Reklama

Od dywersanta w MLS do lidera Championship. Jak Paunović odmienił Reading?

redakcja

Autor:redakcja

04 listopada 2020, 12:37 • 9 min czytania 4 komentarze

Czy Reading lideruje rankingowi posiadania piłki? Nie, Norwich City. Czy Reading prowadzi w rankingu wygranych pojedynków powietrznych? Nie, Birmingham City. Czy Reading oddaje najwięcej strzałów na bramkę? Nie, Norwich City. Czy Reading ma najwyższą skuteczność podań? Nie, to znowu Norwich. Czy Reading przewodzi w tabeli Championship? A, to już co innego. Tak, Reading otwiera dziś tabelę zaplecza Premier League.

Od dywersanta w MLS do lidera Championship. Jak Paunović odmienił Reading?

Wygląda na to, że ponad 130-letni klub przeżywa obecnie swoją piętnastą młodość. Po dziewięciu kolejkach bieżącego sezonu Reading ma zaliczkę trzech punktów nad Swansea, które zresztą ma na koncie o jeden mecz więcej. Oczywiście – na tym etapie rozgrywek nie jest to przewaga, która gwarantuje awans do Premier League. Jednakże to właśnie “The Royals” zanotowali drugi najlepszy start w historii całej Championship. Ostatnią ekipą, która w tak krótkim czasie zdołała uzbierać 22 punkty, było Fulham Jeana Tigany w sezonie 2000/01. “The Cottagers” triumfowali wówczas w rozgrywkach, inkasując na koniec aż 101 punktów. Reading Veljko Paunovicia jest jeszcze dalekie od osiągnięcia takiego wyniku, lecz wydaje się, że pod wodzą Serba ten zasłużony klub w końcu odnalazł swą tożsamość, utraconą w momencie zwolnienia Jaapa Stama.

Za czasów Holendra, “The Royals” kończyli sezon jako trzecia oraz dwudziesta ekipa Championship. Ta sinusoida skłoniła włodarzy klubu do rozwiązania umowy z byłym zawodnikiem Manchesteru United, choć w “Channel Five” pojawiały się porównania ówczesnego Reading do… Barcelony.

Gaszenie pożarów benzyną

Od czasu zwolnienia Staama na Madejski Stadium pracowało trzech trenerów – nie licząc Paunovicia. Żaden nie przetrwał roku. Klub finiszował w dolnych rejonach tabeli, gra męczyła oczy. Rozwiązania problemów postanowiono poszukać za Oceanem. Veljko Paunović, bardzo szybko zdołał sprawić, że klub znowu porównuje się do drużyn z Hiszpanii. Tym razem nie chodzi jednak o Barcelonę. Barcelonę. Reading Serba to wariacja na temat Atletico Madryt. Póki co, jego praca jest owocna – klub w końcu osiągnął swój styl i lideruje Championship. Jednakże nie zawsze tak było. W USA Paunović nie ma najlepszej opinii. I wiecie co? Trudno się Amerykanom dziwić.

Zaraz po osiągnięciu wielkiego sukcesu z Serbią, do którego jeszcze wrócimy, szkoleniowiec został mianowany nowym trenem Chicago Fire. W 2015 roku w ekipie Strażaków doszło do wielkich zmian, a jedną z pierwszych decyzji nowego General Managera, Nelsona Rodrigueza, było zatrudnienie właśnie Paunovicia. 38-latek miał być pierwszym asem w rozdaniu, które miało zagwarantować ekipie z Illinois trwałe miejsce w historii amerykańskiego futbolu. Do 2015 roku, Chicago Fire zdołało sięgnąć po jedno mistrzostwo, z czasów, gdy po amerykańskich boiskach biegał Piotr Nowak i Alexis Lalas. Zamiary piękne, lecz koniec żałosny. Epoka Paunovicia i Rodrigueza była pasmem porażek, spowodowanym przede wszystkim fatalnym zarządzaniem.

Reklama

READING WYGRA Z PRESTON? KURS 2.57 W SUPERBET!

