Reklama

Chcieli go najwięksi, wybrał Raków. Ante Crnac pokazał, że Polska może łowić talenty

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

15 października 2024, 13:17 • 20 min czytania 54 komentarzy

Gdy Ante Crnac przechodził testy medyczne przed transferem do Rakowa, dzwoniła do niego Atalanta Bergamo. Kusiły go kluby z Premier League i Dinamo Zagrzeb, z którego go niegdyś odpalono. Chorwat stwierdził jednak, że to w Częstochowie otrzyma najlepsze warunki do rozwoju. Rok później został najdrożej sprzedanym obcokrajowcem w historii Ekstraklasy. Śledzimy jego drogę, która zdaniem wielu skończy się w reprezentacji Chorwacji, a zaczęła się od ksywki “Pociąg”, polubienia kawy, hantli w plecaku i “pressowania jak głodny pies”.

Chcieli go najwięksi, wybrał Raków. Ante Crnac pokazał, że Polska może łowić talenty

W maju byłem w Chorwacji i widziałem się z dyrektorem sportowym i prezesem Slavena Belupo. Trochę żałowali, że go puścili — uśmiecha się Robert Graf, były dyrektor sportowy Rakowa Częstochowa, który pilotował transfer Ante Crnaca do Polski.

Chorwat nie był wtedy jeszcze najdrożej sprzedanym obcokrajowcem w historii Ekstraklasy. Najdrożej, czyli za jedenaście milionów euro. Ostatecznie Slaven nie ma czego żałować: procenty zapisane w umowie sprawiły, że na Ante Crnac przyniósł im największy zysk ze wszystkich wytransferowanych piłkarzy.

W Polsce Crnac stał się synonimem majstersztyku transferowego. Takim samym jak Ernest Muci czy lata temu Ondrej Duda. Przykładem, że ściągnięcie młodego chłopaka z potencjałem po pierwsze ma więcej sensu niż sięganie po zgrane karty po przejściach, a po drugie — że nie jest niemożliwe.

Raków sporo się jednak natrudził, żeby doprowadzić temat do końca. Gdyby Ante nie miał odpowiedzialnego agenta, na ostatnią chwilę mógłby zwiać do Włoch. Dzwoniła Atalanta Bergamo. Jeśli nie awansowałby do europejskich pucharów, brakowałoby karty przetargowej dla talentu tej klasy.

Reklama

Wszystko to splot sprzyjających okoliczności. Michał Świerczewski zawsze chciał ściągnąć takiego prospekta i był gotowy wyłożyć na to spore pieniądze. Wcześniej nie udało nam się osiągnąć porozumienia na wszystkich płaszczyznach w Rakowie. Albo ktoś nie pasował sztabowi, albo Michałowi, albo skautom. W tym przypadku wszyscy mieliśmy przekonanie, że to duży potencjał — opowiada Graf.

Oto historia o tym, jak oszlifować w Polsce przyszłego reprezentanta Chorwacji. Trzeba bowiem wiedzieć, że bez Rakowa Ante Crnac nie byłby piłkarzem wartym dwucyfrowej kwoty. Być może nigdy nie rozwinąłby swojego potencjału.

Ante Crnac – najdroższy obcokrajowiec w historii Ekstraklasy. Jak Raków znalazł i oszlifował diament z Chorwacji?

Rocznik 2003 w akademii Dinama Zagrzeb był owiany aurą złotego pokolenia. Raz na kilka lat zdarza się drużyna, w której dosłownie wszyscy zapowiadają się na talenty, które wedrą się na wielką scenę i napiszą historię. Raz na pięć, tak dokładniej, bo rówieśników Ante Crnaca porównywano do drużyny z rocznika 1998, z której wybili się Josip Brekalo, Borna Sosa, Nikola Moro czy Adrian Semper.

Kumple Ante mieli przebić wyczyny tamtej paczki. Ivan Saranić jako nastolatek miał na stole ofertę z Barcelony. Zatrzymały go tylko żądania Dinama Zagrzeb: dziesięć milionów euro. Zatrzymały na tyle, że dziś zarabia nieprzyzwoicie wielkie pieniądze, pławiąc się w luksusach Dubaju, ale futbol na najwyższym poziomie odjechał mu na dobre.

