Do poniedziałku 16-letniego Przemka Mystkowskiego znała jego najbliższa rodzina, partnerzy z klubu i reprezentacji do lat 17, a od miesiąca także nowi koledzy z liceum. Wystarczyły jednak dwie świetne asysty i od wtorku wymagania wobec niego będzie miał prawie każdy kibic w Polsce, tak to u nas nawet nie bywa, a po prostu jest. Czy na zawodniku Jagiellonii kończy się lista dzieciaków, które z przytupem meldują się w Ekstraklasie?
Dość powiedzieć, że od Mystkowskiego ta lista wcale się nie zaczęła, ponieważ kilka tygodni temu oglądaliśmy przecież bezkompromisowy debiut jego rówieśnika, Krystiana Bielika. Co prawda Przemek pierwszy raz w lidze pokazał się w końcówce ubiegłego sezonu, czyli szybciej od legionisty, ale chodzi nam o… „wejście z butami”. O coś, co będzie szeroko komentowane.
Zarówno Mystkowski, jak i Bielik należą do ważnych postaci kadry U-17, która na przełomie sierpnia i września w cuglach obroniła Puchar Syrenki, natomiast innych zdolnych kandydatów na piłkarzy akurat w tym roczniku nie brakuje. Więc kto stoi następny w kolejce, aby chociaż przez moment – póki co, oczywiście – zatrząsnąć Ekstraklasą?
Postanowiliśmy wyjść przed szereg i wskazać kilku dobijających się. Nie zdziwimy się ani trochę, jeżeli do zimy każdy z nich szerszej publiczności pokaże, parafrazując tytuł popularnego programu dla gawiedzi – „Dlaczego ja?”. Czyli: wiemy, jakie karty zostały w talii, przy okazji je lekko podejrzeliśmy, zatem jedyną tajemnicą pozostaje czas ich użycia, aczkolwiek raczej prędzej niż później.
KAMIL WOJTKOWSKI – skrzydłowy z Pogoni Szczecin. Macie prawo go kojarzyć jako jednego z bohaterów afery wokół Marka Jóźwiaka, który – w dużym uproszczeniu – wyciągnął go z Legii do Fulham, gdzie młodemu „podziękowano” za brak szacunku wobec trenera, aż trafił do Szczecina. Spokorniał. Ma dwie niepodrabialne cechy, które sprawiają, że powinien wyrosnąć na ponadprzeciętnego skrzydłowego. Spora łatwość wygrywania pojedynków i umiejętność właściwego zamykania akcji. Rok temu Wdowczyk sięgnął po 16-letniego wówczas Walskiego, teraz pewnie zrobi to samo z Wojtkowskim.
PATRYK DZICZEK – defensywny pomocnik z Piasta Gliwice. Bardzo dobrze gra głową, jest nieźle skoordynowany i umie grać do przodu, co jest o tyle istotne, że przez większą część jego dotychczasowej przygody z piłką nie wiadomo było, czy docelowo lepiej sprawdzi się w roli szóstki, czy jednak jako stoper. Odnosimy wrażenie, że zadecydowały nie najlepsze parametry szybkościowe, które w drugiej linii są mniejszą przeszkodą aniżeli w środku obrony, przy wysoko ustawiającej się defensywie. Kiedy odrobinę zmężnieje, zacznie występować etatowo, bo piłkarsko broni się zdecydowanie.
DOMINIK PRUSACZYK – defensywny pomocnik z Jagiellonii Białystok, która za pomocą Jóźwiaka sprzątnęła go z podwarszawskiego Piaseczna. W zamian za transfer otrzymał gwarancję treningów z pierwszym zespołem, a po odejściu Adama Dźwigały do Lechii i cofnięciu Michała Pazdana do środka obrony, stracił dwóch rywali do miejsca w składzie, które na razie okupuje Rafał Grzyb. Tak czy inaczej – więcej niż prawdopodobne, że wkrótce szansę dostanie. Zwłaszcza po spektakularnym występie klubowego kolegi.