Podróż przed 2018 rok była jak wkładanie sobie dłuta w gojącą się ranę na piszczelu. Średnia przyjemność. Dla polskiej piłki ten rok był długi, wyczerpujący, trudny, szalony. Czasami wesoły, czasami cholernie przygnębiający. Mimo wszystko momenty rozczarowania przeważały nad pozytywnymi niespodziankami. Oto nasza lista 75 najważniejszych chwil tego roku dla polskiej piłki. Czasami w niej puszczamy wam oko, czasami piszemy śmiertelnie poważnie, czasami gubimy chronologię, pewnie o czymś zapomnieliśmy, ale – jak to mówią Amerykanie – nołbadi iz perfekt. No to co? Gotowi na kartkowanie kalendarza?
1. Fiasko z transferem Roberta Gumnego do Borussii Monchengladbach
Rekord transferowy Ekstraklasy już wisiał w powietrzu. W Poznaniu zacierali rączki na osiem dużych baniek euro z transferu 20-latka do Bundesligi. Pozostała już tylko formalność – badania lekarskie. Lech już liczył ile muraw może za ten hajs wybudować, we Wronkach ruszyło stawianie fundamentów pod nową bursę, kontuzjowani Duńczycy dojeżdżali już na Bułgarską, a tu się okazało, że kolano Gumnego nie jest takie cycuś-glancuś. I transfer się wysypał. Gumnemu zaszkliły się oczy, kibice Lecha pytali “o co tu, do ciężkiej cholery, chodzi?”, a latem młodzieżowy reprezentant Polski poddał się operacji, która ma wykluczyć podobne cyrki w przyszłości.
2. Zagłębie zgarnia za transfer Jarosława Jacha do Crystal Palace prawie 3 mln euro
Swój rekord bije za to Zagłębie Lubin, które – po drobnym chaosie medialnym – sprzedało Jarka Jacha na Wyspy. Miało być pięknie, miała być regularne gra, a skończyło się przyspawaniem Polaka do trybun. Jach opowiadał później w mediach, że nikt w niego nie wierzył, a on zrealizował swoje założenia. Okej, jeśli brak choćby minuty w poważnych rozgrywkach było zrealizowaniem założeń… Później mieliśmy jeszcze cyrk związany z tym, że Zagłębie było dość niechętne do spłacenia całej prowizji menadżerskiej agentowi, który monitorował ten transfer. Niemniej – rekord pobity, Polak sprzedany do Premier League.
3. Nicki Bille żegna się z Ekstraklasą i trafia do Panioniosu, gdzie tworzy superduet z Krystianem Nowakiem
Nie wiemy co jest bardziej dziwne- to, że nagle grecki klub postanowił ściągnąć dwóch kiepskich piłkarzy związanych z Ekstraklasą? Czy to, że Duńczyk od tego czasu jeszcze nie umarł? Nowak przez Panionios trafił do chorwackiego Slavena Belupo, a Bille przez zakład karny trafił na ostry dyżur po tym, jak najpierw pobił dziewczynę w centrum Kopenhagi, a niedługo później został postrzelony we własnym mieszkaniu.
4. Ale liczba ananasów w Ekstraklasie musi się zgadzać – Legia pali kasą w kominku i ściąga Eduardo
W CV – Arsenal, Szachtar, mecze w Lidze Mistrzów, występy w reprezentacji Chorwacji. W wynikach badań – gość bez kolan. Legia postanowiła jednak zaryzykować, dała Eduardo świetny kontrakt i liczyła, że ten będzie drugim Ljuboją. Stała się jednak rzecz z gatunku rzeczy niesłychanych – emeryt i wrak piłkarza okazał się emerytem i wrakiem piłkarza. W barwach Legii nie strzelił żadnego gola, zanotował jedną asystę, wywalczył jednego karnego. “Wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom”.
5. Lechia decyduje się na zatrudnienie jakiekolwiek trenera i wybór pada na Piotra Stokowca
Po eksperymentach z przesuwaniem trenera na stanowisko dyrektora sportowego, następnie po próbie zrobienia z trenera przygotowania fizycznego szkoleniowca odpowiedzialnego za taktykę, treningi czysto piłkarski i motywacje; wreszcie w Lechii poszli po rozum do głowy i po prostu zatrudnili Piotra Stokowca. Gościa, który pogonił leniuchów i zawodników uczulonych na pot, w jakiś cudowny sposób z dość przeciętnej obrony stworzył blok trudny do sforsowania i sprawił, że gdańszczanie skończyli rok na pierwszym miejscu.
6. Zieliński w ostatniej minucie zdobywa bramkę na 3:2 z Koreą Południową
I maskuje nasze problemy. Może przy remisie, może w momencie, gdy w prasie zagościłyby nagłówki: 1 wirtualny punkt w dwóch meczach z Nigerią i Koreą, Adam Nawałka gruntowniej przemyślałby swoją strategię. Czy na pewno warto ulepszać działający system? Czy na pewno warto wprowadzać nową filozofię gry, gdy jeszcze nie opanowaliśmy starej? Czy ta trójka stoperów do czegokolwiek nas doprowadzi? Po Korei były ponad dwa miesiące na przemyślenia. Nawałka przystępował do nich jako człowiek, który przed momentem wygrał mecz z niewygodnym rywalem w ustawieniu z trzema środkowymi obrońcami.
7. Konie srające na derbach Śląska
Wiele w tej lidze widzieliśmy, ale konie srające na boisko podczas burd na meczu Piast – Górnik? Tym zaskoczeni byliśmy nawet my – ludzie opatrzeni z skandalami, cyrkami, folklorem niższych lig i egzotyką Ekstraklasy. Końskie łajno było swoistą metaforą tego, co oglądaliśmy w rundzie wiosennej. A wysyp dobrych memów wokół tego performance’u utwierdził nas w przekonaniu, że co jak co, ale szydzić to środowisko piłkarskie potrafi.
8. Łukasz Wolsztyński zrywa więzadło krzyżowe
Wtedy? Zwykłe osłabienie Górnika Zabrze. Ale to kontuzja na tyle niewdzięczna, że Wolsztyński wróci dopiero późną jesienią, gdy w Górniku będzie już trwał pożar. Nie mamy większych złudzeń – zabrzanie poradziliby sobie bez Wolsztyńskiego, ale nie w sytuacji, gdy poza nim wypadli Kądzior, Wieteska i Kurzawa. To był pierwszy etap demontażu, kolejny nastąpił w wakacje, efekty oglądamy do dziś.
9. Alan Uryga zdobywa bramkę w samej końcówce meczu z Piastem Gliwice
Tak, gole Urygi to zawsze są wyjątkowe momenty, ale tamten zapamiętaliśmy szczególnie. Pierwszy po 7 tysiącach minut (ponad stu meczach) oczekiwania, od razu na wagę trzech punktów i awansu do górnej połówki Ekstraklasy. Gdyby nie ten gol, płocczanie o awans walczyliby w Białymstoku, z zupełnie innym podejściem, mentalnością, może i inną taktyką. Być może bez gola Urygi Wisła zagrałaby w dolnej ósemce. A stamtąd Jerzego Brzęczka w drugiej połowie roku wyszperać byłoby o wiele trudniej.
10. Ostatni gwizdek
Kibice docierają do dokumentów, które mają stanowić bazę nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych – wśród nowych przepisów znajdują się zapisy na tyle nieprecyzyjne, że nadgorliwy sędzia mógłby wymierzyć zakaz stadionowy już za trzymanie nad głową szalika (co może utrudnić identyfikację osób na sektorze). Wobec planowanych zmian, fanatycy uderzają w telewizję. Multiliga w 30. kolejce jest opóźniona o kilkanaście minut, bo na paru stadionach kibice rzucają kolejne serie serpentyn. Tak jak środowisko piłkarskie szukało miejsca, w które uderzenie najbardziej boli fanatyków – i znalazło zakazy wyjazdowe, tak kibice znaleźli miejsce, które najbardziej boli kluby – punktualność transmisji telewizyjnych.
11. Legia Warszawa zwalnia Romeo Jozaka na finiszu sezonu
Napisalibyśmy, że Legia zwolniła wówczas trenera, ale tak naprawdę zwolniła osobę piastującą obowiązki trenera pierwszego zespołu. Gość wjechał do stolicy i rozpowiadał jakieś bajeczki typu “kiedyś podziękujecie prezesowi za to, że mnie zatrudnił”. Czekaliśmy już tylko na tekst o drewnianych chatkach. A typ okazał się zwykłym parodystą, który nie miał pojęcia o trenerce, za to pięknie mówił. “Moje nazwisko będzie znała cała Polska”. No, to poznała.
12. Lech Poznań zwalnia Nenada Bjelicę na finiszu sezonu
Trener o pięć klas lepszy od Jozaka, ale i choleryk. Zostawił nam “cirkus”, “skandalozę” i – to co tu dużo mówić – spieprzony finisz sezonu w wykonaniu Lecha Poznań. Dziś z powodzeniem radzi sobie w Dinamie Zagrzeb, w Poznaniu z tego zespołu wyciskał dużo, ale ostatecznie wyrżnął się kilka metrów przed metą. Nie będziemy bawić się w gdybanie – a gdyby Lech zostawił jednak Bjelicę, to czy równie słabo wystartowałby w kolejnym sezonie? Wróżenie z fusów. Niemniej zapamiętamy go na dłużej niż kolejny rok – barwna postać, cytatogenna, ale i sympatyczny gość.
13. Mamy kurwa dość
Kibice Lecha Poznań kończą sezon równie udanie, jak ich piłkarze. Poznaniacy przegrywają z Legią 0:2, gdy na trybunach pojawia się wymowny transparent “Mamy kurwa dość”. Jak bardzo dość? Na tyle, by na oczach tysięcy telewidzów wjechać na boisko w kominiarkach i uniemożliwić dokończenie spotkania ze stołecznym klubem. Rzadki w polskich realiach powrót do mrocznych lat dziewięćdziesiątych i dyktatu chuliganów poskutkował walkowerem dla Legii i potężnym wizerunkowym ciosem dla całej ligi.
14. Legia Warszawa zostaje mistrzem Polski
Dean Klafurić doprowadza do tego, że Legia utrzymuje się na tronie. Koronacja ma miejsce jeszcze na stadionie w Poznaniu, gdzie kibice przekazują zespołowi prowizoryczny puchar. Później feta przenosi się do Warszawy. Kibice ze stolicy znów mogą zagrać na nosie reszcie Polski – przede wszystkim Lechowi, który był liderem po rundzie finałowej i Jagiellonii, która nieudolnie Legię goniła. Ale to pyrrusowe zwycięstwo w kontekście tego, co niedługo później wydarzyło się w europejskich pucharach.
15. Rakietnice na finale Pucharu Polski
Moment, którego dziś może już nawet się nie pamięta, mimo że miał potężny wpływ na środowisko kibiców. Do tej pory uznawano ich zabawy za kosztowną, niepotrzebną, ale mimo wszystko nieistotną sprawę na marginesie futbolu. Użycie rakietnic, które mogły spalić dach Stadionu Narodowego oraz pozbawić życia któregoś z kibiców to jednak zupełnie inna kategoria czynu. Srogie kary to jedno, zmieniła się również strategia walki z pirotechniką wśród policji czy prokuratury, na której efekty fanatycy narzekali całą drugą połowę roku.
16. Legia pokonuje w finale Pucharu Polski Arkę Gdynia
Tym razem to nie Lech jest golony w finale Pucharu Polski, a Arka, dla której już sam finał był pewnym sukcesem. Co nam pozostanie w pamięci z tamtego starcia? Skuteczność legionistów i paskudny faul Grzegorza Piesio. Starcie bez większej historii – wygrał lepszy.