Największe talenty z rocznika Crnaca w najlepszym przypadku próbują się odbić w średniakach w swojej ojczyźnie, kopią dla DAC Dunajska Streda czy FC Inter Turku. Tylko Martin Baturina, który zespół rocznika 2003 wzmocnił już po wielkim triumfie czternastolatków w prestiżowym Nike Premier Cup, gdy Dinamo zyskało miano najlepszej drużyny w Europie, rozkwitł zgodnie z przewidywaniami.

Reklama

Martin Baturina i Borna Sosa na Euro 2024

Ante oczekiwania środowiska wręcz wyprzedził. W Rakowie mówią, że chorwacki potentat nieprzypadkowo zupełnie z niego zrezygnował. Klub z Zagrzebia wychowanków z największym potencjałem rozsyła po wypożyczeniach, jednak Crnaca odpuścili na dobre. W drugiej drużynie Dinama był zmiennikiem, który sporadycznie łapał minuty.

W kultowym dzienniku “Sportske novosti”, niegdyś najpopularniejszym periodyku całej byłej Jugosławii, trafiam na wzmiankę o Ante:

Na tle wszystkich tych klejnotów wyglądał niezdarnie. Szybko zrobił jednak wrażenie energią i charakterem. Szedł na całość, gdy inni nie byli jeszcze gotowi. Nie było dla niego straconej piłki i sytuacji, w której nie ruszyłby na bramkę. Miał coś, co naznaczyło charakter Ivicy Olicia. Charakter urodzonego wojownika”.

O charakterze Crnaca usłyszymy jeszcze nie raz. To on pozwolił mu utrzymać się na powierzchni, gdy zdolniejsi od niego tonęli. Charakter i miłość do futbolu. Ante jest rzadkim przykładem chłopaka, dla którego liczy się tylko piłka. Jego media społecznościowe to czysty futbol. Występy w młodzieżówce, turnieje z Dinamem, pierwszy seniorski gol dla Slavena, zagraniczne transfery.

Nie dowiemy się z nich nawet czy ma czworonoga, gdzie spędza wakacje, jaki nosi zegarek. W Rakowie też zwrócili uwagę, że chłopak ma mindset kogoś, kto chce wiele osiągnąć.

Gdy do nas przyjechał, był mentalnym dzieciaczkiem — śmieje się Robert Graf.

W Slavenie robił za duszę towarzystwa, prawdziwego żartownisia. Słuchał Zorana Zekicia, niegdyś znamienitego lokalnego snajpera, i sam zaczął coraz częściej trafiać do siatki. Tomislav Bożić znany nam z Górnika Łęczna, Wisły Płock czy Miedzi Legnica, przekazał działaczom z Częstochowy, że Ante szybko zaliczy skok, który sprawi, że odejdzie do mocnej ligi.

Powiedziałem, że ma ogromne możliwości, że będzie o dwadzieścia, trzydzieści procent lepszy. Już u nas pokazywał, że jest dobry, wyróżniał się siłą, nie był standardowym skrzydłowym. Jak dostawał piłkę, wiedział, co z nią zrobi, robił różnicę. Miał dopiero osiemnaście, dziewiętnaście lat, a grał jak 25-latek. Stwierdziłem, że nie ma szans, że zostanie w Polsce dłużej niż dwa sezony i zarobią na nim bardzo duże pieniądze — mówi mi kapitan klubu z Belupo.

Szatnia Slavena wołała na niego „Pociąg”, bo gdy zabierał się z piłką i zaczynał dryblować, potrafił ją ochronić tak, że sunął wprost na bramkę, nie dając się nikomu zatrzymać.

On u nas robił atmosferę, śmiech. Starsi pozwalali mu na to, bo działało to na cały zespół. Super gość, super osoba, bardzo lubiana przez zawodników. Słyszałem, że w Rakowie było tak samo — opowiada Bożić.

Wciąż był jednak tylko nastolatkiem. Ambitnym chłopakiem, który potrzebował życiowej szkoły i starannej opieki, żeby rozwinąć skrzydła. Graf rozbiera jedenaście milionów euro, które zainkasował Raków, na zasługi poszczególnych osób.

