Ponad sześciuset piłkarzy zostało powołanych na Puchar Narodów Afryki. Turniej rozpocznie się w Maroku 21 grudnia i potrwa prawie miesiąc. Ekstraklasę reprezentować będzie tylko dwóch graczy. Niektóre ligi europejskie będą miały przerwy przynajmniej przez część tego okresu, jednak w Anglii czy Włoszech rozgrywki toczyć się będą cały czas. Które kluby muszą oddelegować na turniej największą liczbę swoich kluczowych zawodników, co może wpłynąć na ich krajowe rezultaty?
Spis treści
- Powołania na Puchar Narodów Afryki 2025
- Każdy zespół Ligue 1 wysyła kogoś na PNA
- Mocna ekipa z Bundesligi
- Nikt z Barcelony, dwóch (teoretycznie) z Realu
- Z czołówki Serie A zawodników wysyła tylko Roma
- Z siódmej ligi na mistrzostwa
- Nigeryjski Fulham
- Kogo sprzedać ze składu Fantasy Premier League?
- Tylko dwójka graczy z Ekstraklasy
- Awantura w Kamerunie
Powołania na Puchar Narodów Afryki 2025
Więcej niż sześciu zawodników delegują na turniej wyłącznie kluby afrykańskie. Rekordzistą jest Al-Ahly, które wysyła tam aż dziesięciu graczy. Będzie to ośmiu Egipcjan oraz Tunezyjczyk Ben Romdhane i Malijczyk Aliou Dieng.
Spośród klubów europejskich aż sześciu zawodników pojedzie na turniej z Sunderlandu – to rekordowy wynik zespołu z naszego kontynentu. Są to Marokańczyk Talbi, Mozambijczyk Mandava, Senegalczyk Habib Diarra, Kongijczycy Sadiki i Masuaku oraz reprezentant Burkina Faso Bertrand Traoré. Wszyscy są dość istotnymi graczami klubu z północy Anglii. Z tej grupy tylko Diarra i Masuaku rozegrali mniej niż sześćset minut w tym sezonie Premier League.
Razem wszystkich sześciu wymienionych piłkarzy odpowiada za aż 28% minut, jakie Czarne Koty rozegrały w lidze. Ich ubytek może spowodować, że Sunderland nie utrzyma swojej wysokiej ósmej lokaty. W dodatku szybkie odpadnięcie jednej kadry – na przykład Demokratycznej Republiki Konga, niewiele zmieni, bo klub ma swoich zawodników w aż pięciu różnych reprezentacjach.
W niewiele lepszej sytuacji jest francuskie Lorient. Do Maroka lecą bowiem Marokańczyk Talbi, Burkińczyk Kouassi, Kameruńczycy Avom i Yongwa oraz Benińczyk Tosin. Aż 35% minut rozegranych w tym sezonie przez francuski klub to zasługa tej piątki Afrykańczyków. Także w tym przypadku utrzymanie dwunastej lokaty w Ligue 1 może być trudne. Podobne wyzwanie czeka drugiego z beniaminków – Paris FC, który także wysyła na turniej pięciu zawodników.
Każdy zespół Ligue 1 wysyła kogoś na PNA
Liga francuska jest zdecydowanie najmocniej reprezentowana w finałach Pucharu Narodów Afryki. Nic w tym dziwnego, skoro zagra na nich aż jedenaście jej byłych kolonii: Maroko, Algieria, Tunezja, Senegal, Mali, Burkina Faso, Wybrzeże Kości Słoniowej, Benin, Kamerun, Gabon i Komory.
Stąd też w Maroku wystąpić może aż 75 zawodników różnych lig francuskich. Po czterech graczy delegują Angers, Le Havre, Metz i Nicea, trzech: Lille, Nantes, Rennes i Strasbourg, a dwóch między innymi Lyon, Monaco i PSG (Hakimi i Mbaye). Możliwe więc, że wszystkie kluby ligi francuskiej będą przez Puchar Narodów Afryki pokrzywdzone we w miarę zbliżonym stopniu. Swojego gracza będzie tam bowiem miał… każdy zespół Ligue 1!
