Warta Poznań to największa rewelacja bieżącego sezonu Ekstraklasy – co do tego nie ma już teraz najmniejszych wątpliwości. Skazany na pożarcie beniaminek, ubogi i – jak się początkowo wydawało – cieniutki kadrowo, nie tylko rzucił wyzwanie starym ligowym wyjadaczom, ale i wielu z nich zdołał po prostu przyćmić. Obecnie drużyna dowodzona przez Piotra Tworka zajmuje czwarte miejsce w tabeli. Miejsce, które może zapewnić jej udział w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy, co dla Warty byłoby już osiągnięciem wręcz niebotycznym. Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć, jak często w ostatnich latach beniaminkowie poczynali sobie po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej z podobnym rozmachem co Warta. Pod lupę wzięliśmy sezony od 2010/11 do 2019/20. Czyli – krótko mówiąc – całą minioną dekadę.
Wbrew pozorom – beniaminkowie co kilka lat piszą w naszej lidze warte wspominania historie. Może ostatnie sezony nie przyniosły takich sensacji jak mistrzostwo Polski dla Ruchu Chorzów w 1989 roku, ale i tak jest o czym opowiadać.
NAJLEPSI BENIAMINKOWIE OSTATNICH LAT
Kogo wykluczyliśmy od razu z grona tytułowych “najlepszych beniaminków” lat 2011 – 2020? Cóż, wstępne kryterium było proste – natychmiastowo wyleciały te drużyny, które tuż po awansie pożegnały się z Ekstraklasą. Jest to w sumie grono dość wąskie, ponieważ dopiero w ostatnich latach wiele ekip bardzo boleśnie przechodziło zderzenie z najwyższą klasą rozgrywkową. Wcześniej nie było aż tak źle. Dla porządku, są to:
- ŁKS Łódź (2011/12) – 15. miejsce (spadek)
- GKS Bełchatów (2014/15) – 16. miejsce (spadek)
- Sandecja Nowy Sącz (2017/18) – 16. miejsce (spadek)
- Miedź Legnica (2018/19) – 15. miejsce (spadek)
- Zagłębie Sosnowiec (2018/19) – 16. miejsce (spadek)
- ŁKS Łódź (2019/20) – 16. miejsce (spadek)
Zapewne niebawem do tej listy będzie można doliczyć Stal Mielec lub Podbeskidzie Bielsko-Biała z bieżących rozgrywek, ale nie jest to wciąż przesądzone, więc nie przekreślamy ani jednych, ani drugich. Tak czy owak, żadna z tych ekip na miejsce w naszym zestawieniu liczyć i tak by nie mogła. Nie braliśmy bowiem pod uwagę również tych zespołów, które na finiszu rozgrywek uplasowały się w dolnej części tabeli.
- Widzew Łódź (2010/11) – 9. miejsce
- Podbeskidzie Bielsko-Biała (2011/12) – 12. miejsce
- Pogoń Szczecin (2012/13) – 12. miejsce
- Cracovia (2013/14) – 14. miejsce
- Górnik Łęczna (2014/15) – 14. miejsce
- Bruk-Bet Termalica Nieciecza (2015/16) – 13. miejsce
- Wisła Płock (2016/17) – 12. miejsce
- Arka Gdynia (2016/17) – 13. miejsce + Puchar Polski
- Raków Częstochowa (2019/20) – 10. miejsce
To dość surowe kryterium. Choćby Widzew w sezonie 2010/11 był jedną z rewelacji rundy wiosennej i właściwie do ostatniej kolejki walczył o miejsce w czołówce, marząc nawet o pucharach. Z kolei w ubiegłorocznych rozgrywkach Raków Częstochowa zaprezentował kawał dobrego futbolu i nie jest wielkim zaskoczeniem, że obecnie podopieczni Marka Papszuna plasują się na ligowym podium. Arka Gdynia w sezonie 2016/17 utrzymanie wywalczyła w okolicznościach kontrowersyjnych, jednak triumf w Pucharze Polski to niewątpliwie jest osiągnięcie warte odnotowania. No ale jakieś ograniczenia trzeba było założyć. Po ich zastosowaniu pozostała nam piątka beniaminków. Plus Warta.