  • mądry agent, który poprowadził karierę Crnaca do miejsca, w którym zyska najwięcej jako zawodnik
  • dział skautingu, który wypatrzył w skrzydłowym napastnika pod profil Rakowa
  • właściciel klubu, który zdecydował się wyłożyć ponad milion euro na zawodnika, który nie był gotowy „na już”
  • sztab szkoleniowy, który poświęcił mu dużo uwagi, pracując nad poprawą jego licznych mankamentów
  • nowy pion sportowy, który zimą odpuścił transfer kolejnej dziewiątki, gwarantując Ante minuty na boisku

Gdy w Polsce ktoś wydaje takie pieniądze, oczekuje natychmiastowego wpływu na drużynę, a to tak nie działa. Wiedzieliśmy, że to jest prospekt — przyznaje były dyrektor Rakowa.

Historia Ante dziś brzmi bajkowo, łatwo ją idealizować, zapominając o ryzyku, które podjęto w Częstochowie. Dr Ian Graham, który odpowiadał za dział naukowy Liverpoolu, rozpoznaje siedem przyczyn niepowodzenia transferów: obecny zawodnik jest lepszy od nowego; zawodnik nie jest tak dobry, jak przewidywano; nie pasuje do stylu gry; nie gra na swojej pozycji; trener go nie ceni; ma problemy z przygotowaniem fizycznym; ma problemy osobiste.

W Crnaca duże pieniądze zainwestowano także dlatego, że w procesie skautingowym uzyskano pozytywne odpowiedzi na niemal wszystkie wątpliwości.

Jak Raków Częstochowa odkrył i kupił Ante Crnaca?

Czym jest skauting w futbolu? Czy tylko umiejętnością zajrzenia pod każdy kamień, żeby znaleźć klasowego zawodnika? Jeśli tak, to Ante Crnac nie jest owocem wyśmienitej pracy skautów. Nie trzeba było grzebać w czeluściach, żeby trafić na nastoletniego Chorwata z dobrej szkółki, który wyróżnia się w słabszym zespole. Tacy zawodnicy w oczywisty sposób zwracają na siebie uwagę, trafiają do setek notesów.

Dla Rakowa Chorwacja to jeden z priorytetowych rynków. Klub stara się szukać piłkarzy w podobnym kręgu kulturowym. Nie ma szans rywalizować z ichniejszymi potentatami o najzdolniejsze perełki, więc jedyną szansą pozostaje sięganie po zawodników, który robią robotę dla średniaka.

Skauting to przede wszystkim minimalizowanie ryzyka. Ludzie oglądający Ante Crnaca nie musieli podbić stempelka z napisem „talent”, to było oczywiste. Był przecież nawet na liście największych talentów na swojej pozycji według “CIES Sports Observatory”. Trzeba było jednak określić, co i dlaczego sprawia, że skrzydłowy z Belupo wpisze się w rolę napastnika czy dziesiątki Rakowa tak dobrze, że za milionem euro nie będzie szło ryzyko wpadki. Lista dopasowań była długa:

  • bardzo dobre warunki fizyczne
  • parametry motoryczne, intensywność gry
  • dobra technika, uderzenie lewą nogą
  • wszechstronność, zmysł i wizja gry
  • nastawienie do bronienia, udział w pressingu
  • inteligentne poruszanie się po boisku

W naszych oczach był dziewiątką, maszyną do pressowania. Świetna motoryka, dobre warunki somatyczne, technika użytkowa. Dzięki SkillCorner sprawdziliśmy, jak wygląda fizycznie na tle naszych pozostałych dziewiątek i wszystko pasowało – rozpływa się Robert Graf.

Dopytuję: to jak wyglądał na tle innych napastników?

Pod względem motorycznym najlepiej.

Skauting zawyrokował: zawodnicy Rakowa często mają jedną, wyróżniającą ich rzecz. Ante Crnac ma ich kilka, to duży fundament pod zawodnika na wysoki poziom. Jego cechy sprawiają, że „zawsze będzie w cenie”, bo zachodnie kluby wielu z tych atutów szukają.

Ante Crnac w Ekstraklasie na tle innych napastników wyróżniał się: kreowaniem sytuacji bramkowych, pressingiem, liczbą strzałów, jakością strzałów oraz częstotliwością kontaktów z piłką w polu karnym rywala

Przy każdym z wymienionych wyżej punktów trzeba jednak dodać gwiazdkę. O ile zgadzały się warunki fizyczne, tak czystej siły jeszcze brakowało. Potencjał techniczny dawał nadzieję, że gdy Crnac będzie oddawał strzały z lepszych miejsc, uzbiera więcej bramek niż w Slavenie. Dawid Szwarga wymienia, co urzekło go w Ante:

Panowanie nad piłką lewą nogą, umiejętność dryblingu, balansu, rozumienie ustawienia przeciwnika. Potrafi zrobić drybling do linii i do środka, dwa kierunki, to się rzadko zdarza. Bardzo dobra lewa noga, bardzo dobra szybkość w pojedynczych akcjach.

