Czesław Michniewicz na konferencji prasowej przed rewanżowym meczem I rundy eliminacji do LM z Bodo/Glimt podkreślił, że warszawski zespół nie będzie skupiony wyłącznie na zadaniach defensywnych. Odniósł się również do pierwszego spotkania z norweskim rywalem. Jeżeli chodzi ewentualny występ Artura Boruca, powiedział, że wciąż czeka na komunikaty sztabu medycznego.
– Odnośnie wyniku, który osiągnęliśmy w pierwszym meczu. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale mamy świadomość, że ten rezultat jeszcze niczego nie przesądza. Tak podchodzimy również do jutrzejszego spotkania. Chcemy na chwilę zapomnieć o meczu w Bodø, wyciągnąć wnioski i dobrze przygotować się na rewanż. Nie będziemy bronić wyniku z pierwszego spotkania. Chcemy wyjść na boisko i grać po swojemu, wedle własnych zasad. Nie zajmujemy się kompletnie przyszłością. Myślimy tylko o jutrzejszym meczu z FK Bodø/Glimt – powiedział szkoleniowiec Legii Warszawa.
Dodał: – Nie wyciągałbym aż tak daleko idących wniosków. Zagraliśmy dopiero jeden mecz. Cieszymy się, że dyspozycja i sposób grania były okej. Graliśmy w innych warunkach niż dotychczas, ale to już jest za nami. Nie chcę sobie zaprzątać tym głowy. Cieszymy się, że wyszło tak jak wyszło. Wszystko jednak rozstrzygnie się jutro.
Odniósł się również do stanu zdrowia podstawowego golkipera drużyny: – Sytuacja Artura Boruca przedstawia się następująco. Po naszym wyjeździe do Bodø nie brał udziału w żadnym treningu. Zobaczymy, jak będzie dzisiaj. Być może stan zdrowia Artura się poprawi. Wtedy zapadnie decyzja, czy znajdzie się on w kadrze na rewanżowe spotkanie. (…) Tomas Pekhart i Josip Juranović cały czas byli w treningu. Odpoczywali tylko kilka dni, i to czynnie. Nie martwimy się o ich cechy motoryczne. Myślę, że obaj mają dużą szansę znaleźć się w 23-osobowej kadrze meczowej.
źródło: legia.com
fot. FotoPyK