Reklama

Między innymi dzięki artystom pokroju Neymara kochamy futbol

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

19 sierpnia 2020, 13:15 • 3 min czytania 6 komentarzy

Oczywiście, że lubimy oglądać Ekstraklasę. Traktujemy to jako delikatne zboczenie, bo długimi momentami nasza liga nie ma za wiele wspólnego z futbolem, ale jest w tym jakiś urok. Koszula bliższa ciału, czy coś w tym guście. Natomiast choć fajnie jest śledzić piłkę po uderzeniach Borysiuka albo zastanawiać się, kiedy Serrarens trafi w bramkę, to jednak piękno tego sportu tworzą inni ludzie. I można Neymara nie lubić za wiele rzeczy, ale, cholera, to jest artysta, który czyni ten sport wspaniałym.

Między innymi dzięki artystom pokroju Neymara kochamy futbol

Bywa chłopak trudny, nie ma co kryć. Niejednokrotnie wydawało się już przecież, że jego historia w PSG dobiega końca. Potrafił nie przyjść na trening, kwestionować warsztat Emery’ego, bo ten kazał się rozciągać po zajęciach, a nie strzelać na bramkę, kłócić się z Cavanim o najróżniejsze pierdoły, dziwnym zbiegiem okoliczności wypadać z gry, gdy jego siostra obchodzi urodziny. Jeszcze Tuchel mówił: – Już kilka tygodni temu, jeszcze przed Copa América, wiedziałem, że Neymar chce odejść.

Media rozpisywały się, że Brazylijczykowi nie podoba się podejście do niego kolegów w szatni, to, że w Ligue 1 jest często faulowany, czy nawet stan francuskich boisk. Neymar nie ufał też klubowym lekarzom, chciał się leczyć u rodaka, który nie jest związany z PSG.

Jednym zdaniem: dla piłkarza dobrze by było, gdyby wiele rzeczy – jeśli prawie nie wszystkie – podporządkowane byłyby mu. Cóż, można się denerwować na te wszystkie gwiazdorskie wymysły, też na jego boiskowe zachowania, gdy byle faul musi okupić tanim dramatem, ale mimo wszystko na końcu liczy się to, jak gra w piłkę.

A gra zajebiście. Po prostu.

Nie mamy większych wątpliwości: gdyby PSG nie miało go w swoich szeregach, trudno byłoby dojechać do finału Ligi Mistrzów. Tak, pudłował i z Lipskiem, i z Atalantą, ale tylko wczoraj dał cudowną asystę, naprawdę trzeba było wielkiego kunsztu, żeby coś podobnego wymyślić. Szybka, trudna piłka, będąca w powietrzu, a on odgrywa piętą na nos do Di Marii. Klasa. Mecz z Atalantą? Asysta, ale przede wszystkim piekielnie trudne kluczowe podanie. Zwróćcie uwagę na to, jak tam było mało miejsca, żeby puścić taki pass, ale Brazylijczyk to miejsce znalazł (od 9:38).

Reklama

Znajduje zresztą regularnie, bo jak przyjrzeć się takim kompilacjom, to można zauważyć, że co sezon mógłby mieć kilkanaście asyst więcej, gdyby partnerzy nadążali za jego wizją.

Neymar sprawia, że ludzie zakochują się w piłce.

Można go porównać do Ronaldinho, który podobną funkcję pełnił w ubiegłej dekadzie – ludzie chcieli oglądać te wszystkie sztuczki, rajdy, niemożliwe strzały, trudno zliczyć ile dzieci zaczynało swoją przygodę w futbolu od podziwiania mistrza z Barcelony. I teraz z pewnością jest podobnie. Młodzi wsiąkają w piłkę, bo widzą artystę, który robi na boisko właściwie wszystko to, co wymyśli.

Owszem, w piłce można się zakochać na milion sposobów, czasem nawet kogoś zauroczy przecinak ze środka pola i potem to uczucie jakoś idzie, ale bez graczy pokroju Neymara futbol nie byłby tym samym sportem.

Czasem słyszy się: mógł wyciągnąć z tej kariery więcej, mógł nie iść za kasą do PSG. Czy na pewno? Ma Ligę Mistrzów (ilu wielkich graczy nie miało), był zresztą królem strzelców, gdy Barcelona ją wygrywała. Ma pięć mistrzostw krajowych, ma triumf w Igrzyskach Olimpijskich. Czego mu brakuje to naturalnie złota mundialu i Złotej Piłki, natomiast gdy turniej grano w Brazylii, uraz wykluczył go przecież ze starcia z Niemcami. Brakowało go, brakowało Thiago Silvy i drużyna się posypała. Ot, futbol.

Reklama

Natomiast to wciąż 28-letni gość, szansa na mundialowy sukces jeszcze przyjdzie, ale nawet jeśli nie – trudno będzie mówić o niespełnionej karierze, ba, byłoby to skrajne głupstwo.

Lepiej się cieszyć, że tacy zawodnicy wciąż w futbolu się trafiają, że wciąż jest czas na magię, a nie tylko na fizykę i przesuwanie formacji. Ma swoje odpały, bo ma, ale największe fajerwerki cały czas odpala na boisku. I to jest najważniejsze.

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

6 komentarzy

Loading...