Okienko transferowe zbliża się do końca, pole manewru jest więc mocno ograniczone. Większość polskich klubów nie dokona już żadnych przełomowych ruchów, choć kilka z nich powinno jeszcze rozejrzeć się za okazjami transferowymi, bo braki w ich kadrach są widoczne.
Lechia lideruje tabeli, Piotr Stokowiec potwierdza, że w Gdańsku największą bolączką był brak trenera. W gdańskim zespole świetnie funkcjonują skrzydła, bardzo dobrze wygląda obrona, która straciła jak dotąd tylko trzy bramki, w tym dwie podczas ostatniego meczu. Jasne, spora w tym zasługa Dusana Kuciaka, ale blok defensywny również prezentuje się solidnie. Opuścił go jednak Paweł Stolarski, więc Lechia potrzebuje prawego obrońcy. Młody Karol Fila udanie wszedł do pierwszego składu (noty 6 i 6 w dwóch ostatnich meczach), ale po pierwsze nie wiadomo, czy zdoła utrzymać formę. Po drugie – tak czy siak wypadałoby dołożyć mu kogoś do rywalizacji.
Lech Poznań na gwałt potrzebuje środkowego obrońcy. Cztery bramki stracone w dwumeczu z Genk, pięć goli od Wisły Kraków i teraz dwa trafienia Zagłębia Lubin mówią same za siebie. Ba, nawet wcześniej, gdy podopieczni Djurdjevicia tracili mniej, postara defensorów pozostawiała wiele do życzenia. Kolejorz ma wielkie problemy z obsadą tyłów, gdzie sporą rolę odgrywają gracze, którzy jeszcze w zeszłym sezonie występowali w trzecioligowych rezerwach jak Orłowski i De Marco. Odpowiedzią na problemy poznaniaków ma być Grek Dimitrios Goutas, który przechodzi dziś testy medyczne. Kolejorz cały czas czeka na kontuzjowanego Roberta Gumnego, który jest co prawda prawym obrońcą, ale przy jego powrocie i ewentualnym przejściu na dwójkę stoperów, w defensywie Lecha pojawi się więcej możliwości.
Jagiellonii przydałby się napastnik. Cillian Sheridan otrzymał zgodę na poszukiwanie nowego klubu, Karol Świderski na razie nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Jedyną sensowną opcją pozostaje więc Bezjak.
Piast udanie zainaugurował sezon, większość zawodników – na czele z Papadopulosem i Valencią – gra na miarę oczekiwań, jednak najsłabszym punktem gliwiczan od dłuższego czasu pozostaje lewa obrona. Kirkeskov zbyt często popełnia proste błędy, momentami jest mocno elektryczny. Inna sprawa, że na rynku – tym bardziej tuż przed zamknięciem okna transferowego – trudno będzie znaleźć kogoś lepszego akurat na tę pozycję.
Priorytetem Korony jest ściągnięcie bramkarza. – Chcemy sprowadzić kogoś, kto będzie lepszy od Matthiasa Hamrola. Taki jest nasz cel. Trudno znaleźć dobrego golkipera, ale musimy to zrobić, bo nie damy rady rozegrać całego sezonu z jednym bramkarzem. Różne rzeczy się zdarzają, kontuzje, kartki – mówił jakiś czas temu „Przeglądowi Sportowemu” Mirosław Dreszer, trener bramkarzy kielczan. Hamrol – oprócz jednego kuriozalnego błędu w spotkaniu ze Śląskiem, kiedy nabił Marcina Robaka – prezentuje się solidnie, ale w zeszłym sezonie był tylko trzecim bramkarzem, bo Korona nieudolnie szuka następców Alomerovicia i Gostomskiego. Czy w końcu się jej uda? Cóż, zegar tyka.
Na pewno nie zaszkodziłby jej również napastnik, choć trzeba zauważyć, że Górski i Soriano całkiem udanie weszli w sezon. Generalnie nie są to jednak napastnicy słynący ze skuteczności, co każe sądzić, że w następnych miesiącach może być z nimi różnie.
Śląskowi przydałby się skrzydłowy. Jest Ahmadzadeh, jest Pich, ale odszedł Kosecki. Brakuje kogoś, kto – w razie kontuzji – mógłby ich zastąpić, z miejsca gwarantując co najmniej przyzwoity poziom. No chyba, że trener Pawłowski w końcu da sobie spokój z Cholewiakiem na lewej obronie?
Zbigniew Smółka rozmawiając z nami pod koniec lipca przyznał, że Arka potrzebuje jeszcze co najmniej dwóch wzmocnień. Nie dostał ich. Jego drużyna na razie rozczarowuje, jednak trudno oczekiwać, żeby ktoś miał do niej jeszcze trafić. W końcu ma aż trzech napastników, pal licho, że nieskutecznych. Z pomocnikami jest podobnie. Przyszli Janota, Cvijanović i Aankour, choć poziom – i to nie zawsze – trzyma na razie tylko ten pierwszy. Na pewno przydałby się skrzydłowy, bo Luka Zarandia rozczarowuje. Znamienne, że Smółka musi wystawiać na boku z Jankowskiego, Cvijanovicia czy Aankoura, ostatnio nawet z Siemaszki.
W Górniku Zabrze wzmocnienia wymaga tak naprawdę każda formacja, z wyjątkiem bramki. Problemem są jednak finanse, przez co działania zabrzan są bardzo ograniczone. W obecnej sytuacji najbardziej przydałby się im prawy obrońca, bo ekstraklasa brutalnie weryfikuje Michalskiego (z Wisłą nota 1!), a Wolniewicz niejednokrotnie udowodnił, że to też jeszcze nie jego poziom
W Wiśle Płock standardowo – bramkarz, który potrafi grać na przedpolu. Thomas Dahne niejednokrotnie udowodnił nam, że wjścia do piłek nie są jego mocną stroną. Mało tego, w bieżącym sezonie już trzykrotnie zagrał poniżej oceny wyjściowej,
Zagłębie Sosnowiec ściągnęło Kokoszkę, ale patrząc na grę Polczaka i Jędrycha, mamy wątpliwości, czy nie przydałby się im ktoś jeszcze na środek obrony. Podobnie ze środkiem pomocy, który mocno niedomaga na początku sezonu.
Cracovia potrzebuje pomocników. Posiada w składzie dwunastu-trzynastu, a w formie ma może pół rozgrywającego. Przede wszystkim jesteśmy rozczarowaniu Culiną i Dimunem, choć ten drugi miał naprawdę niezłą wiosnę i wydawało się, że teraz zrobi krok naprzód. Przyszedł Janusz Gol, który wydaje się bardzo dobrym transferem, ale potrzebny jest jeszcze ktoś na skrzydło. Był Elady, lecz odszedł po dwóch spotkaniach z powodów rodzinnych. A reszta? Cóż, bryndza. Zenjov, Culina, fatalny Wdowiak i Danek, który w pierwszym spotkaniu złamał rękę. Probierz kombinuje przestawia tam innych zawodników – Hernandez, Ferraresso – ale nie gwarantują oni zbyt dużej jakości.
Kolejny problem Cracovii to obsada ataku. Po odejściu Piątka pozostała olbrzymia wyrwa, której nie jest w stanie załatać Piszczek. A kreowany na następce zawodnika Genoi Oliva doznał poważnej kontuzji już w swoim trzecim spotkaniu. Doszło do tego, że Probierz musiał sięgnąć po Mateusza Szczepaniaka, którego wcześniej odsunął od drużyny.
No i na koniec Pogoń, która ma problemy wszędzie. Na pewno przydałby się jej jakiś szaman, który pomógłby odgonić natężenie pecha. Portowców prześladują kontuzje, nowi zawodnicy – na czele z Majewskim – rozczarowują, dodatkowo najgorzej obsadzoną pozycją jest napad. Buksa od dłuższego czasu ma problemy z plecami, Benyamina wypadł przed sezonem, Frączczak nie jest w stanie pokazać z przodu nawet połowy swojego potencjału, a młody Benedyczak na razie nie zapewnia konkretów w postaci liczb.
Tak jak wspomnieliśmy – w końcowej fazie okienka transferowego o wzmocnienia będzie cholernie trudno, ale niektóre kluby muszą próbować. Jasne, na siłę można dokooptować jeszcze kilka zespołów, na przykład Legię, ale akurat w Warszawie mają teraz nieco inne problemy niż to, jakiego zawodnika jeszcze pozyskać.