Na szczęście, liga francuska w przeciwieństwie do angielskiej ma krótką przerwę, która już się rozpoczęła, jednak skończy się ona w pierwszych dniach stycznia. Zatem wpływ na kadry poszczególnych klubów będzie miało głównie to, które z reprezentacji zakwalifikują się do fazy pucharowej.
Jednak aż dziewięć byłych francuskich kolonii (wszystkie poza Komorami i Beninem) zgodnie z prognozami powinno wyjść z grupy, zatem w połowie stycznia nad Loarą może być ciekawie pod kątem uzupełniania składów w meczach ligowych.
Mocna ekipa z Bundesligi
Przerwa w Bundeslidze potrwa tyle co we Francji, czyli siedemnaście dni, ale rozpocznie się dopiero w niedzielę, a skończy 9 stycznia. Dzięki temu niemieckie kluby dotknie jedynie nieobecność zawodników grających w pierwszym meczu grupowym oraz od ćwierćfinału.
Najbardziej zagrożony jest Bayer, który traci Burkińczyka Tapsobę, Marokańczyka Ben Seghira, Algierczyka Mazę i Kameruńczyka Kofane. Bolesny może być głównie brak tego pierwszego, który jest filarem defensywy klubu z Leverkusen, a w tym sezonie tylko raz zszedł z boiska w meczu ligowym.
Trzech graczy, ale raczej drugoplanowych traci także Augsburg. Dwóch zawodników deleguje Eintracht (Algierczyk Chaibi oraz Tunezyjczyk Skhiri) i Lipsk (Malijczyk Haidara i Iworyjczyk Diomande). Z górnej połówki tabeli Bundesligi żadnego gracza nie wyśle tylko Union Berlin. Bayern deleguje za to napastnika Nicolasa Jacksona z Senegalu. Łącznie niemieckie kluby wysyłają 22 zawodników.
Nikt z Barcelony, dwóch (teoretycznie) z Realu
La Liga pauzuje jedynie od 22 grudnia do 3 stycznia, co oznacza, że jej klubów nie dotknie druga i trzecia kolejka fazy grupowej mistrzostw Afryki. Wyślą one jednak aż trzydziestu graczy do niedalekiego Maroka. Trzech z nich to gracze Betisu. Są to reprezentanci organizatora turnieju: Ezzalzouli i Amrabat oraz rezerwowy napastnik z Konga Bakambu.

Ezzalzouli, Attiyat Allah i Amrabat cieszą się z pokonania Hiszpanii podczas mundialu w Katarze
Na mistrzostwa nie jedzie żaden zawodnik Atletico ani Barcelony. Yamal jeszcze dwa lata temu rozważał reprezentowanie Maroka, ale ostatecznie wybrał La Roję. Na odwrotny krok zdecydował się Brahim Diaz i to pomimo gry w kadrze Hiszpanii. Będzie on musiał opuścić Madryt, pewnie na dość długo, bo Maroko to główny faworyt turnieju.
Czy będzie to miało wpływ na walkę o mistrzostwo Hiszpanii? Zobaczymy. W zespole Gwinei Równikowej wystąpi ponadto Loren Zuniga, którego kojarzy pewnie niewielu fanów Królewskich. Jest on bowiem graczem ich rezerw.
Z czołówki Serie A zawodników wysyła tylko Roma
Jedną z niewielu lig bez przerwy zimowej jest Serie A. Nieobecność aż dwudziestu siedmiu graczy ligi włoskiej może zatem mieć wpływ na jej przebieg.
Brak Malijczyka Lassany Coulibaly’ego, Zambijczyka Lamecka Bandy i Angolczyka Kialondy Gaspara może fatalnie oddziaływać na Lecce, które dzięki ich grze jest na dwunastej pozycji.
W komfortowej sytuacji jest czołówka: Inter, Milan, Napoli, Juventus i Bologna, które nie mają w składzie żadnego uczestnika finałów mistrzostw Afryki. W niekorzystnej sytuacji jest zatem Roma, której zabraknie Marokańczyka Neila El Aynaouiego i Iworyjczyka Evana Ndicki. Szczególnie ten drugi jest podporą defensywy rzymian, która straciła najmniej goli w lidze.
Z dołu tabeli Serie A prawie każdy zespół będzie miał swojego gracza w Afryce, oprócz Parmy i przechodzącej wielki kryzys (który to już w historii?) Fiorentiny.
Z siódmej ligi na mistrzostwa
Wróćmy jednak do ligi, na której przebieg składy krajów uczestniczących a Pucharze Narodów Afryki mogą mieć największy wpływ. Premier League nie zaplanowała bowiem tradycyjnie żadnej przerwy zimowej.
W przypadku dojścia do finału, zawodnika może zabraknąć w aż sześciu meczach ligi angielskiej! Kto jest zatem najbardziej zagrożony, poza Sunderlandem?
Anglia wyśle do Maroka ponad pół setki graczy nie tylko z najwyższego szczebla rozgrywek. Tanzańczyk Tarryn Allarakhia występuje bowiem na co dzień w zespole lidera National League (szósty poziom) Rochdale. Reprezentujący Zimbabwe Macauley Bonne kopię piłkę w zespole Isthmian League pod wdzięczną nazwą Maldon & Tiptree F.C. Jest to siódma liga angielska…
Trzech zawodników wyślą Fulham, Manchester United i Burnley.
Napastnik Foster z RPA, pomocnik Mejbri z Tunezji i obrońca Tuanzebe z Konga odgrywają dość istotną rolę w zespole prowadzonym przez Scotta Parkera, a ich brak może poważnie zaszkodzić szansom Burnley na utrzymanie. Tym bardziej, że cała trójka może spokojnie awansować do ćwierćfinałów, które rozpoczną się dopiero 9 stycznia.
Nigeryjski Fulham
Fulham opuści trójka Nigeryjczyków: Samuel Chukwueze, Calvin Bassey i Alex Iwobi. W przypadku drużyny Marco Silvy sytuacja jest nietypowa, bo o ile pozostałe kluby mogą odzyskać niektórych zawodników wcześniej, a innych później, bo grają w różnych reprezentacjach, to w przypadku Fulham mamy wóz albo przewóz.

Jeśli Nigeria odpadnie po fazie grupowej, to cała trójka wróci na mecz z Liverpoolem 4 stycznia, a może nawet na noworoczne derby z Crystal Palace. Jeśli jednak Super Orły dotrą do finału, kibice Fulham obejrzą swoich zawodników dopiero 24 stycznia w meczu z Brighton.
Ich klubowi może już wówczas grozić spadek. Na szczęście to już nie dawna potężna Nigeria – choć z grupy powinna wyjść, bo jedynym groźnym rywalem jest w niej Tunezja, to już w dalszej fazie mogą pojawić się schody. W 1/8 finału czeka bowiem Mali lub Maroko, a potem pewnie Senegal, czyli druga najmocniejsza drużyna na turnieju poza gospodarzami.
Kogo sprzedać ze składu Fantasy Premier League?
Z ekipy Czerwonych Diabłów na turniej wyjadą Mazraoui (Maroko), Mbeumo (Kamerun) i Diallo (Wybrzeże Kości Słoniowej). Ciekaw jestem, jak Ruben Amorim zastąpi szczególnie dwóch ostatnich, bo poza nimi klub właściwie nie ma poważnych zawodników na prawą stronę ofensywy.
Jak wyglądają powołania z pozostałych klubów Premier League?
- City: Rayan Aït-Nouri (Algieria), Omar Marmoush (Egipt)
- Crystal Palace: Ismaila Sarr (Senegal)
- Liverpool: Mohamed Salah (Egipt)
- Everton: Iliman Ndiaye i Idrissa Gana Gueye (Senegal)
- Brighton: Carlos Baleba (Kamerun)
- Tottenham: Yves Bissouma (Mali), Pape Matar Sarr (Senegal)
- Brentford: Dango Ouattara (Burkina Faso), Frank Onyeka (Nigeria)
- Nottingham Forest: Willy Boly i Ibrahim Sangaré (Wybrzeże Kości Słoniowej)
- West Ham: El Hadji Malik Diouf (Senegal), Aaron Wan-Bissaka (DR Konga)
- Wolverhampton: Emmanuel Agbadou (Wybrzeże Kości Słoniowej), Tawanda Chirewa (Zimbabwe)
Tych piłkarzy lepiej usunąć ze swoich składów w Fantasy Premier League.