Zaraz jednak dorzuca wzmiankę o mankamentach:

Gra w obronie była na poziomie dramatycznym. Gra głową, obecność w polu karnym — to były zachowania na bardzo słabym poziomie.

Finalny produkt leżał więc bardzo daleko od materiału, który Raków otrzymał. Nikt tego nie ukrywał, także w rozmowie z samym Ante. Crnac usłyszał od Szwargi, czego nie robi na boisku, a co powinien robić, żeby się rozwinąć. W Częstochowie powiedziano mu wprost: widzimy cię jako napastnika, będziemy nad tym wszystkim pracować.

Młody Chorwat i jego agent uznali to za świetny plan. Fokus Ante na zrobienie kariery skierował go do Polski, gdzie otrzymał kontrakt na poziomie ekstraklasowej średniej. W tamtym czasie interesowało się nim wiele klubów, ale ważniejszy był plan na rozwój.

Dzwoniła Atalanta, były jeszcze inne kluby z Włoch. Dwa, trzy kluby z Anglii, z Premier League, od razu z wypożyczeniem. Potentaci z Chorwacji, kilka klubów z Grecji. Problem dla zespołów z lig TOP5 był taki, że był dla nich projektem, więc nie traktowali go jak gracza do pierwszej drużyny. My gwarantowaliśmy mu grę dla mistrza Polski w pucharach — tłumaczy nam Graf.

Raków zagwarantował mu coś jeszcze: spokojny przeskok do innego kraju przy pierwszej zagranicznej przeprowadzce. Duża grupa bałkańskich piłkarzy od razu wciągnęła go do szatni.

***

Słyszałem, że byłeś opiekunem Ante w Rakowie? – pytam Zorana Arsenicia.

Troszeczkę tak! Jesteśmy z jednego kraju, byliśmy w kontakcie przed jego przyjściem, bo mamy wspólnych… Jak to się mówi?

Znajomych.

Tak, trenera przygotowania fizycznego w Chorwacji, który nas ze sobą połączył, żebym mu opowiedział, jak to wszystko działa, jak się trenuje. Ogólnie: jak to u nas jest. Pogadaliśmy, a gdy przyszedł, każdy chciał mu jak najwięcej pomóc. Wszyscy z Bałkanów wiedzieliśmy, że jest młody, ma potencjał i tak trzeba, to normalne. Miał z kim pogadać, więc nie odczuł dużej różnicy. Od razu uczył się polskiego, szybko łapał słowa, chciał być w grupie, która rozmawia po polsku. Zależało mu na tym.

Jaki najlepszy numer mu wycięliście?

– Hmm… Kiedyś, gdy jechaliśmy na obóz do Turcji, wsadziliśmy mu hantle do plecaka. Takie po pięć kilogramów. Wsiadłby z tym do samolotu, niewiele brakowało, uratowali go w ostatniej chwili!

***

Większość z siedmiu potencjalnych zagrożeń przy transferze wg dr Iana Grahama była więc wyeliminowana. Ante Crnac miał w Częstochowie idealne warunki do rozwoju.

“Świetny chłop, wychowany po swojemu”. Jaki jest Ante Crnac?

Robert Graf przewidział, że Chorwat będzie potrzebował pół roku, żeby rozwinąć skrzydła i pokazać, na co go stać. Faktycznie, to wiosna była w jego wykonaniu lepsza. Jesień nie zwiastowała jeszcze narodzin gwiazdy, choć wewnątrz zespołu szybko zorientowano się, że to zawodnik nietuzinkowy. Bartosz Nowak wspomina:

W pierwszym tygodniu nie było widać jakości, ale były chęci. Zapoznawał się, nie było widać, że kosztował milion euro i pozamiata ligę. Był ambitny, spokojny. Taki normalny chłopak, skromny, trochę wstydliwy. Niezepsuty przez internet, młodzieżowy świat.

Czyli nie siedział ciągle na TikToku?

