Reklama

Zamiast milionów – niewypłacalny Mersin. Leksykon transferowy Prejuce’a Nakoulmy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 lipca 2014, 19:44 • 6 min czytania 0 komentarzy

Prejuce Nakoulma podpisał dwuletni kontrakt z beniaminkiem tureckiej Superlig, Mersin Idman Yurdu SK. Trudno powiedzieć, co dziwi bardziej – czy fakt, że wreszcie gdzieś podpisał, czy jednak sama nazwa nowego klubu. Bo jak ma się Mersin do West Bromwich czy nawet Tereka lub świetnej finansowo oferty z Chin, które nie wypaliły Burkińczykowi wyłącznie z jego winy? Nie upieramy się w żaden sposób, że stać było Prezesa na poważniejsze granie, natomiast prawda jest taka, że on to całe swoje odejście z Górnika Zabrze rozegrał fatalnie. Fa-tal-nie!

Zamiast milionów – niewypłacalny Mersin. Leksykon transferowy Prejuce’a Nakoulmy

Ktoś w ogóle jest w stanie policzyć, do ilu klubów był już przymierzany Burkińczyk? No, mamy na sali kogoś, kto wie, jakiegoś matematyka z Politechniki? Bo aby uzyskać wynik, najpierw trzeba ustalić zmienną. Zmienną, czyli samego Nakoulmę, który zmieniał zdanie częściej niż kobieta w ciąży. Ba, on zwyczajnie najczęściej kłócił się sam z sobą, a jego opinia na dany temat była bardziej chwiejna niż krok ostatnich gości weekendowej imprezy w wiejskiej remizie.

A było tak…

***

Terek Grozny, zgrupowanie w Austrii. Pełen zapału Nakoulma przyjeżdża na nie razem z medżerem Danielem Weberem, lecz dość szybko, po badaniach medycznych okazuje się, że to jednak nie to, na co liczył. Chce wracać. Po indywidualnej rozmowie z ówczesnym trenerem Tereka Krasnożanem, znów zmienia zdanie. Szkoleniowiec mu ufa, przekonał go, będzie dobrze, trzeba tylko wrócić do Zabrza, rozliczyć się ze sprzętu i wracać czym prędzej. Po dwóch dniach, jako się rzekło, drugi raz pojawiają się w Austrii. Czeka na nich cała “góra”, wkrótce mają podpisać kontrakt. Prejuce wydaje się być zadowolony ze zmiany barw, jak sądzicie?

Reklama

Strony siadają do stołu. Pyk, pyk – zaraz będzie po wszystkim, czas na formalności. Ale nie, on ze łzami w oczach wstaje i kategorycznie odmawia złożenia podpisu. W Tereku grać wcale nie ma ochoty, może przez moment po prostu ją miał.

Oferowane zarobki: 0, 85 mln. euro za sezon netto, kontrakt trzyletni.

***

Guanghzhou R&S FC, drużyna z czołówki ligi chińskiej. Wiadomo, są na świecie fajniejsze miejsca do gry w piłkę, ale skoro dzwoni drugi kolejny klub z tego kraju – po ekipie, w której występuje Krzysztof Mączyński – warto wysłuchać oferty. Zwłaszcza że Azjaci są wyjątkowo zdeterminowani i mobilni. Przylatują do Niemiec, gdzie zapraszają na spotkanie ekscentrycznego skrzydłowego oraz jego agenta. Szykują mocną paczkę, próbują wyciągnąć Franka Lamparda, zatrudnili Svena-Gorana Erikssona i chcieliby pozyskać Nakoulmę. Pieniędzy nie żałują, lecz koniec końców wyprawa za Wielki Mur nie dochodzi do skutku. Prejuce woli gdzieś bliżej.

Oferowane zarobki: 1,2 mln. euro za sezon netto, kontrakt trzyletni, premia za podpis: milion euro.

Reklama

***

Legia Warszawa, przypominają się wam te wszystkie newsy, że “Nakoulma blisko Legii”, a po tygodniu zmiana frontu i “Nakoulma jednak nie dla Legii”? Ale temat był – zarówno zimą, jak i całkiem niedawno, w czasie, gdy legioniści przygotowywali się do sezonu w Gniewinie. Zima – Berg typuje Prejuce’a jako jednego z wąskiego grona polskich ligowców, którego chętnie zobaczyłby w Warszawie, lecz szybko wychodzą na jaw oczekiwania finansowe zawodnika. W stolicy z samą kwotą się zgadzają, aczkolwiek pod warunkiem, że nie w euro, a w złotówkach. Norweski szkoleniowiec próbuje osobiście przekonać Burkińczyka do obniżenia żądań, stara się pokazać, że naprawdę mu na nim zależy, tyle że w zamian został zmuszony do zabawy w głuchy telefon. Nakoulma odbierać nie planuje. Lato – szybka akcja.
– Ile?
– Tyle.
– To dziękujemy.

