Reklama

Boniek: Barcelona pytała o mnie dwa razy

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

31 sierpnia 2022, 09:03 • 11 min czytania 23 komentarzy

Zbigniew Boniek mówi o rozmowach z Barceloną i polskich klubach w lidze oraz pucharach. Poza tym sporo tekstów nawiązujących do Pucharu Polski – tak wygląda środa w prasie.

Boniek: Barcelona pytała o mnie dwa razy

Sport

Podbeskidzie skompromitowane w Zielonej Górze. Pierwszoligowiec odpadł z Pucharu Polski.

Zaczęło się od dalekiego wyrzutu piłki z autu, a następnie powstało wielkie zamieszanie. Titas Milaszius nie wyszedł z tej sytuacji obronną ręką, bo to właśnie ten zawodnik skierował piłkę do własnej siatki. Gospodarze od tego momentu schowali się za podwójną gardą i trudno się im dziwić. Do przerwy wytrzymali, a trener Smyła zdjął z boiska zupełnie bezproduktywnego Jakuba Bierońskiego i zastąpił go Goku Romanem. Hiszpan, 20 minut po wznowieniu gry w II połowie, stanął przed znakomitą szansą na wyrównanie. Podszedł bowiem do rzutu karnego, słusznie podyktowanego za faul na Milasziusie, ale Fabisiak obronił jego strzał. Podbeskidzie wyrównało znacznie później, gdy już niektórzy kibice Lechii uwierzyli w sensację. Gol padł po akcji dwóch zawodników, którzy nieco wcześniej pojawili się na boisku. Janota kapitalnie wypatrzył wychodzącego na pozycję z własnej połowy Abate, który przebiegł następnie kilkanaście metrów i zmieścił futbolówkę w krótkim rogu bramki Lechii. W regulaminowym czasie gry więcej goli nie padło i sędzia zarządził dogrywkę. W niej bielszczanie starali się zdominować przeciwnika, ale – po kilku nieporadnych próbach ataków – zostali skontrowani.

Brat Sebastiana Jarzębaka jest mocno związany z Ruchem Chorzów. Teraz arbiter poprowadzi derbowy mecz z Górnikiem.

Reklama

Przypomnijmy: piłkarskie władze zdecydowały, że rozjemcą tego spotkania będzie pochodzący z Piekar Śląskich Sebastian Jarzębak. Skąd irytacja „górników”? Śląski arbiter nie ukrywa, że jest związany z Chorzowem. Mówił o tym swego czasu w programie MOSiR Piekary Śl. – Jestem wychowany w Chorzowie, to miasto piłki nożnej. Grałem, czy kopałem w piłkę w różnych klubach w Chorzowie – opowiadał. Brat znanego śląskiego arbitra, Piotr Jarzębak, to z kolei były prezes stowarzyszenia Wielki Ruch. – I wszystko jasne! – komentują to w Górniku. W klubie z Zabrza zastanawiano się, czy nie wystąpić z oficjalną prośbą o zmianę arbitra czwartkowego meczu. Sprawa jest delikatna, tym bardziej po tym, co wydarzyło się ostatnio przy Łazienkowskiej, gdzie prowadzący mecz Łukasz Kuźma swoimi dziwnymi decyzjami mocno wpłynął na losy meczu Legia – Górnik (2:2), który warszawianie zremisowali w samej końcówce, zdobywając dwa kontrowersyjne gole. Ten sędziowski skandal do dzisiaj siedzi w głowach nie tylko kibicom górniczej jedenastki.

A co słychać przed derbami w Ruchu?

Szkoleniowca cieszy sytuacja kadrowa przed derbami, choć jest jeden wyjątek. – Informacje są optymistyczne, nie ma praktycznie żadnych znaków zapytania poza Patrykiem Sikorą, który ma problem ze stawem skokowym – mówi Skrobacz, który od kilku tygodni sygnalizował jeszcze potrzebę wzmocnienia drużyny, uzupełnienia kadry o wahadłowego ze statusem młodzieżowca, który podjąłby rywalizację z Tomaszem Wójtowiczem. Mówiło się m.in. o zainteresowaniu wypożyczeniem Kajetana Szmyta z Warty Poznań czy Kacprem Skwierczyńskim z Legii Warszawa. Okienko transferowe zamknie się dziś… – Walczymy do samego końca, ale czas leci i wiara w powodzenie trochę słabnie – nie kryje trener Ruchu. 

GKS Tychy czeka daleki mecz przyjaźni.