Raczej nie! Potem poczuł się pewnie, miał dobre przyjęcie w szatni, wielu zawodników z Bałkanów, którzy wychowywali go po swojemu. Od początku robili sobie z niego jaja, trzymali go, żeby nie odfrunął. Wypuszczali go, żeby gdzieś poszedł, coś przyniósł. Bardzo fajnie do tego podchodził, umiał się śmiać z siebie, z kogoś, był bardzo pozytywny.

Rola bałkańskiej grupy jest nieoceniona. Crnac w Częstochowie był sam, czas spędzał albo w klubie, albo przed konsolą, albo na mieście, z kolegami. Nowak z wychowywaniem Ante nie żartował. Bałkańska ekipa uczyła go życia, młodzian przeszedł drogę od stronienia od kawy przez cappuccino do espresso. Szybki kurs dorastania!

Antek jest naprawdę świetnym chłopem! – deklaruje Arsenić. – Bardzo dużo młodych piłkarzy ma trochę inne wartości życiowe. On był bardzo świadomy, chciał się uczyć, słuchać. Wiedział, że wszystko, co mu się mówi, jest dla jego dobra. Gdy byłem młody, nie rozumiałem tego, co się do mnie mówi. Zawsze myślałem, że to ja mam rację. Antek słuchał i robił, żeby być jak najlepszym. Ze wszystkim radzi sobie świetnie. Jest młody, utalentowany. Zrobił wielki transfer i się nie zmienił. To odróżnia go od innych.

Jednym z najlepszych kumpli Ante w Rakowie był Vladan Kovacević

***

Dawid Szwarga zauważa, że Ante Crnac był człowiekiem, z którym dobrze spędza się czas. Podkreśla, że swoją postawą od początku wyrażał gotowość, żeby zrobić kolejny krok do przodu.

Przyszedłem tutaj się rozwijać, więc proszę o więcej, dajcie mi wiedzę, żebym mógł jak najszybciej zrobić krok do przodu. Takie nastawienie powodowało, że bardzo szybko wdrażał. Był pokorny, ale na boisku jego pewność siebie była wysoka. Rozumiał po prostu, że pracą może siebie budować. Każdy w drużynie czuł, że ma bardzo duży potencjał.

Dopytuję: jak ten potencjał ocenialiście?

Pierwszą rozmową, w której stwierdziliśmy, że to będzie wielki zawodnik, była zmiana w Bergamo i jego wejście na dziewiątkę. Wtedy zobaczyliśmy, że jako jeden z nielicznych motorycznie radził sobie z piłkarzami Atalanty. Na odprawie sztabu powiedzieliśmy sobie, że jeśli strzeli dziesięć bramek, to odejdzie za dziesięć milionów euro. Oczywiście pół-żartem, pół-serio. Czuć było, że to będzie duży transfer.

Pozazdrościć zdolności przewidywania przyszłości.

To zwykłe szczęście było!

Jakie założenia wypełniał w takim stopniu, że mogliście powiedzieć, że daje coś ekstra?

Miał bardzo dobrą umiejętność nawiązywania gry kombinacyjnej, zagrania piłki prostopadłej. Nie był tylko dobry w polu karnym, miał wizję gry i był groźny między liniami. To bardzo ważna, niedoceniana rzecz. Drugą taką rzeczą, której nie dostrzega się po prostu oglądając ligę, było to, co wyprawiał w pressingu. Był niesamowitym zwierzęciem, biegał nieustannie, był agresywny, wchodził w kontakt. Przeciwko niemu strasznie ciężko się grało, to był jego bardzo duży atut. Bycie zaangażowanym w każdą fazę gry, kompleksowość, to rzeczy ultra istotne, żeby trafić zagranicę.

***

Faktycznie, Ante Crnac i pressing to niezwykle dobrana para. W całej Ekstraklasie tylko kilka dziewiątek częściej wykonywało skoki pressingowe. Według „Hudl StatsBomb” Rakowie był pod tym względem najlepszy wśród napastników. Co więcej, jego pressing był skuteczny. “Opta” zauważa, że był trzecim najskuteczniejszym ligowcem pod względem liczby odzyskanych piłek w tercji ataku, najgroźniejszym sektorze boiska.

Zdolności potwierdzał także w pressingu. Bartosz Nowak przypomina sobie jego starcia z Zoranem Arseniciem.

Zapytaj Zoriego, jak go Ante kasował… Parę razy zabrał mu piłkę na treningu, a to się często nie zdarzało. I przez parę razy mam na myśli paręnaście.

Arsenić pytany o te starcia śmieje się i wykręca niepamięcią, ale trener Szwarga potwierdza:

Sebastian Musiolik miał w tygodniu jeden taki spektakularny przechwyt, pod sam na sam. Ante miał to samo.

Nowak idzie krok dalej i stwierdza, że nikt w Rakowie nie pressował tak dobrze, jak Crnac.

Nawet jako dziewiątka, gdy nie do końca perfekcyjnie wdrażał taktykę na mecz, nadrabiał to intensywnością i agresywnością w pressingu. Czasami biegł niezgodnie z naszymi zasadami, wyrywał się, łamał pressing, ale jak już szedł to szedł, żeby odebrać piłkę. To rzadko spotykane u ofensywnych zawodników. Nieważne czy na stoperze był gość, który za trzy dni będzie grał w pierwszym składzie – trening jak mecz, trzeba w niego wejść, to wchodził, nie odpuszczał. Nie czaił się, tylko brał szanse, które miał. Pressował jak głodny pies.

Co ciekawe, podobnie wygląda to w Norwich City. Klub z Championship szukał piłkarzy umiejących odnaleźć się w grze na wysokiej intensywności. Od ofensywnych zawodników wymaga szalonego pressingu i Ante jest pod tym względem najlepszy w lidze wśród skrzydłowych.

Ante Crnac w Norwich wyróżnia się pressingiem, dryblingiem i niewielką liczbą strat

Albo to masz, albo tego nie masz.

Raków Częstochowa jako miejsce do rozwoju. Jak rozwinął się Ante Crnac?

Ostrzegaliśmy jednak, żeby historii Ante Crnaca nie idealizować, nie uderzać w zbyt chwalebne tony. Na końcu to tylko człowiek, choć na pewno bardziej utalentowany.

Gdy już się rozpędził, to porównując go do jego rówieśników z akademii… Nie byli nawet blisko jego świadomości, fizyczności, boiskowej dojrzałości. Był gotowy, a oni byli młodymi zawodnikami. Widać było, kto już jest piłkarzem, a kto dopiero wchodzi do drużyny — opowiada Bartosz Nowak

Jednocześnie dodaje, że Chorwat „nie zostawał siedemnaście godzin po treningu, żeby dodatkowo poćwiczyć”. Przypomina sobie, że gdy wiosną trenerzy poświęcali Ante jeszcze większą uwagę, mogło go to nawet troszkę irytować.

– Każdy w Rakowie ma w tygodniu taki trening, gdy trener stoi z boku i analizuje tylko ciebie. On miał coś takiego cały czas. Mówili mu, kiedy ma łapać plecy, jak wbiegać, czy iść pod piłkę, czy w przestrzeń, czy dobrze pressuje. Stali przy linii, bodźcowali go, krzyczeli. Mogło to być irytujące, bo nie miał treningu, żeby sobie spokojnie postrzelać, zawsze słyszał: wkładaj, może być jedna w meczu!

Wynikało to z tego, że klub mocno w niego wierzył. Dawid Szwarga zresztą także, sztab obdarzył go wyjątkowym zaufaniem. Obecny asystent Marka Papszuna rozwija wątek dodatkowej uwagi poświęcanej Crnacowi.

– To nie tak, że nie trzeba było go czasami popchnąć, zachęcić do pracy. Każdy człowiek ma czasami momenty, w których brakuje mu dyscypliny. Od tego jesteśmy, żeby go w niej utrzymać. Nie przesadzał, nie był aż tak nastawiony na pracę, że non stop do nas przychodził, ale współpraca była bardzo dobra.

On sam to docenił, po transferze do Norwich podkreślał, jak mocno rozwinął się pod kątem taktycznym właśnie w Rakowie.

Cardenas: Sztab Rakowa pracuje na poziomie europejskim, rozwija wszystkich [WYWIAD]

Zimą Samuel Cardenas przyznał nam, że w Częstochowie zrezygnowano z transferu napastnika, żeby Ante rozegrał więcej minut. To efekt obserwacji z okresu zimowych przygotowań, gdy Chorwat wiele rzeczy mocno poprawił. Jego mapa strzałów zaroiła się od uderzeń z pola karnego, z bliskiej odległości. Obecność w szesnastce, czyli coś, czego brakowało klasycznemu skrzydłowemu, stała się priorytetem i cechą wyróżniającą Crnaca.

Październik, listopad to etap wdrażania go do zespołu. Nie mógł pokazać swojego pełnego potencjału, ale miał przebłyski. Takim była akcja w polu karnym ze Sportingiem, gdy ograł dwóch rywali w bardzo łatwy sposób. Miał też słabsze mecze, trudności, które są niezbędne w procesie rozwoju — tłumaczy Szwarga.

Crnacowi wciąż brakowało skuteczności. W całym sezonie zmarnował pięć z ośmiu sytuacji, które „Hudl StatsBomb” wycenia na minimum 0,3 xG. Klasyfikuję je jako „dogodne sytuacje”. Ante nadrabiał to bramkami z dystansu, ale wiadomo, że pudła zapadły w pamięci, zwłaszcza gdy skutkowały brakiem punktów. Robert Graf przyznaje wprost: „problem z prospektami jest taki, że oni będą się mylić. Trzeba dać im do tego pole”. Dawid Szwarga dodaje:

To było nieuniknione w jego procesie nauczania. To chłopak, który całe życie grał na skrzydle, czasami nawet na ósemce. W Rakowie nawet gdy grasz na dziesiątce, twoja obecność w polu karnym jest istotna, a on w przeszłości nigdy tam nie był, wszystkiego się uczył. Wiąże się to z nieskutecznością, brakiem spokoju w najprostszych sytuacjach. Akcje typowe dla skrzydłowego: zejście do środka, strzał, miał już opanowane na wyższym poziomie z własnego doświadczenia. Z czasem będzie coraz skuteczniejszy, bo potencjał techniczny wykończenia u niego jest.

Trener uważa też, że bramki z dystansu Ante to coś, czego się szuka u ofensywnych piłkarzy. Rzecz nie do wytrenowania, ale dająca drużynie kilka punktów na przestrzeni sezonu. Stwierdza też, że na treningach Crnac prezentował już skuteczność na naprawdę wysokim poziomie. Bartosz Nowak wraca do zimowego zgrupowania, gdy kolega z drużyny rósł w oczach.

Rozmawiałem wtedy z Kubą Żubrowskim i powiedziałem mu, że Ante odejdzie za rekordowe pieniądze. Czuć było, że to zrobi. Napastnik z lewą nogą, silny, szybki, dobry fizycznie, jak na ten wiek gotowy do oszlifowania. Zwłaszcza że w przypadku Chorwatów jest w grze kilka dodatkowych milionów.

Mapa strzałów Ante Crnaca w Ekstraklasie

Skauci Rakowa twierdzą, że nawet gdyby Ante nazywał się Czarnowski, odszedłby za podobne pieniądze. Jego profil po prostu przykuwa uwagę. Nieprzypadkowo Anglicy interesowali się nim już wtedy, gdy rozmawiał z mistrzem Polski. Wszystko to, co zrobiono z nim w Częstochowie, sprawiło jednak, że gdy przeprowadził się na Wyspy Brytyjskie, nie musiał martwić się wypożyczeniem czy grą w drużynie rezerw.

Ante Crnac dzięki Rakowowi stał się podstawowym zawodnikiem drużyny walczącej o Premier League, jednym z najdroższych transferów w historii Norwich City.

Przyszły reprezentant Chorwacji. Ante Crnac w Norwich City

Myślałem, że jeszcze zostanie, strzeli kilkanaście bramek i wtedy będzie wart naście milionów. Widać było od początku sezonu, że czuje się już liderem drużyny, że wie, ile od niego zależy — mówi mi Bartosz Nowak.

Wiele osób, z którymi rozmawiam, rozumuje tak samo. Widzieli Ante Crnaca w Rakowie jeszcze przez rok, klub miał na niego gotowy pomysł. Byłby dziewiątką lub dziesiątką, miałby jeszcze więcej okazji do wykazania się w pressingu i strzelania bramek. Trener Szwarga podkreśla, że w nowym sezonie było widać, że Chorwat jeszcze urósł, zyskał większą pewność siebie.

Nie spodziewałem się, że tak szybko i z taką przebitką, ale to rynek wyznacza wartość zawodnika. Jeżeli Norwich uznało, że tyle zapłaci, to tyle jest wart — stwierdza Robert Graf.

