Zbigniew Boniek zabrał na Interii głos w sprawie wczorajszego finału Euro. A konkretnie – w sprawie organizacji, która ewidentnie zawiodła. Na stadionie nie było bezpiecznie.
Czy to wina UEFA? Zdaniem Bońka, nie powinno się w ten sposób stawiać sprawy. – Muszę powiedzieć, że sam jestem zaskoczony, że na wszystkie problemy antidotum jest UEFA. To tak nie funkcjonuje. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, kibiców, jest policja, kraj który organizuje, oni mają swoje obowiązki. To nie jest tak, że nad wszystkim czuwa UEFA, która jest odpowiedzialna za stronę organizacyjną i wiele innych aspektów, ale nie za doprowadzenie kibiców na stadion, bezpieczeństwo podczas meczów. Od tego są odpowiednie służby i mieliśmy przykład, że policja sobie z tym nie poradziła. Tzw. „bydło”, obecne jest na wszystkich boiskach. Tutaj też, szczególnie po meczu, widzieliśmy pewne zachowania, wstydliwe, oburzające – mówi w Interii.
Boniek odnosi się także do wieści, jakoby UEFA rozważała kolejne rozszerzenie turnieju – tym razem do 32 drużyn. – Słyszałem, że UEFA rozważa, żeby od 2028 roku robić Euro 32-zespołowe. To jest jakiś fake news! Nikt o tym nie rozmawia i nie myśli. Nie ma takiego tematu – dementuje wiceprezydent UEFA.
Boniek krytycznie ocenia także format Euro 2020. Jego zdaniem gra w tylu krajach już nigdy nie może się powtórzyć. – To był ostatni raz, kiedy możemy coś takiego zrealizować. Turniej w 12 miastach powstał przed brexitem, przed covidem, kiedy świat był inny. Jeśli chcemy myśleć o kibicach, a to kibic decyduje o jakości widowiska, ubarwia je. Kibic jednak nie jest bogaty, ciężko pracuje, jest normalnym człowiekiem i trzeba mu pomóc. Zarówno ceny biletów, przejazdy z jednego państwa do drugiego na mecze. Wydaje mi się, że trzeba o ludzi zadbać inaczej. Finały muszą odbywać się w jednym, najwyżej dwóch sąsiednich krajach. Innej drogi nie ma, bo ludzie sobie z tym nie dadzą rady, to będzie ich za drogo kosztowało.
Fot. FotoPyK