Istniejący w MLS system wynagrodzeń, zmusza kluby do racjonalnego myślenia w trakcie okienka transferowego. To już nie jest Ameryka, do której masowo będzie się ściągało wypłowiałe gwiazdy Europy. To Ameryka rozsądna, patrząca szerzej, zwracająca uwagę na potencjał zawodników. A przynajmniej tak jest w pięknej teorii, bo poczynania Chicago Fire pozwalają wysnuć zgoła odmienne wnioski. Od 2016 do 2019, Strażacy przeprowadzali regularny zaciąg szrotu, w dodatku skrajnie przepłaconego. Nie będziemy nawet sypać nazwiskami, bo nic wam one nie powiedzą. Wspomnimy tylko o dwóch kardynalnych błędach.

  • Ściągnięcie Daxa McCarty’ego zamiast Tylera Adamsa. Dax został zbędnym balastem, Adams wybił się w MLS i trafił do Bundesligi
  • Zatrudnianie słabych piłkarzy i oferowanie im zbyt wysokich kontraktów

Skoro skuteczność działań na rynku wewnętrznym Chicago miało na poziomie nie lepszym niż Arka “20% to dobry wynik” Gdynia, to może potrafiło przynajmniej odpowiednio przyznawać naprawdę duże kontrakty?

Ano niespecjalnie.

Nemanja Nikolić i Nico Gaitán to oczywiście plusy, w końcu Węgier sięgnął po koronę króla strzelców, a Argentyńczyk był jednym z lepszych pomocników, ale poza tym jest bardzo blado. Jura Mowsisjan zgarnął dwie bańki za 58 minut w koszulce Chicago Fire. Bastian Schweinsteinger decyzją Paunovicia został przekwalifikowany na środkowego obrońcę i wszyscy na tym stracili, bo Niemiec popadł w niepokojącą przeciętność. Aleksandar Katai po obiecującym pierwszym sezonie zjechał z formą w dół i nie zdołał się odbić. Szkoleniowiec Strażaków i Nelson Rodriguez ściągali zawodników, nie patrząc na ich realny poziom, i na to, ile można im zaoferować. Chicago żyło ponad stan. Dolarami, którymi dysponował klub, nie tylko palono w piecu, ale także wycierano twarz po obiedzie.

Średnie wynagrodzenie w MLS za czasów Paunovicia

W 2019 roku średnie wynagrodzenie w Wietrznym Mieście wynosiło 611 tysięcy dolarów. Więcej płaciło tylko Toronto oraz LA Galaxy. Szkopuł tkwi w tym, że ekipy z Kanady oraz Kalifornii rok w rok biły się o najwyższe cele, zaś drużyna z Illinois tylko raz awansowała do play-offów. I od razu się z nich zawinęła, dostając bęcki od NY Red Bulls.

Reklama

Eksperymentalne zarządzanie popchnęło kadrę Chicago na skraj absurdu. Zdarzało się, że w klubie przekroczony był limit zagranicznych zawodników. Bywało tak, że piłkarze przechodzili na emeryturę przed 26. rokiem życia. Zdarzało się, że nie było ŻADNEGO lewego obrońcy. W takim chaosie nie mogło urodzić się nic dobrego. I nie urodziło się. Szerzej opisywała to Katarzyna Przepiórka.

Trener kombinował z ustawieniem zespołu i zamienianiem pozycji swoich piłkarzy, lecz przynosiło to efekty gorsze niż domowe remonty Pata i Mata. Basti wylądował na środkowej obronie. Przemysław Frankowski obskoczył pozycję prawego obrońcy, pomocnika, wahadłowego, skrzydłowego, a i na dziesiątce zagrał. Diego Campos – ofensywny piłkarz – przerzucony został na prawą stronę defensywy, podobnie jak i Johan Kappelhof, nominalny środkowy obrońca.

Chicago Paunovicia i Rodrigueza było burdelem nie z tej ziemi. Serb dorobił się najgorszego bilansu punkty/mecz w historii szkoleniowców  Fire i ostatecznie pogoniono go w 2019 roku.

