Ermal Krasniqi jest pomysłem trenera Edwarda Iordanescu, mówił o tym choćby Michał Żewłakow, to trener chciał tego piłkarza, wierzy w niego, gdyby nie Rumun, Krasniqi nie przyszedłby do Legii. Problem polega jednak na tym, że na razie bycie pupilem szkoleniowca to główna zaleta skrzydłowego.

Krasniqi po przyjściu do Legii gra, i to sporo. Sześć meczów w Ekstraklasie, cztery w wyjściowym ustawieniu, odpoczywał jedynie w Lidze Konferencji, ale odpoczywał właśnie dlatego, że jest uznawany przez Iordanescu za gracza pierwszego składu – gdyby nie, robiłby za drugie skrzydło w meczu z Samsunsporem obok Chodyny.
Niestety – na razie z jego obecności na boisku Legia nic nie ma, Krasniqi nie dał jej ani gola, ani asysty. Mimo że próbował, natomiast decyzyjność i jakość pozostawia wiele do życzenia…

Ale to w zasadzie nie jest najgorsze, bo czasami czujesz, że w klubie pojawił się kozak i nawet jeśli na początku nie dowozi liczb, to widać choćby błysk, zalążek tego, co będzie prezentował w przyszłości. A Krasniqi te umiejętności skrzętnie ukrywa, bo co możemy o nim powiedzieć po tych kilku meczach, jaką ma cechę wiodącą czysto piłkarską?
Trudno stwierdzić, czy tutaj chodzi o drybling, szybkość, przebojowość, idealne ostatnie podanie. Statystyki pokazują, że pracuje w pressingu, gdyż zaliczył już sporo odbiorów w ten sposób, ale to na tej pozycji trochę mało, skoro w ofensywie na razie jest, bo jest. Równie dobrze mógłby tam grać Kamil Mazek i też nie byłoby wiadomo, o co chodzi. A na przykład choć Biczachczjan ma swoje ograniczenia, to od początku w Polsce pokazywał swoją główną zaletę – strzał z dystansu. Było jasne, że to go będzie wyróżniać, w przypadku Krasniqiego trudno nawet zgadywać, co on w przyszłości zdradzi jako swój największy atut.
Chyba że pozostanie przy dobrym bieganiu. Ale to mało, zdecydowanie za mało.
Ermal Krasniqi – czy coś z niego będzie?
Ten początek każe się zastanawiać, zmartwić wręcz, dlaczego skrzydłowy odbił się w sezonie 24/25 od Sparty Praga. Nie od mistrzowskiej Slavii, tylko od czwartej Sparty, która przegrała ligę z Banikiem. Niedługo Legia będzie z nią grała w Lidze Konferencji i póki co podstawowym skrzydłowym w klubie jest właśnie odrzut od Czechów. No, trochę to dziwne.
A podkreślmy, że Ermal ma trochę łatwiejsze wejście do zespołu niż Urbański czy Weisshaupt. Mimo że oni jakieś konkrety dali, to wciąż wchodzą głównie z ławki. Oczywiście przyszli później niż Krasniqi, ale bardzo szybko doszliśmy do momentu, w którym można się zastanawiać, czy nie czekają za długo, a Kosowianin czekać nie musiał.
To będzie ciekawy przypadek do obserwowania pod kątem zarządzania szatnią. Iordanescu martwił się transferem Urbańskiego, czy nie zaburzy mu dynamiki w zespole, a pod nosem może mieć poważniejszy problem – to znaczy wszyscy wiedzą, że Krasniqi to jego ruch, więc wszyscy będą od tego ruchu oczekiwać dwa razy więcej. No bo nie może być tak, że pupil trenera gra, a daje albo nic, albo mało.
Na razie wygląda to marnie. Krasniqiego nie skreślamy, w końcu mamy dopiero październik, ale potrzeba szybkiej przemiany, by potwierdzić, że to jest zawodnik, który na Legię się w ogóle nadaje.
Póki co, trudno w to wierzyć.
WIĘCEJ O LEGII NA WESZŁO:
- Kowal o zwolnieniu Iordanescu: To może nastąpić jutro
- Sow rozbił Legię. Nie ma w tym przypadku
- To była kompromitacja Arkadiusza Recy [WIDEO]
Fot. Newspix