Adrian Siemieniec przed meczem z Racingiem Strasbourg mówił, że Jagiellonia odebrała już nagrody w postaci samych spotkań z topowymi zespołami i teraz chce z nimi wygrywać. Nie udało się, lecz trener przyjął remis we Francji z wielką radością. Zwłaszcza że wypaliła spora część jego planów na zaskoczenie przeciwnika.

— Punkt z bardzo trudnym przeciwnikiem na trudnym terenie. Dziękuję drużynie i kibicom za wsparcie. Przeciwnicy postawili nam bardzo trudne warunki, duża intensywność, dużo jakości. Wieloma fragmentami mecz był jednak wyrównany, były fragmenty, gdy byliśmy lepsi. Końcówka po stronie gospodarzy, wielkie gratulacje, że się wybroniliśmy charakterem, poświęceniem, determinacją – to wartości, które chcę widzieć. Ten mecz miał dużo jakości z piłką, bez piłki, dużo dobrych momentów. Jestem dumny z tego występu. Remis to wynik sprawiedliwy, graliśmy z trzecim zespołem Ligue 1, który wydał sto milionów euro na transfery — stwierdził Adrian Siemieniec na gorąco po meczu z Racingiem Strasbourg.
Trener Jagiellonii Białystok nie szczędził ciepłych słów swoim podopiecznym, podkreślając bardzo dobrą realizację planu taktycznego na to spotkanie.
Adrian Siemieniec po Racing – Jagiellonia: Wyciągamy wnioski w trakcie meczów
W grze Jagiellonii od samego początku można było dostrzec konkretne, powtarzające się schematy i zachowania. Przede wszystkim związanie z tym, w jaki sposób grę od bramki wznawiał Miłosz Piekutowski. Młody golkiper z dużym spokojem rozgrywał futbolówkę we własnej szesnastce, „zapraszając” przeciwnika do pressingu.
— Chcieliśmy przeładować pole karne, bo wiedzieliśmy, że przeciwnik ma orientację indywidualną w pressingu. Wiedzieliśmy, że trudno będzie otworzyć sobie piłkę na dole, czyli doprowadzić do sytuacji, w której będziemy mogli zagrać wyżej, ewentualnie wejść za linię obrony, do czego dążyliśmy. Stąd takie ustawienie — wyjaśniał ten pomysł Adrian Siemieniec.
— Były fragmenty naprawdę dobre. Nie było łatwo Afimico Pululu utrzymać piłkę z przodu przy tej jakości obrońców, ale były sytuacje, w których potrafiliśmy się przy niej utrzymać. Cieszę się, że zespół potrafi zarządzać fazą gry, bo mieliśmy starcia z przeciwnikami o podobnej jakości i to wyglądało w taki sposób, że nie wyciągaliśmy wniosków w trakcie meczu. Potrafiliśmy tym zarządzać, zmieniać środki, czasami wydłużać podanie, ale zachowaliśmy naszą tożsamość — tłumaczył dalej trener Jagiellonii.
Spytany o to, z których elementów gry drużyny jest zadowolony, które natomiast niekoniecznie napawają go dumą, kontynuował:
— Dobrze działaliśmy bez piłki, w niskim bloku obronnym. Proces decyzyjny szwankował po odbiorze, w momencie wyprowadzenia szybkiego ataku, bo mieliśmy kilka fajnych odbiorów, ale brakowało dobrej decyzji. Oczekiwałbym trochę więcej skoków pressingowych, ale czułem, że zawodnicy myślą, że jakość rywala jest za duża. Zarządzili tym z boiska, bo jak dwa, trzy razy wyszliśmy do pressingu, to Racing bardzo dobrze sobie z tym poradził. Mieliśmy dobre momenty w budowaniu akcji, otwarciu gry. W takich meczach to zrozumiałe, typowe, ale rzadko dostawaliśmy się za linię obrony. Nie jest łatwo zdobyć ich plecy, każdy z ich obrońców osiąga prędkość 34 km/h, więc bardzo szybko redukują przestrzeń, którą zostawiają i zabierają piłkę.
Adrian Siemieniec po Racing – Jagiellonia: Nie jest łatwo, gdy rywal narzuca takie tempo i intensywność
Jagiellonia Białystok największe problemy miała w ostatnich minutach gry, gdy coraz mocniej napierający rywal szukał drugiego gola. Jak wcześniej wspomniał Adrian Siemieniec, zespół wybronił to zaangażowaniem i determinacją. Trener zwrócił też jednak uwagę na obronę pola karnego.
— Pierwsza połowa jako całość była lepsza w naszym wykonaniu niż druga. Po zmianach zespół Strasbourga zaczął przejmować inicjatywę. Byliśmy jednak trochę za bierni, trochę za łatwo dopuszczaliśmy przeciwnika pod pole karne. Można było dołożyć trochę agresji, zdecydowania. W drugiej połowie obrona, asekuracja, wybroniona liczba dośrodkowań pokazuje, że musieliśmy się napracować. Dużo dośrodkowań było przeciągniętych na dalszy słupek, to nie są łatwe momenty, gdy rywal narzuca takie tempo i intensywność. Nie tak łatwo z tego wybrnąć.
Szkoleniowiec Jagiellonii wyjaśnił też, jak zarządzał zmianami, bo ostatecznie nie wykorzystał wszystkich możliwych opcji. W dodatku cały mecz na ławce rezerwowych spędził bohater ostatnich tygodni, Sergio Lozano.
— Zmiany wynikały z oceny meczu i znajomości profilów piłkarzy. Specyfika rywalizacji z takim przeciwnikiem wymaga precyzyjnych profili piłkarzy związanych z motoryką. Znam każdego mojego zawodnika i na pewnym etapie nie ma pierwszego składu. Gramy różne mecze i choć jest hierarchia, to wszystko jest kwestią strategii, scenariusza. Czasami zmiana jest oczywista z perspektywy dwóch poprzednich meczów, ale nie tego, czego potrzebuje zespół – stwierdził Siemieniec.

fot. Newspix
WIĘCEJ O JAGIELLONII NA WESZŁO:
- Jagiellonia pokazała, że w Lidze Konferencji rządzi Ekstraklasa
- Co za seria Jagiellonii. Biją rekord!
- Stojinović z pierwszym golem [WIDEO]