Naprawdę nie chce nam się po raz wtóry stosować metafory z Adamem Miauczyńskim. To już nudne, to oklepane. Lech Poznań też jest już znudzony tym, że jest wiecznie drugi. Dlatego wyznaczył sobie nowy cel – chce grać najładniejszą piłkę w kraju. Czy ten cel przyniesie tytuł mistrzowski? Tego nie wiemy. Póki co w rozdaniu przed nowym sezonem lechici czekają na wymianę kart – żetonów mają niewiele, ale być może zaraz będą mogli podbijać wyższe stawki.
Ocena rozdania (skala 1-5): 3,5
Transfer do klubu: Mikael Ishak (bez kwoty odstępnego), Alan Czerwiński (bez kwoty odstępnego), Filip Bednarek (bez kwoty odstępnego), Marko Malenica (wypożyczenie)
Transfery z klubu: Paweł Tomczyk (wypożyczenie, Stal Mielec), Mateusz Skrzypczak (wypożyczenie, Puszcza Niepołomice), Juliusz Letniowski (wypożyczenie, Arka Gdynia), Tomasz Cywka, Christian Gytkjaer, Karol Szymański (wszyscy trzej – koniec kontraktu), Wiktor Pleśnierowicz (Miedź Legnica)
Trudno jest oceniać to okno transferowe w wykonaniu Lecha, gdy gdziekolwiek w klubie zapytać, to każdy odpowiada – „no tak, ale wiesz, okienko dopiero rusza, trwa do października, trzeba być cierpliwym…”. Lech czeka na rozwój sytuacji. I czeka też na pieniądze ze sprzedaży przynajmniej jednego ze swoich wychowanków. Sytuacja jest prosta: sprzedaż Kamila Jóźwiaka będzie miała sfinansować część budżetu i większość transferów do klubu. Ale Jóźwiak odejdzie dopiero wtedy, gdy europejscy średniacy wyprzedadzą swoje gwiazdki i gwiazdeczki do klubów z wyższej półki. Kostki domina tak naprawdę jeszcze nie zostały ruszone, a ta kostka z logiem Ekstraklasy będzie trącona dopiero na samym końcu.
Dlatego dziś przyglądając się transferom Lecha musimy brać poprawkę na to, że ruch w interesie dopiero się zacznie. Natomiast jeśli chcemy wystawić Kolejorzowi notę, to musimy oprzeć się na tym, co jest tu i teraz, a nie na tym, co być może wydarzy się w połowie września.
Jeśli tracisz króla strzelców Ekstraklasy, to po prostu musi boleć.
Choćbyś zaciskał zęby, wykrzywiał usta w grymasie przypominającym uśmiech i twierdził, że te zaszklone oczy to przez źle założone soczewki – cholera, nie ukryjesz, że to boli. Christian Gytkjaer był przez ostatnie trzy sezony totalnym pewniakiem w ataku. Pomoc mogła funkcjonować raz lepiej, raz gorzej. Obrona była szczelna, albo i nie, albo i później znów tak. Bramka? No, zależy od dnia. Ale w ataku była pewność. Duńczyk strzelał bez zważania na to, czy dogrywał mu Barkroth i Radut czy Jóźwiak z Tibą.
W jego buty ma wejść Mikael Ishak. Wszystkie poszlaki pozwalają twierdzić, że Ishak nie będzie wynalazkiem pokroju Thomalii, Tshibamby i Dioniego. To już pewien atut. Aaaaleee – pytanie ważniejsze – czy będzie kozakiem klasy Gytkjaera? Tego ani Lech, ani Ishak, ani tym bardziej my mnie możemy obiecać. Ma zadatki na to, by wejść w te duńskie buty, natomiast poprzeczka wisi bardzo wysoko.
Na plus Lechowi trzeba zapisać wyciągnięcie Alana Czerwińskiego z Zagłębia Lubin i to bez kwoty odstępnego. Obok Marko Vesovicia to był bezsprzecznie najlepszy prawy obrońca poprzedniego sezonu. Do tego z otoczenia lubińskiego nie słyszeliśmy pół słowa krytyki pod adresem zawodnika, który od pół roku mógł teoretycznie grać na pół gwizdka, bo miał już przyklepany kontrakt w Poznaniu. Potencjalnie to może być najlepszy prawy obrońca przyszłego sezonu – zwłaszcza, że przez następne miesiące Vesović nie będzie mógł mu rzucić wyzwania. Trudno byłoby Lechowi sprowadzić na tę pozycję lepszego piłkarza w Ekstraklasie.