17. Termalica i Sandecja spadają z ESA
I zajebiście. Cyrki, które odprawiały się w tych klubach, były zbyt kuriozalne nawet jak na standardy Ekstraklasy. Natomiast mieliśmy nieskrywaną przyjemność opisywania derbów gminy Żabno. <ronią łezkę, ocierają kąciki oczu, głośno wydmuchują nos>
18. Widzew zwalnia Smudę na finiszu ligi
Wszyscy od początku wiedzieli, że Smuda to zły pomysł, trener, który nie dotrzymuje kroku piłce nożnej, trener, który po prostu przestał nadążać. Dziwiło jego zatrudnienie, trochę mniej dziwiło drżenie Widzewa o awans do ostatniej kolejki ligowej, mimo przewyższania całej stawki budżetem, frekwencją i wszystkimi pozostałymi czynnikami poza liczbą punktów. Na samym końcu zdecydowano się naprawić wcześniejszy błąd – Smudę podmieniono Mroczkowskim. W Ostródzie to właśnie Mroczkowski wyszarpał trzy punkty – Widzew przegrywał do przerwy 1:0, nowy trener jeszcze w pierwszej połowie wprowadził Świderskiego, potem wykonał kolejną ofensywną zmianę. Widzew po dwóch gola Świderskiego wygrał 3:2 i awansował do II ligi, kończąc dwuletnią przygodę z jedną z najtrudniejszych klas rozgrywkowych w Polsce.
18. Wisła Płock wydymana w walce o puchary
Sędzia Lasyk pozbawił Wisłę Płock europejskich pucharów anulując bramkę Jose Kante w starciu z Jagiellonią Białystok. Anulował ją niesłusznie, bo gdzieś na początku akcji bramkowej dopatrzył się wydumanego faulu Semira Stilicia. Po meczu trener Brzęczek zroastował Lasyka, a ten zaszył się w dziupli i pary z ust nie puścił. Wisła pewnie zagrałaby w Lidze Europy kosztem Górnika Zabrze, a tak – pozostaje im czekać na lepszy sezon.
19. Adam Nawałka ogłasza 35-osobową kadrę na mundial
W tym momencie wiedzieliśmy już kto na pewno na mundial nie pojedzie. Innymi słowy poznaliśmy grupę “mundial-tylko-w-TVP”. I trudno było się oburzać na decyzje Nawałki. Nastąpiła wstępna selekcja i chyba wtedy tak naprawdę uświadomiliśmy sobie, że my – cholera – zaraz jedziemy na mistrzostwa.
20. Przewrotka Glika na treningu
Gdybyśmy mieli uszeregować te wszystkie momenty w formie od najważniejszego do najbardziej błahego, ta krótka chwila byłaby pewnie na podium. Piłkarze reprezentacji Polski żegnają się z Arłamowem poprzez niezobowiązującą gierkę w siatkonogę. Kamil Glik, filar defensywy, składa się do uderzenia przewrotką. Chwilę później jest już jasne – jego udział w mundialu stoi pod znakiem zapytania.
21. Wyścig z czasem Glika
Przewrotka Glika swoje olbrzymie konsekwencje miała na mistrzostwach, ale ważny był też okres pomiędzy urazem a ogłoszeniem 23-osobowej kadry. Kto śledził wówczas uważnie sytuację wokół reprezentacji widział doskonale, że Glika początkowo skreślono. To wtedy w stoperze AS Monaco zaczęła rosnąć frustracja, która uwidoczniła się choćby w słynnym wywiadzie po porażce z Kolumbią, gdy uszczypliwie stwierdził, że są przecież na jego miejsce tak chwaleni młodzi zawodnicy. W walce z czasem Glik był samotny – kolejnych lekarzy odwiedzał na własny koszt, zwiedzając pół Europy podczas walki o szybki powrót do zdrowia. Milczały social media kolegów, milczeli trenerzy czy lekarze kadry, jeśli już zabierali głos, to w tonie: “będzie nam cię brakowało”. Glik z zaciśniętymi zębami utorował sobie drogę do 23-osobowej kadry, a potem nawet na boisko, ale zadra pozostała.
22. Ogłoszenie 23-osobowej kadry
Nawałka ze sztabem odcinają ogon i ogłaszają ostateczną (no, prawie) kadrę na wylot do Rosji. Na 23-osobowej liście znaleźli się ci, których można było się spodziewać – Skorupski czy Dawidowicz, ale i ci, wobec których istniał pewien znak zapytania – jak w przypadku Mączyńskiego. Później Kamińskiego zastąpił jeszcze Glik już właściwie w drzwiach do samolotu. Czy z perspektywy czasu można wytknąć Nawałce, że nie wziął na mundial kogoś, kto by nam bardzo pomógł? Chyba nie. My na ten turniej byliśmy po prostu zbyt krótcy.
23. Samobój Cionka z Senegalem
Już samo wystawienie Brazylijczyka na mecz z Senegalem można było zakwalifikować jako moment roku. Ale okej, może trzeba było zaufać Nawałce? Przecież już kilkukrotnie udowadniał, że wie lepiej. No, tym razem nie wiedział lepiej. Cionek zaliczył kuriozalny występ w najważniejszym meczu na mistrzostwach, strzelił gola samobójczego i był jedną wielką elektrownią. Mundialowy dramat rozpoczął się od jego celnego trafienia do bramki Szczęsnego.
24. Podanie Krychowiaka, obcinka Bednarka i Szczęsnego
Piękny dramat. Prawdopodobnie najgorsza akcja roku. Ta kompilacja zasługuje na wyróżnienie jest czerwonym kolorem. Najpierw Krychowiak zagrał lobem z własnej połowy do yyyy… nie wiemy kogo. Później Bednarek liczył krzesełka na stadionie. Szczęsny uznał, że w sumie fajnym pomysłem będzie wyskoczyć sobie latem na agrest. Szkoda tylko, że nikt nie wtajemniczył w ten pokaz artystyczny M’Baye Nianga, który po prostu strzelił gola na 2:0.
25. Mina przeskakuje wszystkich i strzela gola z Kolumbią
Przez pierwsze minuty starcia z Kolumbijczykami mogliśmy się łudzić, że stać nas na równorzędne starcie. Bo Kownacki kogoś przepchnął w ataku, bo Lewandowski dostał piłkę w okolicach pola karnego. A później Kolumbia wytarła biało-czerwonymi podłogę. Symbolem tamtego meczu jest dla nas gol Yerry’ego Miny, który w momencie oddawania strzału był ponad wszystkimi Polakami. Dosłownie i w przenośni. Marzenia o wyjściu z grupy prysły. Reprezentację czekało już tylko starcie o pietruszkę z Japonią…
26. Niski pressing z Japonią
… które mimo zwycięstwa okazało się bardziej wstydliwe niż porażki z Senegalem i Kolumbią. W końcówce spotkania Japończykom skromna porażka pasowała, więc zaczęli sobie klepać piłkę od nóżki do nóżki. Polacy – którzy dostali szansę zrehabilitować się choć częściowo za danie dupy w poprzednich dwóch meczach – po prostu się temu przyglądali. Nie nawiązali nawet krzty walki. A Adam Nawałka opowiadający bzdury o “spełnianiu założeń niskiego pressingu” obraził inteligencję wszystkich kibiców tej kadry.
27. Padolino Grosickiego na życzenie Nawałki
I już sami nie wiemy, co było gorsze – ten “niski pressing” czy symulka Grosickiego na życzenie byłego selekcjonera. “Grosik” rzucił się teatralnie na ziemię i udał skurcz tylko po to, by Błaszczykowski mógł zameldować się na boisku. Jezu, na samo wspomnienie tamtej sytuacji z zażenowania mamy ciarki.
28. Kuriozalny wywiad i konferencja po kompromitacji z Japonią
Nikt poza Zbigniewem Bońkiem tego nie wie, możemy jedynie przypuszczać. Ale jeśli prezes PZPN-u przy zatrudnieniu Jerzego Brzęczka kierował się m.in. “ogniem w oczach”, to nie będziemy zdziwieni, jeśli o zwolnieniu Nawałki przesądziły jego oczy po zwycięstwie z Japonią. Najpierw przed telewidzami, w wywiadzie na gorąco, Nawałka kompromitował się bajaniem o niskim pressingu, potem, na konferencji, powtarzał te durne tezy o wielkim zwycięstwie odniesionym również dzięki elastycznemu przejściu na ostrożniejszą grę defensywną w końcowym fragmencie spotkania. Zobaczyliśmy wtedy człowieka oderwanego od rzeczywistości, który na ziemię – w miejsce, z którego mógł zauważyć swoje błędy – powrócił dopiero na pożegnalnej konferencji.
29. Łukasz Piszczek kończy reprezentacyjną karierę
I o ile mamy wrażenie, że akurat na jego pozycji mamy całkiem niezłych następców, o tyle sama decyzja jest znamienna. Odchodzi powoli pokolenie, które dało nam w tej kadrze najwięcej – odchodzą roczniki połowy lat osiemdziesiątych, które od lat stanowiły o sile reprezentacji. Poza tym, że Łukasz to nadal kawał grajka, to również kawał dobrego człowieka i świetnej historii. Bezsprzecznie jeden z bardziej wzruszających momentów 2018 roku, zwłaszcza, że na mundialu to Piszczek był jednym z najbardziej rozczarowujących zawodników.
30. Opublikowanie raportu po MŚ
Kilkadziesiąt stron pustosłowia, absurdalne wnioski (“poprawa organizacji gry w defensywie” i “ciągle doskonalenie gry w ataku pozycyjnym” po meczu, który wyrzucał nas z mundialu) i perełki typu informacja o tym, że Rafał Janicki był poddany obserwacji w kontekście powołania na mundial. Niedługo przed publikacją tego raportu swoje rozliczenie z mistrzostw zaliczył Joachim Loew, który siedząc ramię w ramię z Oliverem Bierhoffem przedstawiał liczby, statystyki, trendy we współczesnej piłce, stawiał diagnozy, precyzyjne wnioski i rozwiązania. Taka różnica.
31. Nawałka odchodzi z kadry
Sam selekcjoner nie widział już dalszego pola do współpracy. Odchodził jako przegrany, a przecież to za jego kadencji kadra święciła swój największy sukces w XXI wieku i to jego zespół dał Polakom tyle radości. Czasami śmialiśmy się z tego chorego perfekcjonizmu, być może to też zgubiło go w trakcie przygotowań do mundialu, ale trzeba sobie powiedzieć wprost, że kadencja Nawałki była dla reprezentacji Polski udana.
32. Brzęczek nowym selekcjonerem
Padały zagraniczne kandydatury (Prandelli, de Biasi), wymieniano nazwiska uznanych polskich trenerów (Probierz, Brosz), a ostatecznie stery po Nawałce przejął – co tu dużo mówić – facet z jednym udanym sezonem w Wiśle Płock. I choć wszyscy, którzy pracowali z Brzęczkiem, chwalą jego warsztat, podejście i inteligencje, to znamy wielu trenerów, którzy niby i są fajni, mądrzy i wykształceni, ale wyników im brakuje. Boniek – podbudowany sukcesem z Nawałką – odważnie postawił na Brzęczka, choć wielu ten ruch krytykowało.
33. Krzysztof Piątek trafia do Genoi
Piątek w Ekstraklasie się wyróżniał, ale w tamtym sezonie wymienilibyśmy kilku piłkarzy, którzy zachwycali nas bardziej. A mimo to Genoa rzuciła za niego Cracovii ponad cztery bańki euro. Kto mógł się wtedy spodziewać, że Krzysiek wpadnie do Serie A z impetem wujka dosiadającego się do stołu młodych w połowie wesela?
34. ŁKS ściąga Daniego Ramireza
To chyba najważniejszy transfer I ligi, a przez rozpoznawalność i tradycje ŁKS-u – również ważny moment dla rodzimego futbolu. Ramirez z obłędną liczbą 4 goli i 11 asyst ciągnie Łódzki Klub Sportowy w kierunku Ekstraklasy. Beniaminek z Łodzi, który był typowany do gry w środku tabeli bardzo długo deptał po piętach liderom z Częstochowy i zachowuje spore szanse na powrót do elity po zaledwie 6 latach od bankructwa.
35. Legia daje szanse Klafuriciowi
I to prawdopodobnie przełom w rozwoju klubu. Z dzisiejszej perspektywy trudno mieć wątpliwości – mecze przede wszystkim z Dudelange mogły wyglądać kompletnie inaczej, gdy Legia na stanowisku miała trenera, a nie pana Klafuricia. Dariusz Mioduski i jego świta nie potrafili jednak znaleźć odpowiedniego kandydata na prowadzenie Legii do europejskich pucharów, więc dali szansę kontynuacji swojego dzieła Chorwatowi, który największe osiągnięcia w piłce zanotował jako strażak po zwolnieniu Jozaka. Jak brzemienna w skutkach była to decyzja, widać dziś, gdy legioniści pod wodzą Sa Pinto wyglądają jakieś pięć razy lepiej.
36. Lech, Jaga, Górnik odpadają z LE
Polskie kluby poznały swoje miejsce w szeregu. W przypadku tej trójki nie możemy mówić o jakiejś spektakularnej wtopie, eurowpierdolu czy kompromitacji – boisko pokazało różnice klas. I być może to chyba bardziej bolało niż jakaś porażka z Gadżababanga czy jak tam było temu klubowi, z którym Lech miał męczarnie. Bo odpadnięcie z Gent, Genk i Trenczynem pokazało wprost – ekstraklasowicze, jesteście zespołami ligi z trzeciej dziesiątki Europy, z czym wy tu w ogóle chcecie konkurować? Poczekajcie może na reaktywację Pucharu Intertoto albo na powstanie Ligi Europy 2.
37. Legia odpada z klubem, który maluje trawę na zielono
Klafurić, Antolić, Radović, Vesović – to musiało się spierdolić. Legia już po pierwszym meczu ze Spartakiem Trnawa była w trudnej sytuacji, bo u siebie nie dość, że przegrała, to straciła dwie bramki. W rewanżu jeszcze przed przerwą z boiska wyleciał Vesović, a po przerwie Antolić. Faza grupowa Ligi Mistrzów? Nie tym razem. Ale najgorsze dla mistrzów Polski miało dopiero nadejść.
38. Legia odpada z klubem, który na wyjazdy chodzi z buta
Najbardziej wstydliwy moment polskiej piłki klubowej w 2018 roku. Mistrz Polski odpada z Ligi Europy po dwumeczu z mistrzem Luksemburga. A na dodatek trener legionistów po meczu narzekał na sędziowanie. Tak – trener Legii Warszawa narzekał na sędziów po odpadnięciu z Dudelansz… Dunderdonż… Dundelranż….
39. Konferencja Piotra Rutkowskiego
– A wszystkim tym, którzy krzyczeli na stadionie “Rutkowski wypierdalaj!” chcę powiedzieć… Ja się nie poddam. Ja będę walczył. Ja będę walczył dalej. Ja się nigdy nie poddam – mówił wiceprezes Lecha uderzając pięścią w stół. Miało wyjść poważnie i przekonująco, wyszło komicznie i grotestkowo. Ale co Rutkowski dostarczył śmiechu kibicom z całej Polski, to już jego.
40. Wisła last-minute płaci za stadion
Tydzień przed początkiem sezonu Wisła nie miała stadionu. Miasto nie chciało podpisać z nią umowy, bo “Biała Gwiazda” wisiała urzędowi około 5 milionów złotych, a spłaciła tylko bańkę. Prezydent uznał, że w takim razie umowy na nowy sezon nie podpisze, bo byłoby to niegospodarne zarządzanie miejską kasą. Wisłę uratowali przedstawiciele Ekstraklasy SA, który zadeklarowali spłatę zadłużenia bezpośrednio z puli pieniędzy, która powinna najpierw trafić do Wisły. Jak pokazało życie – choć tamte problemy były poważne, to najgorsze było jeszcze przed wiślakami.
41. Reca za 4 bańki do Atalanty, ale bez rozmówek polsko-włoskich
Chyba najbardziej zaskakujący transfer letniego okna w Ekstraklasie. Arkadiusz Reca był przyzwoitym – jak na nasze warunki – lewym obrońcą. Śmiało wrzucilibyśmy go do TOP3 lewych defensorów ligi. Ale że Atalanta wpadnie do Płocka i rzuci za niego cztery miliony euro? Cóż, tego nie obstawiali nawet nasi redakcyjni fani talentu Arka. Po czasie okazało się, że ten transfer był równie niespodziewany dla samego zawodnika – do dziś ma duże problemy, żeby dogadać się po włosku z kolegami z drużyny, a na początku trenerzy przekazywali mu informacje przez tłumacza, z którymi łączyli się na Skype.
42. Carlitos zmienia Wisłę na Legię i wchodzi w dupę kibicom
Wstępnie dogadał się z Lechem, czekał na oferty z Hiszpanii, a ostatecznie wylądował w Warszawie. Król strzelców sezonu 2017/18 trafił do mistrza Polski sezonu 2017/18. Czy to miało prawo się nie udać? Jak pokazały kolejne miesiące – jest okej, natomiast to tylko “okej”. Hiszpan częściej irytuje niż zachwyca, a po wazelince jaką sprzedał kibicom tuż po przyjściu nadawałby się do reklamy Nivei. Czekaliśmy tylko na tekst o tym, że nad łóżkiem miał plakat Leszka Pisza.