ZAWISZA BYDGOSZCZ (2013/14) – 8. miejsce w Ekstraklasie + Puchar Polski
Bydgoski Zawisza w sezonie 2013/14 nie zrobił może w Ekstraklasie jakiejś niesłychanej furory, bo rozgrywki zakończył w środku stawki, ale za to zaszalał w Pucharze Polski. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza 2 maja 2014 roku sięgnęli po pierwsze trofeum w dziejach klubu.
W finale Pucharu pokonali po serii rzutów karnych Zagłębie Lubin. Atmosferę święta nieco popsuł jednak konflikt kibiców klubu z jego ówczesnym właścicielem, Radosławem Osuchem. – Nie jesteśmy w stanie dłużej normalnie pracować w atmosferze zastraszania i słownej agresji, kiedy my i nasi pracownicy boimy się o własne życie. Jeśli sprawa się nie rozstrzygnie, to po 30 czerwca możemy przenieść się w inne miejsce. Nie mogę dłużej funkcjonować w ten sposób. To koniec piłki w Bydgoszczy, nie zostawię klubu bandziorom – wściekał się Osuch.
Zawisza to był wówczas interesujący zlepek starych ligowych wyjadaczy, w miarę młodych zawodników z potencjałem i wyczarowanych jeden Osuch wie skąd stranierich. Przez skład bydgoskiej drużyny w jej pierwszym sezonie po awansie do Ekstraklasy przewinęli się między innymi Igor Lewczuk, Kamil Drygas czy Michał Masłowski – gracze wyrastający ponad ligową szarzyznę, a nawet ocierający się w swoim czasie o reprezentację Polski. Na minuty u Tarasiewicza mogli także liczyć doświadczeni Dudek, Geworgian, Hermes, Skrzyński, Nawotczyński czy Strąk. A do tego wszystkiego dochodzili tacy goście jak
No i ta mieszanka podziałała całkiem nieźle. Przynajmniej w pierwszym sezonie.
Zawisza Bydgoszcz w sezonie 2013/14:
- 37 meczów
- 12 zwycięstw – 10 remisów – 15 porażek (1,24 punktu na mecz)
- najlepszy strzelec: Michał Masłowski (8 goli)
- najlepszy asystent: Jakub Wójcicki (8 asyst)
- podstawowi zawodnicy (2000+ minut): Igor Lewczuk, Wojciech Kaczmarek, Jakub Wójcicki, Sebastian Ziajka, Andre Micael, Kamil Drygas, Michał Masłowski, Luis Carlos, Sebastian Dudek
GÓRNIK ZABRZE (2010/11) – 6. miejsce w Ekstraklasie
Adam Nawałka, Górnik Zabrze. Któż mógł przewidzieć, że rzetelna praca w klubie z Górnego Śląska zapewni charyzmatycznemu szkoleniowcowi posadę selekcjonera reprezentacji Polski?
Nawałka przejął zabrzańską ekipę wiosną 2010 roku. Przyklepał powrót do Ekstraklasy, a potem zaczął lepić zespół po swojemu. I to naprawdę po swojemu. Niewielu trenerów w naszej lidze mogło się pochwalić taką swobodą działania, jaką Nawałka cieszył się podczas pracy z Górnikiem. I szybko przyniosło to całkiem dobre efekty. Górnik już jako beniaminek imponował jasno określonym, twardym, wymagającym motorycznie stylem i pałętał się chwilami blisko podium. Ostatecznie zakończył rozgrywki na szóstej lokacie, ale ten rezultat też mógł uchodzić za mały sukces.
Wspominaliśmy na Weszło: “Zasad w Górniku nowy trener wprowadził multum. Rozruchy na stacjach benzynowych, w diecie musiała znajdować się pietruszka. Regułą były pomiary treningów nadajnikami GPS, obowiązkowo raz w tygodniu piłkarze spędzali w klubie ponad dziesięć godzin. Zabrzanie wyróżniali się też w szkiełku kamery – jako jedyni w lidze po gwizdku na przerwę… zbiegali sprintem do szatni. Tam czekały na zawodników miski z lodowatą wodą, które miały wspomóc błyskawiczną regenerację organizmu. Nawałka wymagał od piłkarzy tego, czego wymagał od siebie jako zawodnik – dieta dopięta na ostatni guzik, perfekcyjne przygotowanie fizyczne, permanentna gotowość psychologiczna.
– Przygotowany do pracy był idealnie i tego samego wymagał od nas – opowiadał z kolei Mariusz Przybylski, który u Nawałki zagrał w ponad stu meczach. Oczekiwał od zawodników, żeby podążali tą ścieżką, którą on wyznacza. W drużynie nikt nie miał poczucia, że trener przesadza. Komu te surowe zasady nie pasowały, ten za długo u nas nie pobył. Przy Nawałce by nie wytrzymał. I to jest chyba normalne – trener zakłada sobie jakiś plan, jeżeli piłkarzowi ten plan nie pasuje, to na dłuższą metę taka współpraca nie ma sensu. Jeżeli Nawałka widział, że zawodnik nie daje z siebie stu procent, to najpierw była zawsze rozmowa wychowawcza.
– Trener zbudował sobie wielką markę poprzez bycie ostrym i wymagającym. Od samego początku tak właśnie pracował z Górnikiem. Każdy kij ma jednak dwa końce. Takie podejście miało swoje zalety, ale gdyby to wszystko podsumować, to kilka poważnych kontuzji wtedy w Zabrzu się trafiło. Wielu piłkarzy tkwiło na kontraktach, a trener ostro przykręcał śrubę – wspominał zaś Kamil Kosowski”.
Górnik Zabrze w sezonie 2010/11:
- 30 meczów
- 13 zwycięstw – 6 remisów – 11 porażek (1,5 punktu na mecz)
- najlepszy strzelec: Daniel Sikorski (6 goli)
- najlepszy asystent: Grzegorz Bonin (6 asyst)
- podstawowi zawodnicy (1700+ minut): Mariusz Magiera, Adam Stachowiak, Adam Banaś, Tomasz Zahorski, Mariusz Jop, Michael Bemben, Aleksander Kwiek, Grzegorz Bonin, Daniel Sikorski
PIAST GLIWICE (2012/13) – 4. miejsce w Ekstraklasie
Piast to niewątpliwie jedna z najlepszych i najbardziej regularnych drużyn naszej ligi w ostatnim czasie. Jeśli stworzyć tabelę ligową od startu sezonu 2012/13 aż do dnia dzisiejszego, gliwiczanie plasują się w niej na czwartej pozycji – przed sobą mają tylko Legię, Lecha i Jagiellonię. Naturalnie zdarzały się także Piastowi sezony słabe, raz nawet zapachniało degradacją, ale co do zasady – poniżej pewnego poziomu ta ekipa nie zwykła schodzić. I już premierowy sezon Piasta po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej zwiastował, że w klubie dzieje się coś pozytywnego.
Gracze Marcina Brosza, który zresztą nie pojawia się w tym zestawieniu po raz ostatni, zakończyli ekstraklasową kampanię na świetnej, czwartej lokacie. Fakt, że z olbrzymią stratą do pierwszego i drugiego miejsca, ale udział w eliminacjach do Ligi Europy udało się gliwiczanom wywalczyć, co było sensacyjnym wręcz osiągnięciem dla drużyny skazywanej – jak to w przypadku beniaminka – na walkę o utrzymanie.
A i do podium zabrakło wówczas niewiele.
Wspomniany Brosz pracował w Gliwicach od 2010 roku, więc sukces odniesiony w sezonie 2012/13 stanowił niejako ukoronowanie jego kadencji, a zarazem pochwałę dla cierpliwości władz, które nie pozbyły się trenera, choć drużynie zdarzały się na zapleczu Ekstraklasy kryzysowe momenty. – Powiem szczerze: trener Brosz pracuje w Piaście o wiele lat za krótko – przyznał nawet ówczesny prezes klubu, Jarosław Kołodziejczyk.
Piast Gliwice w sezonie 2012/13:
- 30 meczów
- 13 zwycięstw – 7 remisów – 10 porażek (1,53 punktu na mecz)
- najlepszy strzelec: Tomasz Podgórski (7 goli)
- najlepszy asystent: Mateusz Matras (5 asyst)
- podstawowi zawodnicy (1700+ minut): Tomasz Podgórski, Dariusz Trela, Adrian Klepczyński, Jan Polak, Damian Zbozień, Mateusz Matras, Paweł Oleksy, Ruben Jurado
GÓRNIK ZABRZE (2017/18) – 4. miejsce w Ekstraklasie
Górnik Zabrze sezon 2017/18 zaczął od efektownego zwycięstwa z Legią Warszawa. Trudno sobie wyobrazić przyjemniejszy akcent na powitanie z Ekstraklasą, biorąc pod uwagę całą historię zabrzańsko-warszawskiej rywalizacji. Szybko się jednak okazało, że dla podopiecznych Marcina Brosza nie był to wyłącznie pojedynczy wyskok spowodowany euforią towarzyszącą powrotowi do najwyższej klasy rozgrywkowej. Górnik stał się bwiem rewelacją pierwszej części rozgrywek i wysoką dyspozycję prezentował bardzo długo. Dość powiedzieć, że po 19. serii spotkań ekipa z Górnego Śląska wciąż przewodziła ligowej stawce i miała na koncie mnóstwo cennych triumfów – choćby z Lechem, Jagiellonią czy obiema Wisłami.
W zespole Górnika wyróżniali się gracze, których można było określać jako nieoczywistych. Damian Kądzior, wyciągnięty z Wigier Suwałki. Tomasz Loska, nie tak dawno tułający się po C-klasowych pastwiskach jako zawodnik rezerw Gwarka Ornontowice. Skutecznością błyszczał natomiast Igor Angulo, asysty rozdawał Rafał Kurzawa, a w defensywie nieźle sobie radzili Dani Suarez oraz Mateusz Wieteska. Choć ten drugi imponował głównie wyczynami strzeleckimi pod bramką przeciwnika, bo akurat we własnym polu karnym zdarzało mu się rozrabiać.
Wiosna wyszła już beniaminkowi z Zabrza znacznie słabiej, między innymi z uwagi na kryzys strzelecki Angulo. Niewiele brakowało, a Górnik wyleciałby z miejsc premiowanych udziałem w europejskich pucharach. Koniec końców drużyna Brosza zakończyła jednak rozgrywki na czwartej lokacie. Zabrzanie powrócili tym samym do pucharów, a przy okazji udało im się wypromować kilku piłkarzy. Kurzawa pojechał nawet na mundial.
Górnik Zabrze w sezonie 2017/18:
- 37 meczów
- 16 zwycięstw – 12 remisów – 9 porażek (1,62 punktu na mecz)
- najlepszy strzelec: Igor Angulo (22 gole)
- najlepszy asystent: Rafał Kurzawa (16 asyst)
- podstawowi zawodnicy (2000+ minut): Tomasz Loska, Rafał Kurzawa, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Damian Kądzior, Igor Angulo, Szymon Żurkowski, Szymon Matuszek, Michał Koj, Łukasz Wolsztyński
ZAGŁĘBIE LUBIN (2015/16) – 3. miejsce w Ekstraklasie
Jedyny beniaminek, który w analizowanym przez nas okresie zdołał zająć miejsce na ligowym podium.
Zagłębie Lubin w sezonie 2015/16 zaliczyło wręcz kapitalną rundę wiosenną. Od 26 lutego do 15 maja ekipa “Miedziowych” wygrała aż dziesięć spośród czternastu meczów w Ekstraklasie. W pięciu finałowych kolejkach rozgrywek lubinianie zgarnęli komplet 15 punktów, pokonując Legię, Lecha, Piasta, Pogoń i Ruch. Całkiem niezła seria, jak na beniaminka rozpychającego się łokciami w grupie mistrzowskiej. Aczkolwiek trzeba brać poprawkę na fakt, że Zagłębie było beniaminkiem dość niezwykłym. Spadek “Miedziowych” z Ekstraklasy uchodził za olbrzymią sensację i dowód na fatalne zarządzanie tym sportowym projektem. Wyprowadzić drużynę na prostą zdołał dopiero Piotr Stokowiec. Wprawdzie nie uratował on lubinian przed degradacją, lecz pomógł im suchą stopą przebrnąć krótki pierwszoligowy epizod, a potem powiódł na trzecią lokatę w Ekstraklasie.
– Zaczynamy przygotowania do następnego sezonu. Jestem pełen wiary i ochoty do pracy. Dziś przeżywamy ciężkie chwile, ale jest plan odbudowy drużyny by wrócić na swoje miejsce – zapewniał Stokowiec, gdy Zagłębie wiosną 2014 roku straciło matematyczne szanse na utrzymanie w Ekstraklasie. Wówczas jego deklaracje o długofalowych koncepcjach traktowano jeszcze z przymrużeniem oka. A jednak okazało się, że Stokowiec rzeczywiście miał plan – zdołał nim oczarować włodarzy Zagłębia, a także samych zawodników. Efekt końcowy był znakomity.
