Łukasz Piszczek pożegnał się z Borussią Dortmund i w przyszłym sezonie będzie zajmował się już tylko sprawami LKS-u Goczałkowice. W rozmowie z Łukaszem Olkowiczem z Przeglądu Sportowego opowiada o swoim rozstaniu z klubem z Północnej Westfalii.
Piszczek najlepsze lata swojej kariery spędził właśnie w BVB.
– Borussia rozwinęła pod kątem taktycznym, zobaczyłem, jakie charaktery dobrać do drużyny, by pomogły w odniesieniu sukcesu. Biorąc te jedenaście lat, to kurde, trudne pytanie… Jestem nauczony lojalności i wobec Borussii byłem lojalny. Tak naprawdę trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli chodzi o warsztat, taktykę, bardzo dużo nauczyli mnie trenerzy Tuchel i Klopp. Jeżeli miałbym coś wyciągnąć, dziedziny, z których mocno się podciągnąłem, to wskazałbym na nich. Tuchel potrafił rozpoznać sytuację na boisku i pomóc poprzez systemy taktyczne – opowiada Piszczek w Przeglądzie Sportowym.
Piszczek ma też nadzieję, że po jego odejściu Borussia sprowadzi jeszcze jakieś Polaka i polska tradycja będzie kontynuowana.
Fajnie byłoby, gdyby z Polski ktoś był. Choć rodacy zostali, mamy w klubie Paula Plutę, osteopatę, trenera przygotowania fizycznego. Przez te wszystkie lata w klubie nie witałem się niemieckim „halo”, tylko mówiłem „cześć”. I w odpowiedzi słyszałem „cześć”. Wchodziłem rano do klubu, otwierałem drzwi do gabinetu fizjoterapeutów i mówiłem „dzień dobry”. W Borussii znają też inne nasze słowa: „proszę”, „smacznego”, „dziękuję”. Trochę Polski tam zostawiłem – opowiada Piszczek w Przeglądzie Sportowym.
Fot. Newspix