Wielu z nas jeszcze nie ochłonęło po wczorajszym widowisku, ale już dziś swój pierwszy mecz rozegra druga para półfinalistów. Manchester City i Real Madryt podnieśli poprzeczkę Liverpoolowi i Villarrealowi bardzo wysoko i mamy nadzieję, że kolejne starcie angielsko-hiszpańskie nawiąże poziomem do wczorajszego spektaklu.
Czy Villarreal znów osiągnie dobry wynik na wyjeździe?
W lidze Villarreal różnie radzi sobie na wyjazdach (ostatnio przezwyciężyli kryzys), ale w europejskich pucharach koncentracji i chęci nigdy im nie brakuje. W fazie play-off Ligi Mistrzów piłkarze Unaia Emery’ego radzą sobie na obcych stadionach więcej niż dobrze. Zremisowali z Bayernem Monachium i przejechali się po Juventusie. Teraz pora na Liverpool, ale… No właśnie. Gra na Anfield Road przeciwko gospodarzom to zupełnie inny poziom trudności, inny poziom wyzwania. W teorii stadion jak każdy inny, a w praktyce niejednemu ugięły się tam nogi. Gościom nie powinno jednak zabraknąć wsparcia. Wiadomo, że na meczu pojawi się aż 3000 fanów Villarrealu, którzy sprawią, że Żółta Łódź Podwodna nie popłynie sama.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Pomimo tego, że ten stadion już nie raz przytłoczył mocniejsze ekipy od Villarrealu, to ostatnie dwa mecze na gospodarzy Anfield Road lekko rozczarowały. Porażka z Interem (wynik pierwszego meczu załatwił sprawę, ale w rewanżu Inter miał mnóstwo okazji, by wygrać wyżej niż 1:0) i remis 3:3 w częściowo rezerwowym składzie z Benfiką. W ten sposób piłkarze Jurgena Kloppa pokazali słabość, ale nie da się ukryć, że do pewnego stopnia oszczędzali siły na decydującą fazę rozgrywek. Na koniec i tak liczy się przejście do kolejnej rundy.
Villarreal nie ma zamiaru składać broni, choć wiadomo, że to angielski zespół będzie faworytem. Wciąż nie wiadomo, czy Unai Emery będzie mógł wystawić Gerarda Moreno, który od kilku dni zmaga się z urazem i walczy z czasem, by móc wystąpić od pierwszej minuty. Poleciał wraz z zespołem do Anglii, ale niewykluczone, że to tylko zasłona dymna, by od razu nie odkryć wszystkich kart przed Jurgenem Kloppem.
Jeśli wspomniany Hiszpan nie będzie mógł zagrać, to nieco wyżej zostanie ustawiony Giovani Lo Celso, który odżył po powrocie do Hiszpanii. Nie będzie to jednak wymiana jeden do jednego. Czy byłaby to duża strata dla zespołu? Do pewnego stopnia absencja głównej gwiazdy jest sporym osłabieniem, ale przez sporą część tego sezonu Villarreal musiał radzić sobie bez niego. W sumie w aż 20 spotkaniach. To sprawia, że piłkarze klubu z Estadio de la Ceramica są już na to uodpornieni, ale nie da się ukryć, że Moreno mógłby wnieść dużo gry Villarrealu.
Czy Emery jest w stanie zagrozić Kloppowi?
Z pewnością piłkarzy Unaia Emery’ego nie należy lekceważyć i traktować jako przypadkowy zespół. Skoro pozbawili złudzeń wielkie europejskie marki takie jak Juventus i Bayern Monachium to nie mają prawa do posiadania kompleksów. Co więcej, nie były to dzieła przypadku, ale porządnie wybiegane i rozegrane dwumecze. Dodatkowo w poprzednim sezonie wygrali Ligę Europy, więc znają smak meczów o stawkę. Ciekawe spojrzenie na drogę swojego zespołu ma Raul Albiol:
– Myślę, że to, co już zrobiliśmy w tej edycji Ligi Mistrzów, było możliwe dzięki temu, czego dokonaliśmy w zeszłym sezonie w Lidze Europy. To jest nasz punkt wyjścia. Liga Europy jest trudniejsza, niż się ludziom wydaje. Przekonały się o tym Sevilla i FC Barcelona.
Nie da się ukryć, że baskijski trener potrafi grać pod wynik i znów może napsuć krwi niemieckiemu koledze po fachu. Co prawda, bilans starć bezpośrednich obu panów jest na korzyść Jurgena Kloppa (3 wygrane drużyn Niemca, jeden remis i jedna porażka), ale w europejskich pucharach panowie do tej pory mierzyli się tylko raz. Sześć lat temu w finale Ligi Europy. Wówczas Liverpool niespodziewanie przegrał z do bólu skuteczną i konkretną Sevillą. Od tego czasu jednak sporo się zmieniło w życiach obu dżentelmenów. Klopp zbudował sobie pomnik. Jego Liverpool ewoluował i zmienił się w maszynkę do wygrywania pojedynczych spotkań, ale i pucharów. Emery w tym czasie zdążył zawieść się na właścicielach PSG, ponieść osobistą porażkę z Arsenalem i znów wygrać Ligę Europy z obecnym zespołem.
Wspomnieliśmy słynny finał, ale jak będzie tym razem? Ciężko porównywać możliwości obu zespołów. Funkcjonują w zupełnie innych realiach. Wielkość miast, historia klubów, sposób organizacji i finanse sprawiają, że mowa o dwóch światach Pieniądze, które wydaje Jurgen Klopp na uzupełnienia są na poziomie rekordowych transferów Villarrealu. Jednak futbol to nie tylko wspomniane czynniki, ale też dyspozycja dnia i wcielanie w życie pomysłów. Kontrasty świetnie budują otoczkę wokół meczu i tak jest w tym przypadku.
Jedno jest pewne, Liverpool nie zmierzy się z chłopcami na posyłki, nie zmierzy się też z drużyną juniorów, która pierwszy raz zagra o coś wielkiego. Hiszpańska ekipa bazuje na rutyniarzach, którzy niejedno w swojej profesjonalnej karierze już widzieli i nie grają typowej hiszpańskiej piłki. Preferują styl bliższy temu, który znamy z angielskich boisk. W poprzednich rundach średnia wieku pierwszej jedenastki Żółtej Łodzi Podwodnej była bliska 30 lat. Przekonajmy się, czy są w stanie sprawić, że klub z małego miasta po raz pierwszy zagra w finale Ligi Mistrzów.
Więcej o Lidze Mistrzów:
- Nie będzie męczenia buły w półfinale Ligi Mistrzów. Atletico odpadło
- 20 ciekawostek o Villarrealu, sensacyjnym półfinaliście Ligi Mistrzów
- Gdzie oni teraz są? Niesamowity wyczyn AS Monaco w sezonie 2016/17
Fot. Newspix.pl