REMIS READING Z PRESTON? KURS 3.10 W SUPERBET!

Paunović po tej przygodzie uchodził za kompletnie nieprzygotowaną osobę, która ma liche pojęcie o trenowaniu, wprowadzaniu młodzieży, a jeszcze gorsze o zarządzaniu. A przecież nie zawsze tak było. Praca w Ameryce nie spadła bałkańskiemu szkoleniowcowi jak manna z nieba. Zasłużył on sobie na zaufanie w 2015 roku, gdy poprowadził kadrę U21 Serbii do tytułu mistrzów świata. Paru grajków Serbom wychował:

  • Sergiej Milinković Savić trafił do Lazio
  • Milan Gajić do Bordeaux
  • Srdan Babić do Realu Sociedad
  • Mijat Gacinović do Eintrachtu
  • Nemanja Maksimobić do Astany
  • Marko Grujić do Liverpoolu
  • Andrija Zivković do Benfiki

Nic dziwnego, że jako dyrygent takiej paczki też jakiś klub na swoje usługi skusił. Inna rzecz, że potem praca z młodzieżą szła mu jak po grudzie. W Fire szansę dostawali tylko ci, którzy naprawdę musieli grać, bo inaczej Paunović straciłby robotę. Facet, który wyrobił sobie nazwisko na rozwoju młodzieży, dopuścił do tego, aby Rodriguez stopniowo likwidował kolejne roczniki juniorów, zapierał się nogami przed stworzeniem drużyny rezerw, a nawet nawoływał do… zamknięcia akademii.

Fenomen The Royals

Jakim cudem po takim starcie klubowej kariery Vlejko Paunović odniósł sukces w Reading? Żeby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do jego kariery zawodniczej. Przynajmniej jako trener, bo piłkarzem był całkiem niezłym. Pół życia spędził w Hiszpanii, grając dla Mallorki, Getafe, Realu Oviedo oraz – co kluczowe dla jego późniejszej kariery – Atletico Madryt. To właśnie tam przecięły się drogi Serba i Diego Simeone. – Współdzieliliśmy pokoje i znalazłem się pod dużym wpływem podejścia Diego. Byliśmy na różnych etapach kariery, ale on traktował mnie jako równego sobie i często prosił, byśmy razem analizowali treningi drużyny. Już wówczas przygotowywał się do zostania trenerem, podczas gdy ja chciałem dalej grać w piłkę. Gdy spotkaliśmy się kilka lat później, udzielił mi jednej rady: ‘musisz wpływać na swoich graczy, wszystko zaczyna się i kończy właśnie na nich’. To proste, ale jest to też jedna z najlepszych wskazówek, jakie otrzymałem – powiedział Paunović w wywiadzie dla “Sky Sports”.

Przyjaźń z Simeone bardzo mocno utkwiła w 43-letnim szkoleniowcu. W późniejszych latach często uczęszczał na sesje treningowe klubów Argentyńczyka, przyglądając się rozwiązaniom taktycznym. Dlatego Reading ma w sobie sporo z Atletico.

The Royals nie liderują niemalże w żadnej ogólnej statystyce. Wyjątek stanowi oczywiście defensywa, bo lider Championship zachował w tym sezonie aż sześć czystych kont. Dzieje się tak z powodu niewielkiej liczby strzałów, do jakich dopuszczają podopieczni Paunovicia. Nie ma przypadku w tym, że jedynie sześć ekip w lidze pozwala pod tym względem na mniej. Na bramkę Reading uderza się średnio 10.7 razy, zaś na najlepszego w tej kategorii Barnsley 9.1. Różnica jest zatem bardzo niewielka. Ponadto, The Royals są agresywni w odbiorze. Do spółki ze wspomnianym Barnsley mają 17.8 odbioru na mecz, przy czym wykazują się większą skutecznością, bo podopieczni Valériena Ismaëla, częściej wykonują wślizgi, ale też częściej mijają się z celem.

Na podstawie tych dwóch statystyk, można by dojść do wniosku, że “The Tykes” to ekipa bardzo zbliżona do Reading. Nic bardziej mylnego. Pierwsi są – przy całym akompaniamencie defensywnych zalet – bardziej ofensywni. Paradoks sytuacji polega na tym, że to podopieczni Paunovicia strzelili więcej bramek, dlatego są liderem, a Barnsley jest zawieszone w środku tabeli.

PRESTON WYGRA Z READING? KURS 2.95 W SUPERBET!

Wszystko rozbija się na sposobie gry The Royals w ataku. Serb ustawił swój zespół w formacji 4-2-3-1, przywiązując uwagę do tego, aby sześciu pierwszych zawodników było skupionych przede wszystkim na obronie. Pozostali piłkarze wydają się żyć własnym życiem, strzelają z nieprzygotowanych pozycji i… to w dużej mierze dzięki temu Reading zdobyło aż 17 bramek – najwięcej w drugiej lidze angielskiej. Co więcej, zrobili to, mimo że pozostają w tyle, jeśli idzie o stwarzanie okazji. Tylko dwie ekipy są od aktualnego lidera gorsze w statystyce kluczowych podań. Rotherham i Wycombe delikatnie ustępują drużynie z Madejski Stadium, która posyła 6.2 takich zagrań. Przepaść między Reading a najlepszym Norwich City jest uderzająca – Kanarki kreują średnio 13.3 sytuacji na mecz.

W takiej sytuacji The Royals musieli znaleźć jakąś broń, którą będą w stanie straszyć rywala, niezależnie od dyspozycji dnia ich najlepszych zawodników. Paunović postawił – cóż za zaskoczenie – na stałe fragmenty gry. Jego ekipa strzeliła w tym sezonie aż pięć takich bramek, oczywiście najwięcej ze wszystkich zespołów. W szczególności groźne są rzuty rożne. Czasami Reading nie daje rady strzelić bezpośrednio po dośrodkowaniu, lecz wykorzystuje popłoch, w jaki wpadają rywale. Obecność sześciu zawodników w polu karnym sprawia, że przeciwnicy głupieją, co The Royals bezlitośnie wykorzystują. Widać to było w meczach chociażby z Rotherham, Barnsley czy Derby County.

Fart? Być może, ale – cytując klasyka – jak się szczęście zaczyna powtarzać, to już to nie jest szczęście. A w przypadku Reading szczęście powtórzyło się do tej pory siedmiokrotnie.

***

The Royals i ich trener są mieszanką pełną sprzeczności. Paunović był znany z sukcesów z młodzieżową kadrą Serbii, lecz w piłce klubowej jak dotąd stroni od wprowadzania młodzieży. Przez lata w USA nie był w stanie wypracować konkretnego planu, zaś w Anglii udało mu się to po kilku tygodniach. Kadra Reading niespecjalnie różni się od tego, co mogliśmy oglądać w poprzednim sezonie Championship, wszak na stałe dołączył tylko Ovie Ejaria i Josh Laurent. A jednak ich gra przeszła drastyczną zmianę w stosunku do tego, co mogliśmy oglądać pod wodzą innych szkoleniowców.

Być może naprawdę trzeba było do nich dotrzeć. Być może ta bardzo populistyczna teza wygłoszona przez Simeone w jednym z madryckich hotelów, sprawiła, że The Royals pozostaną Królewscy przez cały sezon i koniec końców awansują do Premier League. Póki co, tylko być może. Już dzisiaj czeka ich pierwszy sprawdzian w nowej rzeczywistości – tydzień temu odnieśli pierwszą porażkę z Coventry City, przegrywając 2:3.

Teraz zmierzą się z Preston North End. Dla drużyny z Madejski Stadium sezon tak naprawdę zaczyna się teraz.

JAN PIEKUTOWSKI

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Anglia

Anglia

Drakońska kara dla zawodnika Tottenhamu. Klub złożył odwołanie

Bartosz Lodko
7
Drakońska kara dla zawodnika Tottenhamu. Klub złożył odwołanie
Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

4 komentarze

Loading...