Sparta Praga ma potężnego i bogatego właściciela, a jej dyrektor sportowy snuje nawet marzenia o triumfie w Lidze Konferencji Europy. Ale w poprzednim sezonie czeska ekipa zawiodła przecież na całej linii na krajowym podwórku, przegrywając finał pucharu i kończąc ligowe zmagania dopiero na czwartym miejscu w stawce. O powrót praskiego zespołu na właściwe tory ma zadbać trener Brian Priske, główny bohater mistrzowskich sezonów sprzed lat, lecz w ostatnich tygodniach dowodzona przez niego Sparta znowu znalazła się w dołku formy.
Tymczasem Raków – jak mówi zresztą sam Marek Papszun – rośnie z meczu na mecz.
Medaliki zdecydowanie nie są stoją zatem na straconej pozycji w dzisiejszym starciu. Choć potencjał finansowy Sparty musi robić wrażenie nawet na kimś takim jak Michał Świerczewski.
Sparta Praga – za rywalami Rakowa kryzysowy sezon
Jeszcze nie tak dawno kibice Sparty Praga mieli naprawdę sporo powodów do radości.
Sezon 2022/23? Pierwsze od dziewięciu lat mistrzostwo Czech. Sezon 2023/24? Jeszcze lepiej. Udana obrona mistrzowskiego tytułu, a przy okazji triumf w krajowym pucharze – trzeci dublet skompletowany przez prażan w bieżącym stuleciu. Początek sezonu 2024/25? Awans do fazy zasadniczej Ligi Mistrzów.
Tutaj jednak lista sukcesów Sparty gwałtownie się urywa. Mimo udanego wejścia w poprzednią kampanię, koniec końców okazała się ona dla klubu skrajnie rozczarowująca. W Champions League czeska ekipa zanotowała passę sześciu porażek z rzędu i nie awansowała do play-offów, no ale powiedzmy, że to jeszcze niewielki problem. Ostatecznie już sam udział w fazie ligowej LM zapewnił klubowi solidny zastrzyk gotówki. Gorzej, że Sparta zaczęła również regularnie gubić punkty na krajowym podwórku. W efekcie zajęła dopiero czwartą lokatę w czeskiej ekstraklasie z monstrualną, 27-punktową stratą do mistrzowskiej Slavii!
A jakby tego wszystkiego było mało, Sparta poległa również w finale Pucharu Czech w konfrontacji z Sigmą Ołomuniec.
Sigma Ołomuniec – 5 szalenie ważnych faktów o rywalach Rakowa
Ostatnie z wymienionych niepowodzeń przelało czarę goryczy. Już dzień po nim pracę w Sparcie stracił trener Lars Friis, który na ławce zastąpił architekta wspomnianych wcześniej sukcesów Sparty – Briana Priskego. Friis pełnił funkcję asystenta w sztabie swojego rodaka i zdawał się być najlepszym kandydatem na kontynuatora dzieła Friskego po tym, jak ten ostatni zdecydował się zamienić Spartę Praga na Feyenoord Rotterdam w czerwcu 2024 roku. Pomysł z powierzeniem mu pełnej kontroli nad pierwszą drużyną okazał się jednak całkowicie chybiony, co w końcu przyznał dyrektor sportowy Tomas Rosicky.
– Po ogromnym rozczarowaniu, jakim była porażka w finałowym starciu z Sigmą, nie mogliśmy dłużej czekać z podjęciem decyzji – przyznał Rosicky. – Sezon jest dla nas wszystkich bardzo rozczarowujący. Liczymy, że trener tymczasowy Lubos Loucka wniesie do drużyny nową energię. Piłkarzom pozostały tylko dwa mecze, w których mogą udowodnić, że zależy im na klubie. A Larsowi bardzo dziękuję za jego wkład w ostatnie sukcesy Sparty.
Desperacki manewr działaczy nie przyniósł spodziewanych efektów. W przedostatniej kolejce zmagań w grupie mistrzowskiej prażanie przegrali na wyjeździe z Banikiem Ostrawa, a rozgrywki zakończyli remisem u siebie z Sigmą. Ledwo uniknęli całkowitego blamażu, jakim byłoby z ich perspektywy niezajęcie w lidze miejsca premiowanego udziałem w kolejnej odsłonie europejskich pucharów. Ale Liga Konferencji to i tak są rozgrywki nieco poniżej ambicji Sparty. Apetyt rośnie przecież w miarę jedzenia. Jesienią 2024 roku Czesi rywalizowali w Europie z Manchesterem City, Atletico Madryt czy Interem Mediolan. Teraz mają już za sobą starcia z Shamrock Rovers i HNK Rijeka, a przed nimi „polski” dwumecz – z Rakowem Częstochowa oraz Legią Warszawa.
No cóż, jest to delikatny zjazd.

Erling Haaland frunie w meczu ze Spartą Praga w Lidze Mistrzów
Sparta Praga wydaje spore pieniądze na transfery
A trzeba dodatkowo podkreślić, że Sparta Praga nie jest klubem oszczędzającym na transferach.
W sezonie 2022/23 ekipa znad Wełtawy przeznaczyła na wzmocnienia 8 milionów euro (jednocześnie zarabiając na sprzedaży zawodników 21,3 miliona). W kolejnej kampanii do Sparty trafili piłkarze za łączną kwotę 10,8 milionów (transfery wychodzące – 13,5 miliona). Później prażanie poszli jeszcze grubiej, bo wydali na nowych zawodników 14,5 miliona, jednocześnie podnosząc z rynku transferowego niespełna 11 baniek. No i wreszcie – ostatnie, letnie okno. Nie było mowy o zaciskaniu pasa w reakcji na nieudany sezon i perspektywę występów tylko w Lidze Konferencji, a nie w Champions League.
Transfery przychodzące za 11,2 miliona, w tym:
- John Mercado za 3 mln
- Santiago Eneme za 2 mln
- Jan Kuchta za 2 mln
Transfery wychodzące za 16,2 mln, w tym:
- Martin Vitik za 11 mln
- Victor Olatunji za 2,15 mln
- Joeri Heerkens za 2 mln
Strategia rywali Rakowa od ładnych kilku lat jest zatem oczywista. Drogo sprzedawać i odważnie reinwestować.
Jiri Muller, topowy czeski agent, opowiadał na łamach „Przeglądu Sportowego”:
– Pamiętam rozmowę sprzed dziesięciu lat z właścicielem Sparty, którą mieliśmy z Mino Raiolą. Sparta chciała funkcjonować jak większość waszych klubów, czyli pozyskiwać zawodników za darmo albo 200, 300, może 400 tysięcy euro. Tłumaczyliśmy, że tak się nie da. Jeśli chcesz sprzedawać zawodników za miliony, musisz kupować piłkarzy za miliony. Co jakiś czas będziesz miał szczęście, trafi się dobry wychowanek albo skauci wynajdą perełkę. Ale przypadki, kiedy sprowadzasz zawodnika za darmo albo drobne, a potem sprzedajesz za pięć, sześć, dziesięć milionów euro, zdarzają się sporadycznie.
W ostatnim czasie to podejście przynosi naprawdę niezłe rezultaty. Z Pragi w świat ruszyli na przestrzeni kilku lat tacy gracze jak Ladislav Krejci, Tomas Cvancara, Adam Hlozek, David Hancko czy wspomniany przed momentem Martin Vitik.

Martin Vitik jeszcze w barwach Sparty, latem kupiła go Bologna
Daniel Kretinsky – potężny właściciel Sparty Praga
Oczywiście łatwiej o odważne posunięcia na rynku transferowym, kiedy właścicielem klubu jest taki gość jak Daniel Kretinsky.
Media branżowe szacują, że Czech dorobił się około 11,5 miliarda euro majątku, co gwarantuje mu obecnie drugie miejsce na liście najbogatszych ludzi w kraju (wg „Forbesa”). Jednak biznesowe ambicje właściciela Sparty już dawno przestały się mieścić w granicach Czech. Mówimy bowiem o jednym z najprężniej działających przedsiębiorców regionu, którego posunięcia od ładnych paru lat wzbudzają masę komentarzy w Niemczech, we Francji czy w Wielkiej Brytanii.
W zachodnich mediach Kretinsky nazywany jest niekiedy „czeskim sfinksem” lub „Panem K.”, co ma podkreślić otaczającą go aurę tajemnicy. Nie jest natomiast sekretem, że fundamentem fortuny prezesa Sparty pozostają przedsiębiorstwa z branży energetycznej. Kretinsky zarobił niewyobrażalne sumy na węglu (i gazie) i właśnie to pozwala w ostatnim czasie miliarderowi kreatywnie dywersyfikować majątek. – To on w 2010 roku przejął przynoszącą straty kopalnię w Czechowicach-Dziedzicach, która stała się jedną z najlepiej prosperujących firm wydobywających węgiel kamienny w Polsce. Próbował kupić także pomorską Energę – pisał w 2018 roku Marcin Lis z Money.pl. – Kretinsky w czasach górniczego kryzysu pokazał, że na wydobyciu węgla można zarobić.
„Chcemy zarabiać na umierających branżach, bo uważamy, że umrą znacznie później, niż się powszechnie przyjmuje”
Daniel Kretinsky w 2015 roku (cytat z „The Times”)
Tego rodzaju działalność przysporzyła Czechowi wielu przeciwników. Jak przytacza „Bloomberg”, przedstawiciele organizacji zabiegających o ochronę środowiska nazywali go w ostatnich latach na przykład „hieną kopalną” i „węglowym wrogiem Unii Europejskiej”. Wątpliwe jednak, by 50-latek się tym przejmował.
– Kretinsky działał w oparciu o śmiałe założenie, że osławiony europejski projekt ekologicznej transformacji będzie chaotyczny i długotrwały, a węgiel i gaz będą wykorzystywany znacznie dłużej, niż wynika to z pierwotnych założeń. Były prawnik zbudował więc imperium paliw kopalnych, kolekcjonując „brudne” aktywa w promocyjnych cenach od przedsiębiorstw dążących czym prędzej do dekarbonizacji – analizują Gautam Naik i Petra Sorge na łamach „Bloomberga”.
Polska piłka to czeski film, czeska to sukces w Europie. Jak to robią sąsiedzi? [REPORTAŻ]
No dobrze, a co ze wspomnianą dywersyfikacją? Otóż w posiadaniu prezesa Sparty znajduje się szereg przedsięwzięć medialnych, nie tylko tych z czeskiego podwórka. Kretinsky inwestował bowiem także w prestiżowe francuskie grupy telewizyjne i tytuły prasowe, co swego czasu wywołało nad Sekwaną mnóstwo zamieszania. Przedsiębiorca posiada również udziały w niemieckiej grupie handlowej Metro AG oraz francuskiej Groupe Casino. Natomiast na rynku brytyjskim Kretinsky kojarzony jest głównie z West Hamem United, firmami takimi jak Macy’s, Foot Locker i Sainsbury, a od niedawna również z przejęciem Royal Mail. Dlatego nie powinna dziwić jedna z jego wypowiedzi: – Nie chcę być arogancki, ale dwa miliardy koron straty Sparty niespecjalnie mnie zajmują. Wiemy, co robimy. Jeśli popełnimy błąd i konieczne będzie wyłożenie pieniędzy, żeby go naprawić, to nie będzie z tym problemu – przyznał Kretinsky w rozmowie z klubowymi mediami.
Ponoć Kretinsky wyłącznie w kwestii Sparty kieruje się bardziej pasją i sentymentem, niż rachunkiem zysków i strat. Można tu szukać płaszczyzny porównawczej z Michałem Świerczewskim, aczkolwiek właściciel Rakowa – choć również hojny – dysponuje jednak znacznie skromniejszym majątkiem.

Daniel Kretinsky w 2019 roku
Sparta wraca na właściwe tory, ale złapała zadyszkę
W sezonie 2025/26 Sparta postanowiła wrócić do rozwiązań, które przyniosły jej sukcesy w latach 2023-2024. Na ławkę trenerską powrócił zatem Brian Priske, który w Rotterdamie rozczarował wprawdzie na całej linii, ale w Pradze wciąż jest bardzo ceniony. I trzeba oddać Duńczykowi, że bardzo szybko wyciągnął drużynę z dołka. Dość powiedzieć, że Sparta rozpoczęła obecną kampanię ligową od ośmiu zwycięstw w dziesięciu spotkaniach. Prażanie przebrnęli też – z lekkimi kłopotami, ale jednak – przez eliminacje do fazy zasadniczej Ligi Konferencji, gdzie z kolei rozpoczęli zmagania od rozbicia Shamrock Rovers.
Ostatnio nie jest już jednak tak różowo. Przeciwnicy Rakowa ewidentnie złapali zadyszkę.
- w lidze wygrali tylko jeden z czterech ostatnich meczów
- w Lidze Konferencji przegrali na wyjeździe z Rijeką
Mimo to, Tomas Rosicky – który miał poważne problemy z sercem, ale zdaje się, że już wraca do pełni zdrowia – nie kryje wielkich ambicji dotyczących występów Sparty w Lidze Konferencji. Dyrektor praskiej ekipy wspomina nawet o triumfie w całych rozgrywkach.
– Już raz odnieśliśmy sukces z trenerem Priske i mam nadzieję, że to powtórzymy. Ponowna współpraca przyniosła korzyść obu stronom. Brian pokazał, że jest trenerem, któremu można długofalowo zaufać. Potrafi rozwijać zawodników – przekonywał we wrześniu Rosicky w rozmowie z klubową telewizją. – Dla zagranicznych trenerów i piłkarzy Sparta wciąż jest bardzo atrakcyjnym kierunkiem. Zapracowaliśmy na to przez lata. Gracze zawsze są bardziej zainteresowani występami w Lidze Mistrzów, Liga Konferencji nie jest aż tak mocnym argumentem, ale nasze osiągnięcia z przeszłości też są brane pod uwagę. Jesteśmy atrakcyjnym klubem. Wszystkie letnie wzmocnienia planujemy z półrocznym buforem. Teraz w drużynie rozkwitają piłkarze, których zatrudnialiśmy zimą. Jesteśmy gotowi do gry na trzech frontach.
– Zespół od nowa uczy się wygrywać. Nie martwi mnie ofensywa – kreujemy mnóstwo sytuacji bramkowych, to tylko kwestia ich wykorzystywania. Natomiast mamy wciąż wiele do poprawy w grze bez piłki. Terminarz w lidze jest wymagający, do tego dochodzi Europa. Musimy popracować nad tym, jak reagujemy po stracie piłki i z jaką intensywnością walczymy o jej odzyskanie – podkreślił działacz Sparty. – Chcemy grać w Europie także wiosną. Może nie brzmi to zbyt ambitnie, ale to cel na teraz. A wtedy zobaczymy, jak silni będziemy. Oczywiście marzeniem jest zdobycie trofeum, ale teraz nie jestem w stanie ocenić, czy ćwierćfinał albo półfinał będą dla nas sukcesem. Musimy być pokorni po tym, co wydarzyło się w poprzednim sezonie. Z pokorą kroczyć naprzód.

Brian Priske
„Ten sezon jest przyzwoity, ale możemy być lepsi”
W tej chwili Sparta plasuje się na drugim miejscu w czeskiej ekstraklasie, ale ma tyle samo punktów co liderująca Slavia. Trener Brian Priske zdaje sobie jednak sprawę, że ostatnie tygodnie nie były w wykonaniu jego podopiecznych zbytnio udane. Liczy na przełamanie kiepskiej passy poprzez triumf nad Rakowem.
– To będzie dla nas bardzo ważny mecz, ponieważ potrzebujemy punktów, aby awansować do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Ta ostatnia porażka w Rijece trochę skomplikowała naszą sytuację. Teraz gramy u siebie i ważne jest wygranie tego meczu, bo to pozwoli nam wrócić do dobrej gry po niedzielnej porażce w meczu ligowym w Karwinie. To dla nas zły wynik, gra była nie do przyjęcia, zwłaszcza w drugiej połowie. Karwina była po prostu lepsza i właśnie dlatego jestem tak niezadowolony. Wiem, że możemy grać lepiej, bezwzględnie musimy radzić sobie w takich meczach – stwierdził Duńczyk cytowany przez Polsat Sport.
– Uważam, że ogólnie ten sezon jest przyzwoity w naszym wykonaniu, ale na pewno były spotkania, w których jakość była niższa, jak właśnie ta konfrontacja z Karwiną, która była prawdopodobnie naszym najgorszym meczem w tym sezonie pod względem defensywy – dodał Priske. – Przeciwko Rakowowi nastąpią pewne zmiany w składzie w porównaniu do meczu z Karwiną. Wynikać one będą z różnych powodów, niektórzy z zawodnicy mogą zasługiwać na szansę, niektórzy natomiast zagrali poniżej oczekiwań przeciwko Karwinie, a to ma również konsekwencje.
Nawet na podstawie tych wypowiedzi można wysnuć wniosek, że w Sparcie zrobiło się ostatnio trochę nerwowo po sielankowym wręcz początku sezonu. Miejmy zatem nadzieję, że Raków Częstochowa jeszcze tę nerwowość pogłębi. Tym bardziej że za trzy tygodnie prażanie znowu zagrają z ekipą z Polski – Legią Warszawa.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Marek Papszun z optymizmem przed Spartą. „Rozwijamy się”
- „Celje wyrosło ponad Słowenię. Chce dominować” [WYWIAD]
- Walka kiboli w Madrycie! Rayo Vallecano kontra Lech Poznań, są ranni [WIDEO]
- Miał być słaby, a osiągnął sukces. Trener Rayo Vallecano to fenomen
- Siemieniec o rywalach Jagiellonii: „Zagrają ofensywnie i szybko”
fot. NewsPix.pl