Miura niczym Kasai. Wiekowy napastnik gra dalej

Marcin Ziółkowski

23 grudnia 2025, 21:42 • 2 min czytania 3

Japończycy doskonale znani są z długowieczności. Cały czas na skoczniach świata możemy śledzić popisy Noriakiego Kasaiego, który niedawno rywalizował z Aleksandrem Zniszczołem. Podobnie ma się sprawa z Kazuyoshim Miurą. Choć to piłkarz, który grał jeszcze w latach 80 i 90. XX wieku, to ciągle nie zakończył on kariery. Wręcz przeciwnie. Były uczestnik MŚ podpisze po nowym roku kolejny kontrakt.

Miura niczym Kasai. Wiekowy napastnik gra dalej
Reklama

Piłkarski dziadek z Japonii nie spieszy się na emeryturę. Ma kolejny klub

Kazuyoshi Miura w reprezentacji Japonii zagrał 91 spotkań i strzelił w nich 55 bramek. To jeden z najbardziej znanych azjatyckich zawodników. Choć w kadrze narodowej wystąpił on po raz ostatni w 2000 roku, to ćwierć wieku później nadal gra w piłkę.

W lutym wiekowy napastnik będzie miał na karku już 59 lat i tylko on sam wie – cytując klasyka – kiedy powie sobie dość. Wkrótce dołączy on do trzecioligowej Fukushimy United. W związku z tym, na początku przyszłego roku zacznie on swój 41. profesjonalny sezon w futbolu.

Reklama

To dla niego pewna zmiana – ostatnie 1,5 roku spędził w czwartoligowym Atletico Suzuka. „King Kazu” jak zwykli o nim mówić kibice piłkarscy – jest w takim wieku, że jego występy nie są zbyt długie. Warto jednak wspomnieć, że gdy wrócił do Japonii w 2024 roku regularnie dostawał od trenera po 20 minut co kolejkę. Zmieniło się to w tym roku, gdzie Miura zagrał siedem epizodów przez cały sezon.

Jego zespół spadł na piąty poziom, a sam napastnik… awansował. O gola może być jednak trudno. Ostatnie trafienie Miura zanotował jeszcze w 2022 roku – 12 listopada pokonał bramkarza FC Osaka.

Sugeruje się, że ogłoszenie jego przybycia do trzecioligowca z Fukushimy nastąpić ma 11 stycznia – wszystko z powodu noszenia jedenastki na koszulce. Tak działo się w jego poprzednich drużynach.

Miura w swojej karierze zwiedził praktycznie cały świat. Na początku kariery występował w Brazylii – ma on też na koncie epizod w ligach z TOP 5.

Grał we włoskiej Genoi, gdzie jedynego gola strzelił w derbowym meczu z Sampdorią. We Włoszech był pierwszym piłkarzem z Dalekiego Wschodu w historii ligi. Oprócz tego występował też w australijskim FC Sydney i Dinamie Zagrzeb z Chorwacji. W 1992 roku ze swoją reprezentacją wygrał Puchar Azji.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

3 komentarze

Człowiek urodzony w roku stulecia swojego przyszłego ulubionego klubu. Schodzący po czerwonej kartce Jens Lehmann w Paryżu w finale Ligi Mistrzów 2006 to jego pierwsze piłkarskie wspomnienie. Futbol egzotyczny nie jest mu obcy. Przykład? W jednej z aplikacji ma ustawioną gwiazdkę na tajskie Muangthong United, bo gra tam niejaki Emil Roback. Inspiruje się Robertem Kubicą, Fernando Alonso i Ottem Tanakiem, bo jest zdania, że warto dać z siebie sto i więcej procent, nawet mimo niesprzyjających okoliczności. Po szkole godzinami czytał o futbolu na Wikipedii, więc wybudzony nagle po dwóch godzinach snu powie, że Oleg Błochin grał kiedyś w Vorwarts Steyr. Potrafi wstać o trzeciej nad ranem na odcinek specjalny Rajdu Safari, ale nigdy nie grał w Colina 2.0. Na meczach unihokeja w szkole średniej stawał się regenem Lwa Jaszyna. Esencją piłki jest dla niego styl rodem z Barcelony i Bayernu Flicka, bo Zdenek Zeman i jego podejście to życie, a posiadanie piłki jest przehajpowane

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Inne ligi zagraniczne

Reklama
Reklama