Reklama

Czy transfer Daniego Alvesa jest sensowny?

redakcja

Autor:redakcja

13 listopada 2021, 17:23 • 6 min czytania 11 komentarzy

Po ponad pięciu latach separacji Dani Alves powraca do klubu, z którym odnosił największe sukcesy. Brazylijczyk odchodził nieco zmieszany. Traktował Barcelonę jako swoje miejsce na ziemi. Miał z tyłu głowy, ile osiągnął z Dumą Katalonii. Bardzo bolało go to, że przez Josepa Marię Bartomeu został potraktowany jako zbędny balast, który czym prędzej należy wyrzucić za burtę. 

Czy transfer Daniego Alvesa jest sensowny?

Pięć lat poszukiwań następcy nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Trzeba było zadzwonić do starego druha, który ma zawsze włączony telefon i bez względu na okoliczności go odbierze. Wszystko poszło zgodnie z planem. Telefon odebrany. Umowa podpisana. Ronald Koeman go nie chciał, ale Xavi Hernandez już tak. Dlaczego powrót Daniego Alvesa ma sens? W czym może pomóc? Czy zapoczątkował trend powrotów na Camp Nou?

Barcelona bez Daniego Alvesa, Dani Alves bez Barcelony

Kiedy Dani Alves odchodził z Barcelony do Juventusu miał 33 lata na karku i za sobą przeciętny sezon, jak na standardy sezon, które sam wyznaczył. Bartomeu wychodził z założenia, że Alves będzie już tylko gorszy i uznał, że do szczęścia wystarczą mu Sergi Roberto i Aleix Vidal. Brazylijczyk świeżo po rozstaniu z Barcą nie był zbyt wylewny. Stwierdził, że jeszcze za nim zatęsknią i tyle. Dopiero po mniej więcej roku pokusił się mocniejsze stwierdzenie. Zarzucił osobom zarządzającym Barceloną, że nie mają pojęcia, co robią. 

Z czasem do Barcelony sprowadzono Nelsona Semedo, który tak naprawdę nigdy nie spłacił kredytu zaufania, który otrzymał. Często popełniał błędy, a w ataku nie potrafił w pełni wykorzystać dużej szybkości. Cierpiał na poważną chorobę, która wpędziła w przeciętność niejednego piłkarza klasy europejskiej. Niechlujność zwyczajna. Oszukiwano się, że Portugalczyk wykona duży progres. Już, już. Zaraz się rozkręci. Bez skutku. Byłoby krzywdzące stwierdzenie, że Semedo zawsze grał słabo, natomiast Dani Alves rozpieścił sympatyków piłki do tego stopnia, że następców uwierały buty, w które wchodzili. Problemy z następcami Daniego Alvesowi można porównać do tych odnoszących się do nowych Xavich. Co jakiś czas pojawiał się ten, który miał stanowić przedłużenie linii wyznaczonej przez legendę, tymczasem nie dość, że nikt nie potrafił wejść na jego półkę, to w dodatku zawsze brakowało kilkunastu centymetrów, by do niej doskoczyć.

Reklama

Minister do spraw rozwoju młodzieży

Mówienie o klubowym DNA stało się przereklamowane, dlatego w przypadku Daniego Alvesa należy darować sobie teksty o barcelońskim kwasie deoksyrybonukleinowym. Nie mniej jednak Brazylijczyk doskonale czuje się w Barcelonie i ciężko byłoby znaleźć zawodnika o porównywalnej klasie sportowej, który tak dobrze zna klub, kocha miasto, akceptuje wysokie wymagania i stosunkowo niskie wynagrodzenie. We wrześniu stwierdził, że tylko w Barcelonie posiada własną posiadłość. Ile w tym kokieterii, a ile prawdy ciężko stwierdzić, natomiast Brazylijczyk nie kryje się z przywiązaniem do Barcelony. Odchodząc z Barcelony, nie trzasnął drzwiami, tylko powiedział do zobaczenia.

Skoro każdego prawego obrońcę porównywano do Brazylijczyka, to któż jak nie on miałby zając się opracowaniem przyspieszonego kursu dla Sergino Desta i spółki? Podobno Xavi nie widzi sensu wystawiania Sergiego Roberto na boku, a Oscara Minguezę rozpatruje jako kandydata do gry na środku obrony. To oznacza, że Sergino Dest otrzyma w jednej osobie: konkurenta do miejsca w wyjściowej jedenastce, trenera osobistego, a zarazem autorytet, którego mogło brakować 21-latkowi. Niewykluczone, że będą spotkania, w których Sergino Dest i Dani Alves będą grali razem. Wówczas Brazylijczyk będzie mógł zaprosić młodszego kolegę, by powspominać czasy Sevilli, w której występował i pokazać wzorową współpracę pomiędzy nim a Jesusem Navasem.

