Wszystko wskazuje na to, że w Chojniczance dojdzie do wydarzenia właściwie bez precedensu. Podczas podsumowania rundy jesiennej w klubie uznano, że zapowiadana przed sezonem walka o Ekstraklasę jest już właściwie niemożliwa, a skoro tak – to można spokojnie dokończyć sezon w wariancie oszczędnościowym, by na kolejne rozgrywki przygotować w budżecie stosowną górkę. Wariant oszczędnościowy ma oznaczać rewolucję w składzie, dogranie ligi z dużym udziałem juniorów i duże cięcia w pensjach.
W sezonie 16/17 otarli się o awans. Kolejny rok był powtórką z rozrywki – znowu zabrakło kilku oczek, co skończyło się ostatecznie 3. miejscem w ligowej tabeli. Najlepszy wynik w historii klubu nie miał jednak stanowić sufitu, a być początkiem nowego rozdziału. W Chojnicach nikt już nie ukrywał, że miejscowy klub pragnie awansu do ekstraklasy. Marzenia i priorytety uległy jednak zmianie po niezbyt dobrej jesieni w wykonaniu klubu z Pomorza. Zamiast walki o upragnioną elitę, szykuje się bój o utrzymanie na zapleczu.
Dziewięć punktów straty do drugiej drużyny to dystans do nadrobienia. W chojnickim klubie uważają jednak inaczej, co wywołało reakcję łańcuchową. Piłkarze mieli dziś indywidualne rozmowy dotyczące ich przyszłości w klubie. Kilku kluczowych zawodników usłyszało, że najlepiej, jeśli znajdą sobie zimą nowych pracodawców, bo w Chojnicach wielkiej przyszłości nie mają. Inni piłkarze usłyszeli, że dla dobra klubu mogliby zrzec się chociaż niewielkich kwot ze swoich pensji. Największy szum wśród graczy wywołała informacja o zabraniu premii za zwycięstwo z Wigrami na poczet kosztów za odwołanie meczu z GKS Jastrzębie przez zły stan murawy… Cóż, wracamy więc do końcówki poprzedniego sezonu, gdy piłkarze nie otrzymali premii za wywalczone punkty wiosną.
– Nie tyle co zamrożone, a ewentualnie wstrzymane. Za wywalczony awans dostalibyśmy podwójne premie. Brak awansu oznaczał, że tych pieniędzy nie dostaniemy. Było więc o co grać. Takich ruch ze strony zarządu był pewną formą motywacji – mówił nam wówczas Radosław Janukiewicz.
Czy to kwestia problemów finansowych, które nie pozwalają na utrzymanie klubu z obecnymi wydatkami, czy jednak pragmatyzm, który nakazuje wegetację w tym sezonie, by mocniej uderzyć w przyszłym? To pytanie na razie bez odpowiedzi, a pewnie mądrzejsi wszyscy staniemy się dopiero po zaprezentowaniu wyników renegocjacji kontraktów.
Jak Chojniczanka będzie wyglądać kadrowo na wiosnę? Zawodnicy z dobrymi kontraktami nie są skłonni do opuszczania Chojnic, zwłaszcza, że nadal wierzą w awans do Ekstraklasy. A w klubie usłyszeli, że walka będzie toczyć się raczej o utrzymanie w 1. lidze. Kadra ma zostać odmłodzona oraz uzupełniona zawodnikami testowanymi przed rundą wiosenną. Ważną kwestią pozostaje też fakt, co w takiej sytuacji zrobi Maciej Bartoszek, który do Chojnic wrócił przecież po to, by dokończyć robotę sprzed dwóch lat. Juniorami raczej tego nie zrobi, a jeśli kluczowi piłkarze zgodzą się na odejście – Bartoszek prawdopodobnie będzie firmował nazwiskiem walkę w dolnej części tabeli.
Albo szukał nowej pracy.
fot. NewsPix