Gdyby nie stałe fragmenty, Pogoń Szczecin miałaby na swoim koncie dwa gole. Samobój Klemenza i kuriozalny podaniostrzał Gorgona. Piłkarze Kosty Runjaicia jeszcze nie strzelili w tym sezonie normalnej bramki z gry.
15 punktów w ośmiu meczach i czołówka na wyciągnięcie ręki. Gdy patrzysz w tabelę, widzisz bardzo dobry start „Portowców”. Niemalże tak dobry jak w zeszłym sezonie, gdy po ośmiu kolejkach Pogoń wraz z siedemnastoma punktami zajmowała pozycję lidera. Wtedy mówiło się, że to może być „ten sezon”, na który w Szczecinie wyczekują od lat, a w klubie zlecano już powoli zakup gabloty. Gra o puchary? Cel minimum. Możliwości były dużo większe. A wraz z nimi – także oczekiwania.
POGOŃ WYGRA Z WISŁĄ PŁOCK? KURS 2.35 W SUPERBET!
Dziś, mimo ledwie dwóch punktów różnicy w porównaniu z tamtym okresem, w ogóle nie słychać takich głosów. Nawet kibice nie ulegają niezdrowej euforii – bo niby z jakiego powodu miałaby się ona pojawić? Tamta Pogoń grała efektownie, z rozmachem, jakby to powiedział Kazimierz Węgrzyn – fajnie, naprawdę fajnie. Obecna? Trudno oprzeć się wrażeniu, że punktuje lepiej niż gra. Wyjątkiem od tej reguły jest mecz z Podbeskidziem, w którym „Portowcy” stworzyli kilka naprawdę dobrych okazji, mogli zamknąć mecz w pierwszym kwadransie, a koniec końców musieli dzielić się punktami. Zasłużyli na więcej, ale los widocznie zabrał to, co dał wcześniej.
Dokąd zaprowadzi ich taka gra?
Z jednej strony należałoby pochwalić za pragmatyzm i wyciskanie maksa z tego, co daje boisko. Z drugiej należy się zastanowić – czy w twojej ekipie na pewno wszystko funkcjonuje jak należy, skoro nie potrafisz zdobyć bramki z gry?
Przeanalizujmy mecz po meczu, w jaki sposób ekipa z Pomorza Zachodniego trafiała do siatki:
- Cracovia – gol Frączczaka po rzucie rożnym (porażka)
- Piast – gol Gorgona po rzucie rożnym (wygrana)
- Wisła Kraków – samobój Klemenza i gol Kostasa po rzucie rożnym (remis)
- Śląsk – gol Kucharczyka z karnego (wygrana)
- Lechia – absurdalny gol Gorgona (wygrana)
- Legia – bez bramek
- Jagiellonia – samobój Bodvarssona po rzucie wolnym, gol Kowalczyka z karnego, bramka Gorgona po wolnym (wygrana)
- Podbeskidzie – gol Benedyczaka po rzucie z autu (remis)
A MOŻE JEDNAK REMIS? KURS 3.20 W TOTALBET!
Nie trzeba kończyć polibudy, by wyliczyć, ile punktów miałaby Pogoń, gdyby liczyły się tylko normalne bramki po kontrach / atakach pozycyjnych.
Z Jagiellonią i Podbeskidziem było inaczej
Większość z wymienionych meczów Pogoni to typowe „solidnie z tyłu, z przodu piach, ale może coś wpadnie”. Pewien zwrot obejrzeliśmy w dwóch ostatnich meczach, gdzie Pogoń przełożyła wajchę w drugą stronę. Weźmy takie spotkanie z Jagiellonią – wjazd na gości od pierwszych sekund (dosłownie), setka Zahovicia już w drugiej minucie, potem dwie kolejne. Podbeskidzie? Tu także siedli na rywala od początku i – jak wspomnieliśmy – już na początku mogli prowadzić dwójką, a później dalej tworzyli sobie sytuacje (znów nieskuteczny Zahović).
I tu dochodzimy do jednego z powodów takiego stanu rzeczy – problemów nowego napastnika. Nie jest to przywitanie z ligą, po którym chcesz zapaść się pod ziemię, ale nie jest to też wejście na kozaka w stylu „dzień dobry, ja tu będę wymiatał”. Zahović mógłby spokojnie mieć już na koncie dwie czy trzy sztuki, ale póki co marnuje wszystko, co dadzą mu koledzy. W tym przypadku są jednak podstawy by sądzić, że za chwilę odpali. Po pierwsze – od razu widać, że jest z piłką na „ty”. Wczorajsza asysta to zresztą potwierdza. Ale nie tylko – dynamikę ma, przebojowość też, sporo innych atutów również znajdziemy. Jeszcze niech dołoży trafianie w metalowy prostokąt i znów będziemy mogli pochwalić Pogoń za udany transfer.
WYGRANA WISŁY Z POGONIĄ – KURS 2.96 W TOTOLOTKU!
To też nie jest tak, że bazowanie na stałych fragmentach gry leży w DNA stylu Kosty Runjaicia. W zeszłym sezonie Pogoń – nie licząc rzutów karnych – strzeliła cztery gole po rogach (w tym już trzy), cztery po wrzutkach z wolnego (w tym już dwa) i jednego bezpośrednio ze stojącej piłki. Ale jest i druga strona medalu – „Portowcy” także byli wówczas jedną z najgorszych drużyn, jeśli chodzi o gole z gry. Jak wylicza EkstraStats, strzelili ich 23 – mniej mieli tylko spadkowicze, ŁKS (20), Arka (19) i Korona (18). A przecież za atak odpowiadali wtedy Buksa, Spiridonović czy Kożulj – piłkarsko goście wybijający się ponad ligową szarzyznę. Po prostu – w skali całej ligi – strzelali stosunkowo mało. Nikt z grupy mistrzowskiej nie miał skromniejszego dorobku bramkowego, a w całej Ekstraklasie – tylko ŁKS i Korona.
***
Nie chcemy Pogoni krytykować, bo i tak należy docenić to, w jakim stylu wrócili po kwarantannie. Cały klub został zamknięty, piłkarze nie trenowali przez trzy tygodnie, a po powrocie… w ogóle nie widać po nich tej przerwy. Ba! Wyglądają nawet lepiej niż w pierwszych kolejkach.
Ale lubimy też widzieć szklankę do połowy pustą. A ta mówi nam, że z taką grą o coś dużego nie uda się powalczyć. Drodzy „Portowcy”, czas poszerzyć wachlarz możliwości. Poprawić skuteczność i nadal kreować tyle sytuacji, co w poprzednich meczach.
A wtedy może znów pojawią się nadzieje na coś więcej niż to, co zwykle.
Fot. FotoPyK