– Puchar Polski zawsze wywołuje emocje – powiedział trener tyszan Dominik Nowak, gdy okazało się, że jego zespół zmierzy się z Zawiszą. – Przed losowaniem chłopcy zakładali się nawet, z kim przyjdzie nam zagrać i typy były przeróżne. Trafiliśmy na Zawiszę, co na pewno ucieszyło kibiców, bo dla nich jest to mecz przyjaźni, a to znaczy, że możemy liczyć na bardzo fajną atmosferę połączonych sił fanów z Bydgoszczy i Tychów. Natomiast z piłkarskiego punktu widzenia jest to dla nas rywal, którego będziemy chcieli przejść i zameldować się w następnej rundzie. Wprawdzie w 2014 roku Zawisza sięgnął po Puchar i Superpuchar Polski, ale obecnie gra w III lidze. Doskonale zdajemy sobie jednak sprawę, że nikogo nie można lekceważyć, bo zespół z Bydgoszczy jest w fazie odbudowy i musimy ten daleki wyjazd – co jest na pewno minusem – potraktować bardzo poważnie. W dodatku w niedzielę mamy w Gdyni ligowe spotkanie z Arką, więc trzeba to wszystko dobrze poukładać logistycznie, ale na razie przed nami mecz pucharowy i na nim się koncentrujemy.

Reklama

Runda bez młodzieżowca? Kluby Ekstraklasy mogą tak to rozegrać.

Zestawiając uzyskane już minuty w stosunku do ustalonego przed sezonem w regulaminie wymogu 3000 minut, śląska drużyna wypełniła go w niemal 33%, czyli w jednej trzeciej. Jeśli to tempo gliwiczanie utrzymają, wiosną w wielu meczach nie będą zobligowani do gry z jakimkolwiek młodzieżowcem. Mówił o tym zresztą trener Piasta przed inauguracją ligową. – Taki zapis stwarza trenerom większe możliwości żonglowania młodymi ludźmi. Mogę sobie wyobrazić, że w kilku meczach zagra dwóch-trzech młodzieżowców, by wypełniać klubowy limit meczów, by potem zespół mógł rozegrać całą rundę bez nich! – zauważał Waldemar Fornalik. Czy więc Piast pójdzie tą drogą? Trudno teraz przesądzać, ale… raczej nie. Wszystko z powodu pozycji i piłkarzy, którzy tej jesieni „nabijają” młodzieżowy licznik. Ariel Mosór to środkowy obrońca, który zarówno w systemie gry trójką z tyłu, jak i klasyczną czwórką, ma pewne miejsce obok Jakuba Czerwińskiego. W dodatku poważny uraz leczy Tomas Huk. Mosór jest jednym z najbardziej utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia w ekstraklasie, a gliwiczanie liczą, że za jakiś czas sporo zarobią na dalszym jego rozwoju.

Super Express

Kamil Grosicki o Pogoni i kadrze.

– W wywiadzie po meczu zasugerowałeś, że może prezesi Pogoni zrobią niespodziankę i wzmocnią zespół.

– Nie. Chyba zostałem źle zrozumiany. Na pytanie, czy ja coś szykuję na ostatni dzień okienka – co często się zdarzało – odpowiedziałem, że nie, bo przecież podpisałem niedawno nową umowę z Pogonią. Natomiast pół żartem, pół serio powiedziałem, że może teraz Pogoń czymś zaskoczy, bo prezesi lubią robić transfery w ciszy. Nie żalę się ani nie wywieram presji o transfery, bo mamy silny skład. Wiadomo, że do Pogoni powinni trafiać zawodnicy, którzy będą od razu wiodącymi postaciami i wartością dodaną, bo chcemy grać o mistrzostwo Polski.

– Selekcjoner Czesław Michniewicz kontaktuje się z tobą?

– Mamy kontakt, ale to są krótkie SMS-y. Myślę, że bardziej obserwuje piłkarzy, których jeszcze nie zna dobrze i chce ich sprawdzić, a mnie zna. Nie oznacza to absolutnie, że jestem pewien wyjazdu na mundial. Ale usłyszałem od selekcjonera, że jestem zawodnikiem w kręgu jego zainteresowań, którego on potrzebuje. Walczę o ten mundial w każdym kolejnym meczu co tydzień.

Fakt

Polski duet w Vitesse. Nasza młodzież zrobi robotę?

– Obaj są przymierzani do gry w pierwszym składzie drużyny. Kozłowski jako ofensywny rozgrywający, a Białek ma zastąpić w ataku Loisa Opendę, który w poprzednim sezonie strzelił 18 goli i był jednym z najlepszych graczy ekipy – mówi nam Chris Tempelman, dziennikarz holenderskiego „Voetbal”. […] – Vitesse sprowadza graczy głównie na zasadzie wypożyczenia. Jak klub zostanie w końcu przejęty, nowy zarząd będzie mógł spokojnie budować zespół zgodnie ze swoją wizją – dodaje. Dlatego ten sezon będzie dla drużyny z Arnhem trudny. – Czeka ją walka o utrzymanie w lidze. To jest cel, nie ma się co oszukiwać – uważa nasz rozmówca. – Ale o Białka i Kozłowskiego byłbym spokojny.

