Różnie układają się relacje trenerów ligowych. Jak w każdym środowisku – zdarza się, że trenerzy mają na pieńku. Zdarza się, że między wierszami można wyczytać zazdrość czy uwagę, że ktoś jest przeceniany. Radosław Sobolewski jednak po meczu Wisła Płock – Raków Częstochowa (2:2) mocno pochwalił trenera gości.
Wisła Płock wyszła w tym meczu na prowadzenie w drugiej połowie, miała już 2:0, ale Raków w końcówce przyspieszył i zdołał wyrównać. Mógł też ten mecz wygrać. Radosław Sobolewski skomentował to tak na konferencji prasowej: – Powiem troszeczkę jeszcze o moich odczuciach przed meczem – zawsze się cieszę i zawsze czekam na spotkanie z drużyną Rakowa pod przywództwem Pana trenera Marka Papszuna i całego jego sztabu. Cieszę się, mimo to, że ten bilans jest niekorzystny, ale zawsze wiem, że spotykam się z zespołem niesamowicie zorganizowanym w obronie i w ataku, zespołem, który jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie i mentalnie. Takie też spotkanie było dzisiaj.
Szukaliśmy swojego sposobu, żeby rozegrać ten mecz, żeby znaleźć szansę, aby pokusić się o dobry rezultat. Można powiedzieć, że do pewnego momentu – znowu – pewne rzeczy nam wychodziły, mieliśmy bardzo korzystny wynik, grając u siebie, strzeliliśmy dwie bramki, niestety napór gości był naprawdę bardzo mocny i doprowadzili do remisu, a do samego końca walczyli o wywiezienie stąd trzech punktów.
Z mojej perspektywy martwią stracone, nie chcę mówić w sposób łatwy, ale te dwie stracone bramki, przy bardzo korzystnym wyniku, nie umiemy go utrzymać. Co najgorsze z naszej perspektywy uciekają punkty, które na pewno pozwoliłyby nam być o wiele wyżej w tabeli. Niemniej jednak przed nami kolejny mecz ze Śląskiem, do którego postaramy się jak najlepiej przygotować i powalczyć o pełną pulę.
Pochwała swoją drogą, ale – uwaga, teoria spiskowa – może i chęć, by to roztrwonione 2:0 postawić w odpowiednim świetle? Co innego zremisować roztrwonić 2:2 z zespołem, który ostatnio punktuje przeciętnie, a co innego z zespołem „niesamowicie zorganizowanym w obronie i w ataku, zespołem, który jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie i mentalnie”…
Co do wypowiedzi Papszuna, odnotujmy, że tym razem nie narzekał na arbitrów: – Za łatwo traciliśmy bramki – z trzech-dwóch sytuacji padły dwie bramki, można powiedzieć stuprocentowa skuteczność – jedna przypadkowo po nodze. Sytuacji to jednak my mieliśmy więcej, ale nie umieliśmy ich sfinalizować. Pomimo tego cieszy, że strzeliliśmy dwie bramki i tak jak powiedziałem, zagraliśmy dobry mecz i wiem o tym dobrze, że jak boiska będą lepsze, a dziś już nie było źle, to nasza gra też się poprawi, były już tego symptomy. Myślę, że był to, jeśli nie najlepszy, to drugi najlepszy po Lechu, mecz w naszym wykonaniu. To optymistyczne, zabieramy punkt do Częstochowy z tego trudnego terenu i szykujemy się do meczu z Górnikiem.