Była 78. minuta. Sebastian Musiolik pogonił za Mateuszem Wieteską na połowie Legii Warszawa. Na ambicji wjechał wślizgiem, coś tam się z defensorem Legii poszarpał i zaraz był przy futbolówce, zaraz odgrywał ją do Iviego Lopeza. Hiszpan spokojnie wpakował piłkę do bramki. Było 2:0. Losy Superpucharu Polski praktycznie rozstrzygnięte. Tylko, że sędzia Sylwestrzak, po konsultacji z VAR-em, cofnął sytuację i odgwizdał faul Musiolika. Czy miał rację?
Sytuacja wyglądała tak:

Wślizg Musiolika był czysty. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Potem jednak Musiolik złapał Wieteskę za koszulkę. Na pewno miała to znamiona zagrania nieprzepisowego. Pytanie tylko, czy zrobił to na tyle mocno i zdecydowanie, że Wieteska faktycznie mógł się przewrócić? Tego nie wiemy. Pytanie też, czy była to sytuacja z natury clear and obvious, czyli taka nadająca się do konsultowania z VAR-em.
Było to niewątpliwie bardzo trudne zadanie do interpretacji i podejmowania decyzji dla Damiana Sylwestrzaka, który w minionym sezonie prowadził zaledwie dwanaście meczów w Ekstraklasie…
Inna sprawa, że Raków wygrał Superpuchar Polski po serii rzutów karnych i nieuznana bramka nie miała znaczenia dla ostatecznego wyniku.
Fot. Polsat