Męczenie buły na własnym terenie nie było dobrym prognostykiem. Więcej – kazało zapytać, czy wzniesienie zabrzańskiego projektu na wyższy poziom niż w poprzednim sezonie, to przypadkiem nie mrzonka. Nie zmienia to jednak faktu, że Górnik powinien przejechać się po ostatniej drużynie ligi mołdawskiej. Skopać im tyłek i spokojnie awansować. Tymczasem rzeczywistość okazała się na tyle brutalna, że zabrzanie co prawda awansowali, ale w strasznych bólach i męczarniach, za które najzwyczajniej w świecie powinno być im wstyd.
Na kogo można trafić w eliminacjach do kwalifikacji do repasaży, zwanych też 1. rundą eliminacyjną Ligi Europy? Oczywiście głównie na pasterzy, ogórków, amatorów… i Zarię Balti, czyli ostatnią drużynę ligi mołdawskiej. Chłopców do bicia, których leje niemal każdy w rodzimych rozgrywkach. Dzisiejszy rywal Górnika w 14 spotkaniach wygrał tylko jeden raz! Stracił 15 bramek w pięciu ostatnich meczach. Przecież podopieczni Brosza powinni sprowadzić ten mecz do poziomu, w którym piątoklasiści grają z siedmiolatkami. I na dodatek ci młodsi są z klasy o profilu muzycznym, a starsi ze szkoły sportowej.
Obraz gry był jednak zupełnie inny, bo tak naprawdę nikt zdecydowanie nie przeważał. Ten mecz aż za bardzo przypominał nam derby gminy Żabno. Czyli mnóstwo chaosu, fatalne dośrodkowania i generalnie znikoma dawka futbolu. Naprawdę przykro patrzeć na skrzydła Górnika, które ponownie nie istniały. Jasne, trudno zastąpić duet Kądzior-Kurzawa, ale na tle tak słabego rywala Ryczkowski i Ambrosiewicz powinni coś zrobić. Tymczasem ten pierwszy nie tylko nie potrafił dośrodkować, ale nawet przerzut futbolówki na drugą stronę sprawiał mu wiele kłopotów. Poza tym głupie straty i tylko dwie pozytywne rzeczy. Pierwsza, niezłe wypuszczenie Angulo w uliczkę, który oddał strzał w boczną siatkę. Druga, zejście z boiska w 54. minucie… Na podobnym poziomie zagrał Ambrosiewicz, co akurat jest jednoznaczne z tym, że był wyjątkowo kiepski.
Powiedzieć, że gospodarze wyszli jak po swoje to za dużo, ale z całą pewnością wierzyli w awans. Już w pierwszych minutach spotkania dostali za to nagrodę, gdy Guillermo kropnął z dystansu. Co prawda uderzenie było mocne, ale Szymon Matuszek mógł i powinien przeszkodzić mu przy tym strzale. Inna sprawa, że Loska także nie zrobił nic, by uchronić swoją drużynę przed utratą bramki. Dużo lepiej z rzutu wolnego przymierzył Conrado, ale tym razem zabrzanie mieli szczęście, bo piłka uderzyła w poprzeczkę. Generalne 27-letni Brazylijczyk jako jedyny przypominał dzisiaj gościa, który potrafi grać w piłkę. Mało brakowało, by wpisał się na listę strzelców, po tym jak dograł mu Burlacu. Zabrakło kilku centymetrów, a wślizg Brazylijczyka zakończyłby się golem.
Polski klub miał problem, by stworzyć sobie jakąkolwiek sytuację pod bramką przeciwnika. Najgroźniej w pierwszej części było po ekwilibrystycznym uderzeniu Angulo, które zatrzymało się na spojeniu słupka z poprzeczką. I właściwie na tym popisy Hiszpana w tym meczu się zakończyły. Co prawda 34-latek miał jeszcze okazję z rzutu wolnego z bliskiej odległości, ale tej próby lepiej nie komentować… Z każdą kolejną minutą gra Górnika wyglądała coraz gorzej, a na bramkę nawet się nie zapowiadało. Zaczęliśmy więc godzić się ze smutną wizją oglądania tego “meczopodobnego” wyrobu jeszcze przez pół godziny, ale wtedy na ratunek przybył Daniel Smuga. Rezerwowy drużyny z Zabrza wykorzystał dośrodkowanie Wolniewicza z prawej strony boiska. Cóż, obrońcy trochę się machnęli, ale trzeba oddać 21-latkowi, że zachował zimną krew w tej sytuacji. Mógł walić na siłę, mógł nie trafić w światło bramki, mógł nie trafić w piłkę, a on spokojnie wewnętrzną częścią stopy skierował piłkę do siatki.
Oczywiście jeśli ktoś nie oglądał tego meczu, może powiedzieć, że liczy się tylko wynik. Jasne, Górnik ostatecznie ograł tych totalnych ogórków z Mołdawii, ale w takim stylu, że to wstyd. Mało brakowało, a zabrzanie graliby dogrywkę z czerwoną latarnią ligi mołdawskiej, w której niekoniecznie stawialibyśmy na piłkarzy Brosza majątek.
Zaria Balti – Górnik Zabrze 1:1 (1:0)
1:0 Guillermo 7′
1:1 Smuga 85′
Fot. FotoPyk