No i bramka… Dziwna jest polityka transferowa Kolejorza przy obsadzie pozycji golkipera. Ustalmy chronologię:
- Lech miał średniego bramkarza, który złapał uraz
- ściągnął już wcześniej bramkarza, który zagrał niewiele meczów w lidze, gdzie ten średniak grał dużo
- gdy okazało się, że uraz średniaka jest poważny, to Kolejorz nerwowo szukał kogoś, kto stanie do rywalizacji z tym nowym
- i wypożyczył bramkarza, który w zeszłym sezonie nie zagrał żadnego meczu w lidze chorwackiej.
Jesienią rywalizacja o miejsce w bramce rozstrzygnie się między Filipem Bednarkiem a Marko Malenicą. Już samo wypożyczenie Chorwata jest pewnym brakiem zaufania wobec Bednarka. Ale dobra, prawo Lecha – chcieli się zabezpieczyć, chcieli wypożyczyć Mleczkę, to niech będzie ten Malenica. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że przez ostatni rok poznaniacy sprowadzili trzech bramkarzy i żaden nie daje pewności w wybranianiu 6-10 punktów w sezonie. Może warto byłoby postawić na jednego kozaka, a nie trzech golkiperów spod znaku „zobaczymy jak to będzie”?
Na dziś wystawiamy Lechowi notę 3,5 – przede wszystkim za Czerwińskiego i za wyszukiwanie ciekawego zastępstwa dla Gytkjaera. Ale też za przedłużenie kontraktu z Pedro Tibą i Jakubem Kaminskim. Ale zdajemy też sobie sprawę, że za półtora miesiąca rubryka odejść i transferów przychodzących może zostać poważnie uzupełniona. Bo odejść może Jóźwiak, znak zapytania dotyczy przyszłości Gumnego i Puchacza, być może (z poważnym zastrzeżeniem prawdopodobieństwa) uda się wypchnąć Muhara. A co Lech zrobi z tą kasą? Cóż, zapytajcie nas jakoś w połowie października, czy to się klei.
Nowy as w talii: MIKAEL ISHAK
Zastąpienie w Lechu Gytkjaera to mniej więcej poziom trudności zastąpienia w Wiśle Płock Furmana. Albo Kuby Wojewódzkiego w programie „Kuba Wojewódzki”. Lub też zastąpienie piwa zwykłego piwem bezalkoholowym na grillu, po którym musisz rano wstać do roboty, na dodatek jesteś kierowcą, więc nie możesz pić.
Ale wydaje się – tak przynajmniej na papierze – że Lech ściąga napastnika zbliżonego jakością i stylem gry do Duńczyka. Mikael Ishak z Norymbergi… Pooglądaliśmy sobie jego klipy z występów, poprzeglądaliśmy statystyki, pogadaliśmy z ludźmi, którzy go oglądali. Kawał byka, całkiem silny, co dość istotne – obunożny. Pod względem gry głową lepiej wyglądał raczej Duńczyk, natomiast u Ishaka widzimy cechę, której Gytkjaer nie ma – zapieprza po boisku srogo. W barażach o utrzymanie z Ingolstadt przebiegł najwięcej kilometrów ze wszystkich piłkarzy. A mówimy tu przecież o napastniku.
Max Richnau, szwedzki dziennikarz Fotbollskanalen:
– Dwa lata temu był poważnie rozpatrywany w kontekście powołania na mundial w Rosji. Pojawiały się doniesienia o tym, że selekcjoner Janne Andersson oglądał go w kontekście gry na Mistrzostwach Świata. Akurat pozycja środkowego napastnika nie była u nas dobrze obsadzona przez tym turniejem. W ostatnim czasie był łączony z kilkoma szwedzkimi klubami. Mówił m.in. na naszych łamach, że ma propozycje z kraju i bardzo mu to schlebia, nie chce sobie zamykać żadnych drzwi, natomiast chciałby jeszcze pograć za granicą.
Frank Linkesch, dziennikarz Kickera delegowany głównie do pisania o Norymberdze:
– Kibice nie mogą zrozumieć, że FC Nurnberg nie zrobiło nic, by go zatrzymać. Wiadomo było, że jego kontrakt wygasa, ale nie prowadzono rozmów. Mimo to Ishak do ostatniego dnia walczył, mimo że nie dostawał zbyt wielu szans. To mówi wiele o jego charakterze. Dziś FC Nurnberg nie ma w kadrze żadnego napastnika, który byłby w następnym sezonie gwarancją goli.
Patryk Żłobiński, kibic Norymbergi:
– Ulubieniec kibiców. Profesjonalista w każdym calu. Nigdy nie było z nim kłopotów. Nie miał konfliktów z klubem, nie miał konfliktów z kibicami. Wręcz przeciwnie. To tutaj może być jak najbardziej wzorem dla młodszych.
No sami przyznacie – wygląda to obiecująco. A Ishak grać będzie, bo grać musi – jego konkurentem do gry w ataku jest na ten moment tylko młodziutki Filip Szymczak. Zatem odpowiedzialność na barkach Szweda jest duża, ale wygląda nam raczej na gościa, który pod presją nie obsra zbroi.
Blotka: szerokość kadry
Doskonale zdajemy sobie sprawę, że ktoś do Lecha jeszcze dołączy, natomiast na ten moment bolączką Kolejorza wydaje się to, co było jego piętą achillesową już w zeszłym sezonie. Czyli jest 13-14 zawodników pierwszego składu – takich, których aż miło wrzucić do składu i którzy będą dawać jakość. A gdy trzeba już szerzej rotować składem, przeprowadzać zmiany na 4-5 pozycjach, wystawić jeden skład na Puchar Polski, a drugi na ligę, to robi się problem. Kołderka Lecha była po prostu za krótka. I na dzisiaj jest podobnie.
Gdzie są braki w głębi składu?
Na lewej obronie, gdzie Wołodymyr Kostewycz jako zabezpieczenie Tymoteusza Puchacza spisał się po prostu słabo.
Na środku obrony – Satka to ligowy kozak, Crnomarković ogarnął się wraz z rozwojem sezonu, ale już Rogne co chwilę był kontuzjowany, a Dejewskiego wystawiano w ostateczności.
W środku pola – Tiba i Moder to jedni z najlepszych środkowych pomocników w lidze, ale brakuje im zabezpieczenia. Muhar niestety nadal jest Muharem, na wypożyczenie odszedł Letniowski, Cywkę odpalono, Skrzypczaka wypożyczono. Trudno dzisiaj nawet wytypować kto mógłby zagrać za Modera lub Tibę, gdyby jednego z nich zabrakło.
W ataku – poza Ishakiem na ten moment w składzie jest tylko Filip Szymczak. Napastnik bardzo zdolny (o czym za moment), ale wciąż mówimy tu o 18-latku, który w przypadku urazu Szweda musiałby przepychać się z defensorami, którzy skopali już nie takich jak Szymczak.
No i na bramce – o czym pisaliśmy już wyżej, gdzie może i jest głębia, ale wydaje się, że może brakować odpowiedniej jakości.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że w trakcie sezonu ktoś wystrzeli Lechowi z akademii i że Kolejorz rzuci nam na boisko kolejnego Kamińskiego czy Marchwińskiego. Ale na kluczowych pozycjach poznaniacy mają dziś kozaków (Satka, Tiba, Moder, być może i Ishak), natomiast brakuje solidnych zastępców.
Rozdający: PEDRO TIBA
Chyba do żadnego piłkarza w lidze nie pasuje tak dobrze miano „rozdającego”. Pasowało jeszcze do Thomasa Daehne, ale on rozdawał gole rywalom. Natomiast Tiba rozdaje cymesik podania. Właściwie z jakimkolwiek piłkarzem Lecha się rozmawia, każdy przyznaje – przy Portugalczyku gra się po prostu cholernie przyjemnie. Zawsze wie, kiedy ci podać. I zawsze też wie, kiedy pokazać się do podania.
W zeszłym sezonie miał siedem asyst i jedno kluczowe podanie. Pod względem stworzonych okazji wśród środkowych pomocników wyprzedzili go tylko Furman i Schwarz (obaj wykonywali stałe fragmenty gry).
Może nie jest królem ostatniego podania, ale jest piłkarzem, który najlepiej w lidze przesuwa akcje do przodu swoimi podaniami.
Pod względem tzw. podań progresywnych nie ma sobie równych. I jest to robota, którą trudno czasami zauważyć – bo w oczy rzuca się ten, który ładnie dograł na wolne pole, albo ten, który to podanie wykończył. A zwłaszcza przy grze Lecha, gdzie często jeszcze pod polem karnym trwa koronkowe wymienianie piłki, kluczowe znaczenie ma często ten zawodnik, który potrafi przeszyć jednym podaniem defensywę rywala i wprowadzić piłkę bliżej jego bramki. I Tiba jest właśnie takim otwieraczem do konserw. W naszym rankingu najlepszych środkowych pomocników nie mieliśmy wątpliwości – na swojej pozycji był najlepszy w lidze.
Że Tiba jest ważny dla Lecha pod względem piłkarskim, to jest jasne. Ale wiosną bardzo mocno przykuwał uwagę tym, jak – wybaczcie za neologizm – dyrektoruje całym zespołem. Może w telewizji nie było widać tego aż tak bardzo, ale właściwie każdą przerwę w grze wykorzystywał do tego, żeby coś podpowiedzieć Moderowi, żeby rzucić dwie wskazówki Ramirezowi, żeby poinstruować skrzydłowych.
Widać też po nim, że odżył. Jeszcze w przedostatnim sezonie zdarzało mu się kręcić nosem, chodził po klubie jakiś struty, na boisku też nie błyszczał aż tak wyraźnie. To akurat przykład takiego gościa, że gdy czuje zaufanie od trenera, od kolegów i kibiców, to gra z totalnym luzem i pewnością siebie. Przedłużenie z nim kontraktu było strzałem w dziesiątkę Kolejorza. I coś czujemy, że w nadchodzącym sezonie może znów wygrać naszą klasyfikację na najlepszego środkowego pomocnika ligi.
Dżoker: JAKUB KAMIŃSKI
Jeszcze rok temu typując największy talent rocznika 2002 w Lechu Poznań mówiliśmy bez zastanowienia – Filip Marchwiński. Bo o Kamiński słyszeliśmy tyle, że ma gaz, papiery na granie, ale póki skrzydła w Lechu są obsadzone, to będzie musiał krzepnąć w rezerwach. Ale było słychać tu i tam, że coś ten chłopak potrafi. Do składu było mu daleko – grał Jóźwiak, był Amaral, Makuszewski, wracający z wypożyczenia Puchacz, do Poznania wrócił jeszcze Skóraś, na boku występować mógł też Jevtić.
Pyk, nie ma tego, ten znów wypożyczony, tamten odpalony. I nagle Kamiński przywitał się z Ekstraklasą. Nie epizodzikiem, nie trzema kwadransami w końcówce sezonu, gdy sytuacja w tabeli jest już jasna.
Kamiński… w zeszłym sezonie…
- rozegrał 28 meczów (24 w lidze, 4 w Pucharze Polski)
- strzelił cztery gole
- zaliczył asystę
- miał dwa kluczowe podania
Może pod względem liczb w klasyfikacji kanadyjskiej nie szalał, ale widać było, że mamy do czynienia z materiałem na naprawdę klasowego skrzydłowego. Pamiętajmy też, że przez pewien czas grał jako prawy obrońca. A po powrocie ligi był jednym z najlepszych skrzydłowych Ekstraklasy – tak przynajmniej pokazują nasze noty.
Nie mieliśmy wątpliwości, że to jedno z największych odkryć poprzedniego sezonu. A teraz jego rola może już tylko wzrosnąć. Niedawno przedłużył kontrakt do 2024 roku, a Lech w tym oknie transferowym na każde zapytanie o 18-latka odpowiada – nie, nie w tym roku, zadzwońcie w 2021. Plan Lecha na niego jest bowiem bardzo klarowny – następny sezon ma należeć do „Kamsiego”. Zwłaszcza, że prawdopodobnie jeszcze tego lata odejdzie Kamil Jóźwiak, a w tym wypadku na skrzydle zrobi się luka. Zresztą… O jakiej luce mówimy – przecież Kamiński wiosną był zawodnikiem wyjściowego składu i nie potrzebuje odejść, by znów grać regularnie.
Większa odpowiedzialność, ale i większe doświadczenie. Ten sezon może być rokiem eksplozji talentu tego chłopaka. A o jego głowę nie ma się co martwić, bo wieści z terenu są takie, że to jeden z najbardziej ogarniętych młodzieżowców w lidze.
Świeżak: FILIP SZYMCZAK
Dwanaście goli w II lidze może nie robiłoby takiego wrażenie, gdybyśmy nie mówili o osiemnastolatku, który wcale nie rozegrał kompletu minut na tym poziomie rozgrywkowym. I to też nie ten czas, gdy Lech II Poznań demolował rywali po 3:0 czy 4:0 w III lidze. Rezerwy Kolejorza broniły się przed spadkiem, a gole młodego Szymczaka wydatnie się przyczyniły do tego, że lechici cały czas mają drugi zespół na poziomie centralnym.
Szymczak ma już za sobą debiut w pierwszej drużynie, ale wydaje się, że teraz jego rola może wzrosnąć. Oczywiście – tak jak przy innych drużynach – nie ma co wymieniać w gronie świeżaków Modera, Kamińskiego czy Marchwińskiego, bo choć oni będą się łapać do wymogu młodzieżowca, to jednak traktujemy ich już jako normalnych ligowców. A szukając takiego nieoczywistego strzału, kolejnego potencjalnego odkrycia, to natrafiamy właśnie na Szymczaka.
Jeśli chodzi o jego styl gry, to mamy tu do czynienia z mobilną dziewiątką, która lubi się poprzepychać z rywalami. Ma gaz, jest silny fizycznie jak na swój wiek, a w polu karnym wykazywał się takim klasycznym snajperskim nosem. Na pewno początkowo będzie musiał czekać na swoją szansę – numerem jeden w ataku jest Ishak, Lech też intensywnie pracuje nad sprowadzeniem kolejnego napastnika. Ale na ten moment Szymczak wydaje się naturalnym wyborem przy wpuszczeniu kogoś z ławki przy korzystnym wyniku.
W Centralnej Lidze Juniorów strzelał, w II lidze strzelał… Ekstraklasa to oczywiście duży przeskok z trzeciego poziomu rozgrywkowego, Szymczak nie ma też za sobą wypożyczenia do I ligi na pełen rok, więc będzie mu trudniej. Ale Klimala czy Białek potwierdzili, że jeśli potrafisz wbijać piłkę do bramki, to nie będzie dla ciebie większej różnicy, czy robisz to bramkarzowi Śląska Wrocław czy Pogoni Siedlce.
Potencjalny skład:
Okiem szatni: KAMIL JÓŹWIAK
Obóz letni – ciężkie nogi czy raczej szlifowanie formy sprzed urlopu?
Zdecydowanie ciężkie nogi.
Piłkarz, który na treningach robił największe wrażenie?
Pedro Tiba, nie mam wątpliwości. Pan piłkarz.
Lech Poznań będzie mistrzem Polski, ponieważ…
Jesteśmy mocni na każdej pozycji. Ponadto na tę chwilę za dużo w składzie się nie zmieniło względem poprzedniego sezonu, więc widać po treningach, że to zespół zgrany, który dobrze się rozumie.
Najbardziej w kontekście naszej drużyny obawiam się…
Na ten moment nieco zbyt wąskiej kadry.
Które miejsce na koniec sezonu sprawi, że z zadowoleniem i poczuciem satysfakcji odkapslujesz piwo, by uczcić sukces?
Pierwsze. Tylko mistrzostwo Polski.
Okiem eksperta: RYSZARD RYBAK
Jeszcze nie wygasł u pana ten optymizm, jaki panował w Poznaniu po rundzie finałowej?
Nie widzę powodów, dla których miałby wygasnąć. Bo okej, odszedł Gytkjaer, pewnie ktoś jeszcze odejdzie, ale tak naprawdę dla mnie najważniejsze jest to, że Lech chce i umie grać ofensywnie. A tego brak jednego czy dwóch piłkarzy nie przekreśla. Ważna jest wizja trenera, metody treningowe i jakość zespołu. Nie obserwujemy jakiejś wyraźniej rozbiórki tego zespołu, który zdobył wicemistrzostwo i który miał świetną rundę finałową. Ja jestem dobrej myśli.
Poznań zapłacze po Gytakjerze czy wierzy pan w Ishaka?
Ja powiem tak… Po Gytkjaerze płakać nie będę. Oczywiście doceniam to, że strzelał gole – napastnika z tego się rozlicza i szacunek dla Duńczyka za to, ile trafień tutaj sobie zapisał. Natomiast mam takie wrażenie, że do obecnej filozofii Lecha Poznań bardziej pasuje inny snajper. Nie tylko taki, który czeka na piłki, ale też taki, który zejdzie do rozegrania, kiwnie kogoś, obsłuży kolegę podaniem. Może strzeli pięć goli w sezonie mniej, ale bardziej przyda się w samej grze. Może Ishak będzie kimś takim? Nie wiem. Ale mam wrażenie, że z Gytkjaerem było tak – jak strzelał, to super, a jak nie strzelał, to graliśmy w dziesiątkę.
Chociaż ostatecznie został królem strzelców.
Oczywiście, brawa dla niego. Ale odwrócę to – został królem strzelców, ale Lech nic nie wygrał. A kiedy ostatnio Lech był mistrzem? W sezonie 2014/15. Czy w ataku mieliśmy wtedy supersnajpera?
Nie, grał wtedy Zaur Sadajew.
No właśnie, o tym mówię. Wolę zawodników, którzy więcej dają zespołowi. Nawet jeśli Gytkjaer dawał gole, które dla drużyny były cenne, to jednak w samej grze nie przydawał się za bardzo.
Okej, a nie martwi pana, że kadra na kilku pozycjach jest nieco zbyt wąska?
Na dzisiaj pewnie tak, ale mam gdzieś z tyłu głowy to, że to okienko jest nieco szalone. Mamy sierpień, a do października można przeprowadzać transfery. Zatem tak to sobie kalkuluje, że pewnie jeszcze ktoś odejdzie – pewnie Jóźwiak, może Gumny – a za te pieniądze Kolejorz poszerzy kadrę. Bo faktycznie, dzisiaj są braki, ale tak jak mówię – dzisiaj nie ma co wystawiać ostatecznych recenzji, bo praca nad kadrą jeszcze trwa.
A w kim upatrywałby pan potencjalną gwiazdę przyszłego sezonu w barwach Lecha?
W Jakubie Moderze. Świetny chłopak, uwielbiam takich piłkarzy. Już jesienią mówiłem, żeby dać mu szansę, bo to zawodnik z wieloma atutami – ma uderzenie z dystansu, podanie, drybling, sporo biega, jest elegancki w tych swoich ruchach. Widać było, że gdy już wywalczył miejsce w składzie, to był potwornie zmobilizowany, bo przecież długo czekał na swoją szansę i musiał oglądać z ławki popisy Muhara. Dlatego sądzę, że to może być jego sezon. Zwłaszcza przy boku Tiby. Zresztą słyszę też, że to bardzo poukładany chłopak, więc nie grozi mu sodówka, a to jest niestety zagrożenie dla piłkarzy, którzy rok wcześniej zostali odkryci w Ekstraklasie. Zatem tak – to będzie sezon Modera!
Okiem ankietowanych:
Gdyby rozdanie było gifem:
W tym sezonie wieszczymy im…
Walkę o mistrzostwo Polski. Nie sądzimy, że ten zespół przejdzie aż taką metamorfozę piłkarską, by nagle stracić jakoś dramatycznie na jakości względem grania po lockdownie. Żuraw i spółka wypracowali z zespołem pewien model grania, sztab się zmienił, główny strzelec też, ale poza tym zespół zachował swój kręgosłup. Więc na pewno Kolejorz będzie walczył o mistrzostwo. A czy je zdobędzie? Tutaj czekamy na drugą część rozdania - pewnie przynajmniej jedną kartę z ręki Lech zrzuci, pytanie co weźmie w zamian. Przy mądrym uzupełnieniu braków i poszerzeniu kadry - szansę na detronizację Legii na pewno będą.
fot. FotoPyk