Reklama

Raków wraca na zwycięską ścieżkę

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

19 września 2021, 15:33 • 4 min czytania 10 komentarzy

Raków dawno nie wygrał w Ekstraklasie. Trochę obraz zaciemniły europejskie puchary, trochę przerwa reprezentacyjna, ale w połowie września wyszło nam, że ekipa Marka Papszuna ostatnio schodziła z ligowych boisk z trzema punktami grubo ponad miesiąc temu – 8 sierpnia. I jasne, letnie priorytety były nieco inne, to tylko dwa zremisowane ekstraklasowe mecze, ale od wicemistrza Polski trzeba wymagać. No i co? Piłkarze spod Jasnej Góry zareagowali najlepiej, jak się dało. Całkiem zgrabnie pyknęli Stal Mielec. 

Raków wraca na zwycięską ścieżkę

Stal Mielec-Raków Częstochowa. Ambitny Gwilia i cała reszta

Nie można zacząć tej opowieści inaczej niż od Waleriana Gwilii. Ludzie zakładają sobie przeróżne rzeczy. Że przeczytają milion książek w pięćdziesiąt dwa tygodnie, że nazbierają tysiąc grzybów w deszczowy poranek, że zjedzą sto hamburgerów w ciągu doby… Różnych znamy świrków i freaków, sami wiecie. Ale cel, który powziął sobie Gruzin na mecz ze Stal Mielec, mógłby być wartościowym wpisem do “galerii ludzi pozytywnie zakręconych” w Teleexpressie. Gwilia postanowił, że spróbuje tego pięknego niedzielnego wczesnego popołudnia oddać jak największą liczbę strzałów na bramkę Rafała Strączka. Normalnie jakby coś mu ten chłopak w bramce gospodarzy zrobił. Zaczął się mecz i pomocnik Rakowa wziął się do roboty:

  • pierwsze uderzenie wewnętrzną częścią stopy sprzed pola karnego, Strączek paruje do boku,
  • drugie uderzenie wewnętrzną częścią stopy, Strączek odbija na rzut rożny – Gwilia próbuje bliźniaczo do poprzedniej akcji, ładnie technicznie, ale chyba trochę za lekko,
  • strzał po ziemi, piłka trochę koziołkuje, ale Strączek broni bardzo pewnie,
  • próba podkrętki z pola karnego, wyszedł z tego tylko rożny,
  • kopnięcie z pierwsze piłki, z dropa, w stronę okienka, ale niecelnie.

Doszły do tego jeszcze dwa strzały zablokowane.

Gruzinowi należał się gol, ale no cóż, niestety, tak czasami w życiu jest, że bardzo chcesz i nic. Ale, już na poważnie: to był bardzo dobry mecz Gwilii. Brał na siebie odpowiedzialność, przyspieszał akcję, szukał kolegów prostopadłymi podaniami. Przykłady? Najpierw wypuścił sam na sam Musiolika, ale tego uprzedził Strączek, potem umiejętnie uruchomił Sturgeona, ale ten wypędził się do linii końcowej i nic z tego nie wyszło.

Generalnie Raków organizował się bardzo sprawnie, ale Stal potrafiła sprawiać mu problemy. Podobało nam się, że ekipa Adama Majewskiego nie panikuje w krótkich momentach, kiedy mogła prowadzić grę. Dwa-trzy podania i przedostawała się pod bramkę Kacpra Trelowskiego. Kręcił Mak, przepychał się Piasecki. Szukali swoich szans Getinger i Tomasiewicz. Pierwszy mógł strzelić pięknego gola zewniaczkiem, ale piłka po jego strzale przeleciała tuż obok słupka. Drugi uderzył tak kąśliwie, że piłka wylądowała na górnej siatce bramki Rakowa. A na dokładkę Getinger strzelił w Tomasiewicza i Trelowski też musiał się trochę natrudzić, żeby złapać futbolówkę. Niezłą szansę miał też Maciej Jankowski – umiejętnie przyjął niełatwą piłkę po dośrodkowaniu Getingera, od razu strzelił, ale dwa metry od bramki.

Reklama

Stal Mielec-Raków Częstochowa. Walka wręcz i kryminał Stali

Nie wyglądało to źle, dosyć długo utrzymywał się remis, a Stal wplątywała Raków w walkę wręcz. Dostawało się raz jednym, raz drugim. Petrasek dostał w piszczel i zaraz sprawdził wytrzymałość materiału koszulki Piaseckiego we własnym polu karnym. Nie dostał upomnienia, ale chwilę później już oglądał żółtą kartkę, bo podłożył mu się Tomasiewicz. Temu w drugiej połowie wjechał Wdowiak, który zaraz poprawił na Sitku, co zdenerwowało Getingera i już do końca meczu iskrzyło między oboma panami. Działo się, skakano sobie do gardeł, po ponad godzinie gry za dwie żółte kartki wyleciał Fabio Sturgeon. Dużo było złośliwości, spóźnionych wejść, nakładek, nadepnięć…

I błędów w defensywie Stali Mielec.

Bo ostatecznie to właśnie one zdecydowały o wyniku.

Pierwszy gol: Bardzo dobrze dysponowany Rafał Strączek ewidentnie zawinił przy rzucie wolnym Iviego Lopeza. To nie był tak genialny strzał jak rok temu, kiedy Hiszpan zasunął przepięknego spadającego liścia. Tym razem Ivi uderzył kąśliwie, trochę niespodziewanie, blisko słupka, ale Strączek miał to na rękach, powinien to wyjąć. Jeśli nie złapać, to chociaż bezpiecznie odbić.

Drugi gol: dyskwalifikujące zachowanie i ustawienie Mateusza Żyry przy świetnej dwójkowej akcji Frana Tudora (odbiór, rajd, podanie w punkt) i Vladislavsa Gutkovskisa (wyczekanie, wyczucie, wykończenie – bardzo udana zmiana, niebo a ziemia w stosunku do Musiolika).

Reklama

Trzeci gol: Nie uwierzycie, ale Mateusz Wdowiak zaczynał ten rajd ze skaczącą piłką, mając przed sobą dwójkę stoperów – Mateusza Żyrę i Mateusza Matrasa. Kilka sekund później był już sam na sam ze Strączkiem i pewnie wykańczał akcję. Jak do tego doszło? Ano tak, że Żyro dał się skroić, Matras dał się porobić, a jako że obaj biegają wolniej niż Luuk De Jong z Barcelony, to skończyło się golem. Wstyd.

Tak Stal nie mogła wygrać, ale też nie będziemy wieszać na niej psów, bo jednak aspiruje w tym sezonie do znacznie mniejszych rzeczy niż Raków, a kilka razy w akcjach ofensywnych pokazała, że wcale nie jest takim składem węgla i papy, jak wydawało się jeszcze kilka tygodni temu. Za to Raków wraca na zwycięskie tory przed długą jesienią, która zdefiniuje siłę tej – mimo wszystko mocno latem przebudowywanej – ekipy.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Patryk Stec
0
Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Patryk Stec
0
Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...