Reklama

Czterech piłkarzy, na których radzimy zwrócić dziś szczególną uwagę

redakcja

Autor:redakcja

06 sierpnia 2020, 15:02 • 6 min czytania 0 komentarzy

Przed nami kolejny czteropak w Lidze Europy i – uwaga, nie ironizujemy – cztery fajne pozycje do oglądania. Najbardziej efektowna zapowiedź wieczoru skupiłaby się na ligach. Mamy starcie przedstawiciela La Liga z zespołem Serie A, mamy reprezentanta Premier League, mamy drużynę z Bundesligi. Tak, potem mina rzednie, gdy pod hasłem”Anglicy” zamiast Chelsea kryje się Wolverhampton, a “Niemcy” zamiast Borussii dają dzisiaj Eintracht Frankfurt. Ale to nie znaczy, że nie będzie ciekawie. 

Czterech piłkarzy, na których radzimy zwrócić dziś szczególną uwagę

Zwłaszcza, że przy tych ostatnich akordach szalonego sezonu 2020/21, mamy okazję obejrzeć zawodników, którzy miewali w tym sezonie ekscytujące momenty, a wkrótce mogą wywędrować do klubów walczących o poziom wyżej.

FILIP KOSTIĆ (EINTRACHT FRANKFURT)

Kostić już w barwach HSV miewał przebłyski, ale prawdziwą regularność i jakość, zaczął pokazywać po przenosinach do Frankfurtu. Serb ma za sobą dwa pełne udane sezony, w których dwukrotnie odgrywał główną rolę w walce o miejsce w europejskich pucharach. Pierwszy sezon? 10 goli i 13 asyst, w tym m.in. przeciw Chelsea, w półfinale Ligi Europy. Kostić grał pierwsze skrzypce zwłaszcza na początku 2019 roku, gdy cały Eintracht zachwycał w Bundeslidze, pnąc się bardzo szybko w tabeli, aż do miejsca tuż za ligowym podium. Pamiętajmy – to liga Bayernu, Borussii Dortmund i RB Lipsk, przynajmniej na papierze czwarte miejsce powinno być jak Graal dla reszty ligi.

Eintracht wprawdzie na finiszu spadł na siódmą pozycję, ale niemal do końca walczył na dwóch frontach. To właśnie w Lidze Europy zresztą robił największe wrażenie – sam Kostić skaleczył Lazio, Szachtar i Benficę, a w dwumeczach z Interem i Chelsea zagrał pełne 390 minut. Jeden po drugim w świat ruszali jego koledzy z zespołu – Luka Jović do Realu, Ante Rebić do Milanu, Sebastian Haller do West Hamu United. Kostić został na kolejny sezon i… wykręcił jeszcze bardziej szalony wynik. 50 meczów, 12 goli, 18 asyst. TRZYDZIEŚCI punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.

A trzeba mieć na uwadze, że tym razem z jego podań strzelali Paciencia czy Dost, a więc jednak inna półka niż Jović. Oczywiście, odległe dziewiąte miejsce w lidze nikogo nie satysfakcjonuje, ale Eintracht nadal jest w grze o Ligę Europy, wygrał z Arsenalem w fazie grupowej, przeszedł RB Salzburg. Teraz musi odrobić trzy gole z Basel, co wydaje się misją niemożliwą do zrealizowania, ale… co z tego? Jeśli to ma być pożegnanie Kosticia z Frankfurtem, warto sprawdzić, jak sobie poradzi. Zwłaszcza, że piłkarzy tego typu – przebojowych skrzydłowych z bajerką, luzem i dokładną centrą, zawsze ogląda się z przyjemnością.

Reklama

NICOLO ZANIOLO (AS ROMA)

– Nie widzę innych młodych piłkarzy o takiej jakości jak Zaniolo w tej chwili, więc moim zdaniem oczywiście, że on ma potencjał na wygranie w przyszłości Złotej Piłki – powiedział w rozmowie ze Sky Sports Italia niejaki Fabio Capello, który akurat parę talentów w swojej szkoleniowej przygodzie zdążył obejrzeć z bliska. Pytany o porównania z Kaką, odpowiedział: mają nieco inny zestaw zalet, Kaka był bardziej techniczny, ale Zaniolo ma siłę, wytrzymałość, a do tego jeszcze wysoką jakość piłkarską. I trudno tutaj z panem Capello dyskutować – to jeden z najbardziej ekscytujących zawodników młodego pokolenia we Włoszech i jesteśmy pewni, że gdyby nie skomplikowana kontuzja, już w tym sezonie jego nazwisko byłoby łączone ze wszystkimi największymi klubami świata.

FANTAZJA, BEZCZELNOŚĆ, LEKKOŚĆ = NICOLO ZANIOLO

Na razie o jego usługi mają zabiegać głównie Inter i Juventus, które w tradycyjny sposób chcą wzmocnić swoje jedenastki, osłabiając jednocześnie rywali do tytułu mistrzowskiego. Roma jednak nie chce słyszeć o żadnych ofertach, póki Zaniolo nie okrzepnie. Niedawno zagrał dopiero 50. spotkanie w lidze, do pierwszego składu po urazie wrócił dopiero na finiszu sezonu, przeciw Juventusowi. Od razu zresztą błysnął asystą po kapitalnym, kilkudziesięciometrowym rajdzie z własnej połowy. Zresztą, po pandemicznej przerwie od razu wrócił z powerem – zdobył już dwie bramki, choć przecież więzadło zerwał 12 stycznia, już w tym roku!

Poza tym Zaniolo nie trzeba reklamować, kto obejrzał jakiekolwiek jego spotkanie w tym sezonie przed urazem, ten doskonale wie, czego może się spodziewać. Dla niego warto włączać nawet sparingi Giallorossich.

KAI HAVERTZ (BAYER LEVERKUSEN)

60 milionów, 80 milionów, 100 milionów euro. W mediach spekulacje dotyczące Havertza przypominają licytację w Awanturze o Kasę, ale to tylko podkreśla, jak ważnym zawodnikiem w niemieckiej piłce stał się ten 21-letni facet. Havertz ma wszystko, czego wymagamy od nowoczesnego zawodnika ofensywnego. Wysoki, silny, świetnie wyszkolony technicznie. Sprawdziłby się zarówno jako dziewiątka, jak i nieco głębiej, w rejonie, gdzie trzeba bardziej operować piłką. Grywał w tym sezonie i jako prawy napastnik, i jako egzekutor, choć chyba najlepiej prezentował się jako zawodnik za plecami napastnika.

Z drugiej strony – czy możemy w ogóle oceniać, gdzie mu było lepiej?

  • Paderborn i Augsburg w pierwszej części sezonu, prawe skrzydło, dwa gole i asysta
  • Werder i Borussia tuż po pandemii, dziewiątka, cztery gole
  • jako ofensywny pomocnik cztery bramki i trzy asysty w 25 spotkaniach

Był kluczowym zawodnikiem Bayeru na wszystkich frontach – w trasie do finału Pucharu Niemiec (gol w finale przeciw Bayernowi) czy w Lidze Europy (3 gole i 2 asysty w 3 meczach). Nie zaistniał wyraźniej tylko w Champions League, ale tam rozczarował cały Bayer. Teraz na finiszu Ligi Europy ma ostatnią szansę by podbić swoją cenę i oczywiście godnie pożegnać się z Leverkusen. Coś nam podpowiada, że jego dwumecz z Interem – a taki właśnie się szykuje w ćwierćfinale – będzie kapitalnym widowiskiem. Ale i dziś, z Rangersami, warto dla niego włączyć TV. Jeśli nie czujecie się jeszcze przekonani – tutaj nasz wyjątkowo obszerny tekst o nim.

Reklama

MATHIEU VALBUENA (OLYMPIAKOS PIREUS)

Skupialiśmy się na tzw. prospektach, ale w meczu Wolves z Olympiakosem szczególną uwagę poświęcimy 35-letniemu francuskiemu pomocnikowi. Jeśli ktoś czasem zastanawia się, jak wyglądałaby taka autentyczna gwiazda z topu wrzucona w ligę, którą można nieśmiało porównać z Ekstraklasą – warto obczaić, jak idzie Mathieu Valbuenie. Liga grecka ma oczywiście czołówkę zdecydowanie silniejszą od naszej, ale jednocześnie doły tabeli raczej nie błyszczą, stanowiąc głównie rolę dostarczycieli punktów dla możnych. Dlatego można chyba bardzo nieśmiało wysnuwać pewne wnioski.

I co?

I Valbuena w czterdziestu meczach natrzaskał 9 goli i DWADZIEŚCIA TRZY asysty. A warto pamiętać – wobec występów w Lidze Europy, Francuz bywał oszczędzany w lidze, szczególnie w meczach ze słabiakami, gdzie mógłby dalej śrubować rekord. Co istotne – Valbuena to nie tylko starszy gimnazjalista wśród zagubionych uczniów szkoły podstawowej w lidze greckiej. Jakość dostarcza także na tej odrobinie większej, europejskiej arenie. W kwalifikacjach do Ligi Mistrzów był chyba najważniejszym zawodnikiem Olympiakosu, który oprawił Viktorię Pilzno (asysta), Basaksehir (gol i asysta) oraz Krasnodar (trzy asysty). Gola i asystę trzasnął też w sensacyjnym remisie 2:2 z Tottenhamem, a w meczu z Arsenalem to właśnie on dorzucił piłkę na głowę Cisse, co umożliwiło Grekom dogrywkę i awans do kolejnej fazy.

Jak wino. Nie pytać, oglądać.

***

Pełen plan meczowy:

18.55 – Leverkusen – Rangers oraz Sevilla – AS Roma

21.00 – Basel – Frankfurt oraz Wolves – Olympiakos

Fot.Newspix

Najnowsze

Liga Europy

Liga Europy

Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców

Bartosz Lodko
11
Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców
Liga Europy

Wspaniały Stambuł i wielkie lanie w Amsterdamie. Emocje w Lidze Europy [PODSUMOWANIE DNIA]

Antoni Figlewicz
1
Wspaniały Stambuł i wielkie lanie w Amsterdamie. Emocje w Lidze Europy [PODSUMOWANIE DNIA]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...