***

West Bromwich Albion, również temat aktualny, bo ledwie sprzed dwóch-trzech tygodni. Anglicy obserwują go od sierpnia, a jesienną dyspozycją – golami i asystami – są wprost zachwyceni. Celują również w Pawła Olkowskiego, któremu podobnie jak Nakoulmie, z końcem czerwca miał wygasnąć kontrakt. Obu najchętniej wzieliby właśnie wtedy, za darmo, w zamian podnosząc im wynagrodzenie. Po jakimś czasie, czyli po kompromitującym zjeździe formy Prezesa i coraz widoczniejszych braków w grze defensywnej Olkowskiego, entuzjazm Anglików opada.

Polak przystaje na ofertę FC Koeln, natomiast sympatyczny łowca kogutów jest od klubu z Premier League – niespodziewanie – bliżej niż dalej. Po prostu ci, którzy na liście życzeń byli przed nim, z różnych względów odpadają, poza tym zmienia się trener. Menedżer Weber rozpoczyna rozmowy i wtedy dowiaduje się, że przebiegły piłkarz postanowił ugrać więcej dla siebie, mimo ważnej umowy menedżerskiej oczekując, by klub rozmawiał wyłącznie z nim, z pominięciem jego reprezentanta, co jest wbrew przepisom. Panowie z Birmingham grzecznie dziękują. Mają dosyć tak niefrasobliwego gościa.

W pewnych kręgach obowiązywała wersja, że Nakoulma nie trafił do WBA, bo nie mieścił się w limicie niezbędnym do uzyskania dość restrykcyjnego na Wyspach pozwolenia na pracę, jednak nie był to problem nie do przeskoczenia. Burkińczyk był na granicy procentowego limutu występów w narodowej reprezentacji.

Oferowane zarobki: ok. milion euro rocznie, kontrakt trzyletni.

***

Zimą 2014, pół roku przed wygaśnięciem kontraktu z Górnikiem i bezpośrednio po świetnej rundzie jesiennej, Nakoulmie zostały przedstawione wstępne lub bardziej konkretne propozycje z następujących klubów: Parma, Getafe, Stuttgart, Kaiserslauten oraz Brunszwik. Były również zapytania ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To wszystko, rzecz jasna, oprócz tego, nad czym szerzej pochyliliśmy się w poprzednich akapitach. A warto nadmienić, że przewijały się dodatkowo wątki Besiktasu czy nieco wcześniej Lorient, które jednak bardziej chciał Nakoulma niż Francuzi jego. Pojechał na testy, dostał kosza.

Czujecie klimat? Widzicie te zera? Trzy lata w Chinach lub Rosji, po których do końca życia nie musiałby ruszyć palcem u stopy. Możliwość występów w Premier League. A on to wszystko spieprzył – raz, ponieważ nieustannie zmieniał zdanie i koncepcje dotyczące kierunku wyjazdu, dwa – że otoczył się większą gromadą doradców niż Józef Wojciechowski w szczytowej formie. Chcecie na przykładzie? Do jednego z zagranicznych klubów zgłosiło się SZEŚCIU spośród około DWUDZIESTU przedstawicieli Nakoulmy, każdy z autoryzowanym papierem, co więcej, w tym samym czasie Prejuce’a obowiązywał papier na wyłączność z Weberem…

Teraz pora na najlepsze. Otóż Mersin, a więc nowy pracodawca Nakoulmy to nie jest żaden hegemon, tylko beniaminek, do tego niewypłacalny. Byłemu idolowi zabrzańskiej publiczności dali maksymalnie pół bańki euro rocznie, jednak z zastrzeżeniem, że tę kwotę należy traktować raczej życzeniowo. Dla zobrazowania sytuacji, w jakiej się znalazł, powiemy tyle: włożyłeś, Prejuce, rękę do nocnika i zaraz poczujesz, że jakoś ci cieplej… Tak, grający wcześniej w Mersin Marcin Robak do dziś, po blisko półtora roku, czeka na uregulowanie zaległości, liczonych w setkach tysięcy euro. Ale to nie koniec problemów Afrykanina, gdyż wiążąc się z nowym zespołem, zapomniał poinformować o tym menedżera…

Czy jest potrzebna jakakolwiek puenta? Naszym zdaniem chimeryczny i 27-letni już Nakoulma nie był wart połowy tego, co mu oferowano. Było brać, jak dawali i podpisywać, zanim się rozmyślili.

A na koniec trochę z innej beczki. W życiu można podejmować różne decyzje, każdy się przecież myli, natomiast zawsze wypada być porządnym człowiekiem. Kulturalnym. Prejuce Nakoulma, mimo że formalnie był zawodnikiem Górnika do 30 czerwca, nie wznowił treningów z zabrzanami. Nikogo nie poinformował, co się w ogóle z nim dzieje. Nie pojawił się również na uroczystym zakończeniu sezonu, gdzie gościem specjalnym była pani prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik, ładująca w klub grube pieniądze z miejskiej kasy. Nie rozliczył się ze sprzętu. Nikomu nie podał ręki na do widzenia. I tyle go widzieli…

PIOTR JÓŹWIAK

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...