Pavol Stano odnosi się m.in. do sytuacji Rafała Wolskiego.

Czy spodziewał się pan, że seria sześciu kolejnych meczów bez porażki dobiegnie końca akurat w starciu z Widzewem w Łodzi? To Wisła była tu zdecydowanie faworytem…

Pomijając wynik, jestem zadowolony z naszej gry. Druga bramka dla łodzian – fart. Myślę, że Bartłomiej Pawłowski do dziś zastanawia się, czy dośrodkowywał, czy strzelał. Strzeliliśmy kontaktowego gola, ale na wyrównanie zabrakło nam czasu. Zdarza się. Nie jesteśmy najlepszym klubem świata jak Real czy Barcelona, które cały czas wygrywają…

Mózgiem Wisły jest Rafał Wolski. W Łodzi zagrał średnio. To efekt szumu, jaki powstał wokół niego po tym, jak ujawniono, że miał sądową sprawę za jazdę po pijanemu?

Absolutnie się z tym nie zgadzam! Uważam, że przeciwko Widzewowi Rafał rozegrał jedno z najlepszych spotkań, odkąd jestem w Płocku. Wystarczy spojrzeć na jego statystyki. Co do jego spraw prywatnych, to proszę wybaczyć, ale nie będę o nich rozmawiał.

A nie jest tak, że strata punktów ostudzi trochę gorące głowy kibiców w Płocku, którzy już zaczęli mówić, że Wisła będzie mistrzem Polski?

Każdy ma marzenia. A na którym miejscu skończymy ligę? Tego dziś nie wie nikt. Jedno mogę obiecać – kibice za naszą grę na pewno nie będą się wstydzić.

Przegląd Sportowy

Zbigniew Boniek mógł być pierwszym Polakiem w Barcelonie. Duży wywiad z byłym prezesem PZPN.

Mamy pierwszego polskiego piłkarza grającego w FC Barcelona. Z tego, co wiem, Robert Lewandowski wcale nie musiał nim zostać. W latach 80. delegacja z Hiszpanii przyjeżdżała do Łodzi.

Zgadza się, kiedyś przyjechał do mnie były legendarny piłkarz i trener Barcy Helenio Herrera z tłumaczem. Namawiali, żebym przeszedł z Widzewa do Barcelony. Miałem wtedy 24 lata i słowo daję, nie chciałem się wtedy ruszać z Polski, nie myślałem o transferze. Powiedziałem, że jeszcze przynajmniej dwa lata gram w kraju, a wyjadę, jak skończę 26 lat. Drugi raz zapukali do mnie, kiedy widzieli, że szykuję się do wyjazdu. Ale ja byłem nastawiony i ukierunkowany na Italię, bo wtedy piłka włoska była najlepsza na świecie. Barcelona nie była jeszcze tak wielka, jak jest dzisiaj. Przyjeżdżali po mnie nie tylko z Katalonii, lecz także z paru innych kierunków – np. z Anglii. Żartobliwie mówiąc, wolałem spaghetti, a nie paellę. Jak jestem do czegoś przekonany i na coś zdecydowany, to naprawdę trudno mnie namówić, żebym pod czyimś wpływem zmienił zdanie. Chciałem iść do Romy, ale ta miała problemy, żeby za mnie zapłacić, bo Widzew zażyczył sobie sporą kwotę płatną natychmiast. Wymagania spełnił Juventus, więc poszedłem do Turynu, gdzie spędziłem trzy fantastyczne lata. Potem były trzy piękne sezony w Romie i kariera dobiegła końca. Jeśli chodzi o Roberta, to cieszę się, że zamienił Bayern na Barcelonę. Po jego twarzy, uśmiechu, zaangażowaniu, żywotności widzę, że zmiana była mu potrzebna i czuje się szczęśliwy. Teraz nastąpi pewien okres weryfi kacji. Jestem przekonany, że indywidualnie poradzi sobie w każdej drużynie na świecie, bo to fantastyczny piłkarz. Natomiast zobaczymy, czy nadąży za nim zespół. Barcelona powinna coś w tym sezonie wygrać, zajść daleko w Lidze Mistrzów, wtedy jej piłkarze sami z siebie będą zadowoleni. W Niemczech strzelał gole nie dlatego, że grał w Bayernie, ale dlatego, że jest wyśmienitym snajperem, a taki piłkarz zdobywa bramki wszędzie, także w najlepszych klubach świata. Na to, by w nich grać, trzeba sobie zasłużyć. I Robert zasłużył.

