Artiom Dziuba nie jest żadnym bohaterem. Ale nie sposób zignorować faktu, że ze względu na inwazję Rosji na Ukrainę odmówił powołania Walerijemu Karpinowi na marcowe zgrupowanie Sbornej.
Fragment wywiadu z selekcjonerem reprezentacji Rosji.
– W ostatnim wywiadzie przyznałeś, że na zgrupowaniu Zenitu w Hiszpanii spotkałeś się z Artiomem Dziubą i dodałeś, że doświadczony napastnik powinien przygotować się na powołania do kadry narodowej. Jednocześnie Artioma zabrakło na ostatecznej liście nominacji. Czy możesz wyjaśnić powód takiego stanu rzeczy?
– Spotkaliśmy się z Artiomem Dziubą, ale nie padły wówczas żadne obietnice powołania do kadry. W tę niedzielę znów rozmawialiśmy, tym razem telefonicznie, i Dziuba zapewnił mnie, że wciąż chce grać dla reprezentacji Rosji, ale teraz, ze względu na trudną sytuację na Ukrainie, gdzie ma wielu krewnych, przeprosił i poprosił z powodów rodzinnych, aby nie powoływać go na najbliższe zgrupowanie. Umówiliśmy się, że pozostaniemy w kontakcie.
Artiom Dziuba, jeszcze za czasów kadencji Stanisława Czerczesowa, odgrywał główną rolę w rosyjskiej kadrze, w której liderował, jak mawiał pewien złotousty trener, zarówno mentalnie, jak i piłkarsko. Był dla Sbornej tak ważny, że Czerczesow przemilczał nawet jego skandal obyczajowy z masturbację w tle. Mimo to, kiedy stery w drużynie narodowej przejął Walerij Karpin, jasne stało się, że rola Dziuby ulegnie zmianie. Obu panów dzielił bowiem konflikt jeszcze z czasów ich wspólnej pracy w Spartaku Moskwa. W konsekwencji przez pół roku piłkarz Zenitu nie otrzymywał powołań, ale w grudniu 2021 zapowiedział, że jest gotów odłożyć dumę na bok, żeby pomóc kadrze dostać się na mistrzostwa świata 2022 w Katarze. Następne jednak wybuchła wojna, o której Dziuba w ten sposób tłumaczył się na swoim instagramowym koncie:
Nie chciałem komentować wydarzeń na Ukrainie. Nie dlatego, że się boję, ale dlatego, że nie jestem ekspertem od polityki. Nigdy się nią specjalnie nie interesowałem. W przeciwieństwie do niektórych politologów i wirusologów, których ostatnio tak wielu w Internecie. Pomimo tego, jak każdy człowiek, mam swoją opinię. Skoro zostałem już wplątany w tę sprawę, to przedstawię swoje stanowisko. Jestem przeciwny wojnie – to straszna rzecz. Sprzeciwiam się jednak także agresji i nienawiści, która osiąga teraz niewyobrażalne rozmiary. Sprzeciwiam się dyskryminacji ze względu na narodowość. Nie wstydzę się tego, że jestem Rosjaninem. Jestem z tego dumny.
Nie rozumiem też, dlaczego sportowcy mają teraz cierpieć. Jestem przeciwny podwójnym standardom. Dlaczego mówi się tyle, by nie łączyć sportu i polityki, a gdy sprawa dotyczy Rosji, to o tej zasadzie się zapomina? Jeszcze raz – wojna jest straszna. W sytuacjach stresowych ludzie pokazują jednak swoje prawdziwe oblicze. Często to najgorsze. Jak wiele gniewu, brudu i żółci wylało się w ostatnim czasie na Rosjan? Niezależnie od tego, kim oni są i jaki zawód wykonują – dodał Dziuba. – Wszyscy, którzy pisali te komentarze – pokażcie się. Często te słowa płyną bowiem od ludzi, którym Rosja dała bardzo wiele. To kreuje jeszcze bardziej negatywne nastroje. Wojna w końcu się skończy, ale relacje między ludzkie pozostaną. I będą trudne do odbudowania. Pamiętajcie. A do kolegów piłkarzy, którzy siedzą teraz w angielskich willach i mnie atakują – wasze słowa mnie nie obrażają. Pokój i dobroć dla wszystkich!
CZYTAJ WIĘCEJ O WOJNIE NA UKRAINIE:
- Tomasz Kędziora ostro do byłego reprezentanta Rosji
- Selekcjoner Ukraińców: Niech Rosjanie przyjadą i zobaczą, co ich rząd robi z naszym krajem
- Ukrainiec z Ferencvarosu nie chce grać pod wodzą Czerczesowa
- Jarmołenko do rosyjskich piłkarzy: dlaczego milczycie?!
- Niemiecki trener Krasnodaru też odchodzi. Krychowiak chce iść w jego ślady
Fot. Newspix