Niektórzy w Częstochowie są bardziej zaskoczeni. Oferty na poziomie siedmiu milionów euro z Werderu Brema były dla nich naturalnym rozwojem wypadków. Była to realna wycena. Ponad dziesięć milionów euro? “Rozsądek podpowiada, że takie pieniądze płacisz, gdy ktoś strzeli dwadzieścia bramek w sezonie”.

Crnac był gotowy w Rakowie zostać, gdyby oferta z Norwich nigdy się nie pojawiła. Podpisał pięcioletnią umowę, bez żadnych klauzul. Brytyjczykom się jednak nie odmawia. Ante już parę lat temu podzielił się swoim marzeniem na łamach „Sportskich novosti”. Tym marzeniem było Premier League, do którego zresztą jego styl pasuje.

Intensywność wiąże się z fazami przejściowymi, których w Anglii jest bardzo dużo. Jeżeli dochodzi do 140 faz przejściowych w meczu, to warto mieć zawodnika, których jest w takich fazach groźny. Ante jest. Gdy mu się zostawi trochę przestrzeni, potrafi uderzyć, jest dobry w kontekście ruchu nad piłkę, atakuje przestrzeń, jest szybki, dobry w kontakcie, zaatakuje przestrzeń w sytuacji bark w bark. Tacy zawodnicy będą w cenie cały czas — stwierdza Dawid Szwarga.

W Anglii patrzą jednak na to trochę inaczej, wymagają nieco więcej. Ante Crnac zderza się już z delikatną krytyką. Tak jak w Polsce oczekujesz natychmiastowej jakości od zawodnika, który kosztuje milion, tak w Championship pragnie się ją zobaczyć od razu, gdy ktoś kosztuje dziesięć razy tyle. Zwłaszcza że Chorwat zastąpił Jonathana Rowe, autora dwunastu bramek.

On sam nie ma na koncie ani trafienia, ani asysty. Wrócił na skrzydło, bo dziewiątkę obsadza jeszcze Josh Sargaent. W Anglii słyszymy, że jeśli Norwich nie awansuje, Amerykanin zostanie sprzedany i Crnac może wejść w jego buty. Mają podobny profil: lepiej wyglądają gdy mogą grać przodem do bramki rywala, lubią harować, są przydatni w pressingu. Sargaent jest jednak bardziej wszechstronny, potrafi już utrzymać się przy piłce z rywalem na plecach, lepiej się porusza, wykorzystuje siłę. Ante ma czas, żeby się tego wszystkiego nauczyć, ale żeby utrzymać miejsce w składzie, musi zacząć dostarczać konkrety, częściej pojawiać się w szesnastce, lepiej dryblować.

Ostatnio zawiązał akcję, która skończyła się rzutem karnym dla Norwich. To krok w dobrym kierunku, ale…

Niby fajnie się porusza, ale na małej przestrzeni się plącze, zamiast obrócić się i odejść. Brakuje mu zdolności manipulacji na małej przestrzeni, przy wysokim tempie. Może minąć przeciwnika balansem ciała, wejść w pole karne, ale jest bardzo jednostajny, nie ma przyśpieszenia, zmiany szybkości. Jest trochę jednowymiarowy, chociaż jego gra kombinacyjna wygląda fajnie — słyszymy w Anglii.

W Norwich idealnie wpasowałby się w rolę poker player, fałszywej dziewiątki. Jego zdolności motoryczne i ciągotki do pracy dla zespołu sprawiają, że trener Johannes Thorup mimo braku liczb tylko raz nie wystawił Ante w wyjściowym składzie. Kibice zaczęli już akcje w stylu „nie postuję, dopóki Crnac nie strzeli”.

Wszystko to pokazuje też, jak wiele dzieli Polskę od futbolu na topowym poziomie. To, co robiło wrażenie na nas, w Anglii jest traktowane z “ale” na końcu zdania. Środowisko Kanarków dziwi się, że wydano duże pieniądze na prospekta. Trzeba jednak pamiętać, że stoją za tym mądrzy ludzie. Norwich ma dział skautingu i analiz na dobrym poziomie, Ante Crnac był w ich bazie danych od wielu lat.

Może i oni są przekonani, że to przyszły reprezentant Chorwacji, który spłaci im się tak samo, jak spłacił się Rakowowi?

SZYMON JANCZYK

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Newspix, FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

54 komentarzy

Loading...