Reklama

Dybala jak De Bruyne. Przeklęte rzuty karne w Serie A

Marcin Ziółkowski

Opracowanie:Marcin Ziółkowski

03 listopada 2025, 19:45 • 3 min czytania 0 komentarzy

Paulo Dybala to jeden z najlepszych piłkarzy ostatniej dekady w Serie A, a o jego jakości mówić zbytnio nie trzeba. Mimo to w ostatnich latach coraz mocniej widać to, jak mizerne zdrowie ma La Joya. Ostatnio do ligi włoskiej zawitał też Kevin De Bruyne i poza wspólnym punktem, jakim jest gra w tym samym kraju, kolejnym mianownikiem niestety okazał się identyczny sposób doznania kontuzji.

Dybala jak De Bruyne. Przeklęte rzuty karne w Serie A

W ostatnim czasie AS Roma radzi sobie znakomicie. Mimo trzech porażek na koncie, rzymianie pod wodzą Gian Piero Gasperiniego plasują się na czwartej pozycji w ligowej hierarchii. Dzieje się to bez znanego dobrze kibicom z ostatnich sezonów… uzależnienia od formy Paulo Dybali.

Reklama

Roma punktuje bez zarzutu, gorzej z Dybalą

La Joya, który otrzymał wspaniałe powitanie od kibiców w Rzymie, był sercem ekipy dowodzonej przez Jose Mourinho, a następnie Daniele De Rossiego. Drużyna Jana Ziółkowskiego ma teraz inną strategię, a więc najlepszą defensywę w lidze. Straciła jedynie pięć bramek. Dybala nie jest tak efektowny z przodu, zanotował gola i asystę w ośmiu meczach Serie A.

Nie był to jednak dobry weekend dla romanistów.

Spadli oni w tabeli na czwarte miejsce, a po dominacji w pierwszych 30 minutach meczu z Milanem na San Siro, totalnie spuścili z tonu. Finalnie Rossoneri wygrali 1:0 po bramce Strahinji Pavlovicia w pierwszej połowie. Był to już trzeci gol Serba w tym sezonie Serie A.

W drugiej części meczu Dybala mógł strzelić gola z rzutu karnego. Niestety dla kibiców jego drużyny, w 19. podejściu do jedenastki we wszystkich rozgrywkach po raz pierwszy nie trafił do siatki. Górą był kapitan Milanu, Mike Maignan – obronił on tym samym pierwszy rzut karny z gry od roku.

Jego katalog wygląda imponująco, bowiem jest to 14. obroniona jedenastka, a po transferze do Mediolanu w 2021 wyjął on już uderzenia Domenico Berardiego, Mohameda Salaha czy Chwiczy Kwaracchelii.

Szklany diament. Kolejny uraz Paulo Dybali

Niestety – Dybala po wykonaniu jedenastki zszedł z boiska. Wydawało się, że to kwestia oszczędzania gwiazdy zespołu, co byłoby absolutnie normalną sprawą przy rozbudowanym piłkarskim kalendarzu. Po meczu wyszło na jaw, że Argentyńczyk uszkodził sobie coś w nodze… Gian Piero Gasperini powiedział, że to duża strata dla zespołu, potwierdzając, że był to problem zdrowotny.

Dybala nigdy nie był okazem zdrowia. W ostatnich pięciu sezonach nie zagrał ani razu trzydziestu i więcej spotkań. Nie wiadomo jak długo będzie pauzował, bowiem dokładne badania ma przejść 4 listopada.

Dybala – można by rzec – wziął przykład z Kevina De Bruyne. W hitowym starciu na Stadio Diego Armando Maradona Belg po dobrze wykonanej jedenastce miał ogromne problemy i bardzo cierpiał. Finalnie musiał otrzymać pomoc, by w ogóle wrócić na ławkę rezerwowych.

Belgijski reżyser gry resztę meczu przesiedział z kolegami, już o kulach. Plotki mówią o przerwie wynoszącej od trzech do pięciu miesięcy.

***

Kolejne spotkanie Romy to rozgrywki Ligi Europy i mecz z Rangersami na Ibrox. Rzymianie mają raptem trzy oczka po trzech kolejkach.

Po inauguracyjnej wygranej w Nicei, przegrali oni dwa domowe mecze. Najpierw w kuriozalnych okolicznościach z Lille (trzy chybione jedenastki), a później z Janem Ziółkowskim w pierwszym składzie z Viktorią Pilzno.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot.

0 komentarzy

Człowiek urodzony w roku stulecia swojego przyszłego ulubionego klubu. Schodzący po czerwonej kartce Jens Lehmann w Paryżu w finale Ligi Mistrzów 2006 to jego pierwsze piłkarskie wspomnienie. Futbol egzotyczny nie jest mu obcy. Przykład? W jednej z aplikacji ma ustawioną gwiazdkę na tajskie Muangthong United, bo gra tam niejaki Emil Roback. Inspiruje się Robertem Kubicą, Fernando Alonso i Ottem Tanakiem, bo jest zdania, że warto dać z siebie sto i więcej procent, nawet mimo niesprzyjających okoliczności. Po szkole godzinami czytał o futbolu na Wikipedii, więc wybudzony nagle po dwóch godzinach snu powie, że Oleg Błochin grał kiedyś w Vorwarts Steyr. Potrafi wstać o trzeciej nad ranem na odcinek specjalny Rajdu Safari, ale nigdy nie grał w Colina 2.0. Na meczach unihokeja w szkole średniej stawał się regenem Lwa Jaszyna. Esencją piłki jest dla niego styl rodem z Barcelony i Bayernu Flicka, bo Zdenek Zeman i jego podejście to życie, a posiadanie piłki jest przehajpowane

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama