Siemieniec mówi „dość” i staje w obronie rodziny

Maciej Piętak

14 grudnia 2025, 22:55 • 3 min czytania 12

Na konferencji prasowej po meczu Motoru Lublin z Jagiellonią Białystok pojawiły się nie tylko wątki sportowe. Trener gości Adrian Siemieniec, zamiast skupiać się wyłącznie na analizie spotkania, wygłosił mocny apel w obronie swojej rodziny. Szkoleniowiec Dumy Podlasia ujawnił, że po decyzji dotyczącej Rafała Grzyba, jego żona stała się ofiarą hejtu.

Siemieniec mówi „dość” i staje w obronie rodziny
Reklama

Siemieniec: Kobieta mojego życia dostaje wiadomości, na które nie zasłużyła

Zaległe spotkanie 3. kolejki Ekstraklasy zakończyło się remisem 1:1. Białostoczanie wyszli na prowadzenie w 39. minucie po bramce Afimico Pululu, ale do wyrównania błyskawicznie doprowadził Karol Czubak, który wykorzystał rzut karny.

Po meczu Adrian Siemieniec postanowił odnieść się do atmosfery, która panuje wokół niego w ostatnim czasie. Konkretnie do fali nienawiści, która uderzyła w jego najbliższych.

Reklama

Punktem zapalnym okazała się decyzja sztabu szkoleniowego w sprawie Rafała Grzyba. Część kibiców zarzucała mu, że Grzyb, który był asystentem Siemieńca, został zwolniony, bo ich żony pokłóciły się ze sobą. Choć 33-latek podkreśla, że jako trener jest przyzwyczajony do presji i krytyki, nie godzi się na to, by rykoszetem obrywała jego rodzina.

– Musimy się liczyć z krytyką, hejtem, że ktoś nas oceni czasem z naszej perspektywy niesprawiedliwie, surowo. Taki sobie zawód wybraliśmy. Ale nasze rodziny inaczej. Kobieta mojego życia, która jest postawiona w sytuacji, w której nie jest za nic odpowiedzialna, nie jest niczemu winna, dostaje bardzo dużo nieprzychylnych wiadomości, hejtu, na który sobie nie zasłużyła. Dlatego chciałbym powiedzieć w tym momencie: dość – powiedział Siemieniec.

Szkoleniowiec białostoczan wyraźnie zaznaczył, że odpowiedzialność za decyzje personalne spoczywa wyłącznie na nim i to on powinien być adresatem wszelkich pretensji, a nie jego żona.

Jeszcze raz powtórzę, decyzja była moja, tylko moja i za nią jestem odpowiedzialny. Mogą mnie ludzie za to krytykować, mogą myśleć o tym, co chcą, mogą pisać o mnie, co chcą. Ale o mnie, bo to ja jestem trenerem Jagiellonii i odpowiedzialność jest po mojej stronie. Kończąc: nikt z mojej rodziny na to nie zasłużył. Moja żona na to sobie nie zasłużyła i jest mi bardzo przykro i bardzo mnie to boli, że takie coś się wydarzyło w kierunku ludzi, którzy są mi bliscy – kontynuował.

Siemieniec: Po latach będziemy wracać do tej drużyny

Odnosząc się do samego meczu z Motorem, trener zwrócił uwagę na proces wprowadzania młodych zawodników. Siemieniec zaapelował o większą wyrozumiałość dla takich piłkarzy jak Mazurek, Drachal czy Piekutowski.

– Jeśli chcemy inwestować w tych młodych piłkarzy, musimy zwiększyć tolerancję na błąd, który mogą popełniać. To są sytuacje, które jako klub i jako trener muszę nie tyle akceptować, ale brać pod uwagę – stwierdził szkoleniowiec.

Przed Jagiellonią ostatnie spotkanie w roku kalendarzowym – wyjazdowy mecz w Lidze Konferencji z AZ Alkmaar. Mimo trudnego momentu, Siemieniec patrzy na mijające 12 miesięcy z dumą.

– Myślę, że dzisiaj tego nie widzimy, nie potrafimy tego docenić, ale po latach będziemy myślami wracać do tej drużyny, do tych spotkań i wyników. Będziemy robić wszystko, żeby w Alkmaar zdobyć punkty – zakończył trener, życząc sobie i swojej rodzinie przede wszystkim zdrowia w nadchodzącym roku.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

 

12 komentarzy

Liczy, pisze i komentuje - nie zawsze w tej kolejności. Studiuje matematykę, a wcześniej przewinął się przez redakcje 90minut, FutbolNews oraz Żyjemy Futbolem. Prywatnie kibic Wisły Kraków oraz Chelsea. Ma beznadziejny gust muzyczny, jeszcze gorsze poczucie humoru, ale tyle dobrego, że czasem napisze jakiś niezły tekst

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama