Każdy klub ma swoje postacie, które może nie strzelają bramek, nie robią asyst, nie podejmują kluczowych decyzji, ale przez wieloletnią pracę mają wielką wagę dla klubu. Kimś takim był Andrzej Wilkowski dla Radomiaka – wieloletni kierownik i „kitman” zespołu z Radomia, który niestety przegrał walkę z koronawirusem.
Andrzej Wilkowski spajał całe pokolenia zespołów Radomiaka. Był pozostającym w nim sercem szatni. Dusza towarzystwa, która pomagała robić atmosferę w szatni. Uwielbiany przez piłkarzy, potrafiący rozładować zły nastrój poczuciem humoru. Był też człowiekiem pełnym ciepła, który łatwo nawiązywał mocne więzi.
W klubie zajmował się głównie sprzętem, ale gdy była potrzeba, daleko wykraczał poza swoje obowiązki. Stroje potrafił wywieźć do domu i prać w domowej pralce, tu też przygotowywać wszystkie stroje na mecz. W najtrudniejszych dla Radomiaka chwilach, robił nawet po prostu kanapki na wyjazdy.
My składamy kondolencje wszystkim bliskim pana Andrzeja i całej społeczności Radomiaka. I mały apel: szanujmy postacie, których reprezentantem jest pan Andrzej, bo działają przy każdym klubie.
Fot. Radomiak.pl