Miesiąc zwodzenia i kiwek PZPN-u. Adam Nawałka, który już był pewniakiem. Telenowela z Andrijem Szewczenką. Kandydatury Jana Urbana, Marcela Kollera, Macieja Stolarczyka, Fabio Cannavaro… Aż nagle – jak w dobrym filmie sensacyjnym – dostaliśmy niespodziewany plot twist. To już oficjalnie – nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został Czesław Michniewicz.
Oczywiście to nie tak, że Michniewicz w ogóle nie był rozpatrywany w mediach na to stanowisko. Jego nazwisko na początku było jednym z mocniejszych w tych wszystkich wyliczankach. Ale scenariusz z eks-trenerem Legii w roli selekcjonera szybko został zepchnięty gdzieś na margines rozważań medialnych. Gazety i portale zostały zasypane nazwiskami trenerów spoza kraju, a kandydatem numer jeden miał być ponoć Adam Nawałka.
PZPN kreatywnym filmikiem zaprezentował dziś nowego selekcjonera:
https://twitter.com/LaczyNasPilka/status/1488119878234124293
Czesław Michniewicz selekcjonerem reprezentacji Polski
Czy jest to wybór logiczny? Generalnie tak.
To znaczy – jasne, znajdziemy sporo znaków zapytania. Prawdopodobnie żaden trener nie miał tak złych ostatnich tygodni pracy w swojej ostatniej robocie. Nie jesteśmy Dariuszem Mioduskim i za kryzys Legii nie obwiniamy Michniewicza w 90%, ale na pewno swoją cegiełkę trener do tego dołożył. Po głowie plącze się też pytanie – czy Michniewicz poradzi sobie z kadrą pełną zawodników o dużym ego, swoimi charakterkami, gdzie każdy rozgrywa swoje interesy? W młodzieżówce potrafił zarządzać grupą doskonale, ale gdy przyszło chwycić za mordy zawodników w Legii, to pojawiły się problemy.
Natomiast widzimy też sporo logicznych argumentów za Michniewiczem. Przygotowanie pod konkretny mecz – ważne spotkania kadry U-21 i Legii w pucharach pokazały, że jest w tym dobry. A przecież praca selekcjonera to często nie osławione budowanie stylu, klejenie drużyny, tworzenie tożsamości, tylko wygrywanie każdego kolejnego meczu planem na to konkretne 90 minut. Michniewicz potrafi rozciągać też czas analizami, rozkładaniem treningów na czynniki pierwsze, rozpracowuje rywala i podaje zawodnikom to w przystępnej formie. To – jak mawiał klasyk – szalenie ważne w kontekście baraży o mundial, bo tam czasu będzie ekstremalnie mało.
Umowa Michniewicza do końca roku z opcją skrócenia
Ponadto były trener Legii wycisnął z gry trójką stoperów maksa, wie z czym się je ten system, potrafi ułożyć zawodników pod ten model grania. To o tyle ważne, że przecież przez poprzedni rok kadra niemal wyłącznie grała w tym ustawieniu, więc nie trzeba tu robić rewolucji taktycznej w opcji za pięć dwunasta.
Michniewicz podpisuje kontrakt do końca roku – z opcją przedłużenia po stronie PZPN. Czyli tu też mamy opcję bezpieczną z perspektywy kadry. Żadnego wiązania się na długi czas, po prostu – słuchaj, masz do wykonania robotę, jeśli się sprawdzisz i będziemy widzieć więcej plusów niż minusów, to skorzystamy z opcji. Patrząc na tę decyzję tak całościowo – Kulesza postawił na rozwiązanie bezpieczne. Oczywiście nieuniknione będą porównania do Nawałki, nie uciekniemy od scenariuszów “a gdyby PZPN szarpnął się z kasą na Szewczenko”, ale teraz czas na robotę Michniewicza. Znając życie – selekcjoner zamknie się ze swoim asystentami w domku na Kaszubach i długimi dniami będzie rozkładał Rosję na czynniki pierwsze. Czasu jest wciąż dużo.
fot. FotoPyk