43. Górnik traci Kurzawę i Kądziora
Zabrzanom wyrwano najważniejsze zęby i jesienią gryźli rywali gołymi dziąsłami. Strata skrzydłowych sprawiła, że Górnik z ekipy bijącej się o podium stał się drużyną, która walczy o utrzymanie. Na Śląsku liczono, że Brosz będzie w stanie wyciągnąć kolejny Kurzawów i kolejnych Kądziorów, ale Adam Ryczkowski i jego forma to najlepsze dowody, że wiara w magiczny kapelusz trenera była wiarą ślepą.
44. Stolarczyk zostaje trenerem Wisły, a Głowacki dyrektorem sportowym
Dwie postacie, które stanowiły nadzieję na lepsze dzisiaj. Bo jutro było niewiadomą. Ale Głowacki pokazał, że ma łeb na karku i w gabinecie dyrektorskim może być równie skuteczny, co na boisku. A gdyby nie Stolarczyk i to, jaką pasją zaraził ten zespół, to coś czujemy, że połowa tej drużyny czekałaby już dziś na odzew PZPN w sprawie ich wniosku o rozwiązanie kontraktów. Jedno z trenerskich odkryć tego sezonu.
45. Legia wyrzuca Klafa i całą świtę, za niego Sa Pinto
Decyzja dobra, potrzebna, może wręcz konieczna, ale też decyzja spóźniona. Legia Warszawa zakończyła swój chorwacki romans, który swego czasu zaowocował sprowadzeniem całej gromady fachowców z tamtego regionu – zarówno do sztabu szkoleniowego, jak i do piłkarskiej szatni. Z jednej strony udało im się ugrać dublet, z drugiej – na całej linii zawiedli w Europie, a przecież od początku to właśnie Europa była celem Legii. Zatrudnienie Sa Pinto to niemal ekstrawagancja ze strony warszawskiego klubu – po roku bezkrólewia postanowiono sprawdzić, jak drużyna wypadnie z trenerem za sterami. Miła odmiana.
46. Michał Żewłakow dyrektorem sportowym Zagłębia
W sumie nie wiemy jeszcze, czy to wydarzenie pozytywne, czy negatywne, bo Michał Żewłakow ma chyba przerwę w byciu Michałem Żewłakowem i wszystko robi po cichu, nie pcha się na afisz. Ale spokojnie, przyjdzie czas na rozliczenia.
47. Mioduski zapowiada pozew dla Weszło
Miewaliśmy już groźby od kibiców, ba, nawet własne transparenty na stadionach, ale pozwu od prezesa największego polskiego klubu – jeszcze nie. I zgadnijcie co! Nadal takiego pozwu nie mamy. No ale mieliśmy chociaż jego zapowiedź.
48. Smółka trenerem Arki, Janota trafia do Gdyni razem z nim
Jeden z ciekawszych trenerów I ligi dostał pracę w Gdyni, a Arka tym samym przewraca do góry nogami styl gry – od defensywnej i dość siermiężnej gry do piłki opartej na posiadaniu piłki i kreowaniu wielu szans strzeleckich. Godne zauważenia są też smółkowe odbudowy – Michała Janoty na jednego z najlepszych polski ofensywnych pomocników oraz Macieja Jankowskiego na gościa, który potrafi strzelać gole.
49. Piątek strzela cztery gole Pucharze Włoch z Lecce
Krzysiek strzelał w sparingach aż miło, ale przecież mamy za sobą niejedną karierę w Football Managerze i wiemy, żę im lepiej w sparingach, tym gorzej w grze o stawkę. Ale chyba właśnie po tym meczu z Lecce dotarło do nas, że to gość, którego stać na regularne strzelanie w Serie A. Później zaliczył trafienie w debiucie w lidze, następnie był ta znakomita seria z golem w każdym meczu i dopiero w końcówce rundy w klasyfikacji strzelców wyprzedził go Cristiano Ronaldo.
50. Legia dogaduje się z Jędrzejczykiem na spłatę pensji z opóźnieniem
Legioniści zdążyli już odesłać Jędzę do rezerw, próbowali wyganiać go z klubu na wszelkie sposoby, bo ostatecznie dogadać się z reprezentantem Polski i przywrócić go do składu. Chodziło – a jakże – o kasę. Legia najpierw podpisała z nim długi i dobry kontrakt, a później uznała, że kontrakt jest za długi i zbyt dobry. Stanęło na to, że piłkarz zgodził się na spłatę kasy w ratach – Legia płaci mu mniej, ale będzie płaciła te raty jeszcze wtedy, gdy Artur odejdzie z klubu.
51. Raków pokonuje Lech Poznań w Pucharze
I pokazuje tym samym, że jest już gotowy na Ekstraklasę. Podopieczni Marka Papszuna robią furorę w I lidze, odstawiając peleton na taką odległość, że awans wydaje się niemal pewny. Ustawienie z podwójnymi skrzydłowymi przy trójce stoperów kompletnie wytrąca rywalom argumenty, a marsz do elity przerywa jeszcze fantastyczny mecz przeciw Lechowi Poznań. Właściciel klubu, Michał Świerczewski, zdradza, że Papszuna oczywiście może oddać do Ekstraklasy, ale za 30 milionów złotych. Zresztą, po co Papszunowi Ekstraklasa, skoro i tak ją zaraz wywalczy sportowo.
52. Peszko z odciętym prądem po raz pierwszy
Sławomir Peszko w chamski, brutalny i głupi sposób atakuje Novikovasa, co będzie dla niego katastrofalne w skutkach – do gry dla Lechii Gdańsk już prawdopodobnie nie wróci.
53. Peszko z odciętym prądem po raz drugi
Gdy dobiegała końca kara za idiotyczny faul Peszki, ten sam zawodnik postanowił pogrążyć się poza boiskiem, wdając w pyskówkę z jednym ze współpracowników Piotra Stokowca. Jakie to było mądre z jego strony, widać po obecnej liczbie występów, która zatrzymała się na feralnym meczu z bandyckim atakiem na Novikovasa. Jeden występ w sezonie. No niezbyt wiele, szczególnie jak na, hehe, reprezentanta.
54. Lech Poznań zwalnia Ivana Djurdjevicia i zatrudnia Adama Nawałkę
W ciągu jednego wieczora Lech zdeptał swój trenerski projekt, który budował przez kilka lat. Ivana Djurdjevicia przerosło zadanie prowadzenia pierwszego zespołu Kolejorza, ale rozstano się z nim w wyjątkowo słaby sposób. W nocy, tuż przed jego odlotem na kurs UEFA Pro, bez daniu mu szansy na pożegnanie się z kibicami. Tymczasowym trenerem został Dariusz Żuraw, a wreszcie na białym koniu na Bułgarską wjechał Adam Nawałka. Był selekcjoner miał ofertę z Chin, wcześniej było zainteresowanie ze strony Legii, ale ostatecznie wylądował w Poznaniu. I wyciągnął Kolejorza z beznadziei na miejsce tuż za podium.
56. Krakowski biznes wycofuje się z wejścia do Wisły
Ani Wojciech Kwiecień, ani Rafał Ziętek, ani żaden z innych krakowskich biznesmenów rozważających ten pomysł – nikt z nich nie zdecydował się na kupno Wisły Kraków. I z perspektywy kambodżańskich cyrków wydaje się, że w klubie mają czego żałować.
57. Stadion Pogoni
284 miliony złotych chciał wydać Szczecin na nowy stadion Pogoni. Oferty w przetargu wahały się od 390 do 550 milionów. Po okrojeniu projektu i powtórzeniu przetargu, różnica się zmniejszyła, ale nadal wykonawcy chcą 80 milionów więcej, niż Szczecin chciałby zapłacić. Efekt? Stracone pół roku i wizja kolejnych dwóch sezonów gry na zdezelowanym antyku nazywanym dla niepoznaki stadionem Pogoni.
58. Pierwsze powołania Jerzego Brzęczka
Rafał Pietrzak? Adam Dźwigała? Damian Szymański? Eeeeeee, co?
59. Wisła Kraków odrabia straty i pokonuje Lechię Gdańsk 5:2
Pokaz tego, jak w trudnych momentach potrafi zjednoczyć się drużyna. Wisła przegrywała 0:1, 1:2, a ostatecznie wygrała aż 5:2. I to nie z byle ogórkami z dołu tabeli, a z rewelacją jesieni Lechią Gdańsk. Moglibyśmy tutaj dać jeszcze zwycięstwo nad Lechem (z 0:2 na 5:2) czy remis w Warszawie (z 0:2 na 3:3). Wola walki wiślaków imponowała w zeszłym roku.
60. Linetty, Szymański, Góralski na Włochy 0:1
Jak to się w ogóle mogło stać? Tak, rozumiemy, mieliśmy problemy ze skrzydłami, trzeba było szukać alternatyw. Ale to był bodaj najważniejszy mecz pierwszej części kadencji Jerzego Brzęczka – Włochy na swoim terenie, spotkanie, w którym można było wywalczyć utrzymanie w Lidze Narodów. Tymczasem selekcjoner nie tylko postawił na oryginalne ustawienie 4-3-1-2, grane w Polsce chyba po raz pierwszy, ale jeszcze dobrał do tego takie nazwiska, że prawie spadliśmy z krzeseł. Linetty, Szymański i Góralski ustawieni w linii, za plecami Zielińskiego, to prawdopodobnie najmniej kreatywny środek pola w historii futbolu. Wprost nie do wiary, ale nie udało się wygrać środka z Verrattim.
61. Powtórzony karny z Portugalią!
Czekaliśmy na ten moment 2,5 roku, ale w końcu się udało – powtórzyliśmy rzut karny z Portugalią. Arkadiusz Milik musiał dwukrotnie podchodzić do piłki, ale się nie pomylił – wykorzystał jedenastkę i dał nam remis z Portugalczykami. Można dyskutować, czy w końcówce znów nie zapachniało trochę Japonią, ale fakty są takie, że podział punktów gwarantował nam pierwszy koszyk w losowaniu eliminacji Euro 2020. Jakie to ważne, pokazało samo losowanie.
62. Losowanie grup eliminacji Euro 2020
Dzięki remisowi z Portugalią dostajemy z drugiego koszyka Austrię, unikając rywali z pierwszego sortu, Anglików, Hiszpanów czy Francuzów. Równie korzystnie wygląda dobór z trzeciego koszyka, gdzie czaiła się choćby Serbia – my zaś dostaliśmy Izrael. Delikatny niepokój zwracają ci w teorii najsłabsi rywale, z których każdy miewał już w ostatnich latach zaskakujące wyniki przeciw murowanym faworytom. Słoweńcy, Macedończycy i Łotysze – zdobyć tutaj 18 punktów nie będzie prosto, a przecież taki powinniśmy mieć cel…
63. Remis młodzieżówki z Wyspami Owczymi
Oj, mieliśmy używane wtedy. Ale chłopaki sami pewnie przyznają, że dali wtedy ciała. W bramce Wysp Owczych U21 stał jakiś sympatyczny klopsik, który bronił wszystkie strzały naszych asów. Wydawało się wtedy, że jest już po zawodach i żadnego awansu na młodzieżowe Euro nie będzie…
64. Remis młodzieżówki z Danią
Ale remis z Danią spowodował, że baraż był jeszcze realny. Ostatecznie po ograniu Gruzinów ekipa Czesława Michniewicza znalazł się w strefie barażowej. I o Euro trzeba będzie zagrać z Portugalią.
65. Ekstraklasa wraca do TVP
Być może to najważniejsza informacja w kontekście rozwoju polskiej piłki. Kluby już dawno nie otrzymały takiej wędki – w rozmowach ze sponsorami mogą się powoływać na obecność ich logotypu na antenie publicznej telewizji, w dodatku w prime time, w weekendy. Podział praw między NC+ a TVP to same korzyści – zwykłemu ligowemu dżemikowi pozostaje mistrzowska oprawa od NC+, natomiast hity będą dostępne dla zwykłego Stefana i Janusza, co powinno napędzić zainteresowanie futbolem w dawno nieznanym wymiarze.
66. Zwycięstwo młodzieżówki nad Portugalią i awans na Euro
Największy sukces polskiej piłki reprezentacyjnej w tym roku? Chyba tak. Naprzeciw naszej młodzieży ekipa warta bimbaliony euro, która ogrywa się w lidze znacznie mocniejszej od polskiej. A Kownacki, Bielik i spółka puknęli ich na wyjeździe 3:1 i zagrali na nosie wszystkim tym, którzy w nich wątpili. W tym nam. Dzięki, chłopaki, to jedna z fajniejszych chwil w tym roku.
67. Zagłuszanie dopingu dzieciaków
Moment ważny, bo ukazujący wielopoziomową patologię na Cracovii. Najpierw zachowanie kiboli, na przemian bojkotujących i dokonujących czynów karygodnych – co poskutkowało karą na derby, na które mogły wejść tylko dzieci. Potem kwestie organizacyjne – okazało się, że gospodarze wrzucili dzieciaków na trybuny odbierając im na bramkach nawet kanapki. Wreszcie buractwo – gdy okazało się, że głośniej dopingują dzieciaki z sercem bijącym dla Białej Gwiazdy, z głośników popłynął doping dla Cracovii w formacie .mp3. Cała sytuacja, od początku do końca, to jakaś totalna abstrakcja.
68. GKS Katowice wyrznął o dno ligi
Miała być walka o awans, miały być serie zwycięstw, powrót do Ekstraklasy w wielkim stylu za sprawą sprawdzonych nazwisk jak Wawrzyniak czy Woźniak. Jest strefa spadkowa, walka o utrzymanie i dość spora strata nie tyle do miejsc premiowanych awansem, co do tych w miarę zabezpieczonych przed degradacją .GKS Katowice w 2018 roku był po prostu GKS-em Katowice.
69. Polska organizatorem Mistrzostw Świata U20 w 2019 roku
Co by nie mówić – PZPN ładnie postarał się o obchody swojego 100-lecia. Polska kandydatura wygrała z aplikacją federacji Indii i w przyszłym roku w mundial dla zawodników do lat 20 odbędzie się w Bydgoszczy, Gdyni, Łodzi, Lublinie, Bielsku-Białej i Tychach.
70. Magiera zostaje trenerem kadry U20
A reprezentację Polski do tego mundialu przygotuje Jacek Magiera, który w marcu został selekcjonerem tejże kadry. Oby tylko nie było powtórki z kadry Dorny na Euro U21 przed rokiem…
71. “Misiek” za kratami
Ścigany po całej Europie jako bandzior związany z grupą przestępczą – trochę słabo, jak na jednego ważnych kontrahentów zasłużonego polskiego klubu. Wraz z zatrzymaniem we Włoszech Miśka, padł ostatecznie mit o jego resocjalizacji i legalizacji całej działalności. Wiślacka siłownia i sala do treningów sztuk walki, której właścicielem był Misiek, to jedna część jego życia, drugą zajmuje się obecnie prokuratura i policja. Szara eminencja klubu pożegnała się jeszcze karteczką “Dukat konfident”, po której non grata na Reymonta stał się niedawny wiceprezes klubu. Milutko.
72. Reportaż “Superwizjera” o sytuacji w Wiśle Kraków
Bomba wizerunkowa spuszczona na środowisko związane z “Białą Gwiazdą”. Wydaje się, że dziś to ujawnienie przez TVN sieci gangsterskich powiązań przecinających się w budynku klubowym, a nie milionowe długi są najpoważniejszym problemem przy sprzedaży klubu. Szymon Jadczak przedstawił jasną i szczegółową analizę raka, który zamęczał cały klub. Kibice z Krakowa mogli go bagatelizować, mówić “przecież każdy o tym wiedział”, ale konsekwencje tej zajebistej roboty dziennikarskiej ciągną się za Wisłą do dzisiaj.
73. Debiut Walukiewicza w Pogoni
Te osiem minut rozegrane na Legii było niemal niewidoczne, ale dziś wiemy, jak ważną inwestycją Pogoni było postawienie na tego dzieciaka. Po słabym starcie nowego sezonu wyrósł na czołowego stopera Ekstraklasy, a pewnie lada moment wyjdzie oficjalna informacja o tym, że 18-latek za kilka milionów euro przeniesie się do Serie A. Nawiązując do jego pochodzenia – i brawa dla Gorzowa.
74. Vanna Ly spotyka się z Jackiem Majchrowskim
Do tego momentu był tajemniczym inwestorem z Azji, który sprawia wrażenie grubasa z kasą chroniącego swoją prywatność (chociaż teksty o tym, że znał osobiście papieża, trochę śmierdziały fejkiem). Ale od spotkania z prezydentem Krakowa wiedzieliśmy już na bank – mamy do czynienia z jakimś świrniętym krętaczem, który nie jest w żaden sposób wiarygodny. Gość zasłaniał się parasolem (bo ma uczulenie na światło!), twierdził że wybudował w Azji akademię na 50 boisk i zapewniał, że za jego panowania Wisła będzie kroczyła do europejskich pucharów. Gdyby to było badanie psychologiczne, to wysłalibyśmy pana Ly do izolatki dla najcięższy przypadków. Ale niestety – to było spotkanie potencjalnego inwestora Wisły Kraków.
75. Vanna Ly jednak nie wysyła przelewu
Komediowo-dramatyczne zwieńczenie roku. Pan Ly miał wysłać przelew 28 grudnia. Jego współpracownicy twierdzili, że kasę wysłał, ale coś nie mogą się do niego dodzwonić, bo wsiadł do samolotu. Okazało się, że w samolocie się rozchorował i nadal nie można się z nim zgadać. A co z kasą? Yyyy, noooo, ten… Zobaczymy!
No to zobaczymy co nam przyniesie ten 2019. Do zobaczenia – hehe – w przyszłym roku!
fot. FotoPyk