Spektakularny powrót do Ekstraklasy zanotował w sezonie 2015/16 Filip Starzyński.
Ofensywny pomocnik zimą trafił do Zagłębia na wypożyczenie z belgijskiego Lokeren i okazał się brakującym elementem w układance Stokowca. Trzy gole i dziewięć asyst w 16 występach – statystyki w tym przypadku nie kłamią, Starzyński właściwie z miejsca wyrósł ponownie na jednego z najlepszych rozgrywających Ekstraklasy. Załapał się nawet do kadry na mistrzostwa Europy we Francji.
Zagłębie Lubin w sezonie 2015/16:
- 37 meczów
- 17 zwycięstw – 9 remisów – 11 porażek (1,62 punktu na mecz)
- najlepszy strzelec: Michal Papadopulos (8 goli)
- najlepszy asystent: Filip Starzyński (9 asyst)
- podstawowi zawodnicy (2000+ minut): Lubomir Guldan, Djordje Cotra, Aleksandar Todorovski, Łukasz Janoszka, Maciej Dąbrowski, Jarosław Kubicki, Michal Papadopulos, Krzysztof Piątek, Martin Polacek
WARTA POZNAŃ (2020/21) – jak się skończy ta historia?
Warta Poznań ma szansę, by powtórzyć wyczyn Piasta z 2013 i Górnika z 2018 roku. Zająć czwartą pozycję w ligowej tabeli i zapewnić sobie możliwość występów w Europie. Pozostały trzy mecze i poznaniacy mają wszystko w swoich rękach. Nie sposób jednak nie zauważyć, że ekipa Piotra Tworka trochę się jednak różni od większości wymienionych powyżej drużyn. Górnik Zabrze w 2010 i 2017 roku powracał do Ekstraklasy po krótkich, trwających zaledwie jeden sezon pobytach w 1. lidze. To samo można powiedzieć o Zagłębiu Lubin. Piast także miał za sobą ekstraklasowe przetarcie – gliwiczanie na najwyższym poziomie występowali w latach 2008-2010. Z kolei Zawisza już w sezonie 2011/12 był blisko awansu do Ekstraklasy, lecz finalnie zajął trzecie miejsce na zapleczu i celu dopiął dopiero w kolejnym sezonie. Zgodnie z oczekiwaniami.
Warta Poznań to zupełnie inna historia. Klub jeszcze w 2015 roku grał w 4. lidze. W sezonie 2018/19 zajął trzynastą pozycję w lidze 1. Awans poznaniaków do Ekstraklasy w 2020 roku był w gruncie rzeczy wielką niespodzianką. Kiedy sobie to uświadomimy, sukcesy zespołu Piotra Tworka w bieżących rozgrywkach wyglądają jeszcze bardziej sensacyjnie i okazale. Znacznie bogatsi od Warty beniaminkowie zbierali w Ekstraklasie lanie.
Utrzymanie czwartej pozycji w tabeli będzie piekielnie trudne.
Grupa pościgowa jest duża, terminarz niełatwy. Dzisiaj gracze Warty mierzą się na wyjeździe z Pogonią Szczecin, a przed nimi konfrontacje ze Śląskiem Wrocław i Cracovią. Stąd należy chyba jeszcze raz przypomnieć – dla podopiecznych Piotra Tworka już utrzymanie w Ekstraklasie jest sporego kalibru sukcesem. A rywalizacja o miejsce w ligowym topie to po prostu wielki, bardzo okazały bonus.
Warta Poznań w sezonie 2020/21 (po 27. kolejce):
- 27 meczów
- 12 zwycięstw – 3 remisów – 12 porażek (1,4 punktu na mecz)
- najlepszy strzelec: Mateusz Kuzimski (7 goli)
- najlepszy asystent: Łukasz Trałka (6 asyst)
- podstawowi zawodnicy (1600+ minut): Łukasz Trałka, Jan Grzesik, Mateusz Kuzimski, Adrian Lis, Aleks Ławniczak, Jakub Kiełb, Jakub Kuzdra, Mateusz Kupczak, Robert Ivanov
fot. FotoPyk / NewsPix.pl