Ostatnia kolejka nie sprawiła, że szybko zatęsknimy za męczeniem buły w wykonaniu ligowców, ale znamy ludzi, którzy mogą żałować, iż ten sezon właśnie dobiegł już końca. O dziwo są to piłkarze. Co prawda większość w ostatnich tygodniach każdym zagraniem błagała o urlop, ale znajdujemy też chlubne wyjątki. Wśród nich chyba najbardziej dalej chciałby grać Sasza Żivec z Piasta Gliwice.
W zasadzie powinniśmy napisać, że bohater śląskiego klubu. Gdy widmo spadku głęboko zaglądało w oczy drużynie Waldemara Fornalika, on brał na siebie ciężar odpędzania przykrych myśli o podróżach po Polsce w ramach rozgrywek I ligi. Zobaczcie krótkie podsumowanie:
– mecz z Cracovią: gol, nota 6,
– mecz z Pogonią: -, nota 4,
– mecz z Arką: dwa gole i wywalczony karny, nota 8,
– mecz z Sandecją: asysta, nota 4,
– mecz z Lechią: -, nota 5,
– mecz ze Śląskiem: gol, nota 6,
– mecz z Bruk-Bet: gol, nota 8.
Taki bilans chyba wystarczy, by ogłosić Słoweńca MVP rundy finałowej, oczywiście w grupie spadkowej. A do tego dochodziły kluczowe zagrania, z których użytku czasami nie potrafili zrobić koledzy, a także szeroko rozumiana widowiskowość. To nie tak, że Żivca o nią w ogóle nie podejrzewaliśmy, bo gdy przypominamy sobie choćby tę bramkę z zeszłego sezonu…
…to wiemy, iż potrafi, ale miał problem z regularnością. Może trochę żałować, że pojawiła się ona tak późno i w sezonie zasadniczym jego liczby były śmieszne (1 gol i 1 asysta). Ma 27 lat i ambicje trochę wykraczające poza grę dla Piasta, w którym zameldował się już blisko cztery lata temu. Kiedyś chciał czmychnąć z Polski do Serie B, ale klub Latina Calcio popełnił jakiś błąd w procedurze transferowej i z przeprowadzki nic nie wyszło. Niemniej wydaje się, że w takiej formie może jeszcze wylądować w lepszym otoczeniu.
Na razie ląduje w naszej jedenastce kozaków. Między innymi obok Adama Frączczaka, który dzięki popisowi z Cracovią rzutem na taśmę poprawił bilans strzelecki z zeszłego sezonu (14 goli do 12), Jose Kante, który postanowił pięknie pożegnać się z Wisłą Płock i Polską (w czym trochę przeszkodził mu sędzia Lasyk) i Domagoja Antolicia, który chyba wreszcie zagrał na miarę pogłosek, które o nim krążyły.
Jeśli chodzi o badziewiaków, to zebrała się dość świeża ekipa. Kilku debiutantów w zestawieniu, niektórych nazwisk zapewne nawet nie kojarzycie z twarzami. Wyjątkiem jest Mateusz Kupczak i nie ukrywamy, że nawet jesteśmy ciekawi tego, jak po spadku potoczą się jego losy. Czy znajdą się chętni (a raczej – odważni), by zaproponować mu robotę na poziomie ekstraklasy? Czy może – jak na zasłużonego dla klubu piłkarza przystało – Mateusz zostanie w Niecieczy, by niczym Gianluigi Buffon z Juventusem wrócić ze swoją ekipą na najwyższy poziom rozgrywkowy? Gdyby ktoś pytał nas o zdanie, opowiedzielibyśmy się za drugą opcją. Niech próbuje.
Fot. 400mm.pl