Lech Poznań wciąż czeka na wieści dotyczące stanu zdrowia Bartosza Salamona. Stoper Kolejorza w meczu Polski ze Szkocją doznał urazu mięśnia przywodziciela i najprawdopodobniej straci kilka kolejnych tygodni grania. W pesymistycznych dla Lecha scenariuszu – Salamon w tym sezonie już nie zagra. Jak wiele straci defensywa Kolejorza? I czy lechici mają go kim zastąpić?
Czesław Michniewicz nie ukrywał, że strata Salamona jest dla niego bardzo złą informacją. Stoper Lecha nie tylko zaczął mecz ze Szkocją w wyjściowym składzie, ale był też szykowany na finał barażów. Niestety – bez ataku rywala Salamon źle stanął, zakłuło go w udzie i od razu zawołał pomoc lekarzy. Wstępne diagnozy mówią o naderwaniu lub zerwaniu mięśnia przywodziciela. Obrońca wyjechał do Włoch, by tam przejść szczegółowe badania.
Sytuacja w kadrze się komplikuje. Michniewicz na półlewym stoperze w ustawieniu z trójką defensorów wystawi albo Krystiana Bielika, albo Marcina Kamińskiego (siedem meczów w kadrze, same sparingi), albo Mateusza Wieteskę (ma problemy zdrowotne, powikłania po urazie głowy). Przesunięcie do defensywy Bielika sprawi, że kołderka w środku pola zrobi się krótsza i dla będącego pod formą Krychowiaka nie ma realnej alternatywy.
Ale brak Salamona to jeszcze nie koniec świata dla reprezentacji. Mówimy też tylko o jednym meczu, gdzie Salamon wcześniej przez kilka dobrych lat i tak nie grał w kadrze. Poważniejszą stratą brak Salamona może okazać się jednak dla Lecha Poznań.
Lider mentalny, lider na boisku
Z powrotem Salamona do Lecha Poznań wiązano przy Bułgarskiej duże nadzieje. Nieco zapomniany wychowanek wracał przecież z bardzo dużym doświadczeniem z Włoch, swego czasu ocierał się przecież o reprezentację, a i nie przychodził do Polski po kilku miesiącach bez gry. Początek w Ekstraklasie nie był jednak imponujący. To nie tak, że Salamon nawiązywał do pomnikowych postaci defensywy Kolejorza – takich jak Vujadinović. Ale po prostu grał przeciętnie. Pod koniec rundy wiosennej zdradzał oznaki, że może wskoczyć na wyższy poziom.
I w tym sezonie faktycznie wskoczył na wyższą półkę. Na przestrzeni sezonu wyrósł jeśli nie na najlepszego polskiego stopera w lidze, to na jednego z dwóch najlepszych. Tak naprawdę chyba tylko Andrzej Niewulis był równie pewny. Ale Salamon do pewnej gry w destrukcji dorzucił coś jeszcze – świetne długie podania na połowę rywala. Żaden inny stoper w lidze nie gra tak często i tak dokładnie dalekich, crossowych podań jak Salamon. Średnio w tym sezonie decydował się na 8,43 takich zagrań na mecz. W całym sezonie tylko trzech piłkarzy zagrywało częściej piłkę w podobny sposób. I jest to trójka bramkarzy: Gostomski, Plach oraz Lis. Ze stoperów rzadziej, choć na porównywalnej celności, zagrywali tylko Triantafyllopulos oraz Frydrych.
Salamon zaliczył też 219 podań w ofensywną tercję boiska. To piąty (!) wynik w lidze – przed nim są tylko Josue, Wlazło, Slisz i Karlstroem. Salamon wyprzedza chociażby Dąbrowskiego, Manneha, Tudora, Schwarza, Janżę, Romanczuka czy Sokołowskiego. Jeśli chodzi o liczbę podań progresywnych, to Salamon jest na 24. miejscu w Ekstraklasie (najlepszy wynik w Lechu).
Do tego dorzućmy fakt, że tylko dwóch stoperów ma więcej stoczonych pojedynków główkowych (Rodin i Golla), a skuteczność na poziomie 60% wygranych główek daje mu miejsce w czołówce ekstraklasowych obrońców. To o tyle ważna statystyka, że przy bardzo pasywnych wyjścia Filipa Bednarka do dośrodkowań, to właśnie na Salamona bardzo często spada obowiązek czyszczenia pola karnego z piłek granych górą. Wystarczy przypomnieć sobie chociażby mecz z Wisłą Kraków, która namolnie grała stałe fragmenty gry w pole bramkowe Kolejorza i Lech liczył tam właśnie na wzrost i skoczność Salamona, a nie zasięg ramion Bednarka.
Wymowny jest też fakt, że Lech w tym sezonie tylko raz stracił więcej niż dwie bramki w meczu. I stało się to w spotkaniu, w którym Salamona zabrakło – z Cracovią na wyjeździe.
Satka czy Kędziora?
Widzimy zatem, że mówimy o graczu fundamentalnym dla Lecha w kontekście walki o mistrzostwo. Ale czy Maciej Skorża ma go im zastąpić?
Lech zimą zaryzykował i nie zdecydował się na transfer czwartego stopera. Natomiast przez wiadomo jakie okoliczności do Poznania trafił Tomasz Kędziora. I to właśnie on może być jedną z opcji do zastąpienia Salamona na finiszu tego tak ważnego dla lechitów sezonu. Wychowanek Lecha ma już bowiem całkiem spore doświadczenie w grze jako środkowy defensor w ustawieniu na czwórkę w tyłach. Czyli dokładnie tak, jak gra Lech i dokładnie na tej pozycji, gdzie zrobiła się luka.
Byłaby to też opcja wygodna dla Macieja Skorży. Wiadomo przecież, że Kędziora latem pożegna się z Lechem po zakończeniu wypożyczenia. I tym kontekście nie brakowało opinii, że jego gra kosztem Joela Pereiry może być krótkowzrocznym patrzeniem na zespół – bo Kędziory zaraz nie będzie, a Pereira zostanie, po co to mieszać, a dlaczego… W przypadku podmiany Salamona na Kędziorę ten argument by odpadał.
Ale naturalnym zastępcą Salamona będzie najpewniej Lubomir Satka, , czyli… największy przegrany dobrych wyników Lecha. Od końca listopada Satka zagrał tylko w trzech meczach ligowych – na jedenaście możliwych. Duet Salamon-Milić wygląda tak dobrze, że choć Skorża ceni Słowaka, to nie widzi sensu w rozbijaniu tego duetu. Jesienią Satka grał mniej, bo nie miał za dużo wolnego w przekroju roku – skończył sezon, pojechał na Euro z kadrą Słowacji i zaraz trzeba było wracać do Poznania. Zaczął jako podstawowy obrońca, ale im dalej w sezon, tym Skorża częściej zestawiał parę Salamon-Milić.
Do końca sezonu Lechowi pozostało jeszcze dziewięć (lub dziesięć – jeśli poznaniacy awansują do finału Pucharu Polski) meczów. Możliwe, że Salamon wróci do zdrowia na końcówkę sezonu, ale może nie zdążyć dojść do formy. I choć pod względem piłkarskim i mentalnym kontuzja czołowego stopera ligi musi Lecha zaboleć, to tak po prawdzie Satka czy Kędziora to są zastępcy klasy premium.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: