Katastrofalna sytuacja finansowa Wisły Kraków lada dzień może ją doprowadzić na dno. Tym bardziej podziwiamy piłkarzy “Białej Gwiazdy”, którzy w tych trudnych warunkach potrafią się zjednoczyć, a co za tym idzie – grać naprawdę przyzwoity futbol… O tym, w jakich realiach pracują obecnie piłkarze krakowskiej drużyny, porozmawialiśmy na antenie radia Weszło FM z trenerem Maciejem Stolarczykiem, który również dołożył cegiełkę do tego, by Wisła nie poddała się na boisku.
Biorąc pod uwagę sytuację i warunki, w jakich przyszło panu pracować, możemy tylko pogratulować dobrej gry i wyników.
Dziękuję bardzo. Cieszymy się przede wszystkim z tego, co wydarzyło się w piątek w Płocku. Rzeczywiście moment dla zespołu był trudny, a pomimo tego zawodnicy profesjonalnie podeszli do tematu.
Utrzymywanie motywacji w szatni – przy obecnej sytuacji – musi być bardzo trudne.
Na pewno sytuacja jest trudna, ponieważ nie możemy koncentrować się tylko na futbolu. Cieszę się jednak, że trafiłem na zawodników świadomych i profesjonalnych. Tak więc nie mam problemu, by utrzymać motywację wśród piłkarzy.
Jest pan zbudowany reakcją piłkarzy, czy może któryś z nich zaczął się wyłamywać?
Nie miałem takiego przypadku. I to jest dla mniej najbardziej budujące. Jak już wspomniałem, pomimo wszystkich przeciwności, piłkarze są gotowi do ciężkiej pracy.
Wokół Wisły jest wiele charakternych postaci, bo jest pan, Radosław Sobolewski, Paweł Brożek, Arkadiusz Głowacki. Czy właśnie dzięki wam udał się przekonać wszystkich piłkarzy, by wstrzymali się z rozwiązywaniem kontraktów?
Na pewno współpracownicy, których mam obok siebie, stanowią moc i siłę tego klubu. Bez wątpienia dzięki nim, to się dalej trzyma. Przede wszystkim jednak najważniejsza w tej sytuacji jest świadomość zawodników.
Nie obawia się pan, że zimą piłkarze stracą cierpliwość i odejdą?
Tak naprawdę muszę spodziewać się wszystkiego i jestem tego świadom, ponieważ wiemy, jakie instrumenty mają teraz w rękach piłkarze. Tak naprawdę mogą odejść z klubu w każdej chwili. Wszyscy są dorośli i znają swoją sytuację. Spodziewam się więc wszystkiego, bo mam świadomość, że zawodnicy i tak długo funkcjonują w tych trudnych realiach.
Padły w szatni jakieś deklaracje, że na pewno powalczycie razem do konkretnej daty?
Takich rozmów nie było. W każdym razie ja nigdy w takowej nie uczestniczyłem. Pamiętajmy jednak, że mam w zespole obcokrajowców, którzy przyjechali do Polski, by owszem wypromować się, ale także chcieli zarabiać pieniądze. Zdaję sobie sprawę, jak trudna to jest dla nich sytuacja.
Nie chcę tego tematu traktować w ten sposób, ponieważ każdy musi podjąć indywidualną decyzję. Jestem wdzięczny piłkarzom za ich dotychczasową mobilizację, ale równocześnie muszę dopuszczać do myśli każdy scenariusz.
Żyjecie z piłkarzami nowinami o potencjalnych inwestorach czy raczej odcinacie się od tego tematu?
Szczerze mówiąc trudno się od tego odciąć. Jeżeli dzień przed meczem dostajemy informację, że ludzie, którzy mieli wziąć klub, jednak zrezygnowali, to niestety źle to na nas wpływa. Dlatego tym bardziej cieszę się, że udało nam się zagrać dobry mecz w piątek.
Pan był świadom problemów, z którymi boryka się klub?
Wiedziałem o problemach, zanim przyjąłem posadę. Miałem świadomość, że trudno będzie przeprowadzić transfery, a szatnia najzwyczajniej w świecie będzie uszczuplona… Teraz czekamy jednak, by nasza dobra postawa na boisku – pomimo różnych przeciwności – przełożyła się na to, że do klubu przyjdzie inwestor, który odmieni naszą sytuacją finansową.
Jest pan gotowy prowadzić Wisłę na wiosnę, gdy przykładowo bardzo mocno będzie trzeba wspomagać się juniorami?
Na razie przygotowuję wszystko zgodnie z planem. Nie zakładam czarnego scenariusza. Zobaczymy, co wydarzy się po ostatniej kolejce. Dopiero wtedy będziemy decydowali, co robić dalej jako klub. Obecnie sytuacja wygląda tak, że pierwszy trening mamy zaplanowany na 9 stycznia.
Macie jakikolwiek plan, jeśli chodzi o obóz?
Plan jest taki, by przygotowywać się w Myślenicach, gdzie mamy swoją bazę. Warunki są tam naprawdę dobre, a na wyjazd zagraniczny nie mamy środków finansowych. Choć mamy również przygotowany wariant optymistyczny, gdyby pojawiły się pieniądze, ale nie będę o tym mówić. W każdym razie na teraz nie mamy zaklepanego żadnego wyjazdu.
Co się musi stać z pana perspektywy, by wiosną wszystko wyglądało normalnie?
Potrzebujemy przede wszystkim stabilizacji, żeby normalnie funkcjonować jako drużyna.
Pan namawia piłkarzy osobiście, żeby zostali w klubie?
Trudno cokolwiek obiecywać zawodnikowi, jeśli przez tak długi okres czasu nie dostał wynagrodzenia. Nie jestem osobą kompetentną, żeby przeprowadzać z nimi takie rozmowy. Jedyne co mogę im zagwarantować, to profesjonalne treningi. Inna sprawa jest taka, że jakie gwarancje w obecnej sytuacji mógłbym im dać? Cieszę się jednak, że mamy grupę piłkarzy, która w tym trudnym momencie trzyma się razem.
Jak wygląda komunikacja między panią prezes a panem i piłkarzami?
Mam kontakt z panią prezes i jestem informowany o potencjalnych inwestorach. Wiem o wszystkich spotkaniach. Dopóki coś się jednak nie wydarzy konkretnego, to nic się nie zmieni. Rozmowy jednak są prowadzone, dlatego widzimy światełko w tunelu. Moim zdaniem uda się załatwić inwestora.
Rozmawiali: Jakub Białek i Samuel Szczygielski
Fot. FotoPyk