Czy Raków, odpadając z LKE, automatycznie stał się głównym kandydatem do tytułu mistrza Polski?

Gdyby awansował, byłby… jeszcze większym faworytem. Im piłkarz ma przed sobą większe wyzwania, tym bardziej jest skoncentrowany na utrzymaniu formy. Dziś Rakowowi zostały tylko rozgrywki krajowe i mecze co tydzień plus maksimum pięć spotkań w Pucharze Polski, którego broni. Do tego dojdzie ponaddwumiesięczna przerwa na przełomie roku. Kadra jest liczna, więc zarządzenie tym wszystkim będzie kolejnym sprawdzianem dla trenera Papszuna. Sądzę, że sobie poradzi. Największy potencjał w Ekstraklasie mają Legia, Raków i Lech, ale trzy, cztery inne drużyny też grają dobrze. Na przykład Wisła Płock. Polska liga jest taka, że kiedy ktoś jest dobrze przygotowany fizycznie i mentalnie oraz ma pomysł na grę, to może walczyć o tytuł. Różnica między teoretycznie najlepszymi a resztą nie jest duża.

Lech sobie poradzi na kilku frontach?

My ciągle szukamy powodów do zmartwień. Skoro wszyscy inni sobie radzą, to dlaczego my nie możemy? 

Na koniec pytanie o kadrę. Ze spokojem czeka pan na mundial?

Będą to specyficzne mistrzostwa. Wszystkie drużyny i piłkarze przyjadą wypoczęci i w optymalnej formie. Nasz mundial sprowadza się do pierwszego spotkania – z Meksykiem, dobrą drużyną, u nas niedocenianą. W rankingu FIFA są wyżej, mają piłkarzy potrafiących grać w piłkę, zaciętych, ambitnych, nieprzyjemnych. Mając takich napastników jak Polska, możemy grać otwarty futbol. Liczę, że wyjdziemy z grupy, a potem mogą się zdarzyć różne rzeczy.

Dlaczego z Lecha się szydzi, a Raków się chwali?

Za awans do fazy grupowej Ligi Konferencji porcję… szydery zebrał Lech Poznań, a gratulacje i słowa uznania Raków, którego z pucharów wyrzuciła Slavia Praga. Śmiech na sali. Jasne, w naszych pogadankach często krytykowaliśmy Lecha, bo dawał ku temu powody, nędzną grą i bredniami plecionymi przez trenera Kolejorza. Jednak to Lech zmierzy się choćby z wyśmienitym Villarrealem. A Raków w środę z Ruchem Wysokie Mazowieckie, w Pucharze Polski.

KAŁUŻNY: Cholera wie, a może ten awans okaże się punktem zwrotnym obecnego Lecha, nada mu rozpędu? Już niedzielny mecz z Piastem był w wykonaniu poznaniaków całkiem, całkiem.

WOŁOSIK: W narodzie nie ginie przyzwyczajenie do „pięknych” porażek ponoszonych w dramatycznych okolicznościach. Kompletnie nie rozumiem tytułów: „Co za pech Rakowa!”, „Było blisko!”. Blisko to jest z Częstochowy do Pragi. Oczywiście w karnych częstochowianie nie daliby szans Czechom – wiadomo… Chciałbym posłuchać komentarza byłego właściciela Polonii Warszawa Józefa Wojciechowskiego. Nie to, bym bardzo cenił jego opinie, lecz były barwne, kategoryczne, taki humor prosto z koszar lub budowy. Spostrzeżenia biznesmena zupełnie odbiegały od mdłych, korporacyjnych gadek innych szefów klubów. Miliarder trzymał się „amerykańskiej” dewizy, że drugi na mecie jest pierwszym przegranym. Dlatego kompletnie nie interesowało go wicemistrzostwo czy brąz Polonii, a jedynie złoto. Przez lata pan Józef prowadził biznesy w USA, więc tam chyba przesiąknął wizją słynnego amerykańskiego snu. Zresztą nie tylko on. Nasz znakomity kompozytor Jan Kaczmarek wiele razy mówił: „W Polsce, Europie drugi na mecie może być bohaterem, a w Stanach bohaterem jest wyłącznie triumfator, reszta to przegrani”. I tym przegranym jest Raków, a nie – jak w kuriozalnych opiniach – Lech. Innych bogaczy, którzy wykładali ogromne – jak na naszą ligę – pieniądze, wicemistrzostwo nie uwierało. Na przykład Zbigniewa Drzymałę, właścicielowi Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Kibice rechotali z tabliczki na trybunie grodziskiego stadioniku. 

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
12
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Felietony i blogi

Komentarze

23 komentarzy

Loading...