Dani Alves posiada doświadczenie w mentoringu młodych piłkarzy. To on odpowiadał za pomoc Neymarowi w pierwszych miesiącach pobytu w Barcelonie. Nowe pokolenie Blaugrany również potrzebuje wzorców zarówno na boisku, jak i poza nim. Kiedyś zapytano Daniego Alvesa o najlepsze wspomnienie związane z Barceloną. Odpowiedział, że takim był powrót do zdrowia Erica Abidala. Ponadto Dani Alves potrafi zadbać o właściwy balans pomiędzy ciężką pracą a czasem przeznaczony na rozrywkę.  Dał jasno do zrozumienia, że się da. Dla wielu młodych zawodników już sama możliwość trenowania z Alvesem będzie spełnieniem marzeń z dzieciństwa, a teraz mogą pobierać od niego nauki.

7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH KOEMANA W BARCELONIE

Wariant oszczędnościowy i chęć powrotu do reprezentacji

Alves dobrze wpisuje się w wariant oszczędnościowy. Przyszedł za darmo i jego wymagania finansowe nie są zbyt wygórowane ze względu na sytuację, w której znalazła się Barcelona. Prawy obrońca nie wraca, żeby odcinać kupony. Wciąż myśli o Mundialu. Chce udowodnić Tite, że nadal warto na niego stawiać. Po raz ostatni zagrał w reprezentacji we wrześniu. Wcześniej Dani Alves był kluczowym piłkarzem Selecao na turnieju olimpijskim w Tokio. Pokazał, że mając 38 lat na karku, nadal utrzymuje dobrą dyspozycję fizyczną. W ciągu dwóch lat w Sao Paulo rozegrał ponad 90 spotkań. Można więc zakładać, że częste występy nie powinny stanowić dla niego większego problemu, choć należy brać poprawkę na różnicę poziomów pomiędzy ligą brazylijską a poziomem na przykład Ligi Mistrzów.

Reklama

„Przez całe życie zbieram to co zasiałem, czyli szacunek do wykonywanego zawodu. To pozwala mi rywalizować na najwyższym poziomie”.

ALVES I INNI. 25 NAJLEPSZYCH PIŁKARZY DEKADY

Końcówka pobytu Sao Paulo była dla niego rozczarowująca. Obiecano mu stabilny i długofalowy projekt, ale okazało się, że nie starczało pieniędzy nawet na opłacenie jego kontraktu. Wzmocnień się nie doczekał. Nowych sponsorów również. W dodatku zaczęto szukać dziury w całym, a niektórych brazylijskich dziennikarzy zaczęło uwierać nawet, to, że reprezentował ich kraj na Igrzyskach Olimpijskich. Reasumując, miał prawo czuć się zmęczony sytuacją, w której się znalazł i nie dziwi, że szuka kolejnych wyzwań. Swoją drogą ciekawe, czy Dani Alves nie zapoczątkował nowego trendu. Przyjściem do klubu dał sygnał byłym piłkarzom Blaugrany, że nie ma się czego bać. Jakiś czas temu pojawiały się głosy, że do Barcy chętnie wróci Xavi Simons – talent, który Barcelonie podkradło PSG. Dziennikarze ASa sugerują, że możliwy jest również powrót Thiago Alcantary, jednak sprowadzenie piłkarza Liverpoolu będzie zdecydowanie trudniejsze niż zakontraktowanie Daniego Alvesa, który od dłuższego czasu pozostawał bez klubu.

Koniec końców umowa pomiędzy Alvesem jest czymś w rodzaju sytuacji win-win. Duma Katalonii bierze bardzo doświadczonego i już wiekowego piłkarza. Ten wie czego się spodziewać. Zdaje sobie sprawę, że w chwili obecnej Barcelona w najlepszym przypadku może być bajaderką wśród najlepszych klubów. Brazylijczyk jeśli będzie w stanie utrzymać zdrowie, powinien okazać się wzmocnieniem. Nie można obrażać się na transfer prawie czterdziestolatka. To tylko pokazuje, w jakiej sytuacji znalazła się Barcelona. Ryzyko? Żadne. Biorą gościa, który ma mnóstwo zapału, potrafi grać w piłkę i nie ma zamiaru nadwyrężać budżetu Barcelony. Żal byłoby nie spróbować. Milan nie bał się zakontraktować nawet starszego Zlatana Ibrahimovica i wyszedł na tym całkiem nieźle. Obaj w momencie dostrzeżenia świętych krów są szczerzy do bólu i wykładają kawę na ławę. Czy kogoś takiego potrzebuje Barcelona? Jasne, że tak.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

PAWEŁ OŻÓG

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
10
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

11 komentarzy

Loading...