wczorajszej konferencji Marka Papszuna. Widać, że chłopu się trochę głupio zrobiło. Zobaczył, w co się wpakował. Szkoda wszystkich. To w pewnym sensie dla całej polskiej piłki pośmiewisko Trudno sobie wyobrazić, że Marek Papszun wstał rano, zadzwonił do Darka Mioduskiego i powiedział: „słuchaj, ja jutro mogę być twoim trenerem”. Nie chcę wchodzić w meandry dyskusji, telefonów i rozmów. Ale oczywistym jest chyba, że Legia rozmawiała z Markiem Papszunem już od jakiegoś czasu. Nie wiem, czy takie sytuacje powinny mieć miejsce – stwierdził Leśnodorski, cytowany przez portal TVP Sport.

Reklama

Leśnodorski odniósł się do zamieszania wokół Legii: Nie wygląda to poważnie

Leśnodorski w swojej wypowiedzi wziął w obronę właściciela Rakowa, Michała Świerczewskiego. Jednocześnie powiedział, jak według niego może skończyć się całe zamieszanie.

– Wypowiedź Marka Papszuna z poprzedniej konferencji była na tyle zadziwiająca, że mogła odbić się szerszym echem. Nie chcę wskazywać winnego. Na pewno nie Michała Świerczewskiego, bo on jest jakimś biernym aktorem tej całej gry. Stara się wyjść z tego jakoś porządnie. Ale z perspektywy Europy, to dziwne, że w Polsce się takie rzeczy dzieją. Chyba wszyscy się zgodzą, że nie wygląda to poważnie. Raczej śmiesznie. Jeśli miałbym obstawiać, to widzę dwa warianty. Pierwszy taki, że Dariusz Mioduski dogada się z Michałem Świerczewskim i Marek Papszun przejdzie do Legii po rundzie. A drugi taki, że nigdy już nie będzie trenerem Legii.

Działacz na koniec jasno określił, jak on sam by zarządził tą sytuacją, gdyby wciąż był osobą decyzyjną w Legii.

– Zadzwoniłbym do Michała Świerczewskiego i powiedziałbym mu: „sorry, Michał, ale tak wyszło, że chcę złożyć twojemu trenerowi ofertę. I moim zdaniem on się na nią zgodzi. Chcę wiedzieć, ile mnie to będzie kosztowało”. W pierwszej chwili by to może nie było łatwe, ale Michał Świerczewski jest osobą pragmatyczną, więc na pewno da się z nim porozumieć. Jakby już powiedział mi ile, to bym się z nim dogadał. Później dogadałbym się z Markiem Papszunem i następnego dnia przywiózł go do Warszawy. To nie jest bardzo skomplikowane.

Na ten moment sytuacja wydaje się jednak… skomplikowana. Bo nie do końca wiadomo na czym stoi Legia i sam trener Papszun, karty zdaje się, mimo trudnych okoliczności, rozdawać Raków. A porozumienia jak nie było, tak nie ma. Myślicie, że dogadają się jeszcze przed przerwą zimową?

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

20 komentarzy

Legenda w rodzinie głosi, że piłka podobno towarzyszyła mu już podczas narodzin. Jego pierwsze wspomnienia sięgają do MŚ w Brazylii w 2014 roku, kiedy jako siedmiolatek z zafascynowaniem oglądał jak przyszły piłkarz Górnika Zabrze sięga po trofeum. 100% na 100% jego uwagi zajmuje polska piłka. Przy trzeciej godzinie monologu o rezerwowym Radomiaka jego słuchacze często tracą cierpliwość. We wtorek i środę zbiera siły przed czwartkowym wieczorem, spędzanym wspólnie z jego ulubioną Ligą Konferencji. Gdy ktoś się go zapyta o piłkarza o imieniu Lamine, to bez zawahania odpowie Diaby-Fadiga

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama