Wreszcie doczekaliśmy się w Europie drużyny, która jest konsekwentna. I – o dziwo – nie chodzi tutaj wcale o to, że konsekwentnie zawala to, co jest popsucia. Do bólu zdyscyplinowani, powtarzalni – tak właśnie powinniśmy scharakteryzować legionistów po dwóch pierwszych bojach w fazie grupowej Ligi Europy. A co do stylu…
Z Podbeskidziem, Śląskiem oraz Lechem Legia wyszła w stosunkowo najmocniejszym ustawieniu. Wiadomo, każdy z tych pojedynków miał zupełnie inną specyfikę: w Bielsku zawsze gra się inaczej, wrocławianie wykorzystali gapiostwo w obronie, natomiast Kolejorzowi pierwsza połowa ułożyła się wprost genialnie. Kolejno – porażka, zwycięstwo i remis. Wspólny mianownik – burdel w tyłach. Rozkojarzony Kuciak, niepewni Rzeźniczak z Dossą, nie zawsze odpowiedzialny Vrdoljak (zwłaszcza Podbeskidzie). Efektem tego wszystkiego aż SIEDEM straconych goli.
Dla porównania, od kiedy mistrzowie Polski ponad 530 minut temu (McGregor w 6. minucie pierwszego meczu z Celtikiem) wyjmowali piłkę z siatki, zachowują czyste konto. Powiedzmy więcej: nie licząc drugiej połowy w Trabzonie, gdy rywale stworzyli sobie kilka dogodnych okazji strzeleckich, legioniści dzięki imponującej wzajemnej asekuracji umiejętnie neutralizują akcje przeciwników. Niech sobie kopią wszerz, nawet niech dośrodkowują, ale szczelnie zamykamy im środek i praktycznie jest pozamiatane.
Obaj stoperzy grają bardzo ofiarnie, w sumie przeciw Lokeren i Trabzonsporowi zablokowali aż sześć strzałów. Broź, im stawka wyższa, tym większy zachowuje spokój. I nie mamy akurat na myśli tych sprytnych odegrać głową lub klatką w kierunku Kuciaka (kto poprzednio opanował ten element tak dobrze, Wojciech Szala?). Zwróciliście uwagę na jego sposób ustawiania się i „zamykanie” strefy, z której przeciwnik mógłby groźnie dośrodkować? Po kilku próbach wczoraj, Turcy z lewego skrzydła przenosili ciężar na prawą stronę – tę bronioną przez Brzyskiego – skąd starali się celnie dorzucać. Świetnie widać to na liczbach: na 29 centr tylko sześć stroną Brozia i – tak, tak – 23 Brzyskiego.
Forma reprezentacyjna pana Łukasza, prawda? Niestety, zamiast Górnika Zabrze, w CV ma co najwyżej Widzew Łódź.
To teraz zespół. Jak prezentują się legioniści na tle innych drużyn, które występują w fazie grupowej?
Najbardziej agresywni:
– 9 żółtych i jedna czerwona kartka – nikt nie ma więcej, ten sam dorobek tylko Dnipro.
– Żyro najwięcej żółtych – 3.
– 47 fauli drużyny, z czego aż 31 w Trabzonie – najwięcej spośród wszystkich klubów (najmniej HJK Helsinki – 12, a „nasze” Lokeren – 23).
Najbardziej bezpośredni:
– Najwyższa średnia długich podań na mecz – 89.
– Najniższa średnia krótkich podań na mecz – 262.
– dziwi z kolei drugi najniższy wynik pod względem średniej przerzutów – ledwie 10 na mecz, ostatnia Astra ma 9, a – dla porównania Torino – aż 30.
Najrzadziej strzelający:
– tylko Estoril oddało w sumie mniej celnych strzałów od Legii (3 przy 4 mistrzów Polski), lecz ich uderzenia w światło bramki aż dziesięciokrotnie były blokowane.
Efekt? Legia skoncentrowana i nieszukająca kwadratowych jaj – co zdarzało się w Ekstraklasie – po dwóch kolejkach przewodzi grupie z kompletem punktów. Warto zauważyć, że identycznym osiągnięciem może się pochwalić jedynie pięć klubów z 48 w stawce: dwa Dynama – z Kijowa i Moskwy, a także trzech przedstawicieli Serie A – Inter, Napoli oraz Fiorentina. Kiedy narzekaliśmy, że Legia Urbana w przeciwieństwie do kilku innych zespołów z Europy Wschodniej nie umiała ogrywać faworytów, oczyma wyobraźni widzieliśmy takie coś. To, co dzieje się właśnie w tej chwili.
Fot. FotoPyK