Reklama

Kylian Mbappe w masce żółwia? Przygotowała ją polska firma!

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

24 czerwca 2024, 18:47 • 11 min czytania 21 komentarzy

Kylian Mbappe to najsłynniejszy zamaskowany bohater od czasów „Człowieka w żelaznej masce”, „Zorro” i „Batmana”. Wieść o jego kontuzji obiegła świat i stała się tematem przewodnim we Francji, bo istniało spore prawdopodobieństwo, że o mistrzostwo Europy Trójkolorowi będą musieli walczyć bez niego. Sytuację udało się uratować tylko częściowo, bo ochraniacz na twarz sprawia nowej gwieździe Realu Madryt pewne problemy. Okazuje się, że rozwiązać je może polska firma, która oferuje Mbappe maskę żółwia. Jej przedstawiciele tłumaczą nam, gdzie reprezentacja Francji popełniła błąd, próbując ratować swojego kapitana.

Kylian Mbappe w masce żółwia? Przygotowała ją polska firma!

Niedzielna sesja treningowa drużyny Didiera Deschampsa na stadionie w Paderborn wprawiła obserwujących ją dziennikarzy w konsternację. Reprezentacja Francji po niezbyt wymagających zajęciach, które były w pełni otwarte dla przedstawicieli mediów, urządziła ćwiczenia strzeleckie. Aparaty i telefony skierowano na Kyliana Mbappe, który po raz pierwszy po złamaniu nosa miał szansę udowodnić, że maska na jego twarzy niczego nie zmienia, że to wciąż ten sam piłkarz, który odpowiada za dokładnie połowę trafień Trójkolorowych na trzech ostatnich wielkich imprezach (licząc gole oraz asysty).

Efekt był jednak odwrotny od oczekiwanego. Julien Froment z „Radio France” oglądał pudło za pudłem i łapał się za głowę.

W treningu wzięli udział wszyscy ofensywni piłkarze i… trafienie do siatki sprawiało im dużo problemów! Wygląda na to, że Mbappe nie czuje się komfortowo w swojej masce, musi coś zmienić. Jestem tym trochę zaniepokojony, ale to był tylko trening, w meczu może być inaczej. Niemniej mamy swoje problemy z wykańczaniem sytuacji, bez Mbappe sprawy się skomplikowały. Marcus Thuram, Randal Kolo Muani i Ousmane Dembele mieli kilka okazji, ale ich nie wykorzystali. Jesteśmy trochę zaniepokojeni przed meczem z Polską. Naszym najlepszym strzelcem na turnieju jest w końcu samobój – recenzuje nasz rozmówca.

Rozwiązaniem tych kłopotów ma być powrót Kyliana Mbappe do wyjściowej jedenastki. Złamania nosa nie leczy się co prawda tak szybko i gładko, jak mikrourazów mięśniowych, ale nie ma czasu do stracenia. Mbappe parę dni po meczu z Austrią wrócił do treningów, oszczędzono go w spotkaniu z Holendrami, jednak na ławce kręci i wierci się tak, że Didier Deschamps dłużej go na niej nie utrzyma.

Reklama

Pytanie tylko, czy zamaskowany Mbappe pozostanie tak samo groźny dla rywala?

Kylian Mbappe i maska żółwia ninja. Polska firma pomoże Francuzowi?

Sprawa wydaje się błaha, ale wcale nie jest oczywista. Jasne, praktycznie co tydzień, dwa, oglądamy gości w maskach na twarzy nawet w Ekstraklasie. „The Athletic” przyjrzał się jednak tej kontuzji w sposób bardzo drobiazgowy, zapraszając do dyskusji uznanych lekarzy oraz chirurgów. Są oni zgodni: ze złamanym nosem da się żyć, da się z nim także grać, ale to nie tak, że założenie kawałka włókna węglowego na twarz zupełnie załatwia temat.

Kylian będzie miał zatkany nos, co wpływa na poziom sprawności i zdolność dostarczania powietrza do płuc. Tak jak w przypadku przeziębionych zawodników: pozostaje mu oddychać przez usta – tłumaczył Fahmy Fayez-Fahmy. Manuel Chamorro dodał: – Złamany nos sprawia ból i powoduje, że gorzej się oddycha, bo generuje obrzęk błony śluzowej. Gra w takim przypadku będzie skomplikowana.

Dochodzi do tego jeszcze jedna, interesująca kwestia. Wielu zawodnikom maska na twarzy najzwyczajniej w świecie przeszkadza. Ogranicza ich pole widzenia, dekoncentruje, uwiera. Mbappe cierpi na ten problem, bo podczas zajęć zaprezentował już całą gamę masek, jakby miał w domu garderobę wypełnioną takowymi. Julien Froment śmieje się, gdy pytamy go o to, ile masek dostarczyła Kylianowi francuska federacja.

Dobre pytanie! Za pierwszym razem założył trójkolorową maskę, ma też dwie inne, czarne maski.

Reklama

Żadna z nich nie jest jednak strzałem w dziesiątkę. Podczas poniedziałkowych zajęć, które obserwowaliśmy z trybun stadionu w Paderborn, Mbappe co chwilę majstrował coś przy sprzęcie ochronnym. To poprawił, to sprawdził wiązania, to przesunął. Dzień wcześniej zdjął maskę z twarzy i wyrzucił ją hen, przed siebie. Gdy przeglądamy zdjęcia zamaskowanego Kyliana, uwagę zwraca przede wszystkim to, że jego ochraniacz odstaje nieco od nosa. Okazuje się, że to jeden z błędów, który może powodować u Francuza dyskomfort w trakcie gry.

Jego maska zbyt odstaje, co może mieć skutek odwrotny do oczekiwanego – mówi nam Mateusz Pawlik, właściciel firmy „Cabiomede Sport”, która jako jedyna w Polsce przygotowuje maski ochronne dla sportowców. – W przypadku naszych masek robimy odsunięcie na piankę na całej twarzy, a na nosie dodatkowe dwa, trzy milimetry. To nie ogranicza pola widzenia, a jednocześnie miejsce między oczami będzie na tyle wytrzymałe, że maska nie ma prawa pęknąć. Jeżeli maska nie jest stabilna na całej twarzy, to organizm tego nie czuje i można się o to nieświadomie zahaczać. Maski Kyliana są też bardzo krótkie na nosie, więc ktoś to zaprojektował tak, żeby chronić kość, ale niekoniecznie już chrząstkę. A proszę mi uwierzyć, że przy złamaniu nosa dotknięcie chrząstki wyjątkowo boli. Nasze maski są tak długie, że pokrywają też chrząstkę.

Wspólnie z Pawlikiem w tym biznesie działa Michał Żyro, dzięki któremu ostatni pomysł „Cabiomede” poniósł się viralem po mediach społecznościowych. Polacy przygotowali bowiem… maskę żółwia ninja dla Kyliana Mbappe.

To była spontaniczna sprawa. Od paru lat produkujemy takie maski całkowicie zdalnie, więc jeżeli jakikolwiek zawodnik na świecie jej potrzebuje, przygotujemy mu ją w dwa dni. Wystarczy przesłać nam skan Iphonem. Jesteśmy w stanie dostarczyć maskę najszybciej w całej Europie. W przypadku Mbappe do kontuzji doszło w poniedziałek, więc we wtorek dostalibyśmy skan, a w czwartek maska byłaby już w Niemczech – tłumaczy Pawlik.

Kylian z propozycji nie skorzystał, ale być może tylko dlatego, że jeszcze do niego nie dotarła. Wiadomość o projekcie „Cabiomede” nie dotarła jeszcze do Francji. Tamtejszym mediom na wieść o polskim pomyśle zaświeciły się jednak oczy. Gdy Mbappe zapytał na „X” o propozycje designu ochroniarza na twarz, odpowiedzi zalały zdjęcia „Wojowniczych Żółwi Ninja”.

Szczerze mówiąc wszyscy czekamy na to, żeby Mbappe założył maskę „Żółwia Ninja”. Byłoby przezabawnie!

Co ciekawe, nie jest to niemożliwe. „Cabiomede” uruchomiło bowiem kontakty i ich prototyp dotarł już do Hanoweru, gdzie stacjonuje reprezentacja Polski. Odebrał ją Marcin Bułka, który zna się z Kylianem z czasów gry w PSG. Przed meczem z Francją nasz golkiper postara się podrzucić koledze podarunek.

To nie jest jeszcze produkt końcowy, jednak jeśli prototyp mu się spodoba wystarczą nam dokładny skan twarzy, który można wykonać nawet Iphonem, i wynik tomografii komputerowej, żeby zabezpieczyć miejsce działania. Gdybyśmy dostali te rzeczy od Kyliana, bylibyśmy w stanie dostarczy mu maskę perfekcyjną – zapewnia Michał Żyro.

Francuzi przygotowali Mbappe złą maskę? Polacy: Zrobimy to lepiej

Były napastnik Wisły Kraków wie, co mówi. Gdy przed laty doznał urazu twarzoczaszki, sam nosił maskę. Żeby ją wykonać musiał jednak wyjechać do Niemiec i stracić masę czasu. Poza tym miał podobne doświadczenia: ochraniacz nie był wygodny, sprawiał problemy. Wtedy jednak spotkał ludzi z „Cabiomede”.

Maska, którą mialem wcześniej była bardzo niewygodna, otwory na oczy były małe. My robimy to na miarę, wszystko jest dostosowane pod twoją twarz. Jeśli przeszkadzają ci małe otwory, możemy zrobić większe. Na dziś to najwyższa jakość. To tak, jak szycie garnituru na miarę. Doskonałym przykładem jest Przemysław Frankowski, któremu klub zrobil maskę, a ktory odezwał się do nas, czy moglibyśmy mu pomóc. Nasza maska była wygodniejsza i zagrał w niej wiele spotkań.

Mateusz Pawlik jest przekonany, że „Cabiomede” jest w stanie dostarczyć Kylianowi Mbappe lepszą maskę niż te, które przygotowała dla niego francuska federacja. Jego zdaniem sam fakt tego, że wykonano kilka różnych wersji ochraniacza to dowód na to, że popełniono błąd w sztuce.

Dobrą maskę robi się raz. W całej karierze nie zdarzyło nam się, żebyśmy musieli coś poprawiać, a zrobiliśmy ich już ponad trzysta. Jeśli maska jest dobrze zaprojektowana na podstawie skanu czy tomografii komputerowej, jeśli ma odpowiednie strefy amortyzacji i policzone pole widzenia to nie ma konieczności jej zmieniać, bo po prostu jest wygodna. Zawodnicy przychodzą do nas sceptyczni, mówią, że maski ograniczają pole widzenia, przeszkadzają. Potem zakładają nasz produkt i mówią: wow, w ogóle jej nie czuć, niczego nie ogranicza. Przyczyna jest prozaiczna: od dziecka noszę okulary, więc wiem, ile powinien wynosić otwór na oczy, żeby nie było widać ramek i wszystkiego dookoła. Jak zawodnik coś zmienia, to znaczy, że coś jest nie tak. Mam nadzieję, że ma same niewygodne maski i dopiero nasza okaże się wygodna!

Nasz rozmówca nie jest sportowcem, jest inżynierem. Zjadł zęby na tego typu projektach, ma doświadczenie i fachową wiedzę w temacie. Przegląda zdjęcia Francuza i nawet na tej podstawie jest w stanie stwierdzić, że maski, które nosi, są cięższe i gorsze od tych, które produkuje jego firma. Pytamy więc, w czym tkwi sekret tego biznesu.

Najlepsze maski są wykonywane z włókna węglowego klasy motorsport, które jest spajane żywicą przeznaczoną do kontaktu ze skórą. To jest milimetrowa twarda skorupa, która chroni twarz i powoduje, że przy uderzeniu nie ma możliwości, żeby ona się wygięła i doprowadziła do głębszego urazu. Nie wystarczy jednak zrobić skorupy, kluczowa jest też certyfikowana pianka – najlepiej, gdy pochłania ona energię uderzeń, bo wtedy do twarzy, mięśni i kości energia dociera już rozproszona. Wykorzystujemy najlepszą na świecie piankę, która jest używana także w kamizelkach kuloodpornych. Przy uderzeniu ta pianka twardnieje i pochłania energię, a w trakcie użytkowania jest miękka jak plastelina, niewyczuwalna, dopasowuje się do temperatury ciała. Trzecia kwestia: maska to nie jest naklejka na twarz, ona musi być odpowiednio zaprojektowana. Korzystając z tomografii i skanów projektujemy odsunięcie i pogrubienie w miejscu urazu. Maski są często asymetryczne, żeby chronić np. złamane oczodoły. Wtedy mamy skorupę, piankę i strefę zgniotu, jak w samochodzie – wtedy odsunięcie nie dotknie bolesnego obszaru.

Właściciel firmy „Cabiomede” tłumaczy, jak wiele detali składa się na udany projekt. Ot, pomijając kwestie ochronne, sprawa potu. Pianka jest nacinana, co tworzy specjalne kanaliki odprowadzające wodę. Do tego otwory wentylacyjne i nawet w masce na twarzy można grać z przyjemnością. Pawlik robi maski nie tylko dla piłkarzy, ale i dla koszykarzy. W przypadku tego drugiego sportu zmienia się istotność pola widzenia: zamiast na boki, trzeba rozglądać się głównie w górę i w dół, więc ochraniacze dla miłośników basketu różnią się od tych piłkarskich.

Gdy jednak pytamy o najtrudniejszy projekt, jaki przyszło im wykonać, Mateusz Pawlik przytacza historię z… piłki młodzieżowej.

Najbardziej łapiący za serce projekt to maska dla ośmiolatka. Jego mama zadzwoniła do nas, że syn ma złamany nos i oczodół, bo gdy kolega próbował kopnąć piłkę z całej siły, trafił go w twarz. Można sobie wyobrazić, jaka to musi być trauma i jak to boli. Dzięki tej masce bardzo szybko wrócił do gry, dostawaliśmy zdjęcia, że jest bardzo zadowolony. Koledzy mu zazdrościli i robili sobie z nim selfie!

Sporym wyzwaniem okazało się też wykonanie maski dla zawodnika z Ekstraklasy, który złamał kość twarzoczaszki w siedmiu miejscach.

Trzeba było się zastanowić, gdzie ta maska ma się w ogóle trzymać, ale grał w niej, był zadowolony. Robiliśmy też maskę ochronną na złamaną w trzech miejscach żuchwę – opowiada nasz rozmówca.

Mbappe nie będzie mógł grać na EURO 2024 w masce żółwia. Zabrania tego UEFA

Nawet jeśli Kylian Mbappe dostanie maskę od „Cabiomede” i zakocha się w tym projekcie, nie zobaczymy go na niemieckich boiskach w takiej odsłonie. Ochraniacz z motywem „Wojowniczych Żółwi Ninja” będzie mógł założyć co najwyżej na sesję treningową w Paderborn. Wszystko dlatego, że UEFA ma specjalne wymogi dotyczące masek, jakie zawodnicy mogą nosić podczas mistrzowskich turniejów. Przede wszystkim niedozwolone są wszelkie pstrokate ochraniacze – maska ma być jednolita, czarna. Nie mogą się też na niej znaleźć żadne ozdoby czy branding osobisty lub biznesowy.

Michał Żyro zwraca też uwagę na to, że zawodnicy pokroju Mbappe nie mogą tak po prostu nosić tego, co im się podoba.

Jest chodzącym blokiem reklamowym, firmą, więc nie może sobie pozwolić na wiele spraw. Sponsorzy pewnie regulują takie kwestie w ramach praw do jego wizerunku.

Griezmann przywitał Mbappe śpiewając mu piosenkę z „Zorro”

„Cabiomede” ma jednak nadzieję, że ich maska przypadnie Kylianowi do gustu i nawet jeśli nie będzie mógł z niej skorzystać, zachowa ją sobie na pamiątkę. Jako firma i tak są „reprezentowani” na EURO 2024. Wszystko dlatego, że produkują również ochraniacze. Tak, one także są profilowane pod zawodników. Michał Żyro zdradza nam, że sam z takowych korzysta i tłumaczy, czym ich produkt różni się od tego, co można znaleźć w każdym sklepie.

Niektórzy zawodnicy udają, że w ogóle mają ochraniacze. Wsadzają tam jakieś gąbki, żeby nie czuć niczego na nodze – to jak z butami, wybiera się jak najlżejsze, najwygodniejsze. Ochraniacze nie mogą uwierać, zsuwać się, spadać w trakcie gry, dlatego robimy je na miarę. Są one bezpieczniejsze, bo zwykłe, plastikowe ochraniacze nie mają certyfikatów bezpieczeństwa. Zagłębiając się w szczegóły wyczytamy, że firmy nie oferują ochraniaczy, tylko nadruki na nie, więc ochrona jest w takim przypadku zerowa. Ochraniacz może wręcz stać się narzędziem zbrodni, w końcu dostajesz w nogę plastikiem. Nasze ochraniacze są certyfikowane jako produkt ochrony osobistej, to duża różnica.

Sprofilowane i spersonalizowane deski znajdziemy na nogach reprezentantów Polski – Piotra Zielińskiego, Przemysława Frankowskiego, Bartosza Bereszyńskiego czy Marcina Bułki.

A Mbappe? Z polskiego punktu widzenia plus jest taki, że nawet jeśli przekona się do projektu „Cabiomede”, finalną wersję żółwiej maski dostanie dopiero po meczu z drużyną Michała Probierza. Przeciwko biało-czerwonym będzie więc musiał przemęczyć się w tej zlej, niedopasowanej i niewygodnej masce, którą nosi obecnie. Może w tym trzeba upatrywać naszych szans i nadziei na to, że Kylian nie powtórzy tego, co zrobił ostatnim razem, gdy w pełni zdrów wypracował Francuzom trzy gole, wyrzucając zespół Czesława Michniewicza z mistrzostw świata?

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Sobolewski: Wyszliśmy na druga połowę i… obudziliśmy się, jak mecz był przegrany

Piotr Rzepecki
1
Sobolewski: Wyszliśmy na druga połowę i… obudziliśmy się, jak mecz był przegrany
1 liga

Królewski o swoim spektrum autyzmu. „Mam problemy w interakcjach społecznych”

Mikołaj Wawrzyniak
24
Królewski o swoim spektrum autyzmu. „Mam problemy w interakcjach społecznych”

EURO 2024

1 liga

Sobolewski: Wyszliśmy na druga połowę i… obudziliśmy się, jak mecz był przegrany

Piotr Rzepecki
1
Sobolewski: Wyszliśmy na druga połowę i… obudziliśmy się, jak mecz był przegrany
1 liga

Królewski o swoim spektrum autyzmu. „Mam problemy w interakcjach społecznych”

Mikołaj Wawrzyniak
24
Królewski o swoim spektrum autyzmu. „Mam problemy w interakcjach społecznych”

Komentarze

21 komentarzy

Loading...