Arsenal, Aston Villa, Chelsea, Newcastle, Bournemouth i Leeds nie delegują do Maroka żadnego ze swoich zawodników. Co ciekawe, po dwóch takich graczy mają Sheffield Wednesday i Watford z Championship.
Na szczególną uwagę z tego grona zasługuje Mohamed Salah. Egipcjanin publicznie wyraził irytację tym, że nie jest podstawowym graczem Liverpoolu. Wybuchła afera, po której został on odsunięty od składu na kolejny mecz. Ostatecznie wrócił do drużyny, ale jak będzie wyglądać jego sytuacja po Pucharze Narodów Afryki – zobaczymy.
Tylko dwójka graczy z Ekstraklasy
Wśród europejskich lig z bogatą reprezentacją na turnieju jest też turecka (27 graczy), portugalska (18), belgijska (16), holenderska (11), szkocka (10), grecka i szwajcarska (po 8). Aż ośmiu graczy ma też liga rosyjska nieobjęta na Czarnym Lądzie takim bojkotem jak w naszej części świata.
Ekstraklasa wypada na tym tle bardzo skromnie. Powołanie otrzymał bowiem Steve Kapuadi z Legii oraz Iban Salvador z Wisły Płock. Ten pierwszy trafił do kadry po tym, jak świętował zdobycie Pucharu Polski z flagą Demokratycznej Republiki Konga, z której pochodzi jego rodzina. Salvador jest irytujący na boisku, ale w reprezentacji pełni bardzo ważną rolę.

Dobiegła także końca, przynajmniej chwilowo, saga z udziałem Pululu. Urodził się w Angoli, do jej kadry otrzymał powołanie, ale go nie przyjął. Potem stwierdził, że chce grać dla Demokratycznej Republiki Konga, ale na żadnym zgrupowaniu się nie pojawił, ze względu na stan zdrowia. Dlatego do Maroka nie pojedzie.
Więcej graczy od Ekstraklasy będą na turnieju miały takie ligi, jak rumuńska (siedmiu), cypryjska (sześciu), azerska, chorwacka, czeska (po pięciu), fińska, serbska, słoweńska, armeńska (trzech), a tyle samo piłkarzy wyślą tam ligi Malty czy Bułgarii. Wygląda to kiepsko, ale dzięki temu mniej zmęczonych zawodników przystąpi wiosną do walki o tytuł w najdziwniejszej lidze Europy.
Awantura w Kamerunie
Z lig europejskich w Maroku może wystąpić aż 380 zawodników. W Afryce na co dzień gra ponad dwustu graczy powołanych na finały. Prawie pięćdziesięciu gra w ligach azjatyckich, z czego aż czterdziestu występuje w ligach krajów Zatoki Perskiej.
Petrodolary przyciągają nie tylko europejskie gwiazdy w kwiecie wieku, ale także bardzo licznych zawodników afrykańskich reprezentacji.
Najbardziej egzotyczny przypadek powołanego na PNA to natomiast Kameruńczyk Arnold Mael Kamdem, który na co dzień kopię piłkę w Sinop Sport. Klub ten gra w lidze stanu Mato Grosso, co oznacza, że występuje na piątym szczeblu brazylijskiej drabinki ligowej. W dodatku w 2025 roku wygrał jedno spotkanie.
W kameruńskiej piłce to niejedyna zaskakująca sytuacja. Ma ona bowiem dwóch trenerów, którzy ogłosili dwa konkurencyjne składy, a w tym ostatecznym zabrakło miejsca dla między innymi Vincenta Aboubakara i Andre Onany. Ten pierwszy nie zagra, bo mógłby pobić rekord liczby goli strzelonych prze obecnego prezesa federacji – Samuela Eto’o. Golkiper nie pojedzie do Maroka, bo się z Eto’o pokłócił.
Jest też dość rzadki już w dzisiejszych czasach przypadek, gdy na wielki turniej jedzie zawodnik… bez klubu. Benińczyk Tamimou Ouorou przez dwa lata grał w Emiratach, ale jego kontrakt zakończył się w lipcu. Od tego czasu jest bezrobotny, choć to podobno całkiem niezły prawy obrońca.
Fot. Newspix.pl