Twój klub jest w czołówce ligi, ale nie zajmuje pierwszego miejsca w tabeli. Rozpoczyna serię pięciu meczów bez wygranej. Dzięki niej zostaje… liderem. Takie cuda możliwe są tylko w Ekstraklasie. Wyścig żółwi nabrał takiego tempa, że Wisła Płock po miesiącu bez żadnego zwycięstwa wskoczyła właśnie na pierwsze miejsce w tabeli naszej kochanej ligi. Chyba nikt na świecie nie widział takiego cudu.

Wisła Płock została liderem dzięki serii pięciu meczów bez wygranej
2 listopada Górnik rozbił Arkę, a Wisła pokonała Pogoń Szczecin. Tabela wyglądała wtedy tak:
- Górnik Zabrze 14 meczów 29 punktów
- Wisła Płock 13 meczów 25 punktów
- Jagiellonia 13 meczów 24 punkty
Gdyby ktoś wtedy powiedział, że ponad miesiąc później lider będzie miał 30 punktów, pukano by się w głowę. A gdyby dodał do tego, że stanie się nim Wisła, choć nie wygra żadnego spotkania, wielu przypuszczałoby, że to w ogóle niemożliwe.
Oczywiście ta historyczna chwila to nie tylko zasługa płocczan. Wielki sukces nie byłby możliwy bez Górnika Zabrze, ale także Jagiellonia, czy Lech mogły to wszystko zepsuć, gdyby wygrały w tym czasie trochę więcej niż jeden mecz.
Górnik przegrał w Lubinie, Radomiu i Gdańsku, a u siebie podzielił się punktami z… Wisłą Płock. Ta z kolei zremisowała przez ostatnie pięć tygodni każdy mecz. Poza meczem na szczycie nie było zwycięzcy w jej meczu w Kielcach i Lublinie oraz z Lechem i Cracovią. Górnik i Wisła doczłapały się zatem solidarnie do dorobku trzydziestu punktów.
Lepszy bilans bramek ma Wisła, zatem to ona po dzisiejszym remisie wskoczyła po raz pierwszy od połowy września na czoło tabeli Ekstraklasy. Kiedyś w takich sytuacjach spoglądano na mecze bezpośrednie, ale przecież oba zainteresowane zespoły podzieliły się punktami. Można więc dziś legalnie zaśpiewać „Mamy lidera, hej w Płocku mamy lidera!”. Dzięki serii pięciu meczów bez wygranej…
Forma drużyny dostarczony przez Superscore
Remisami się nie utrzymasz, ale liderem zostaniesz
Żeby było jasne – to normalne, że liderem może być ktoś, kto ma akurat kiepską serię. Zdarzały się przypadki, że zespół prowadził w tabeli po wielu porażkach z rzędu, bo po pierwsze miał przed nią dużą przewagę nad konkurencją, a po drugie nie potrafiła ona wykorzystać jego kryzysu. Ale wskoczyć na pierwszą lokatę po pięciu meczach bez wygranej to całkowity ewenement.
Piłkarskie powiedzenie brzmi, że samymi remisami się nie utrzymasz. Tymczasem w Polsce dzieląc się punktami z wszystkimi przez ponad miesiąc możesz wskoczyć na pierwsze miejsce.
Można zostać liderem dzięki remisowi. Można nawet w skrajnym przypadku stać się nim po porażce, gdy zespół nas wyprzedzający przegra wyżej od nas. Ale w pięciu meczach nie potrafić zwyciężyć, a mimo tego wskoczyć na pierwszą lokatę?! Trzeba do tego dwóch drużyn na czele tabeli, które przez tyle kolejek nie przekraczają nawet średniej jednego punktu na mecz, a do tego peleton je goniący musi spisywać się albo bardzo słabo, albo już na starcie mieć wielką stratę.
Czy był taki przypadek na świecie?
Nie wiem, czy kiedykolwiek w światowej piłce był przypadek drużyny, która stała się liderem dzięki serii pięciu meczów bez wygranej. Śmiem w to wątpić, ale jeśli któryś z czytelników kojarzy taką sytuację, niech się podzieli tym faktem ze wszystkimi.
Komu się cała ta sytuacja może podobać. Bo mam wrażenie, że nie są z niej zadowoleni ani oczywiście w Zabrzu, ani nawet w Płocku nie ma jakiejś wielkiej dumy z jakości gry drużyny.
Moim zdaniem najbardziej na tym wszystkim korzysta Raków. W drugiej połowie września był na szesnastym miejscu w tabeli. Dziś ma punkt straty do lidera i mecz zaległy. Zbliżona jest sytuacja Jagiellonii, która ma o punkt mniej i dwa mecze do rozegrania. Bez większego problemu mogła być dziś na pierwszym miejscu, ale nie bardzo chciała odśnieżyć boisko przed meczem z GKS-em i będzie on ze względu na brak terminu musiał się odbyć w lutym.
Gdzie dwóch liderów nie wygrywa, tam Raków korzysta
Jeszcze na Wszystkich Świętych drużyna Marka Papszuna miała według portalu Euroclubindex około 12% szans na tytuł. Po wczorajszej wygranej z GKS-em i wpadce Jagiellonii w Niecieczy, Raków jest nie tylko faworytem do mistrzostwa, ale ma na nie ponad 50% szans.

Szanse na mistrzostwo Polski w ostatnich tygodniach. Raków na jasnoniebieskiej linii. (Źródło: https://www.euroclubindex.com/leagues/poland-pko-bp-ekstraklasa )
Liderem w przerwie świątecznej będzie pewnie albo właśnie Raków (z dorobkiem 32 punktów), jeśli wygra w niedzielę z Zagłębiem. Jeśli się mu to nie uda, to może nim zostać Jagiellonia, gdy wygra w Lublinie.
Dla porównania rok temu Górnik z 30 punktami był dopiero na szóstej lokacie, a Raków z 36 oczkami i Jaga mając o jedno mniej od niego i tak oglądali plecy Lecha Poznań. 1 stycznia 2024 roku liderem był z kolei Śląsk mając aż 41 punktów!
Jeżeli wtedy liga była wyrównana, to co można powiedzieć o dzisiejszej Ekstraklasie?
CZYTAJ WIĘCEJ O WIŚLE PŁOCK NA WESZŁO:
- Nie są naiwnym beniaminkiem. Wisła Płock bije rekordy w defensywie!
- Misiura: Myślę o reprezentacji i wcale nie żartuję
- Salvador odpowiada krytykom. „Jakie to ma znaczenie?”
- Żart, nie mecz. Wisła i Cracovia odbębniły zaległości byle nie przegrać
Fot. Newspix.pl