Porażką z Węgrami reprezentacja Polski mocno skomplikowała sobie sprawę rozstawienia w barażach o mundial w Katarze. Jak to u nas bywa – musimy liczyć na innych. Kwestia tego, czy będziemy rozstawieni i czy zagramy u siebie rozstrzygnie się jutro.
Póki co jesteśmy rozstawieni, ale jutro sytuacja może ulec zmianie. Jesteśmy na ten moment na ostatnim miejscu wśród rozstawionych ekip, ale możemy z niego zlecieć. Co NIE może się wydarzyć?
- Finlandia nie może wygrać z Francją przynajmniej siedmioma golami (science-fiction, od razu to odrzucamy)
- Walia nie może wygrać/zremisować z Belgią lub Czechy nie mogą wygrać z Estonią pięcioma golami
- Turcja nie może wygrać z Czarnogórą lub Norwegia nie może wygrać z Holandią trzema golami (i więcej)
Czyli sprawa jest jasna – kibicujemy jutro Czarnogórcom, którzy muszą urwać chociaż punkt Turcji. No i trzymamy też kciuki za to, że Belgia nie ceregieliła się w starciu z Walijczykami. Bo w szalejących Czechów, Norwegów jadący z Holandią czy gigantyczne pogrążenie Francuzów przez Finów jakoś nie wierzymy.
W dużym skrócie, choć są jeszcze scenariusze szalone – będziemy rozstawieni, JEŚLI:
- Czarnogóra wygra/zremisuje z Turcją
- Belgia wygra z Walią
Cóż, jak to w takich sytuacjach – kalkulatory w dłoń, Telegazeta/Flashscore przed nos i trzymamy kciuki.
fot. FotoPyk